13 rozdział.pdf

(111 KB) Pobierz
198167419 UNPDF
Zbyt szybki by żyć,
zbyt młody by umrzeć
autor: klaudia7161
beta: martyska1985
Przyjmijcie to jako spóźniony prezent
mikołajkowy xD Proszę o długie, szczere i
wyczerpujące komentarze^^ Pozdrawiam;*
198167419.001.png
Rozdział 13
BPOV
Isabello Marie Swan, co do jasnej cholery się z tobą dzieje?! Czy
kiedykolwiek jakiś chłopak niósł cię przez prawie cały pusty dom jak jakiś
worek ziemniaków? NIE! Więc dlaczego mu się dajesz? Co się z tobą
dzieje?!
Zadawałam sobie takie pytania kiedy on mnie niósł. Nie poznawałam
siebie. Dawniej nigdy bym na to nie pozwoliła, aby jakaś wywłoka robiła
ze mną coś takiego. Czy Edward może wzbudzać we mnie aż taki pociąg
seksualny żebym pozwalała mu ciągnąć się przez dom? Sama tego nie
wiem.
Zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej i bić go w plecy. Kiedy to nie
podziałało użyłam mojej szczęki. On tylko zaczął się śmiać.
Zauważyłam, że pomimo mojej złej sytuacji jestem dość dobrze
ułożona na nim. Moje nogi zwisały na wysokości jego krocza, a „reszta
mnie” tak, że nie widział co robię. Zamierzałam skorzystać z tej jakże
kuszącej okazji upokorzenia mojego utrapienia. Żałowałam tylko, że
byliśmy sami tak to więcej osób ujrzałoby jego jakże bolącą klęskę. W
mojej główce znajdował się już bowiem cudny plan. Uśmiechnęłam się
złowieszczo. On to chyba jakimś cudem zauważył, ale co mnie ucieszyło –
olał.
Zaczęłam wradzać mój plan w życie. Powoli aby tego nie usłyszał i
nie poczuł wyjmowałam nóż, który znajdował się w kieszeni z boku
spodni. Mogłoby to kogoś zdziwić, ale znajdując się w takim środowisku
w jakim teraz jestem powiedzenie „przezorny zawsze ubezpieczony”
sprawdza się w stu procentach.
Wyjęłam go bez większych problemów i przełożyłam do lewej ręki,
aby prawą mieć wolną. Edward niczego się nie spodziewający zmierzał
właśnie w kierunku swojego pokoju (przynajmniej tak podejrzewałam).
Wzięłam duży zamach i z całej siły... kopnęłam go nogą w kroczę, tak, że
ten natychmiastowo mnie wypuścił i zgiął się wpół z bólu. Ja nie tracąc
czasu ponieważ wiedziałam do czego może być zdolny uderzyłam go ręką
złożoną w szpic w punkt, który znajduje się koło szyi. W ten sposób
Edward leżał nieprzytomny na ziemi.
Tego ruchu nauczyłam się od jednej dziewczyny na odwyku. Te dwa
tygodnie jednak na coś się przydały. Uśmiechnęłam się do niego
wyzywająco.
Nie miałam pojęcia co z teraz zrobić więc podeszłam do niego,
chwyciłam za nogi i przeciągnęłam do jego pokoju. Był trochę większy od
mojego i urządzony z dużym gustem. Nie wiem czy Esme to zrobiła, ale
ktoś tu wyrządził kawałek naprawdę dobrej roboty. W całym
pomieszczeniu dominowała biel i czerń. Duże łóżko było porządnie
zaścielone. Z prawej strony przez duże okna rozchodził się widok na las.
Mogłam dosłyszeć nawet szum jakiejś rzeczki. Na przeciwległej ścianie
znajdowała się jedna wielka półka z chyba tysiącami płyt muzycznych
różnego gatunku. Byłam naprawdę pod wrażeniem kiedy znalazłam
Clauda Debussy, Yirumę czy Mozarta. To było zaskakujące. Naprzeciwko
łóżka był duży telewizor, a koło niego worek do boksu. To staje się coraz
bardziej dziwne. Edward jest jakby moim męskim odzwierciedleniem!
Wydałam z siebie długi wydech, a on zaczął się poruszać. Szybko
wskoczyłam na łóżko i usiadłam na nim okrakiem, przekładając nóż do
prawej ręki i przykładając mu go do szyi.
Zdaje mi się, że poczuł zimno metalu na skórze ponieważ powoli
otworzył oczy. Gdy to robił z jego twarzy nie schodził ten przeklęty, a
zarazem mój ukochany łobuzerski uśmiech.
Ze mną jest coraz gorzej. Już nawet uważam, że to wyszczerzanie
zębów w jego wykonaniu jest moje. Zaczynam się bać o swoje zdrowie
psychiczne.
–Gdybyś nie przystawiała mi noża do gardła byłbym bardzo zadowolony
z takiej sytuacji – powiedział bezczelnie
–Ja na twoim miejscu bym nie fantazjowała lecz bała się co mam zamiar
zrobić z tym – przyłożyłam mu mocniej do gardła narzędzie
–Nie zrobisz tego – powiedział pewnie – jesteś zbyt słaba – dodał, a minę
miał taką jakby właśnie grał w pokera o niezła sumkę
–Jesteś tego taki pewien? - zapytałam się go
–Tak – odpowiedział lakonicznie - a poza tym... boisz się mnie
Tym jednym zdaniem wyprowadził mnie z równowagi. Ja Isabella
Marie Swan nikogo i niczego się nie boję, w życiu przeszłam zbyt wiele
aby się czegoś obawiać.
Wzmocniłam uchwyt na trzonie noża, tak, że rysował już o skórę
Edwarda.
On powoli, niezrażony, zaczął przybliżać swoją dłoń do niego. Po
krótkiej chwili bardzo niespodziewanie chwycił go wraz z moją dłonią
cały czas patrząc na mnie. Tym razem jego wyraz twarzy uległ zmianie.
Nie uśmiechał się już tym łobuzerskim uśmiechem lecz patrzył na mnie z
pożądaniem, pewną arogancją i agresją. Moje oczy uczyniły to samo.
Teraz mierzyliśmy się wzrokiem, nie mogąc pozwolić aby któreś spuściło
wzrok. To była taka nasza mała wojna.
Edward wzmocnił nasz uchwyt na trzonie i przejechał nim sobie po
policzku, tak, że po chwili poleciała mu z rany krew. Cały czas patrzył na
mnie tym seksownym spojrzeniem. Ja nie uchyliłam wzroku, patrzyłam się
w jego cudne, zielone oczy bez dna.
Krew spłynęła ciurkiem po jego szczęce. Podnieciło mnie to bardzo,
gdyby nie to, że nienawidzę charakteru Edka pewnie bym go pocałowała.
Całe to napięcie między nami było nie do zniesienia i on to chyba wyczuł
lecz nie odczuwał aż takiego pragnienia jak ja. Ja zawsze byłam bardziej
uczuciowa. Wyczułam, że on się ze mną droczy. Teraz w moim spojrzeniu
przeważała złość. Złość na siebie, że dałam mu się uwieść i na niego, że to
zrobił.
Widziałam, że to zauważył. Chyba o to mu chodziło. Po raz kolejny
zresztą wyprowadził mnie z równowagi.
Nie zauważyłam nawet kiedy drugą rękę oplótł wokół mojej talii i
zwinnie obrócił mnie tak, że teraz ja leżałam pod nim. Był najwyraźniej
zadowolony z takiego obrotu sprawy bo uśmiechał się jak człowiek
zadowolony z życia.
–Tak o wiele lepiej – powiedział. Wyciągnął mi też nóż z ręki. Byłam tak
zaskoczona, że nawet tego nie poczułam
–Ciekawe dla kogo?
–Dla mnie oczywiście. Wiesz, wiem, że nie użyłabyś tego – pokazał na
nóż – ale to cię podnieciło – wskazał policzek
–Wcale nie – sprzeciwiałam mu się i samej sobie
–Nie? - zapytał – a to cię podnieca? - i pocałował mnie delikatnie w
policzek
–Co ty wyprawiasz? Przestań! Wcale mnie to nie podnieca – prawie
krzyczałam lecz wiedziałam, że to wszystko kłamstwa. Chciałam, żeby
mnie teraz całował, agresywnie tak jak na gangstera wypadało.
Chciałam żeby nade mną dominował, był taki seksowny, strasznie mnie
pociągał, a ja biedna mu się poddałam. Ale mój stosunek do niego nigdy
się nie zmieni, zawsze będę wobec niego szorstka bo jest po prostu
debilem. Bardzo seksownym debilem. Ugh! Czemu to życie jest takie
nie fair ?!
Chyba zauważył moją wewnętrzną walkę ze sobą bo zbliżył tak
twarz, że stykaliśmy się ze sobą nosami. Potem zatopił się w moich ustach
delikatnie, a ja zaczęłam odwzajemniać pocałunki. Stawały się coraz
głębsze i bardziej śmiałe. Nie widząc oporu z mojej strony stawał się
właśnie taki jaki chciałam, aby był – agresywny.
Straciłam poczucie czasu. Nie wiem czemu, ale w pewnym sensie
byłam zła. Ja go nie trawię! Jest taki... jełopowaty! A teraz co robię?
Całuję się z nim na łóżku. Po prostu świetnie!
–Przestań! - wykrzyknęłam
W tej samej chwili do pokoju wszedł Em. Musieli wcześniej
skończyć swoje sprawy bo nie mieli pojawiać się tak wcześnie.
–Co tu się d... - nie powiedział nic więcej
Widziałam jak jego twarz z kompletnego zaskoczenia przechodzi do
złości, a potem do kompletnej furii. Wiem jak to musiało wyglądać:
Edward leżał na mnie, a ja mu się wyrywałam. Ale on nie chciał mnie
zgwałcić. Emmett wszedł po prostu w niewłaściwym momencie.
–To nie tak jak myślisz Em – powiedział spokojnie Edward. Pewnie
wiedział, że Em w stosunku do swojej rodziny potrafi być bardzo
agresywny
–Zejdź z niej – powiedział takim tonem, że aż ciarki mi przeszły po
całym ciele
–Em, on..
–Ty siedź cicho – przerwał mi ostro – nic ci nie jest prawda? - zapytał
łagodniej
–Nie, ale on – nic więcej już nie musiał potrzebować
Podszedł do Edwarda, który stał już koło łóżka i uderzył go z
prawego sierpowego w twarz. Ten upadł na ziemię, ale dzielnie się
podniósł. Nie wiem jak to zrobił bo naprawdę niewielu ludzi jest w stanie
coś takiego przejść bez szwanku.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin