Bolesław Leśmian - Panna Anna.docx

(15 KB) Pobierz

Bolesław Leśmian

PANNA ANNA

 

Krakowianka jedna

Miała chłopca z drewna.

Znana piosenka

 

 

Kiedy wieczór gaśnie

I ustaje dzienny znój

Panna Anna właśnie

Najwabniejszy wdziewa strój.

 

Palce nurza smukłe

W czarnoksiężkiej skrzyni mrok,

I wyciąga kukłe,

Co ma w nic utkwiony wzrok.

 

To - jej kochan z drewna,

Zły bezmyślny, martwy głuch!

Moc zaklęcia śpiewna

Wprawia go w istnienia ruch.

 

On nic nie rozumie,

Lecz za niego działa - czar...

Panna Anna umie

Kusić wieczność, trwonić żar...

 

W dzień od niego stroni,

Nocą - wielbi sztywny kark,

Nieugiętość dłoni,

Natarczywość martwych warg.

 

"Bóg zapomniał w niebie,

Że samotna ginę w śnie!

Kogóż mam prócz ciebie?

Pieść, bo musisz pieścić mnie!" -

 

Pieści ją bezdusznie,

Pieści właśnie tak a tak -

A ona posłusznie

Całym snem omdlewa wznak.

 

Śmieszny i niezgrabny,

Swą drewnianą tężąc dłoń,

Szarpie włos jedwabny,

Miażdży piersi, krwawi skroń.

 

Blada, poraniona

Panna Anna bólom wbrew

Od rozkoszy kona,

Błogosławiąc mgłę i krew!

 

Poprzez nocną ciszę

Idzie cudny, złoty strach...

A śmierć się kołysze

Cała w rosach, cała w snach.

 

Potem nic nie słychać,

Jakby ktoś na dany znak

Nie chciał już oddychać -

Byle istnieć tak a tak...

 

A gdy świt się czyni -

Panna Anna dwojgiem rąk

Znów zataja w skrzyni

Drewnianego sprawcę mąk.

 

Sztuczne wpina róże

W czarny, ciężki, wonny szal

I po klawiaturze

Bładząc dłonią - patrzy w dal...

 

Dźwięki płyną zdradnie

Płyną właśnie tak a tak...

Chyba nikt nie zgadnie -

Z kim spędziła noc i jak?

 

Napój cienisty, 1936

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin