00:00:33 00:04:44:Joe, jeste aresztowany. 00:04:46:Możliwe szeryfie, ale lepiej się nie odwracaj. 00:04:49:Co teraz zrobisz? 00:05:00:Możesz zrobić co zechcesz. 00:05:05:Jeszcze kto oprócz niego? 00:05:10:Nie. 00:05:12:Pomóż mi. 00:06:03:- Co to ma znaczyć? 00:06:05:Panie Wheeler proszę powiedzieć ludziom|żeby zostali przy wozach. 00:06:10:Jak miesz mi rozkazywać? 00:06:12:Najpierw zatrzymujš mnie ludzie Burdette'a, a teraz ty. 00:06:16:- Chyba cię gdzie widziałem.|- To prawda panie Wheeler. 00:06:20:Tak, pamiętam cię. 00:06:23:Zmyliła mnie ta odznaka. 00:06:26:Ale to ciebie Meksykanie nazywali "brochon". 00:06:29:Mówili na mnie "borrachon". 00:06:32:Nigdy cię nie widziałem w takim stanie. 00:06:36:Chodzi o to, że jestem trzewy? 00:06:39:Wie pan co to znaczy "borrachon"? 00:06:41:Mój hiszpański nie jest za dobry. 00:06:43:To inaczej pijak. 00:06:44:Ale wołali na mnie też "Dude". 00:06:48:Powie pan ludziom czy sam mam to zrobić? 00:06:51:Powiem. 00:06:59:Zostańcie przy wozach! 00:07:35:Chance, co się ty dzieje? 00:07:36:Jacy ludzie mówiš mi, co wolno,|a czego nie. 00:07:40:Zaraz i ty będziesz mi rozkazywał. 00:07:42:To prawda. 00:07:43:- Zatrzymaj wozy.|- Poddaję się. 00:07:54:Nie mów mi, o co chodzi.|Wolę czuć się jak pijany we mgle. 00:07:57:Uważaj, bo jeszcze zabłšdzisz. 00:08:00:Chance, to twój stary przyjaciel Pat Wheeler. 00:08:03:- Czy mógłby...|- Hey, Chance! 00:08:05:Zabrać im broń? 00:08:09:Masz jakich nowych ludzi? 00:08:10:Tylko Colorado do mnie dołšczył. 00:08:14:- Skšd go wzišłe?|- Z Fort Worth. 00:08:16:- Czym się zajmuje?|- Szeryfie, mówię po angielsku... 00:08:19:...i sam mogę odpowiedzieć. 00:08:24:No dobrze, czym się zajmujesz? 00:08:27:Konwojuję wozy. 00:08:29:Nie za młody? 00:08:31:A ile trzeba mieć lat szeryfie? 00:08:34:Pamiętasz Rocky Ryana z Denver? 00:08:38:To jego syn. 00:08:40:Rocky twierdzi, że dzieciak jest od niego szybszy. 00:08:42:Pewnie tak, skoro ma dwa rewolwery. 00:08:46:Jeżeli tak przeszkadzajš mogę jeden oddać. 00:08:50:Mógłbym oddać dwa,|ale widzę, że celuje we mnie jaki człowiek. 00:08:57:- Stumpy, mówiłem ci.|- Wiem, już idę. 00:09:05:Zatrzymaj broń Colorado. 00:09:07:Dzięki szeryfie.|Nie chcę żadnych kłopotów. 00:09:10:Więc nie zaczynaj. 00:09:12:Najpierw panu o tym powiem. 00:09:14:W porzšdku. 00:09:16:Pat, ustaw tam wozy. 00:09:19:Nie ma sprawy, ale... 00:09:20:Co? 00:09:23:Wydaje mi się, że masz kłopoty. 00:09:27:Zgadłe. 00:09:28:Częć naszego ładunku to nafta i dynamit. 00:09:32:Więc chciałby by stały blisko ciebie? 00:09:35:Nie. 00:09:36:Niech postawiš wozy niedaleko Burdette. 00:09:40:To dobre miejsce w razie wybuchu. 00:09:43:Pokaż im drogę, Dude. 00:09:45:Colorado, ruszajcie. 00:09:47:Mamy jechać panie Wheeler? 00:09:52:Tak, jedcie. 00:10:09:Nie stójmy na rodku. 00:10:14:Ty jeste zadowolony, dzieciak zatrzymał broń... 00:10:19:...więc może mi powiesz, co tu się dzieje? 00:10:23:Aresztowałem Joe Burdetta. 00:10:27:- Brat Nathana siedzi u ciebie w areszcie?|- Zgadza się. 00:10:31:Za co? 00:10:32:Włanie odbywa się pogrzeb ofiary. 00:10:36:- Morderstwo?|- Z ust mi to wyjšłe. 00:10:39:Nie dziwi mnie, dlaczego jest takie zamieszanie. 00:10:43:Co na to Nathan? 00:10:44:Nic. Przeszedł do czynów. 00:10:47:Sam widziałe. 00:10:49:Nie mogę wywieć stšd Joe'go,|ani liczyć na pomoc z zewnštrz. 00:10:56:Zobacz jak tamci nas obserwujš. 00:10:58:On też tam jest. 00:11:00:Wie o każdym moim kroku. 00:11:02:Kto ci pomaga? 00:11:06:Połowę moich ludzi już poznałe. 00:11:08:Ten facet z odznakš i kto jeszcze? 00:11:12:Stumpy. Znasz go. 00:11:15:Pilnuje Joe'go w areszcie. 00:11:18:Kuternoga i pijak.|To wszystko? 00:11:22:Tak. 00:11:24:Przypominasz człowieka łapišcego|byka za ogon. 00:11:31:Sprawdzę czy ustawili wozy|w bezpiecznym miejscu. 00:11:35:Do zobaczenia. 00:11:49:Wracam pilnować drogi wjazdowej do miasta. 00:11:52:Kiepsko wyglšdasz. 00:11:54:Czuję się jeszcze gorzej. 00:11:56:Chyba odpocznę i napiję się piwa. 00:11:58:Dobry pomysł. 00:12:00:Mamy tu zimne piwo. 00:12:02:Całe szczęcie. 00:12:10:Stumpy, miałe się nie pokazywać. 00:12:13:Osłaniałem cię w razie kłopotów. 00:12:17:Miałbym o wiele większe kłopoty,|gdyby cię zastrzelili. 00:12:22:Ty miałby kłopoty? 00:12:23:A co ze mnš? 00:12:28:Chyba powinnimy się do tego przyzwyczaić. 00:12:30:Ten facet myli tylko o sobie. 00:12:33:Już ci mówiłem, że jak mnie nie ma|to masz zamykać się w celi. 00:12:39:- Słyszysz?|- Słyszę. 00:12:41:Naprawiłe okno? 00:12:42:Okiennice sš zabite gwodziami. 00:12:47:- Nawet wieże powietrze tutaj nie dochodzi..|- I tak ma być. 00:12:50:Odmienisz moje życie. 00:12:52:Oddychajšc tym samym powietrzem|co Burdett sam stanę się mordercš. 00:12:56:Słyszysz mnie Joe? 00:12:59:Tak, ale to nie potrwa długo. 00:13:02:To się nazywa wdzięcznoć,|po tym jak opatrzyłem twoje rany. 00:13:08:Następnym razem nawet nie kiwnę palcem. 00:13:11:Zamknij się. 00:13:15:Dobrze, opatrzę cię,|ale mam nadzieję, że mocniej oberwiesz. 00:13:19:Dude, chod tu na chwilę. 00:13:23:Czego chcesz? 00:13:24:Mogę posiedzieć tutaj zamiast Stumpiego. 00:13:28:Wolę słuchać pijaczyny. 00:13:31:Jak tam, borrachon? 00:13:35:Już cię trzęsie? 00:13:36:To piwo nic ci nie pomoże.|Potrzebujesz czego mocniejszego. 00:13:41:Jeli jeste spłukany mam tutaj dolara. 00:13:45:Chance, jak możesz na to pozwolić? 00:13:49:Chętnie dam mu klucz do twojej celi, kiedy tylko zechce. 00:13:57:To zbyt proste.|Nikt mu nie pomoże. 00:14:01:Jeli będzie tak gadał, oblej go wodš. 00:14:04:Poleję mu na pryczę i będzie spał na mokrym. 00:14:07:Chcesz piwo? 00:14:09:Poprzednie zmarnowałe. 00:14:11:Nie zmarnowałem.|Żałuję tylko, że nie trafiłem. 00:14:14:- Nie chcę więcej.|- Wy tam w areszcie. 00:14:22:Nie podchod bliżej.|Czego chcesz? 00:14:24:Przyniosłem szeryfowi paczkę od pana Wheeler'a. 00:14:28:- Czekasz na jakš przesyłkę, Chance?|- Już idę. 00:14:32:Stumpy! 00:14:33:Idziemy na chwilę do hotelu. 00:14:36:Jeli nie wrócicie, utoniemy z Joe we łzach. 00:14:39:Nie otwieraj nikomu. 00:14:42:- Dziękuję.|- Nie ma sprawy. 00:14:46:Wheeler powiedział żeby pan uważał. 00:14:49:Nasz znajomy cały czas na stanowisku. 00:14:54:Drugi stoi przy kociele. 00:14:57:Nie można ich aresztować? 00:14:59:Za to, że stojš? 00:15:01:Przyszliby następni. 00:15:03:Nie pomieciłbym ich w areszcie... 00:15:06:...chociaż chętnie posiedzieliby tam. 00:15:16:Senior Chance.|Mam wiadomoć. 00:15:20:- Co to jest?|- Przesyłka, na którš czekałe. 00:15:23:W samš porę. 00:15:25:- Carlos! Gdzie jeste?|- Tutaj 00:15:28:Potrzymaj to. Consuela idzie. 00:15:30:Jeli będziesz tak tłukł talerze to popamiętasz. 00:15:32:Codziennie to samo.... 00:15:37:Senior Chance, włanie pytałam Carlosa. 00:15:39:Carlos, co się stało? 00:15:42:Wyglšdasz jak pies, który zjadł kotleta. 00:15:44:- Co zrobiłe?|- Jak to co? 00:15:47:Rozmawiałem z moim przyjacielem szeryfem. 00:15:51:Załatwiamy ważne sprawy. 00:15:52:A ty mówisz, że wyglšdam jak pies. 00:15:57:Czy jestem gruby? 00:15:58:- Tego nie powiedziałam.|- I tak powiedziała za dużo. 00:16:03:Mamy do załatwienia ważnš sprawę. 00:16:06:Proszę tędy Senior. 00:16:13:Chodzi o to, czy zjadł tego kotleta, czy nie. 00:16:15:Już ja to sprawdzę. 00:16:17:Ryzykujesz, przyjacielu. 00:16:19:Ponieważ znam kobiety. 00:16:21:Wiem, kiedy będzie zła, a kiedy będzie jej przykro. 00:16:25:Ale to dla niej taka przyjemnoć. 00:16:29:Senior nie ma kobiety,|więc nie wie jak to jest. 00:16:32:Ale ja, Carlos Remonte, dawno je rozszyfrowałem. 00:16:36:Zaraz pokażę, co jest w tej paczce. 00:16:40:Potem sam pan przyzna, że znam się na kobietach. 00:16:44:Gdybym to kupił tutaj,|wiedziałoby całe miasto. 00:16:50:Consuela nie byłaby z tego zadowolona. 00:17:01:Czyż nie sš piękne? 00:17:04:Proszę sobie wyobrazić jak Conasuela będzie w niech wyglšdać. 00:17:06:Mam sobie wyobrazić? 00:17:08:Lepiej nie, Senior. 00:17:10:Wystarczy, że ja o tym pomylę. 00:17:12:Przepraszam panowie, szukam... 00:17:18:Bardzo ładne, ale panu za dużo nie pomogš. 00:17:24:Co pani tu robi? 00:17:26:Szukałam ręcznika,|chciałam się wykšpać. 00:17:30:- Przyjechała pani dyliżansem?|- Zgadza się. 00:17:33:Więc dlaczego pani teraz tam nie ma? 00:17:35:W dyliżansach nie ma łazienki. 00:17:41:Zapomniałem powiedzieć, że dyliżans nie odjechał. 00:17:43:Dlaczego? 00:17:44:- Zepsuło się koło.|- Gdzie Jake? 00:17:47:Naprawia je, musi zdšżyć przed odjazdem. 00:17:49:Doskonale. 00:17:54:Szeryfie, zapomniał pan o kalesonach. 00:18:48:Mylisz, że szykujš co dzisiejszej nocy? 00:18:50:Możliwe.|Nathan Burdette ma głowę na karku. 00:18:54:To nie jest odpowied. 00:18:56:Nie mam pojęcia. 00:18:59:Wiem tyle, co i ty. 00:19:01:Chciałbym wiedzieć, kiedy to zrobi. 00:19:04:Mógłby się pospieszyć. 00:19:16:Chcesz piwo, Dude? 00:19:22:Piwo mi nie pomoże. 00:19:24:Zobaczysz jutro jak podziała. 00:19:32:Stumpy. 00:19:34:Musimy obejć miasto. 00:19:38:- Poradzisz sobie?|- Oczywicie. 00:19:40:Więc id na swoje miejsce. 00:19:43:Idę, ale pamiętaj: 00:19:46:Krzyknij zanim otworzysz drzwi... 00:19:49:...bo możesz oberwać. 00:19:51:W porzšdku. 00:20:00:Dlaczego wychodzimy? 00:20:03:Mam taki zwyczaj. 00:20:04:Niech nie mylš,|że się ich boimy. 00:20:09:Przecież to prawda. 00:20:12:Nie mogę tam cišgle siedzieć. 00:20:14:Zauważyłe, że to ja już nie mogłem. 00:20:17:Przesadzasz. 00:20:20:Mylisz, że ty pierwszy wymyliłe kaca. 00:20:23:Ale ten mógłbym opatentować. 00:20:29:Id tamtędy. 00:22:25:Zaczekaj, Dude. 00:22:27:Nie strzelaj, szeryfie. 00:22:29:Wyszedłem się przewietrzyć. 00:23:06:Robię się nerwowy. 00:23:07:Potrzymam cię za rękę dla otuchy. 00:23:10:- Id na drugš stronę.|- Dobrze, tatusiu. 00:23:27:- Carlos.|- Senior Chance. Szukałem pana. 00...
michael_2