Annie Besant - Myślokształty.pdf

(300 KB) Pobierz
Microsoft Word - Dokument3
ANNIE BESANT :
MY LOKSZTAŁTY
Słowo wst pne
Rozdział I: O trudno ci w przedstawieniu my lokształtów
Rozdział II: Podwójne działanie my li
Rozdział III: Sposób w jaki tworzy si wibracja
Rozdział IV: My lokształt i jego skutki
Rozdział V: Zasady ogólne
Rozdział VI: Trzy kategorie my lokształtów
Słowo wst pne
W miar , jak wzrasta poznanie, zachowanie si nauki w stosunku do wiata niewidzialnego
podlega znacznym modyfikacjom. Ziemia wraz ze wszystkim, co si na niej znajduje i wiaty
fizyczne, które j otaczaj nie s ju jedynym przedmiotem bada , poci gaj cym uwag
uczonych; s oni zmuszeni szuka jeszcze dalej i dochodzi do hipotez, o naturze materii i
energii znajduj cych si w sterach, dok d nie przenikaj przyrz dy, jakimi badacze ci
rozporz dzaj . Eter stanowi obecnie integraln cze dziedziny wiedzy i nie jest ju tylko
prost hipotez . Mesmeryzm pod swoim nowym imieniem hipnotyzmu przestał ju by
usuwany z granic oficjalnej wiedzy. Promienie Roentgena przekształciły niektóre dawne
pogl dy w przedmiocie materii, podczas gdy rad zrewolucjonizował je i poci gn ł prawdziw
nauk poza granice eteru – na kra ce wiata astralnego. Przegrody mi dzy materi o ywion i
materi nieo ywion zostały zburzone. Zauwa ono, e magnetyzerzy znajdowali si w
posiadaniu władzy prawie niebezpiecznej, zdolnej do udzielania niektórych rodzajów chorób
w sposób, który nie jest jeszcze zadawalaj co wytłumaczony. Telepatia, jasnowidzenie,
telemetria (przenoszenie ruchu bez dotkni cia), nie stanowi jeszcze cz ci współczesnej
nauki, ale wkrótce zajm tam swoje miejsca.
Nauka posuwaj c swoje poszukiwania tak daleko, dała dowód tak rzadkiej pomysłowo ci w
zgł bianiu natury, okazała tak niezmordowan cierpliwo we wszystkich swoich
poszukiwaniach, e otrzymała w ko cu nagrod , dawan tym, którzy szukaj . Siły i istoty
najbli szego nam planu natury, zaczynaj si ukazywa na najodleglejszej granicy naszego
horyzontu fizycznego.
“Natura nie czyni skoków" i w miar , jak uczony zbli a si do kra ców swojego królestwa,
jest gł boko poruszony błyskami, które do niego dochodz z nowego planu, zwi zanego
ci le z jego własnym.
Jest on zmuszony przyjmowa niewidzialne istnienie, aby znale racjonalne wytłumaczenie
fenomenów fizycznych, którym nie mo na zaprzeczy i powoli daje si poci ga o wiele
dalej, i nie zdaj c sobie jeszcze z tego sprawy, jest ju w kontakcie z planem astralnym.
Studia te, my l , s jednymi z najbardziej interesuj cych w dziedzinie, która si rozpo ciera
pomi dzy wiatem fizycznym i wiatem astralnym. Nasi uczeni oddaj c si najpierw studiom
anatomii i fizjologii mózgu, próbuj z nich uczyni podstawy racjonalnej psychologii.
Przechodz nast pnie w sfer snów, złudze i halucynacji; od chwili, gdy próbuj utworzy
nauk do wiadczaln , maj c na widoku ustalenie klasyfikacji i praw, przedostaj si
natychmiast na plan astralny. Dr. Baraduc z Pary a był ju w punkcie przekraczania tej
granicy, fotografuj c obrazy astralno-rny lowe i otrzymuj c w ten sposób reprodukcje tego,
co ze stanowiska materialistycznego byłoby rezultatem wibracji szarej substancji mózgu.
Wszyscy ci, którzy badali powa nie te kwestie, wiedz , e odbicia fotograficzne, o których
mówimy, s wywołane przez promienie ultrafioletowe, pochodz ce od przedmiotów, które w
granicach widma słonecznego nie s widzialne. Prawdziwo ci zezna niektórych
jasnowidz cych mo na było dowie przez pojawienie si na czułych płytach fotograficznych
postaci i przedmiotów niewidzialnych dla oczu fizycznych, które oni jednak widzieli i
opisywali. Jest niemo liwe dla człowieka dobrej woli, odrzuci w cało ci zeznania, zło one
przez ludzi powa nych, którzy byli w stanie dowie ich wielokrotnie. Mamy nawet
poszukiwaczy, którzy zaj li si gorliwie poszukiwaniem obrazów i subtelnych kształtów,
wynajduj c specjalne metody, eby z nich zrobi dokładn reprodukcje. Dr. Baraduc, zdaje
si , był jednym z najszcz liwszych w swoich do wiadczeniach i wydał ksi k , w której
opowiada o swoich poszukiwaniach, i która zawiera reprodukcje fotografii przez niego
otrzymanych.
“Szukam – jak mówi – sił subtelnych, przy pomocy których dusza – b d ca według niego
inteligencj , działaj c pomi dzy ciałem i duchem – próbuje si wypowiedzie ".
Starał si notowa te ruchy przy pomocy przyrz du, który powodował ruch igły na tarczy i
miał zbiera na czystych płytach niewidzialne wibracje wietlne. Udało mu si unikn w
swoich do wiadczeniach omyłek, które mogłyby pochodzi z działania ciepła lub
elektryczno ci. Mo emy pomin jego studia nad biometri (mierzeniem ycia przez ruch) i
zatrzyma si chwil nad jego badaniami nad ikonografi . Chodzi tu o reprodukcje
niewidzialnych pr dów, które według niego s tej samej natury, co wiatło, i którymi dusza
posługuje si , aby wytwarza kształty, mog ce by pochwycone przez fotografie. Niektóre z
tych fotografii przedstawiaj pod swoimi postaciami eterycznymi albo magnetycznymi,
rezultaty fenomenów fizycznych; nie zatrzymamy si na tym, jakkolwiek owe rezultaty
byłyby interesuj ce same przez si , jednak nie maj bezpo redniego zwi zku ze specjalnym
przedmiotem, który nas zajmuje. My l c silnie o pewnym przedmiocie, dr Baraduc dał
pocz tek my lokształtowi my li. Uderzaj cy jest typ, który przedstawia swoj sił skierowan
na zewn trz (na przykład modlitwa). Jedna modlitwa b dzie podobna jako kształt do li ci
paproci; inn b dzie mo na porówna do łuku tryskaj cej fontanny. Trzy osoby my l ce o
uczuciu, które je ł czy, dadz rzut my li, która mo e by porównana do faluj cej masy,
podłu nego kształtu. Mały chłopiec, pełen smutku nad ciałem martwego ptaszka, jest
otoczony przepływem emocjonalnym zakrzywionych włókien, które si wzajemnie
przenikaj . Uczucie gł bokiego smutku przypomina silny wir. Patrz c z uwag na serie tych
“reprodukcji” tak szczególnie interesuj cych, zdajemy sobie jasno spraw , e to, co
otrzymujemy, nie jest wyobra eniem my lokształtu, lecz efektem wywołanym w materii
eterycznej przez wibracje, które mu towarzysz ; jest zatem niezb dne zna dokładnie my l,
któr si bada, aby zrozumie otrzymane rezultaty.
By mo e po yteczne b dzie przedstawi uczniom, nieco ja niej, ni dotychczas, pewne
fakty, które czyni bardziej zrozumiałymi rezultaty, otrzymane przez dr Baraduca. Te ostatnie
s naturalnie niedoskonałe, bowiem aparat fotograficzny i czułe płyty (klisze) nie s
narz dziami skonstruowanymi dla badania wiatła astralnego; niemniej jednak, jak to
zobaczymy, rezultaty owe s w najwy szym stopniu interesuj ce przez to, e słu jako
ogniwo pomi dzy badaniami czysto naukowymi, a tymi, które zawdzi czamy
jasnowidz cym.
W epoce, gdy to piszemy, obserwatorzy stoj cy poza Towarzystwem Teozoficznym, próbuj
wytłumaczy w jaki sposób nast puj ce po sobie wzruszenia zmieniaj kolory aury, która
otacza nas wszystkich. Artykuły w tym przedmiocie ukazuj si w przegl dach nie maj cych
adnego zwi zku z naszym Towarzystwem i pewien lekarz specjalista, Dr Booker, dzi ki
wielkiej liczbie obserwacji, ustalił kolor aury rozmaitych typów i ró nych temperamentów.
Rezultaty jego poszukiwa zbli aj si bardzo do wyników, otrzymanych przez filozofów
jasnowidz cych i zupełna zgodno mi dzy dwiema metodami jest wystarczaj cym
udowodnieniem faktów, których oczywisto nie mo e by poddana w w tpliwo . Ksi ka
“Człowiek widzialny i niewidzialny" autorstwa C.W. Leadbeatera zajmuje si aur z
ogólnego punktu widzenia. Niniejsze studium tego autora i jednej z jego kole anek, ma za
zadanie posun si nieco dalej; jak s dzimy, po yteczne b dzie przej umysł ucznia t ide ,
e my l i pragnienie, yj i działaj , i e ich wpływ rozci ga si na wszystko, z czym si
zetkn .
Rozdział I
O trudno ci w przedstawieniu my lokształtów
Zapewne niejednokrotnie słyszeli cie ju o tym, e my li s to rzeczy realne i wielu spo ród
was jest przekonanych o prawdziwo ci tego twierdzenia, jednak e tylko bardzo nieliczni
zdaj sobie jasno spraw , czym w istocie jest my l i ksi ka ta, ma wła nie za zadanie przyj
im z pomoc w wyja nieniu tego problemu.
Mamy przed sob powa n trudno wynikaj c z naszej koncepcji przestrzeni. Widzimy j
w istocie tylko w trzech wymiarach, praktycznie za ogranicza si do dwóch, gdy próbujemy
j rysowa . W rzeczywisto ci nawet przedstawienie przedmiotów w trzech wymiarach jest
mocno niedokładne, a linia lub k t naszego rysunku s odtworzone niezbyt ci le. Je li nasz
szkic przedstawia drog w perspektywie, pierwszy plan musi by o wiele wi kszy ni
najdalszy, jakkolwiek w rzeczywisto ci rozmiary wsz dzie s te same.
Je eli model, który mamy przed oczami jest domem, to k ty proste, które go ograniczaj staj
si k tami ostrymi lub rozwartymi, stosowanie do miejsca, w którym si obserwator znajduje
i rysunek przedstawia te ró nice jeszcze silniej. W rzeczywisto ci rysujemy rzeczy nie takimi,
jakie one s w rzeczywisto ci, ale stosownie do tego, jakie si przedstawiaj naszym oczom.
Artysta usiłuje w istocie da złudzenie trzech wymiarów, rozmieszczaj c zr cznie linie na
powierzchni płaskiej, zawieraj ce tylko dwa z nich.
Jest to mo liwe tylko dlatego, e ci, którzy patrz na malowidła s ju oswojeni z
przedmiotami podobnymi i s gotowi przyj idee, któr im one podaj (sugeruj ). Osoba,
która nigdy nie widziała drzewa, nie mogłaby sobie o nim wyrobi adnego poj cia, nawet
gdyby miała przed oczami jego dokładny obraz. Je eli do tej trudno ci dodamy jeszcze drug
powa niejsz trudno ograniczania wiadomo ci i je eli przypu cimy, e pokazujemy to
malowidło osobie, która zna tylko dwa wymiary przestrzenne, zdajemy sobie spraw , e jest
absolutnie niemo liwe sprawi , aby zrozumiała krajobraz, który mamy przed oczami. Taka
jest wła nie przeszkoda, jak napotykamy na naszej drodze i to w najostrzejszej formie, gdy
próbujemy przedstawi najprostszy my lokształt. Olbrzymia wi kszo tych, którzy patrz na
obraz, ma tylko wiadomo trzech wymiarów i – co wi cej – nie maj najmniejszego poj cia
o wiecie wewn trznym, w którym my lokształty ukazuj si w całym swoim wspaniałym
blasku i w ró norodno ci swoich kolorów.
Wszystko, co mo emy uczyni , to tylko przedstawi przekrój my lokształtów, a jeszcze
pomimo to, ci, którym ich zdolno ci pozwol widzie sam my lokształt, b d bardzo
zawiedzeni, gdy im postawimy przed oczami jego niedokładny opis; jednak ci, którzy w
obecnej chwili nie s w stanie nic zobaczy , b d mieli w ten sposób chocia przybli one
pojecie o tym, co to s my lokształty i wyci gn z tego realn korzy .
Wszyscy uczniowie wiedz , e to, co nazywamy aur człowieka, jest zewn trzn cz ci
substancji obłoku jego wy szych ciał, tej substancji, która je przenika wszystkie, i która
przekracza znacznie granice jego ciała fizycznego, najmniejszego ze wszystkich. Wiedz
tak e, e dwa z naszych ciał – ciało my lowe i ciało pragnie – s w szczególnym zwi zku z
tym, co nazywamy my lokształtem. Ale, aby przedmiot ten był łatwy do zrozumienia, nawet
dla tych, którzy nie maj praktyki w wykładach teozoficznych, jest niezb dne powtórzy tutaj
pokrótce pierwsze zasady tego zagadnienia.
Człowiek prawdziwy, my liciel, jest w ciele zło onym z niezliczonych kombinacji materii
subtelnej planu mentalnego; to ciało jest mniej lub wi cej oczyszczone, mniej lub wi cej
zorganizowane dla funkcji, które ma spełnia , stosownie do stopnia rozwoju intelektualnego,
do jakiego człowiek doszedł. Ciało mentalne jest cudownie pi kne i subtelne; cz ci, z
których si składa, daj mu pozór ywego wiatła i im bardziej rozwija si inteligencja w celu
czystym i bezinteresownym, tym bardziej zyskuje ono na wspaniało ci i blasku.
Wszelka my l daje pocz tek szeregowi wibracji, które działaj skutecznie na materie ciała
mentalnego; towarzyszy jej wspaniała gama barw, która da si porówna z gr wiatła
słonecznego w kroplach fontanny, ale o rozwoju tysi c razy kompletniejszym i bardziej
intensywnym. Ciało pod wpływem lego pop du, wyrzuca na zewn trz drgaj c cz stk siebie
samego, która przybiera kształt, okre laj cy sam natur tych wibracji. W ten wła nie sposób
na kr ku pokrytym piaskiem, formuj si pewne figury pod wpływem tej lub innej nuty
muzycznej; w tym działaniu wytwarza si rodzaj siły przyci gaj cej materi elementarn
wiata mentalnego, materi o naturze szczególnie subtelnej. Mamy w ten sposób my lokształt
czysty i prosty, i to jest rzeczywi cie ywa istota o intensywnej działalno ci, kierowana przez
my l, która dała jej pocz tek. Jakkolwiek ukształtowana jest z materii niezmiernie subtelnej,
jest tak pot na i energiczna, e mo e pod kierunkiem spokojnej i silnej woli, odgrywa
ogromne znaczenie. Podam nieco dalej szczegóły tej osobliwej działalno ci.
Gdy energia człowieka jest skierowana na zewn trz, ku przedmiotom swojego pragnienia, czy
te zu ywa si na akty wzruszenia lub nami tno ci, energia ta, ma jako pole swojego
działania, rodzaj materii o wiele mniej subtelny ni materia wiata mentalnego, jest to materia
wiata astralnego. To, co nazywamy ciałem pragnie , jest utworzone z owej materii bardziej
skupionej i ona to, w ka dym człowieku mało jeszcze rozwini tym, tworzy najwi ksz cze
aury. Je li człowiek nale y do typu prostackiego, jego ciało pragnie jest ukształtowane z
najbardziej skupionej materii planu astralnego, jej kolor jest ciemny, barwy br zowe, brudno-
zielone, a czerwone odgrywaj tam najwi ksz role. Stosownie do tego, czy ta lub inna
nami tno objawia si , wola powoduje, e wiec tam po kolei te charakterystyczne kolory.
Przeciwnie, człowiek typu podniosłego ma ciało pragnie zło one z najsubtelniejszych
jako ci materii astralnej. Kolory s błyszcz ce i czyste, zarówno na powierzchni, jak i
wewn trz. Ciało to jest mniej subtelne i mniej ja niej ce, ni ciało mentalne, niemniej jednak
cało jest wspaniała i w miar , jak si eliminuje egoizm, wszystkie plamy ciemne i zamglone
znikaj razem z nim.
Ciało astralne albo ciało pragnie – daje pocz tek drugiej klasie istot, podobnych w swojej
budowie do my lokształtów, które poprzednio opisywali my, ale których egzystencja jest
ograniczona do planu astralnego, i które umysł produkuje tylko pod wpływem natury
zewn trznej .
Formy te zawdzi czamy działalno ci zewn trznego “Manas”, padaj cego na zewn trz
poprzez ciało astralne. Jest to inteligencja opanowana przez pragnienie. W tym wypadku
wibracje umiejscawiaj si w ciele pragnie lub w ciele astralnym i pod wpływem tego, ciała
wyrzucaj na zewn trz drgaj c cz stk jego samego, forma której jest przypisana, jak w
poprzednim wypadku, przez sam natur tych wibracji, wytwarza wtedy sił przyci gania
esencji elementarnej, odpowiadaj cej wiatu astralnemu. My lokształt tego rodzaju ma zatem
jako otoczk te esencje elementarn , a jako o rodek, pragnienie lub nami tno , która go
stworzyła; siła my lokształtu b dzie zale na od ilo ci energii mentalnej zwi zanej z tym
elementem nami tno ci lub pragnienia. Formy te, zarówno, jak formy nale ce do planu
mentalnego, otrzymały nazw “elementów sztucznych” i s one najpospolitsze, gdy u
zwykłego człowieka istnieje niewiele my li, które by nie były splamione pragnieniem,
nami tno ci lub wzruszeniem.
Rozdział II
Podwójne działanie my li
Ka da wyra nie okre lona my l, wywołuje podwójny skutek: wibracj promieniuj c i
pewien kształt, zdolny unosi si w powietrzu. My l – mówi c wła ciwie – ukazuje si
jasnowidz cemu najpierw jako wibracja mentalna, a ciało to mo e si objawi w postaci
skomplikowanej lub prostej. Je eli my l jest absolutnie prosta, znajduje si w grze tylko jeden
gatunek wibracji i otrzymamy tylko jeden rodzaj materii mentalnej, która b dzie mocno
zmodyfikowana. Ciało mentalne w rzeczywisto jest zło one z materii w ró nym stopniu
skupienia, któr dzielimy zwykle na “klasy”, odpowiadaj ce ró nym podplanom. Ka dy z
nich dzieli si na kilka poddziałów i je eli badamy je klasyfikuj c stosownie do ich stanu
skupienia w rozmaitych działach poziomych, poło onych jeden nad drugim, mo emy – aby
lepiej rozró ni ich rozmaite wła ciwo ci – klasyfikowa je, tym razem przedstawiaj c je jako
linie prostopadłe do poprzednich i przecinaj ce je pod k tem prostym. S wiec liczne
odmiany tej materii mentalnej i przekonano si , e ka dy z nich ma swój specjalny i
dokładnie okre lony sposób wibracji, do którego wydaje si najbardziej przyzwyczajona, do
tego stopnia, e mu odpowiada automatycznie i d y w sposób naturalny aby do niego
powróci , gdy zostanie oddalona przez my l lub uczucie szczególnie silne.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin