O'Brien Tim - Leśne jezioro.pdf

(1156 KB) Pobierz
923136262.001.png
Tim O’Brien
Leśne Jezioro
Przełożyła Małgorzata Wyrzkowska
Tytuł oryginału: „In the Lake of the Woods
Dla Kate
Dziękuję Kate Phillips.
Larry Cooperowi.
Michaelowi Curtisowi.
Lesowi Ramirezowi, Carole Anhalt.
I mojej kochającej rodzinie.
Sam Lawrence, który zmarł.
W styczniu 1994 roku, był moim.
Wydawcą, rzecznikiem.
I przyjacielem przez ponad.
Dwadzieścia lat Zawsze ze.
Wzruszeniem będę wspominać, że.
Tak wielką pokładał we mnie wiarę.
Choć ta książka zawiera materiał zaczerpnięty ze świata, w którym żyjemy, w tym
wzmianki o rzeczywistych miejscach, ludziach i wydarzeniach, należy ją traktować jak utwór
literacki. Wszystkie dialogi zostały zmyślone. Pewne głośne i nader rzeczywiste zajścia
zmodyfikowano lub przepuszczono przez filtr wyobraźni. John i Kathy Wade są tworami
fantazji autora, podobnie jak wszystkie postacie zaludniające w tej powieści stan Minnesota i
miasto Angle Inlet.
I O tym, jak bardzo byli nieszczęśliwi
We wrześniu, po prawyborach, wynajęli stary, pomalowany na żółto domek w lesie na
krańcu hrabstwa Leśne Jezioro. Było tam mnóstwo drzew, głównie sosen i brzóz. Był też
pomost, hangar i paska polna dróżka przez las, kończąca się w dole, u stóp gładkich, szarych
kamieni przy brzegu. Żadnych innych dróg nie było. Nie było też miast ani ludzi. Wielkie
jezioro otwierało się za pomostem na północ, ku Kanadzie, gdzie ogromna przestrzeń bardzo
zimnej wody ogarniała wszystko, gdzie roiło się od ukrytych kanałów wodnych, tras
przeciągania łodzi, zatok, leśnych gęstwin i wysp bez nazwy. Jak okiem sięgnąć, na obszarze
wielu tysięcy kilometrów kwadratowych, ta pusta dziedzina stanowiła jedność, niczym
olbrzymie, obłe lustro, nieskończenie błękitne i piękne, i zawsze takie samo. Właśnie dlatego
tu przyjechali. Potrzebowali samotności. Potrzebowali powtarzalności, dusznej, hipnotycznej
monotonii lasów i wody. Przede wszystkim jednak chcieli być razem.
Nocą rozkładali koce na werandzie i leżeli, obserwując mgłę, sunącą ku nim znad
jeziora. Nie byli jeszcze gotowi do tego, żeby się kochać. Raz spróbowali, ale nie poszło im
najlepiej, więc teraz obejmowali się tylko i prowadzili ciche rozmowy o dzieciach, które będą
mieć, i może o własnym domu. Udawali, że nie jest najgorzej. Wybory zostały przegrane, ale
usiłowali przekonać samych siebie, że porażka nie była tak zupełna i druzgocząca, jak to
miało miejsce naprawdę. Byli wobec siebie ostrożni. Nie rozmawiali o smutku ani o
ogarniającym ich nagle wrażeniu otwierania się zapadni. Leżeli w bezruchu pod kocami i
wymyślali na zmianę imiona dla dzieci, które chcieli mieć - czasem tak zabawne, że
wybuchali śmiechem - a później obmyślali umeblowanie swojego nowego domu, snuli plany
kupna przepięknych dywanów i staroświeckich mosiężnych lamp, ustalali dokładnie kolor
tapet i inne szczegóły, na przykład ten, że koniecznie muszą mieć olbrzymią, słoneczną
werandę, kamienny kominek oraz wysokie półki z orzechowego drewna w bibliotece i
przesuwaną drabinę.
W ciemności nie miało znaczenia, że są to rzeczy drogie i nieosiągalne. Przechodzili
w życiu straszny okres i rozpaczliwie chcieli być szczęśliwi. Pragnęli szczęścia, a nie
wiedząc, czym ono jest ani gdzie go szukać, tym bardziej go łaknęli.
Niekiedy, traktując to jako rodzaj zabawy, układali listę romantycznych miejsc, do
których pojadą.
- Werona - mawiała Kathy. - Chciałabym spędzić parę dni w Weronie. - I rozmawiali
długo o Weronie, o tym, co tam zobaczą i co będą robić, chcąc, by to miejsce stało się dla
nich rzeczywiste. Dokoła nadciągała niska, gęsta mgła znad jeziora, a ich głosy wydawały się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin