Teoria autopercepcji jako alternatywne wyjaśnienie internalizacji odgrywanych ról.doc

(95 KB) Pobierz
Teoria autopercepcji Daryla Bema jako alternatywne wyjaśnienie internalizacji odgrywanych ról

Teoria autopercepcji Daryla Bema jako alternatywne wyjaśnienie internalizacji odgrywanych ról.

 

Konkurencyjną teorią wyjaśniającą zjawisko dostosowawczych przekształceń samowiedzy aktora jest teoria autopercepcji Bema (1967a, 1972), postulująca inferowanie danych o sobie – w warunkach braku zaufania do odnośnego obszaru samowiedzy – na podstawie obserwacji własnych zachowań. Bem uważa, że w sytuacji, kiedy wewnętrzne wskazówki są słabe, niejednoznaczne i  trudne do interpretacji, jednostka poznaje swoje postawy, dyspozycje i inne stany wewnętrzne drogą wnioskowania o nich na bazie obserwacji swojego aktualnego zachowania i warunków, w jakich ono przebiega. Jeżeli zachowanie to jest spostrzegane jako uzależnione od czynników zewnętrznych (wyrazistych dla jednostki), nie staje się ono podstawą do wyciągania wniosków o  własnych cechach. Jego przyczyna bowiem upatrywana jest wówczas w towarzyszącej mu sytuacji, nawet jeżeli w rzeczywistości zachowanie to jest spójne z  przekonaniami i postawami podmiotu.[1] Natomiast w warunkach braku wystarczających uzasadnień zewnętrznych zachowanie owo staje się źródłem diagnostycznych informacji na temat własnej osoby.

Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że według Bema sytuacje, w których podmiot nie posiada wyraźnych i jednoznacznych sygnałów na temat tego, jaki jest, jakie emocje aktualnie przeżywa, czy jakie żywi postawy, a zatem „musi polegać na wskaźnikach zewnętrznych wnioskując o stanach wewnętrznych” (Bem, 1972, str. 2) nie są bynajmniej wyjątkowe, ale pojawiają się stosunkowo często (por. też Wojciszke, 1980).

 

Teoria autopercepcji jest zatem czysto poznawczą (chociaż nawiązującą do nurtu behawiorystycznego, a szczególnie do analizy zachowań werbalnych Skinnera) reinterpretacją przyczyn zmian postaw czy przekonań, które zwolennicy koncepcji dysonansu tłumaczyli dążeniem do redukcji stanu awersyjnego napięcia, czyli motywacją do odzyskania konsonansu poznawczego. Wiele skutków rzekomego dysonansu Bem traktuje jako nic innego, niż tylko racjonalne wnioski, które badani wyciągają co do swoich prywatnych postaw w  oparciu o spostrzeżenia dotyczące ich własnego zachowania. Zgodnie z teorią autopercepcji osoby badane w  eksperymentach dysonansowych znajdują się bowiem na pozycji funkcjonalnie identycznej z obserwatorami zewnętrznymi (Bem, 1972; por. też Fiske i Taylor, 1991).

Rozważając eksperyment Festingera i Carlsmitha (1959) z punktu widzenia osób trzecich, widzących jak badany wykonuje nudne zadanie, a następnie przekonuje rówieśników, że było ono interesujące i przyjemne, przy jednoczesnej wiedzy, że zaoferowano mu za to zaledwie jednego dolara, można przewidzieć, że będą one przypisywać owo zachowanie rzeczywistym postawom badanego. Brak motywacji finansowej (jeden dolar to za mało, aby poważnie rozważać taką opcję) oraz jakichkolwiek innych wystarczających uzasadnień zewnętrznych wskazuje bowiem na to, że korzystna ocena zadania jest spójna z prywatnymi przekonaniami aktora. Jeśli jednak obserwatorzy wiedzą, że badanym zaoferowano 20 dolarów, ich wnioski znacząco się zmieniają. Teraz będą oni skłonni uznać, że to raczej zewnętrzne okoliczności (w tym przypadku wzmocnienie finansowe), a nie rzeczywiste postawy, wyjaśniają zachowanie badanego. W taki sam sposób rozumują osoby bezpośrednio uwikłane w sytuację wzbudzonej uległości. Zmiana postawy uczestników eksperymentów dysonansowych jest zatem niejako skutkiem ubocznym inferowania z aktualnych zachowań (niezgodnych z postawami pierwotnymi), a nie sposobem na redukcję nieprzyjemnego pobudzenia.

 

Jedna z metod sprawdzających trafność teorii autopercepcji polegała właśnie na opisywaniu badanym procedur eksperymentalnych z paradygmatu wzbudzonej uległości i proszeniu ich o odgadnięcie rzeczywistych postaw  uczestniczących w nich osób. Wyniki uzyskiwane przez Bema odpowiadały rezultatom pierwotnych eksperymentów: badani trafnie przewidywali, że w  warunkach niskiej nagrody postawy ludzi były w większym stopniu zgodne z głoszonym przez nich stanowiskiem, niż w warunkach nagrody wysokiej.

Zarówno Jones, jak i Piliavin ze współpracownikami (Piliavin, Piliavin, Loewenton, McCauley i Hammond, 1969; Jones, Linder, Kiesler, Zanna i  Brehm, 1968, za: Eagly i Chaiken, 1993; por. także Mills, 1967) starali się wykazać częściową przynajmniej artefaktualność uzyskiwanych w ten sposób wyników. Stwierdzili oni, że badania Bema nie uwzględniają kluczowego faktu związanego z tym, że osoba działająca w danej sytuacji posiada więcej informacji o sobie niż obserwator – wie bowiem, jaka była jej postawa początkowa. Autorzy ci zaprojektowali eksperymenty, których rezultaty wskazują, że kiedy obserwatorzy znają wstępne przekonania aktorów, ich odpowiedzi przestają być zgodne z wynikami badań w paradygmacie wzbudzonej uległości.

W odpowiedzi na te zarzuty Bem argumentuje, że procedury owych eksperymentów czyniły pierwotne postawy aktorów szczególnie wyrazistymi dla osób badanych. Pojawił się w nich zatem warunek, który - według twórcy teorii autopercepcji - nie był obecny w klasycznych badaniach nad dysonansem. Aby tego dowieść Bem i McConnell (1970, por. także Bem, 1967b) przeprowadzili dwuetapowy eksperyment, w którym najpierw mierzono postawy studentów związane z różnymi aspektami życia w kampusie akademickim, a później nakłaniano ich do pisania sprzecznych z owymi postawami wypracowań. Następnie dokonywany był ponowny pomiar postaw, przy czym połowę badanych proszono w  pierwszej kolejności o  przypomnienie sobie swoich pierwotnych przekonań, a dopiero potem pytano o przekonania żywione przez nich aktualnie. Wyniki tego eksperymentu pokazały, że badani przywołujący swoje wstępne postawy zniekształcali je w kierunku zgodnym z postawami końcowymi (tzn. korelacje referowanych przez nich postaw pierwotnych i  poeksperymentalnych były bardzo wysokie) (por. także dane przytaczane przez Nibetta i  Wilsona, 1977 oraz paragraf 1.2.1).

Fakt, że początkowe przekonania są przez badanych zapominane może być jednak interpretowany zgodnie z założeniami koncepcji dysonansu – jako sposób redukowania awersyjnego napięcia. Wspomniana tu kontrowersja pozostaje zatem nie rozwiązana, a niektórzy badacze (np. Greenwald, 1975) podkreślają, że teorie dysonansu poznawczego i autopercepcji nie są wystarczająco precyzyjne, aby utworzyć dystynkcyjne predykcje dotyczące wpływu wyrazistości pierwotnych postaw na dostosowawcze przekształcenia samowiedzy.

 

Możliwe jest, że w pewnych klasach sytuacji aktorzy są niepewni (lub  niezdecydowani), jakie były ich uprzednie przekonania i postawy, i wobec tego wykorzystują swoje spostrzeżenia dotyczące własnego zachowania jako ważne wskazówki pozwalające ustalić, co naprawdę myślą na dany temat. Wnioskowanie takie Bem nazywa procesem „samoodniesienia” (self-reference) lub „samoosądzania” (self-judgement).

Teoria autopercepcji nie wystarczy oczywiście do wyjaśnienia zmian zachodzących w postawach dobrze potwierdzonych i ugruntowanych. Pamiętać jednak należy, że zgodnie z przekonaniami Bema – będącego przedstawicielem skrajnego antyintrospekcjonizmu – ludzie zazwyczaj nie mają bezpośredniego dostępu do własnych postaw, motywów, emocji czy procesów poznawczych (por. paragraf 1.2.1.). Informacje o sobie są zatem często zdobywane na podstawie beznamiętnej obserwacji własnej osoby – analogicznie, jak to się odbywa w przypadku wnioskowania o właściwościach innych ludzi.

 

Badania przeprowadzone przez Shelley Taylor (1975) wskazują, iż zaufanie naiwnego badacza do inferowanych informacji o sobie wzrasta wówczas, gdy podejmowane przez niego zachowanie nie pociąga za sobą znaczących konsekwencji na przyszłość. W badaniach tych kobiety oceniające atrakcyjność fizyczną mężczyzn przedstawionych na zdjęciach, słyszały jak asystent eksperymentatora komentuje rzekomą zmianę oporności elektrycznej ich skóry (RSG) jako silną i pozytywną reakcję na jakąś konkretną oglądaną przez nie fotografię. Badane, które oczekiwały w przyszłości spotkania z  jednym z ocenianych przez siebie mężczyzn, zignorowały tę informację. Natomiast badane z grupy, w której postawy wobec ocenianych nie wiązały się z żadnymi konsekwencjami, zachowywały się zgodnie z przewidywaniami teorii autopercepcji, traktując tę reprezentację własnego zachowania jako kluczową wskazówkę na temat swoich rzeczywistych upodobań.

Skłonność do beznamiętnego wnioskowania o sobie nasila się ponadto wówczas, gdy rozbieżność demonstrowanych zachowań z wcześniej ukształtowanymi przekonaniami jest niewielka (Jones, Rhodewalt, Berglas  i  Skelton, 1981;  Schlenker i Trudeau, 1990; por. też. Rhodewalt i Agustdottir, 1986; Kowalski i Leary, 1990), a także wtedy, gdy informacja inferowana z  zachowania jest pewna, tj. jednoznaczna i wiarygodna oraz wyrazista, przez co przyciąga uwagę aktora. Jednocześnie autoinferencyjne zmiany w  samowiedzy podmiotu będą bardziej prawdopodobne w sytuacji, gdy jego zachowanie bezpośrednio odnosi się do określonego aspektu czy wymiaru „ja”, pierwotne zaś sądy związane z tym wymiarem są trudne do przypomnienia lub mało wyraziste (Dymkowski, 1996).

 

Zasadniczą różnicą między teorią autopercepcji a koncepcją dysonansu poznawczego (na mocy których formułowane są jednakowe predykcje) jest postulowane przez tą drugą pojawienie się motywującego stanu awersyjnego napięcia. Istnieją dane wskazujące na to, że w wielu eksperymentach przeprowadzonych w paradygmacie wzbudzonej uległości badani rzeczywiście odczuwali nieprzyjemne pobudzenie (por. np. Croyle, Cooper, 1983; Gerard, 1967; także przegląd badań: Eagly i Chaiken, 1993; Cooper i Fazio, 1984). Pewnych - pośrednich, ale spektakularnych – dowodów w tym zakresie dostarczają także badania w paradygmacie błędnej atrybucji, których uczestnicy, mogący mylnie przypisywać swoje pobudzenie jakiemuś czynnikowi zewnętrznemu (np. zażytej wcześniej pigułce), nie zmieniali pierwotnie ukształtowanych postaw po zademonstrowaniu niezgodnego z nimi zachowania (Zanna i Cooper, 1974).

.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ponieważ badani ci interpretowali odczuwane napięcie jako nie mające związku z podejmowanymi przez nich działaniami, nie odczuwali oni w  następstwie dyskomfortu motywującego do dostosowawczych przekształceń prywatnie żywionych przekonań. Co więcej, inna grupa badanych, wierząca w  relaksacyjne działanie tabletki zażytej przed zaangażowaniem się w sytuację wzbudzonej uległości, ujawniła w rezultacie silniejszą zmianę postaw niż uczestnicy przekonani, że tabletka owa nie wywoływała żadnych efektów ubocznych. Prawdopodobnie stan pobudzenia był odbierany przez tych pierwszych jako subiektywnie silniejszy, skoro nie złagodziły go rzekome środki uspokajające. Jako że jedyną dostępną im przyczyną odczuwanego pobudzenia była rozbieżność podejmowanych przez nich zachowań z własnymi postawami, zmiany tych ostatnich okazały się szczególnie wyraźne.

Wyniki spójne z interpretacją odwołującą się do błędnej atrybucji odczuwanego napięcia uzyskali także Cooper, Zanna i Taves (1978). W zaplanowanym przez nich eksperymencie przyjęcie przez badanych środków uspokajających (fenobarbitalu) znosiło, a środków pobudzających (amfetaminy) - nasilało dysonansowe zmiany postaw, jeśli byli oni przekonani, że zażyte przez nich pigułki nie wywołują żadnych skutków ubocznych (por. także Cooper, Fazio i Rhodewalt, 1978; Worchel i Arnold, 1974).

 

Badania w paradygmacie błędnej atrybucji  wskazują jednak, że awersyjne napięcie pojawia się wtedy, gdy ich uczestników nakłania się do obrony stanowiska sprzecznego z ich postawą, tj. trafiającego w ich obszar odrzucenia, natomiast nie pojawia się wówczas, gdy badani bronią opcji zgodnej z ich uprzednimi przekonaniami, tj. należącej do ich obszaru akceptacji (definicja tych obszarów – patrz np. Hovland, Harvey i Sherif, 1957). Oznacza to, że mechanizm dysonansowy może być odpowiedzialny za relatywnie duże zmiany samowiedzy spowodowane publicznym opowiedzeniem się za tezą niezgodną z prywatną postawą aktora, wszelkie natomiast przekształcenia powodujące jedynie polaryzację jego przekonań wyjaśniać należy odwołując się raczej do mechanizmu autoinferencji.

Aby przetestować tę hipotezę Fazio, Zanna i Cooper (1977) poprosili połowę badanych o przygotowanie eseju, w którym mieli bronić stanowiska leżącego na skraju ich obszaru akceptacji (ale jeszcze w jego obrębie!), a drugą połowę – o przygotowanie wypracowania opowiadającego się za stanowiskiem należącym już do ich obszaru odrzucenia. Wszyscy badani zostali następnie przypisani do warunków swobody wyboru lub jej braku. W celu weryfikacji kluczowego zagadnienia, związanego z pojawieniem się stanu awersyjnego napięcia, badani mający zapewnioną swobodę wyboru zostali dodatkowo podzieleni na grupę, której umożliwiono błędną atrybucję ewentualnego pobudzenia (jako związanego z faktem przebywania w trakcie eksperymentu w  niezbyt dobrze wentylowanych kabinach) oraz grupę, której takiego wytłumaczenia nie udostępniono.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Uzyskane rezultaty potwierdziły hipotezę badawczą. Kiedy w grę wchodziła jedynie polaryzacja postaw, możliwość przypisania nieprzyjemnego napięcia czynnikom zewnętrznym nie wpłynęła znacząco na dostosowawcze przekształcenia sądów badanych (tzn. nie zredukowała ich), co wskazuje, że  mechanizm leżący u ich podłoża nie miał charakteru motywacyjnego. Kiedy jednak badani mieli się opowiedzieć za stanowiskiem przez nich nie akceptowanym (należącym do obszaru odrzucenia), błędna atrybucja napięcia prowadziła do redukcji zmian ich  prywatnych przekonań. Uzyskiwane wówczas rezultaty były zbliżone do wyników badanych z warunku braku swobody wyboru, gdzie zablokowana była zarówno możliwość autoinferencji, jak i zmian dysonansowych (ze względu na wystarczające uzasadnienia sytuacyjne podejmowanych zachowań).

 

Przegląd dostępnych wyników badań pozwala zatem omówione tu teorie dysonansu poznawczego i autopercepcji traktować nie tyle jako konkurencyjne, co raczej jako komplementarne, wzajemnie się uzupełniające w przewidywaniu i wyjaśnianiu zmian postaw i przekonań jako następstwa odgrywania ról.

 


[1] To założenie stało się inspiracją dla całego nurtu badań nad tzw. efektem naduzasadnienia (por. np. Bem, 1972; Aronson, 1995; także Fiske i Taylor, 1991). Z badań tych wynika, że pozytywne wzmacnianie (np. poprzez udzielanie wysokich nagród) tych działań, które ludzie i  tak spontanicznie by podejmowali, prowadzi w efekcie do redukcji motywacji wewnętrznej (wcześniej wystarczającej do ich wykonywania). Efekty naduzasadnienia zaobserwowano również w eksperymentach związanych z odgrywaniem ról. Duże nagrody oferowane badanym za aktywne nakłanianie innych do stanowiska zgodnego z ich własnymi przekonaniami sprawiały, że stawali się oni bardziej wrażliwi na kontrargumentację i w rezultacie zmniejszali pozytywność swoich wcześniej ukształtowanych postaw (Kiesler i Sakamura, 1966; Benware i Deci, 1975, przytaczam za: Eagly i Chaiken, 1993).

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin