4 rozdzial.pdf

(127 KB) Pobierz
146722687 UNPDF
„Zbyt szybki by żyć,
zbyt młody by umrzeć”
autor: klaudia7161
Beta będzie od następnego rozdziału:) bo teraz nie
miałam czasu wysłać. Przepraszam martyska1985:(
Sorry za wszelkie błędy:)
146722687.001.png
Rozdział 4
RPOV
–Jestem Rosalie Hale – przedstawiłam im się, bo
Bellę już najwidoczniej znali.
–Co?! - krzyknęli
O co im chodzi? Czy w moim imieniu jest coś nie tak?
I czemu się tak na mnie patrzą?!
Jesteś ROSALIE HALE? - Jakiś wysoki, blond -
włosy chłopak, podkreślając moje imię zadał mi
pytanie.
Nie wiem czemu, ale od razu skojarzył mi się z moim
braciszkiem.
–Tak, to ja. Czy to jest jakimś problemem dla ciebie?
–Owszem, jest. Dlaczego podajesz się za osobę, którą
nie jesteś? - zapytał się mnie
Dobra, teraz to już kompletnie nie wiem o co chodzi.
Stary, nie wiem o co ty mnie pytasz. Każdy ci
potwierdzi:
–Bella, moi znajomi, nawet w papierach adopcyjnych
jest napisane, że nazywam się Rosalie Hale! -
podniosłam już na niego, ale on bezczelnie mi
przerwał.
–Papierach adopcyjnych? - zapytał
–Tak, adopcyjnych. Czy w tym też widzisz jakiś
problem?! Że jestem adoptowaną córką jakiejś
rodziny?!
Jakiś głupek i idiota z niego. Choć już miałam zacząć
go lubić, ponieważ wyglądał i nawet mówił jak Jasper.
Ile ja bym oddała, aby go znowu zobaczyć,
porozmawiać, przytulić.
Gdy dowiedziałam się, że zostaniemy adoptowani
przez jakąś rodzinę, skakałam z radości. Dopiero potem
poinformowano nas, że się przeprowadzamy – lecz do
dwóch różnych rodzin. To była dla nas tragedia, szok i
rozpacz za razem. Nie mogłam znieść, ani zrozumieć tego,
że za kilka dni nie będziemy razem, że ja i Jasper to nie
będzie rodzeństwo – bliźniaków, tylko, że będziemy: ja –
Rosalie Hale, dziewczynka adoptowana przez jakąś
rodzinę, oraz Jasper Hale – chłopiec adoptowany przez
rodzinę, która zapłaciła za milczenie. Bardzo dziwne. Nadal
nie rozumiem jak mogli rozdzielić rodzeństwo. Może za to
też zapłacili? Wszystko jest możliwe. Choć to łamanie
prawa, ale wielu ludzi dla pieniędzy jest gotowych zrobić
wszystko.
Chłopak podszedł, zbliżył twarz do mojej, popatrzył mi
głęboko w oczy i nad lewą brew. Widziałam w jego
tęczówkach wielkie zaskoczenie i zarazem szczęście.
Wielkie szczęście.
Zauważyłam również, że nad jego lewą brwią widnieje
mała szrama, ledwo widoczna, ale jednak.
Taką samą miał Jasper.
Jakby na zawołanie doskoczyliśmy do siebie,
uścisnęliśmy w niedźwiedzim uścisku i zaczęliśmy płakać.
–Jasper?! - zapytałam się go
–Tak! Tak moja mała Ros! - odpowiedział
–Nawet nie wiesz jak długo czekałam na tą chwilę! -
tym razem ja odpowiedziałam mu, płacząc.
–Tak samo jak ja – powiedział pełen szczęścia
Wszyscy naokoło nas stali osłupiali i szczęśliwi, że po
tylu latach się wreszcie odnaleźliśmy.
JPOV
–Jestem Rosalie Hale – przedstawiła się długo – włosa
blondynka
–Co?! - krzyknęli wszyscy, ale ja najgłośniej
Czemu ta dziewczyna tak perfidnie kłamie?! Jak może
podawać się za moją adoptowaną siostrę?!
–Jesteś ROSALIE HALE? - powiedziałem specjalnie
podkreślając jej niby „imię i nazwisko”.
Owszem jest bardzo do mojej siostry, (…) choć nie
widziałem jej tyle lat (...) ale to nic nie znaczy.
Pewnie to jakaś oszustka chcąca wyciągnąć od nas
pieniądze.
Ale ile ja bym dał, aby ją znowu przytulić!
–Tak, to ja. Czy to jest jakimś problemem dla ciebie?! -
wyraźnie podniosła głos ze zdenerwowania na mnie.
Już się łamie. Odejdzie stąd szybciej niż myślała.
–Owszem, jest. Dlaczego podajesz się za osobę, którą
nie jesteś?! - wygarnąłem jej to, tak samo podnosząc
głos. Niech sobie oszustka nie pozwala.
–Stary, nie wiem o co ty mnie pytasz? Każdy ci
potwierdzi:
–Bella, moi znajomi, nawet w papierach adopcyjnych
jest napisane, że nazywam się Rosalie Hale – podniosła
na mnie głos, ale jej ze zdziwienia przewałem
–Papierach adopcyjnych?! - zapytałem się jej.
Zaciekawiło mnie to co powiedziała, najwyraźniej
nieźle się przygotowała.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin