dyktanda 3.docx

(16 KB) Pobierz

Już po wakacjach

Niestety, trzeba wracać do szkoły. Jednak muszę przyznać, że nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł opowiedzieć kolegom o moich wakacjach.
    Część wolnego czasu spędziłem nad morzem. Chętnie chodziłem wzdłuż jego brzegu i patrzyłem na spiętrzone fale. Po powrocie do domu zająłem się uporządkowaniem mojego pokoju. Uwierzcie, nie było to łatwe. Kiedy świeciło słońce, jeździłem z rodzicami do sadu, w którym rozbrzmiewało słodkie brzęczenie pszczół. Zrywałem śliwki. Później dzielnie pomagałem mamie przyrządzać z nich przepyszne dżemy. Głównie odmierzałem porcje cukru i zakręcałem słoiczki. Niekiedy pracowałem w ogrodzie, podlewałem klomby kwiatów, zbierałem warzywa. Na kilka dni pojechałem do Warszawy. Zwiedziłem kilka muzeów, obejrzałem wiele interesujących zabytków. Swoje wrażenia utrwaliłem na licznych fotografiach. W ostatnim dniu wakacji wybrałem się z tatą na grzyby. Podczas tej wyprawy miałem okazję wykorzystać wiadomości z biologii. Skrzętnie omijałem trujące muchomory, do koszyka wrzucałem tylko grzyby jadalne. Bałem się, by nie nadepnąć żmii zygzakowatej, bo bardzo nie lubię węży. Na szczęście nic przykrego mnie nie spotkało.
    To były udane wakacje, znacznie ciekawsze od poprzednich. Nie brakuje mi nadziei, że w szkole również czeka na mnie mnóstwo atrakcji.

Krótka historia z życia Henia

Mój przyjaciel Heniek miał pewnego razu świetny humor. Wziął do ręki harmonię, huknął z całej siły obcasem i zagrał ukochaną melodię. Z drugiego pokoju przybiegła Halinka krzycząc, że zachowuje się haniebnie, przeszkadzając jej hałasem w rozwiązywaniu skomplikowanych zadań z chemii. Urażony Heniek uniósł się honorem i natychmiast przestał grać. Ta błaha historia stała się przyczyną nieprzyjemnej kłótni. Jednak kochające się rodzeństwo nie gniewało się na siebie zbyt długo. Już po kilku minutach zapanował miły nastrój. Oboje śpiewali znane piosenki przy dźwiękach harmonii, bo przecież i Halinka, i Henio rozumieją, że obrażanie się na pewno nie pomoże w zażegnaniu konfliktu.

Wędrówka do krainy mitów

Dzięki mitologii mogliśmy poznać dzieje bożków i bohaterów.
    Władcą Olimpu był rządzący grzmotami i błyskawicami Zeus. Okazało się, że skrzywdził on Demeter i jej córkę. Współczuliśmy zrozpaczonej matce i Korze, która musiała na długo schodzić do podziemia i przebywać z nie najsympatyczniejszym Hadesem.
    Prometeusz wykradł bogom ogień i żarzącą się głownię wrzucił do olbrzymiej łodygi kopru. Pokutował później przykuty do skał Kaukazu.
    Mit o Dedalu i Ikarze mówi o rozsądnym starcu i młodzieńcu, który zapomniał o przestrogach doświadczonego ojca. Wzniósł się za wysoko, słońce zniszczyło jego skrzydła z piór. Za nierozważną decyzję zapłacił życiem. Czy warto było za taką cenę odczuć chwilę szczęścia?
    Opowieść o Romulusie i Remusie przybliżyła nam okoliczności powstania jednego z piękniejszych miast - Rzymu.
    Dowiedzieliśmy się również, że różne popularne wyrazy, na przykład: farmaceuta, Europa i chór wiążą się z mitologią.
    To były bardzo interesujące spotkania ze starożytnymi państwami i ich kulturą.

Z historii Polski

Wiele wieków temu na Rynku Krakowskim miało miejsce ważne wydarzenie historyczne.
    Wokół placu zebrał się tłum, pod którego nogami topniały śnieżne płatki ozdobione wierzbowymi kotkami. Na podwyższeniu zasiadł król z małżonką, książęta i hetmani. Drapieżny i przebiegły mistrz krzyżacki Albrecht złożył hojnemu i rozważnemu Zygmuntowi Staremu hołd. Położył na Biblii palce prawej ręki i drżącym głosem wymówił słowa przysięgi. Wśród tłumu rozległ się pomruk ulgi i akceptacji.
    Uderzono w dzwony, wiatr porwał grzmiący ich chór i poniósł daleko. Polska była bezpieczna.

Konkurs

Uczestniczyłem w konkursie języka polskiego. Należało wykazać się w nim wszechstronną wiedzą. Z bijącym sercem wyciągnąłem karteczkę z pytaniami. Usiadłem przy stoliku, zatemperowałem ołówek i zacząłem pracować.
    Choć ze strachu literki skakały mi przed oczami, ujrzałem trzy zadania. Były nietrudne. Najpierw musiałem wymienić kilka tytułów polskich legend oraz ich bohaterów. Zrobiłem to szybko, ponieważ chętnie czytam o ludziach pozbawionych tchórzostwa. Następnie żądano ode mnie ułożenia kilku zdań złożonych współrzędnie. Było to niezwykle łatwe. W trzecim zadaniu życzono sobie, bym bezbłędnie zapisał słówka: wkrótce, bagaż, jarzębina, czyhać i honor. Nigdy nie unikałem nauki ortografii, więc z tym również nie najgorzej sobie poradziłem.
    Okazało się, że zadania wykonałem najszybciej. Poczekałem chwilę i komisja zaczęła sprawdzać wszystkie odpowiedzi. Napięcie rosło coraz bardziej. Wreszcie ogłoszono wyniki. Zostałem zwycięzcą i mogłem wziąć wymarzony puchar. Nigdy nie zapomnę tej przemiłej przygody.

Metamorfoza Jerzego

Jeden z moich kolegów miał na imię Jerzy. Nie mógł służyć nam za wzór do naśladowania.
    Nienawidził chemii, ponieważ czuł olbrzymi lęk przed doświadczeniami. Niechętnie pojawiał się na lekcjach języka ojczystego, bo przecież rozumiał polskie słówka. Rzadko przychodził na zajęcia z francuskiego, gdyż jego naukę uznał za niemodną. Zaczął rzetelnie uczyć się historii, ale trwało to krótko. Przyrodę wolał poznawać w parku, w którym z niejasnych powodów starał się znaleźć nosorożce, żyrafy i kangury. Nie chcąc przeszkadzać nauczycielowi geografii, spóźniał się na lekcje lub starał się z nich zniknąć. W czasie przerw był niezwykle hałaśliwy i ciągnął koleżanki za warkocze. Dbanie o higienę uważał zaś za zupełnie niepotrzebne. Nie przestrzegał żadnych zasad.
    Przyjaciele próbowali mu pomóc. Nie raz, nie dwa tłumaczyli, że mógłby się zmienić. Nie chciał ich słuchać.
    Aż tu nagle zaszła nieoczekiwana zmiana. Jurek przychodził na wszystkie lekcje. Nie zdążywszy na którąś, od razu przepraszał nauczyciela. Używał tylko grzecznych wyrazów. Zawsze miał nienagannie czysty kołnierzyk. Po kilku dniach udało nam się poznać przyczynę tej metamorfozy. Okazało się, że była nią niebieskooka Marzena.
    Niech więc żyje miłość!

Nauczyciel na szóstkę

Jestem szczęściarzem, ponieważ mam przemiłego wychowawcę. Gdybym miał go krótko scharakteryzować, rzekłbym, że jest niezwykły. Przyjemnie jest spotykać się z nim na co dzień.
    Przyznam, że ja oraz koleżanki i koledzy nie najlepiej się uczymy i nie zawsze służymy za wzór do naśladowania. Na szczęście naszego nauczyciela to nie przeraża. Pracuje ciężko i sprawia, że coraz częściej rzetelnie przygotowujemy się do lekcji i nie sprawiamy kłopotów. Chętnie spełniamy jego prośby, gdyż jesteśmy żądni pochwał. Słuchanie ich sprawia nam radość, więc staramy się wykorzystywać nasze możliwości i prezentować osiągnięcia. Wychowawca nie zwraca uwagi na to, co błahe. Jednak niech no tylko ktoś z nas skrzywdzi młodszego, od razu grzmi na winowajcę.
    Dziewczęta nazywa przepióreczkami, a o chłopcach mówi, że są bohaterami, choć tak naprawdę kilka razy zdarzyło nam się stchórzyć. Nie zwracając uwagi na nasze nie najmądrzejsze pomysły, zabiera nas niekiedy na wędrówki. Zwiedziliśmy już całą Wielkopolskę. Do bardzo interesujących należały spotkania z Mazowszanami i pewnym słynnym krakowianinem. Niezwykle ciepło wspominam te podróże, z których przywiozłem mnóstwo fotografii.
    Często prowadzimy wspólnie niełatwe dyskusje, podejmując odważnie kontrowersyjne tematy.
    Uwierzcie, że mój nauczyciel jest doprawdy wspaniały. Można by mu o tym powiedzieć. Niedługo kończymy naukę w gimnazjum. Jakże trudno będzie nam się z naszym wychowawcą rozstać. Dzięki niemu na pewno zaczynamy rozumieć, jak należy dobrze żyć.

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin