Ideał.docx

(17 KB) Pobierz

              Pewnego dnia, do warsztatu kowala przychodzi biedna wdowa. Błaga rzemieślnika o wykonanie podkowy, oferuje mu w zamian perfumy o magicznych właściwościach. Mężczyzna, znany z chętnego udzielania pomocy biednym, postanawia wykonać ową podkowę. Uboga niewiasta, zgodnie z obietnicą przekazuje kowalowi pachnidła.

              Rzemieślnik postanowił dzisiaj przyjść wcześniej do pracowni, aby przetestować owe perfumy. Nie wiedział on, o ich dokładnym działaniu, jednakże po dłuższym namyśle, spryskał nimi swój zakład. Było to niewielkie pomieszczenie, z czterema oknami doprowadzającymi dzienne światło. Od prawej ściany ciągnęła się lada, za którą mężczyzna przyjmował swoich klientów. Za kontuarem, znajdowała się pracownia, gdzie wykonywał wszystkie zamówienia. Na ścianach kilka obrazów, które odziedziczył po swoim zmarłym dziadku. Całości przyświecał świecznik, przymocowany do sufitu.

              Minęło kilka minut, nadal nie było widać żadnych efektów. Zrezygnowany kowal powrócił do swoich codziennych czynności. Do jego pracowni wszedł właściciel winnicy, najwyraźniej się śpieszył, ponieważ zanim rzemieślnik zdążył się obrócić, ten był już przy ladzie.

- Witam, co mogę dla pana zrobić? – spytał.

Klient jednak nic nie odpowiedział, stanął jak wryty. Zrobił jeden krok w lewo, jeden w prawo, lekko się przy tym obracając. Rozglądnął się i powoli zaczerpnął powietrza, wąchając wszystko wokół. Nagle padł na kolana, złożył ręce i zaczął błagać kowala.

- Panie, me serce od dziś należy do tego miejsca, bądź tak miły i zamień majątki. – zaproponował właściciel winnicy.

Zmieszany rzemieślnik z ogromnym zdziwieniem popatrzył na klienta, pomyślał przez chwile. Kochał swój zawód, ale nie najlepiej mu się wiodło, a winnica to dobry interes. Zgodził się. Już kolejnego dnia, rozpoczął nową prace. Przekonał się także do nowych perfum, a więc licząc na łut szczęścia, spryskał nimi winnice.

              Mężczyzna miał racje. Teren, który zamienił pod uprawę winorośli, przyniósł mu ogromne zyski. W szybkim czasie, stał się on bogatym i renomowanym mieszkańcem. Od tego czasu, wszystkiego miał pod dostatkiem. Na tym się jednak nie kończy, szczęście się uśmiecha do niego po raz drugi. Za kilka dni organizuje się bal z okazji urodzin burmistrza miasta. Do winnicy przychodzi szlachcic, którego zadaniem było dostarczenie najlepszego wina, jakie uda mu się znaleźć. Sytuacja się jednak powtórzyła, szlachcic zauroczony zapachem zaoferował swoją ogromną posiadłość, tytuł szlachecki i kilka stajni. Wraz z tym oddział sług i wyszkolonych wojów. Odpowiedź oczywiście była jednoznaczna, kiedyś kowal z zawodu, a dzisiaj już szlachcic..

              I tak mijały miesiące, zdobył zaufanie wśród innych możnych, jak i mieszkańców. Z dnia na dzień się wzbogacał, cieszył się łatwym życiem. Jego myśli skupiały się tylko wokół pieniędzy, tak dotarł na sam szczyt.  Któregoś razu, w letnie popołudnie, zapragnął powiesić przy wejściu do swojej posiadłości obraz, lecz nie miał być to zwykły obraz, miało być to malowidło, które doskonale odzwierciedli jego osobę. Miał on pokazywać jego potęgę i bogactwo. W tym celu, zwrócił się do swojego przyjaciela, malarza. Musiała być to osoba, która go dobrze znała, dlatego wybrał jego. Spotkali się oni pod wieczór, szlachcic przekazał mu swoje prośby, a następnie chciał odejść. Został on jednak powstrzymany, artysta w szybkim tempie przygotował płótno, wziął słoik z czarną farbą, a następnie wylał ją na nie. Poczekał chwile, obaj mężczyźni spojrzeli na „dzieło”. Malarz obrócił się, powoli podszedł do swojego przyjaciela, nachylił mu się nad uchem i rzekł:

- Nie próbuj dążyć do ideałów, bo zginiesz w pogoni za nimi. – Po tych słowach odszedł. Szlachcic podszedł do dzieła i wtedy zrozumiał, co (malarz) miał na myśli.

 

Kontekst:


Kowal wiedział, że ludzie przychodzący do niego z ofertą wymiany posiadłości, nie działali samowolnie. Mógł im odmówić, jednak on ich wolał wykorzystać. Chęć zdobycia materialnego bogactwa, zatraciła w nim bogactwo emocjonalne i etyczne. Zdobył on cel, który sobie wyznaczył, jednak nie dotarł do niego jako człowiek.

W tekście nie zostały użyte nazwy własne, po to, aby każdy czytelnik mógł w tym odnaleźć cząstkę siebie. Nie chciałem, aby te złe czyny były przypisywane do danych postaci.  Ponieważ człowiek w takich chwilach, nie myśli często o sobie, lecz stara się znaleźć winę w innych.

Dobro pojawia się na samym końcu, przybierając postać malarza. Nie walczy on dosłownie ze złem, tylko nawraca zło na dobrą drogę. Zabieg ten ma pokazać, że mądrość może zwalczyć nawet największe przeciwności.

             

             

Zgłoś jeśli naruszono regulamin