Rozważania o rewolucji francuskiej.doc

(43 KB) Pobierz
Rozważania o rewolucji francuskiej

Rozważania o rewolucji francuskiej

Natura i rozum

Suwerenna wolność państwa czyni go zewnętrznie niezależnym od jego sąsiadów, ale wewnętrznie staje się ono podmiotem działań takich wartości jak moc, owocne wysiłki, sprawiedliwość i pokój. Wolność różnych zgromadzeń, instytucji i grup, które składają się na istnienie państwa, polega na nieustannej kontroli swoich własnych praw postępowania: wolność nie może zostać naruszona w wyniku wewnętrznych sporów. Na końcu, wolność samych obywateli, w zależności od ich różnych ról społecznych i etapów życiowych, jest jedynie propozycją złożoną każdemu z nich, by prowadził życie zgodne z tym, co musi czynić i co czynić pragnie. Wolność nie daje prawa człowiekowi do zburzenia porządku i obrócenia go w chaos, jest to bowiem wiążąca siła przeciwko śmierci, siła obronna przeciwko podziałom.

W przeciwieństwie do tego, polityczna wolność doktryny rewolucyjnej używa bez różnicy jednego określenia dla ogólnego wyzwolenia każdej części społeczeństwa, każdego czyniąc równym, czy to państwa, czy przedsięwzięcia czy osoby, nie biorąc zupełnie pod uwagę funkcji, które spełniają. Poziom tej nieokreślonej wolności jest wyznaczony tak nisko, że człowiek zyskuje jedyną cechę dzieląc ją z każdą rośliną i zwierzęciem: indywidualność. Indywidualna wolność, społeczny indywidualizm, takie jest słownictwo postępowej doktryny. Jakież to ironiczne. Pies, osioł, nawet źdźbło trawy wszystkie są indywidualne. Naturalnie, popychany tłum niezorganizowanych \\\\\\\\\\\\\\\"jednostek\\\\\\\\\\\\\\\" chętnie wpatruje się w olśniewające obietnice władzy i szczęścia oferowane przez rewolucyjnego ducha. Jeżeli jednak owe rzesze dadzą się zwieść tym obietnicom, obowiązkiem rozumu jest rzucić im wyzwanie, a doświadczenia udowodnić, że są złudne. Rozum może przewidzieć, że jakość życia spadnie, gdy nieokiełznana jednostka zostanie zachęcona i, za pozwoleniem państwa, jego wolność pozwoli mu myśleć tylko o sobie i żyć tylko dla siebie. Następne pokolenia, kiedy przyjdzie im zapłacić za to cenę, orzekną, że przepowiednia ta była więcej niż prawdziwa. W ścisłej analogii do tego, krytyczny umysł przyszłości obali libertyńskie aspiracje romantyzmu, a historia literatury jasno dostrzeże szkodliwy wpływ jaki miały one na poetę i jego pracę: zniewolenie i rozkład.

Zatem znajdujemy zarówno w polityce, jak i w sztuce, harmonię natury i rozumu. Tak samo krytyka i logika, historia i filozofia nie przeszkadzają sobie, ale razem współdziałają. W przeszłości nasi przodkowie rozważali już zresztą ten problem. Zachodnie wpływy (zwłaszcza angielskie) działając na szkodę francuskiego konserwatyzmu, dążyły do przedstawiania Rewolucji jako przejawu rozsądku, a zasady reakcji - jako głos naturalnego świata.

Abstrakcyjne rozumowanie zbłądziło. Doświadczenie, ze swoim jasnym spojrzeniem na konkret, skorygowało błąd ducha, stając się w ten sposób triumfem praktycznego zdrowego rozsądku (demaskując błąd w myśleniu jako dziecko jedynie czystej teorii!). Doprowadziło to do stwierdzenia, że wszystkie teorie są fałszywe, każde uogólnienie podejrzane. Jednomyślnie odrzuciliśmy ten sprzeczny system i odmówiliśmy porzucenia wszystkich idei z tego prostego powodu, że są ideami. Odrzucenie to obejmuje także niepotrzebne stwierdzenie, że jakiś specjalny szacunek jest należny niezdefiniowanej idei \\\\\\\\\\\\\\\"idealizmu\\\\\\\\\\\\\\\", który zawiera w sobie każdy system wartości, wymagając jedynie tego, by sprzeciwiał się rzeczywistości. Są bowiem idee, które są spójne z rzeczywistością i można je bez wątpliwości nazwać prawdziwymi. Są także rzeczywistości, które są spójne z najszlachetniejszymi ideami i takie uosabiają wielkich ludzi, piękno, rzeczy święte. Jeżeli musimy wprowadzić pojęcie sprzeczności to tylko między prawdziwymi i fałszywymi ideami, między dobrą i złą rzeczywistością. Żaden rozsądny człowiek nie będzie więc potępiał idei rewolucyjnych tylko dlatego, że są zbyt ogólne lub abstrakcyjne. Pozwólcie rzucić światło na ten niejasny problem.

Polityka nie jest moralnością. Nauka i sztuka postępowania państwa nie są tą samą nauką i sztuką postępowania pojedynczego człowieka. To samo co zadowala jednostkę, może już mieć głęboko nieprzyjemne skutki jeżeli zostanie przyjęte przez konkretne państwo. Trzymając głowę w tych chmurach metafizycznych rozmyślań, koncentrując się na owych niematerialnych duchach rozważań, Zgromadzenie Narodowe całkowicie pominęło problem, które miało za zadanie rozwiązać. Jego umysł zbłądził, a to, co w konsekwencji nastąpiło, jest tylko tego dowodem.

Co więcej, jak gdyby Zgromadzeniu nie wystarczało użycie wagi do odmierzenia galona wody, zwiększyło swój błąd używając fałszywej miary. Z punktu widzenia rozumu, ogólna idea Rewolucji jest antytezą prawdy. Przy sporządzaniu francuskiej Konstytucji znalazła się potrzeba określenia idealnego i absolutnego typu człowieka w Artykule 1 Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela: mianowicie, że każdy człowiek urodzi się i będzie żył w wolności i równości w prawach. \\\\\\\\\\\\\\\"Co?!\\\\\\\\\\\\\\\", wykrzyknął na to Frederic Amouretti , \\\\\\\\\\\\\\\"Dziecko żyjące dopiero pięć minut ma być już wolnym człowiekiem?!\\\\\\\\\\\\\\\" I oczywiście, z Deklaracji logicznie wynika, że taki noworodek ma taki sam zakres wolności jak jego matka czy ojciec!

Dokładnie w ten sam sposób, Zgromadzenie, zajmując się tak namacalnym podmiotem jakim jest Francja, chciało ją traktować jako ogólną polityczną społeczność i nie uniknęło pułapki rozumowania, że grupa społeczna jest wypadkową woli jednostek, których \\\\\\\\\\\\\\\"celem\\\\\\\\\\\\\\\" jest \\\\\\\\\\\\\\\"utrzymanie\\\\\\\\\\\\\\\" \\\\\\\\\\\\\\\"praw\\\\\\\\\\\\\\\" (jak określa Artykuł 2). Jest to nieprawdą, bowiem społeczeństwo istnieje zanim pojawi się wola jego tworzenia, bowiem człowiek jest częścią społeczeństwa nawet przed swoim urodzeniem, a prawa człowieka byłyby w ogóle niewyobrażalne bez istnienia społeczeństwa. Jakakolwiek próba udowodnienia czegoś przeciwnego, z samej swej natury błędnego, jest logicznie nie do obrony. Ktokolwiek uchwalił takie prawo zwyczajnie zestawił słowa nie trudząc się sprawdzeniem, co naprawdę znaczą. A nie ma nic bardziej irracjonalnego. Nie jest racjonalne, że człowiekowi nakazuje się by był niezależną jednostką: co więcej, jest to kolejna sprzeczność tak charakterystyczna dla czystego irracjonalizmu. Nierozsądne, że człowiek wybiera swoich przywódców, skoro przywódcy powinni rządzić, a wybrany przywódca ma mały posłuch społeczny; wybrana władza staje się instrumentem, który przestaje zachowywać jakikolwiek związek ze swoją zamierzoną funkcją stając się najpierw śmiesznym, a następnie martwym. Jest to nie tylko nieracjonalne, ale także sprzeczne, że w państwie, które powołano by budować jedność między ludźmi, jedność w czasie, którą nazywamy ciągłością, jedność w przestrzeni, którą nazywamy ugodą, prawo ma być tworzone w wyniku wyścigu i niezgody między partiami, które z samej swojej natury dążą do podziałów. Wszystkie te liberalne i demokratyczne idee, podstawy ducha rewolucyjnego, są niczym innym jak próbą stworzenia kwadratowego koła.

Nie powinno się zakładać, że nawet na początku igła rozumu nie zdołała przekłuć skóry rewolucyjnej zasady i ukazać jej słabości. Jej pierwsi krytycy nie byli tylko zwykłymi praktykami jak Burke, którego wyczucie polityki i historii było w pewnym stopniu zaszokowane. Doskonały krytyczny umysł, żywotny duch jak u Rivarola i Maistre\\\\\\\\\\\\\\\'a uznały za niedopuszczalny ów absurd po prostu dlatego, że absurdem był; w braku rozsądku w teoriach liberalnych i u Jakobinów przewidywali nadejście nieszczęścia; błędu i katastrofy.

Nieszczęście, które zapowiadali, nadeszło. Rewolucyjne prawodawstwo rozdzieliło rodziny, rewolucyjny centralizm zabił życie wspólnotowe, system elekcyjny rozdął państwo do ogromnych rozmiarów, by rozerwać go na kawałki. I podczas gdy osłabienie znaczenia rzemiosła doprowadziło do recesji ekonomicznej, pięć inwazji, jedna gorsza od drugiej, pokazało, zarówno w przypadku porażki jak i zwycięstwa, pomimo ogromnych strat w naszym narodzie, jak całkowicie nieodpowiednie są Nowy Duch i Nowe Państwo.

Z trzech rewolucyjnych idei, które teraz widnieją na niemal każdym murze, pierwsza z nich, zasada politycznej wolności, esencja republikańskiego systemu, zniszczyła nie tylko szacunek obywateli do praw państwowych, które są postrzegane jako powszechne miejsce do wyrażania każdej aktualnej zachcianki (żadna z nich nie jest jednak trwała), ale także i przede wszystkim zniszczyła jakikolwiek szacunek dla innych praw, głębokich i uroczystych: leges naturae, dziecko małżeństwa natury i rozumu, prawa, w których kaprys każdego człowieka i obywatela liczą się mniej niż nic. Francuskie państwo, nieświadome, pogardzające i niedbałe wobec tych naturalnych i duchowych praw, porzuciło dyskrecję i wystawiło się na największe niebezpieczeństwa i zgniliznę moralną.

Druga z owych rewolucyjnych idei - zasada równości, esencja demokratycznego systemu, została mocą oddana najliczniejszym, a więc i najgorszym częściom narodu, najmniej żywotnym wytwórcom, najbardziej żarłocznym konsumentom, którzy najmniej pracują i czynią najwięcej szkód.

Francuz, jeżeli jest rzutki, jest stale zniechęcany przez wścibską administrację, prawnie wybraną z większości, ale jeżeli jest potulny i leniwy, ta sama administracja obsypuje go przywilejami, sowicie błogosławiąc jego próżniactwo. Nie dziwi więc, że woli on przybrać postawę pasożyta do takiego stopnia, że płomień życia francuskiego narodu pali się tak słabo, że prawie zanika, ponieważ nikt nie pomaga jednostkom stać się ludem, lub raczej, ponieważ lud został ściągnięty w dół do poziomu stada złożonego z pojedynczych owiec.

I trzecia, ostatnia z rewolucyjnych idei, zasada braterstwa, esencja kosmopolitycznej solidarności, z jednej strony narzuciła bezgraniczne pobłażanie dla każdego człowieka, włączając ludzi żyjących daleko od nas, nieznanych nam, mówiących innymi językami a nawet mających inny kolor skóry; z drugiej strony, ta cudowna zasada pozwoliła nam postrzegać każdego, bez względu na to czy jest naszym współobywatelem czy bratem, jako potwora i łajdaka jeżeli tylko nie chce dzielić z nami najłagodniejszego nawet ataku filantropijnej gorączki braterstwa. Zasada uniwersalnej solidarności, która miała zaprowadzić pokój między narodami, praktycznie zabrała ducha agresji i złości stworzonego przez naturę i wtłoczyła go w sekretny mechanizm politycznego zwierzęcia, lub raczej politycznego mięsożercę, zwanego człowiekiem, obracając każdy naród przeciwko samemu sobie, przeciwko własnym rodakom. Francuzi zostali nauczeni jak prowadzić wojnę domową.

A to jeszcze nie wszystko. Te same idee, rozprowadzone na całym świecie jako francuski produkt handlowy i sprzedane naszym klientom, przyniosły im jedynie wielką szkodę i w rezultacie sprowadziły kolejne nieszczęścia na nasze głowy.

---------------------------------

PRZYPISY:

(1)Joseph-François-Frederick Amouretti (18631903), Prowansalczyk, tak jak Maurras ; uczeń Mistrala, który przewodził ruchowi (Le Felibrige) na rzecz odnowy języka prowansalskiego. Jego fascynacja Prowansją miała wpływ zarówno na Barresa, jak i Maurrasa. Regularnie współpracował z pismem Cocarde, za czasów gdy prowadził je Barres.

(2)Antoine de Rivarol (17531801), pisarz, dziennikarz i pamfleciarz, sławny ze swojego powiedzenia \\\\\\\\\\\\\\\"Ce qui n\\\\\\\\\\\\\\\'est pas clair n\\\\\\\\\\\\\\\'est pas français\\\\\\\\\\\\\\\" [To co jest niejasne, nie jest francuskie]. W Anglii przyjmowany z wielkim szacunkiem przez Edmunda Burke i Williama Pitta.

(3) źródło: J.S. McClelland, wyd., The French Right (From de Maistre to Maurras), tłum. John Frears (New York: Harper & Row, 1970), 25155. Copyright Š 1970 by J.S. McClelland. Tłumaczenie przez John Frears, Eric Harber, J.S. McClelland, i R.H.L. Phillipson Š 1970 by Jonathan Cape Ltd. Za zgodą HarperCollins Publishers, Inc.

Na język polski przełożyła Marta Zamorska

Karol Maurras

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin