Otłowski T. - Afganistan negocjacje z Talibami.pdf

(312 KB) Pobierz
„BIULETYN OPINIE”
Nr 8/2008
Afganistan: negocjacje
z Talibami ?
Tomasz Otłowski
Warszawa, listopad 2008
214360616.001.png 214360616.002.png
„Biuletyn OPINIE” Fundacji Amicus Europae nr 8/2008
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Wyniki wyborów prezydenckich w USA wpłynęły na nasilenie presji ze strony części
ośrodków politycznych i medialnych na Zachodzie na wprowadzenie radykalnych zmian w
strategii działania koalicji międzynarodowej w Afganistanie. Zasadniczym elementem tej
nowej polityki miałoby być odejście od dotychczasowego aksjomatu, iż z Talibami nie będą
prowadzone żadne negocjacje i rozmowy o ewentualnym podziale władzy w Kabulu.
Zwycięstwo Baracka Obamy, po którym powszechnie spodziewa się istotnych zmian co do
treści i formy polityki zagranicznej USA, miałoby rzekomo przyczynić się do przyjęcia
bardziej koncyliacyjnego podejścia do kwestii afgańskiej, co polegać miałoby na większej
skłonności do posługiwania się dialogiem jako metodą działań Waszyngtonu w polityce
międzynarodowej. 1
Naciski na podjęcie jakiejś formy dialogu politycznego z ruchem Talibów, lub
przynajmniej jego mityczną „najbardziej umiarkowaną” częścią, pojawiały się zresztą od
dłuższego czasu. 2 Co więcej, nawet odchodząca administracja USA nie oparła się tej filozofii
myślenia o dalszym zarządzaniu operacją afgańską. W dniu 9 października br., podczas
nieformalnego spotkania ministrów obrony państw członkowskich NATO w Budapeszcie,
sekretarz obrony USA Robert Gates oświadczył, że administracja amerykańska będzie
gotowa do poparcia ewentualnych rozmów rządu w Kabulu z Talibami w celu zakończenia
wojny w Afganistanie. Gates zaznaczył również, że warunkiem dla wsparcia przez
Waszyngton rozmów z Talibanem jest zerwanie przez nich związków z Al-Kaidą. 3 Słowa
sekretarza obrony USA doskonale wpisały się w ogólny klimat defetyzmu i zwątpienia w
sens i perspektywy wygrania wojny afgańskiej, jaki panuje ostatnio na Zachodzie. 4
Zniechęcenie i pesymizm dużej części zachodniej opinii publicznej wynikają
oczywiście z niezwykle trudnej sytuacji strategicznej, panującej od pewnego czasu w
Afganistanie. Koalicja międzynarodowej od niemal dwóch lat znajduje się w defensywie, a
Talibowie i sprzymierzona z nimi Al-Kaida nieustannie rosną w siłę. Splot niekorzystnych
dla Zachodu czynników – zaistniałych w latach 2006-2007, tak w samym Afganistanie, jak i
wokół niego (głównie w Pakistanie 5 ) – sprawił, że afgańscy radykałowie odzyskali inicjatywę
strategiczną. Wzrosło tempo działań operacyjnych islamistów oraz ich skuteczność, rosnąć
1 George Friedman “ Obama’s challenge ”, “Stratfor”, 5 listopada 2008 roku.
2 Moves toward negotiating with the Taliban ”, „Stratfor”, 1 października 2008 roku. Patrz także: “ NATO does not rule out
Afghan talks with Taliban ”, AFP, 1 października 2008 roku.
3 The beginning of the end of the war? ”, “Stratfor”, 9 października 2008 roku.
4 British commander expects no clear Afghan victory ”, serwis internetowy AFP, 5 października 2008 roku.
5 Dominik Jankowski “ Niebezpieczna próżnia: Pakistan po Musharaffie ”, „Policy Paper” Fundacji Amicus Europae, nr 3/2008,
wrzesień 2008 roku.
2
„Biuletyn OPINIE” Fundacji Amicus Europae nr 8/2008
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
zaczęły też straty sił koalicji, a wraz z nimi presja ze strony społeczeństw krajów NATO-
wskich, aby wycofać się z kampanii afgańskiej. 6
Co gorsze, obecne zwiększenie aktywności Talibów przekłada się na spadek
efektywności działań pomocowych dla Afganistanu, podejmowanych przez społeczność
międzynarodową. To zaś z kolei pogarsza – i tak już fatalne – warunki życiowe
Afgańczyków, umacniając nastroje antyzachodnie i antyrządowe oraz kreując Talibów jako
jedyną sprawną i skuteczną siłę w wielu regionach Afganistanu. 7
Reasumując, obecna sytuacja strategiczna w Afganistanie jest najgorszą z możliwych
na podejmowanie jakichkolwiek prób negocjacji z Talibami na temat zakończenia konfliktu.
Truizmem jest stwierdzenie, że każda wojna – nawet najdłuższa i najkrwawsza – musi w
rezultacie doprowadzić do jakichś rozwiązań politycznych. Problem polega jednak na tym,
aby poprzez poszukiwanie takiego politycznego zakończenia strona, która walczy w słusznej
sprawie (a zakładamy, że dla Zachodu operacja afgańska była i wciąż jest ową „słuszną
sprawą”), nie przekreśliła celów, dla których dana wojna została podjęta oraz jej
dotychczasowych osiągnięć. Innymi słowy, wojnę należy więc najpierw wygrać „w polu”
(lub co najmniej doprowadzić w zdecydowany sposób do militarnego i politycznego
osłabienia przeciwnika), a dopiero później rokować. W przeciwnym razie podważa się sam
sens dotychczasowego własnego wysiłku wojennego oraz poniesionych nakładów i ofiar. 8
Nie można przy tym także abstrahować od wymiaru moralnego całej kwestii – wszak
Talibowie od lat są najbliższymi sprzymierzeńcami Al-Kaidy. To m.in. dzięki nim Osama
bin Laden mógł w dość krótkim czasie doprowadzić swą organizację do takiego stadium
rozwoju operacyjnego i strategicznego, w którym była ona w stanie przygotować i
przeprowadzić skuteczne uderzenie na terytorium Stanów Zjednoczonych – coś, co nie
miało miejsca od czasu ataku na Pearl Harbor. To dzięki Talibom Al-Kaida mogła również
w swych afgańskich obozach treningowych wszechstronnie wyszkolić tysiące adeptów
terroryzmu i posłać ich do różnych części świata dla prowadzenia walki z Zachodem.
6 Arnaud De Borchgrave “ Losing Afghanistan? ”, AFP, 19 września 2008 roku. Porusz też: Tomasz Otłowski “ Afganistan
A.D. 2008 – misja NATO na rozdrożu ”, “Biuletyn OPINIE” Fundacji Amicus Europae , nr 6/2008, sierpień 2008 roku.
7 Arnaud De Borchgrave, op. cit.
8 Dobrym przykładem prawidłowego myślenia w tej kwestii była strategia amerykańska wobec sytuacji w Iraku, przyjęta
na przełomie lat 2006 i 2007. Słynna już operacja „ surge ", czyli wzmocnienie stacjonujących w Iraku sił USA o
kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, doprowadziła wówczas – wraz z odpowiednimi modyfikacjami polityki Waszyngtonu
wobec głównych sił irackich – do radykalnego przełomu w sytuacji strategicznej w tym kraju i poprawy warunków
bezpieczeństwa.
3
„Biuletyn OPINIE” Fundacji Amicus Europae nr 8/2008
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Tym samym – ze strategicznego punktu widzenia, ale także przez wzgląd na
konieczność zachowania przez Zachód głównych geopolitycznych korzyści, uzyskanych w
toku siedmiu lat wojny – rokowania z Talibami na temat politycznego uregulowania
konfliktu afgańskiego powinny być podjęte z pozycji silniejszego. Aby tak się stało, siły
międzynarodowe musiałyby jednak doprowadzić do sytuacji, w której Talibowie nie mają
żadnej alternatywy dla podjęcia negocjacji z władzami w Kabulu i społecznością
międzynarodową. 9 Dziś widać wyraźnie, że stan taki jest bardzo odległy, a Talibowie nie
tylko nie czują się przymuszeni swą sytuacją operacyjną do zasiadania do stołu rokowań, ale
wręcz przeciwnie – to oni dyktują dziś siłom międzynarodowym tempo i zakres działań
militarnych. Co więcej, czas gra na korzyść Talibanu: im później dojdzie do ew. negocjacji
pokojowych, tym silniejsza będzie pozycja negocjacyjna Talibów. 10
Sytuacja taka nie nastąpi, jeśli Zachód podejmie radykalne działania na rzecz zmiany
tego stanu rzeczy, co wydaje się jednak wątpliwe. Tymczasem wystarczyłoby – z militarnego
punktu widzenia – bardzo niewiele: do najbliższej wiosny wzmocnić siły ISAF o co najmniej
jedną pełną brygadową grupę bojową (ok. 2-3 tys. żołnierzy), nie związaną restrykcyjnymi
ROE ( rules of engagement ), tak aby nowy „sezon” walk A.D. 2009 z Talibami rozpocząć już ze
znacznie lepszej pozycji operacyjnej. Dla pełnego sukcesu – rozumianego jako przejście sił
międzynarodowych z permanentnego stanu strategicznej defensywy do szeroko zakrojonych
działań ofensywnych (także, jeśli zaszłaby taka potrzeba, na pogranicznych terenach
Pakistanu) – konieczne byłoby wzmocnienie ISAF o trzy rozwinięte brygady (łącznie ok. 6-
8 tys. żołnierzy), wyposażone w silny komponent powietrzny (śmigłowce uderzeniowe) i
nowoczesne środki rozpoznania pola walki (UAV). Niestety, dziś wszystko wskazuje na to,
że nie ma szans na tak poważne zwiększenie zaangażowania Sojuszu Północnoatlantyckiego
w Afganistanie. Należy sądzić, że nawet zarysowująca się już dziś strategia nowej
demokratycznej administracji USA, zakładająca (w dużym uproszczeniu) zwiększenie
zaangażowania w Afganistanie kosztem poziomu obecności w Iraku 11 , nie doprowadzi
najpewniej w relatywnie krótkim czasie (3-6 miesięcy) do zwiększenia poziomu sił
ISAF/OEF o pełne trzy brygady.
9 Joseph J. Collins “ To further Afghan reconciliation – fight harder! ”, “The Small Wars Journal”, 31 października 2008 roku.
10 Cheryl Benard „ Talk to the Taliban? Not now ”, UPI, 11 listopada 2008 roku. Porusz też: „ Negotiate with the Taliban? ”,
„The Weekly Standard”, 12 listopada 2008 roku.
11 George Friedman, op. cit.
4
„Biuletyn OPINIE” Fundacji Amicus Europae nr 8/2008
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Ewentualne podjęcie negocjacji politycznych z Talibami właśnie teraz, gdy są
najsilniejsi i najsprawniejsi od 2001 roku, oznaczałoby więc polityczną klęskę zaangażowania
NATO w Afganistanie oraz propagandowy i prestiżowy cios dla USA. Rokowania z
Talibanem w obecnych uwarunkowaniach strategicznych z pewnością oznaczałyby też
koniec władzy prezydenta Hamida Karzaja i jego prozachodniego rządu w Kabulu. 12 Z
biegiem czasu, niezależnie od wynegocjowanych z Zachodem porozumień, Talibowie
poczuliby się zapewne na tyle silni, że podjęliby próbę przejęcia pełni władzy w Kabulu. Nie
byłoby to zapewne trudne; obecność sił międzynarodowych byłaby już wówczas mocno
okrojona, a pozycja polityczna radykałów umocniona niewątpliwym sukcesem w postaci
zmuszenia Zachodu do układów pokojowych. W rezultacie, w relatywnie krótkim czasie, w
Afganistanie ponownie powstałby radykalny sunnicki reżim religijny, wspierający
międzynarodowy ruch terrorystyczny. 13
Jeśli faktycznie siły i środki ISAF/OEF nie ulegną znaczącemu zwiększeniu w
najbliższej przyszłości, to i tak można jednak pokusić się o znalezienie potencjalnie
skutecznej alternatywy wobec koncepcji podjęcia negocjacji z Talibami w obecnej
niekorzystnej sytuacji strategicznej. W tym celu niezbędna byłaby jednak zasadnicza zmiana
strategii Zachodu wobec sytuacji w Afganistanie. Kierunek tych zmian wytyczają
doświadczenia irackie, gdzie od niemal dwóch lat Amerykanie wspierają samorzutnie
tworzone struktury paramilitarne (głównie sunnickie), organizowane na bazie więzi
plemiennych i klanowych. Podstawowym zadaniem tych milicji – zrzeszonych w tzw. Radzie
Przebudzenia – jest ochrona lokalnych społeczności przed terrorystami z Al-Kaidy,
radykałami szyickimi i zwykłymi kryminalistami. Grupy te skutecznie spełniają jak dotąd
swe zadania, co przyczyniło się do polepszenia sytuacji bezpieczeństwa w Iraku.
Także w Afganistanie należałoby więc zintensyfikować tego typu próby, tym bardziej,
że istnieją ku temu dogodne warunki w postaci tradycyjnych struktur systemu plemiennego i
klanowo-rodowego. 14 Amerykanie, kierując się doświadczeniami irackimi, zaczęli już w kilku
miejscach Afganistanu tworzyć tego typu lokalne milicje. 15 Istnieją duże szanse, że strategia
12 Cheryl Benard, op. cit.
13 ibidem , a także: Joseph J. Collins, op. cit.
14 Dotyczy to zwłaszcza społeczności pasztuńskich, żyjących na pograniczu Afganistanu i Pakistanu, gdzie istnieje
odwieczna tradycja wyznaczania przez poszczególne plemiona grup mężczyzn (tzw. Arbakai ) których zadaniem jest
stawanie do walki w czasie wojny oraz egzekwowanie poleceń starszyzny i sprawowanie funkcji policyjnych w czasie
pokoju (szerzej na ten temat w: Tomasz Otłowski „ Operacja NATO w Afganistanie: na drodze do klęski? ”, „Biuletyn
OPINIE” Fundacji Amicus Europae nr 2/2008, styczeń 2008 roku).
15 Hints of a New US strategy ”, „Stratfor”, 10 października 2008 roku.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin