fakty_i_mity_2002_140_45.pdf

(1980 KB) Pobierz
str_01_45.qxd
Księdza pedofila , W. Pawłowicza,
ściganego listem gończym,
odnaleźliśmy na Ukrainie!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 45 (140) 8 – 14 listopada 2002 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 9
Dotarliśmy do utajnionych dokumentów Fundacji Radia
Maryja – „Nasza Przyszłość”. Wynika z nich, że
Ojciec–Prezydent–Dyrektor Rydzyk jest albo cudotwórcą,
albo hochsztaplerem. Jego firma osiąga przychód około
6 milionów złotych rocznie, nie prowadząc oficjalnie
prawie żadnej dochodowej działalności. Episkopaty
wszystkich krajów mogą Wielkiemu Redemptoryście
co najwyżej nagwizdać. Posiada on bowiem wielkie
finansowe imperium, które nieustannie i ekspansywnie
się rozrasta. I to jest JEGO PRZYSZŁOŚĆ.
Str. 6
Ludzie krety
Jakub, brat Jezusa
W Wałbrzychu 2000 bezrobot-
nych ludzi ryje w ziemi, wydobywa-
jąc węgiel w biedaszybach. Walczą
o przetrwanie. Pracują bez żadnych
zabezpieczeń po kilkanaście godzin
dziennie. Za kilkaset złotych na
miesiąc. Czasem giną zasypani zie-
mią i kamieniami. A miała być dru-
ga Japonia...
Światem poruszył najstarszy pozabiblij-
ny dowód historyczności Jezusa! Na staro-
żytnym ossuarium z Judei odczytano na-
pis: „Jakub, syn Józefa, brat Jezusa”. Od-
krycie sceptycznie traktują papiescy, bo ich
bajka o kuzynach Zbawiciela po raz kolej-
ny jest wyśmiewana. Kościelne mity dema-
skuje już nie tylko Biblia, ale też archeologia.
Str. 10, 11
Str. 16
96287091.022.png 96287091.023.png 96287091.024.png 96287091.025.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 45 (140) 8 – 14 XI 2002 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Pomnikowa miernota
T ydzień temu pisałem,
POLSKA Państwowa telewizja wprowadza „nową tradycję”
– pogadanki prymasa z okazji Wszystkich Świętych. Na inaugu-
rację przez Glempa przemówił Stwórca: „Okazuję wam moje
Miłosierdzie bez granic. Gdzie jest moja świątynia Opatrzno-
ści, którą przyrzekliście?!”. Gubernator z ramienia Watykanu
dał do zrozumienia, że czas zbierać kasę na Glempowy po-
mnik, bo jak nie, to boska cierpliwość się skończy.
Skoro Miłosierdzie Glemp załatwił za jedną świątynię, to co mo-
żemy mieć za trzy, pięć, dwadzieścia, sto wielkich bazylik?!!
Prezydent Kwaśniewski ułaskawił mężczyznę, który jadąc z nad-
mierną prędkością, zabił na przejściu dla pieszych dwie kobiety.
Sąd skazał go na dwa lata więzienia, a prezydent ułaskawił po
kilku miesiącach odbywania kary. Rodziny ofiar są zszokowane.
A Kwaśniewski odrobił tylko lekcje z Łagiewnik.
Premier Miller odwołał prezesa Agencji Własności Rolnej Skar-
bu Państwa Adama Tańskiego. Jednocześnie prokuratura wy-
stosowała akt oskarżenia przeciwko podwładnemu Tańskiego
z Gdańska, Brunonowi S. zamieszanemu w darmowe przekaza-
nie Kościołowi terenu wartego 12 mln zł. Oskarżony w tej
sprawie jest także Edward P., inspektor Urzędu Wojewódzkie-
go. Głównego beneficjenta przekrętu – kurię w Gdańsku – nikt
nie tyka. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia.
Co daj, Panie Boże. Po procesie, z gotowym precedensem po-
stulujemy zamykać wszystkich szpiegów Watykanu!
Zgodnie z prawicową tradycją, sypie się Liga Polskich Rodzin.
5 posłów z Macierewiczem na czele założyło Koło Ruchu Ka-
tolicko-Narodowego. Do odlotu z LPR szykuje się także Ga-
briel Janowski, który „pragnie połączyć się z posłem Pękiem”...
Uchodźcy z Rydzykowej partii na odchodne, po katolicku, na-
zwali dawnych kolegów „bandą oszustów i krętaczy”.
O tak, oni się znają najlepiej.
PODKARPACIE Po półtorarocznym śledztwie prokurator po-
stawił zarzuty molestowania seksualnego dzieci proboszczowi
Tylawy Michałowi M. Ksiądz zmuszał dziewczynki do wyuzda-
nych praktyk seksualnych. Swoje ofiary od 30 lat uczył religii
i przygotowywał do I komunii. Po ujawnieniu skandalu, para-
fianie prosili arcybiskupa przemyskiego Józefa Michalika o prze-
niesienie księdza, ale ten pozostał głuchy na ich prośby.
Kościół jest miłosierny... względem własnych zboczeńców.
WROCŁAW Trwa proces mężczyzny oskarżonego o przymu-
szenie żony do aborcji i lekarza, który zabiegu dokonał. Donos
na policję złożył inny lekarz, z którym kobieta konsultowała się
w kilka dni po zabiegu. Niedoszła matka winą za nielegalną
aborcję obarczyła swojego męża i ginekologa.
Lekarz donosi na pacjentkę, kolega na kolegę, żona na męża,
dwóch ludzi może trafić do więzienia... Ot, katolickie piekiełko.
W Wiązowie na Dolnym Śląsku udaremniono zamach na bi-
skupa Edwarda Janiaka. W czasie homilii podszedł do niego
46-letni mężczyzna i mierząc z plastikowej atrapy pistoletu, za-
żądał dopuszczenia do mikrofonu. Przed niechybnym męczeń-
stwem uratowali Janiaka zwarci i gotowi księża.
Ogłoszono, że facet był psychiczny. Pewnie, że tak! Na biskupa
z pistoletem... plastikowym?!
LUBLIN Czwartą polską wściekłą krowę znaleziono na Lu-
belszczyźnie. W tym przypadku po raz pierwszy zaobserwowa-
no pełny rozwój choroby.
Władze zapewniały nie tak dawno, że polska wołowina jest bez-
pieczna. Smacznego!
REDA Siedmioletnia dziewczynka została kolejną ofiarą pozo-
stawionych bez opieki rottweilerów. Właściciele psów i matka
ofiary byli pijani w chwili tragedii.
Psy zapewne będą uśpione. Co zrobić z ich właścicielami?
WATYKAN Jak donosi „Nasz Dziennik”, papież spotkał się
z Rydzykiem. Ponoć zapewnił o modlitwie za Radio Maryja
i udzielił rozgłośni błogosławieństwa...
...Czyżby w walce z liberalnym episkopatem? Dobrze, że nic
o „biczu bożym” nie wspomniał.
Papież jest niezadowolony z dotychczasowych prac Konwentu Eu-
ropejskiego pracującego nad kształtem unijnej konstytucji, twier-
dzi katolik Valery Giscard d’Estaing. JP II chce zapisów o „chrze-
ścijańskich korzeniach” Europy i wolności dla kościołów.
Od dwóch tysięcy lat nic, tylko: zapisów i zapisów...!
FRANCJA Biskupi francuscy chcą tego samego co papież. Apel
w tej sprawie wystosowano wbrew stanowisku francuskiego
rządu, który domaga się zachowania laickiego charakteru Unii.
Biskupi mają wszak swój rząd w Watykanie.
WŁOCHY 29 osób, w większości dzieci z zawalonej szkoły,
zginęło w trzęsieniu ziemi na południu Włoch. Bardzo silne
wstrząsy nastąpiły także w Azji i na Alasce.
Coraz silniej i coraz częściej... Nawracać się, czy wręcz przeciwnie?
CZECHY Rząd przedstawił nowy program poprawy ochrony
zdrowia obywateli. Obejmuje on m.in. kompleksowe badania
antynowotworowe i prenatalne, powszechne kontrole stomato-
logiczne w szkołach, budowę sieci boisk i ścieżek rowerowych
oraz ograniczenie emisji hałasu.
Czesi będą zdrowsi, ale co z tego – nie będą mieli bursztynowe-
go ołtarza i Świątyni Opatrzności.
UKRAINA W Kijowie wmurowano kamień węgielny pod budo-
wę greckokatolickiej katedry patriarszej. Uroczystość, będąca za-
powiedzią przeniesienia centrali unitów ze Lwowa do stolicy, od-
była się z udziałem nuncjusza watykańskiego. Ekspansja greko-
katolików na Wschód doprowadza prawosławnych do furii.
Katoliccy notable modlili się w Kijowie o jedność chrześcijan...
TURCJA Polityczne trzęsienie ziemi. Zwycięstwo odniosła umiar-
kowana partia islamska, a klęskę odnotowały rządzące dotąd
skorumpowane ugrupowania świeckie.
Z mieszanki dewocji i nieudolności polityków zawsze powstanie
jakiś Giertych...
jak patrzę na tajem-
nicę śmierci. A patrzę przez pryzmat prozy życia.
Nic i nikt mnie nie przekona, że jakaś wdowa, nawet ma-
jętna, powinna wydać 20 tysięcy na marmurowy nagrobek
dla ukochanego męża. Komu potrzebne są te tysiące ton
włoskiego marmuru na polskich cmentarzach? Z pewnością
nie leżącym pod nimi sztywniakom, a nawet nie do końca
ich rodzinom. To wszystko dla tak zwanych ludzi, żeby wi-
dzieli, jak zmarły był kochany i szanowany. Na tej samej za-
sadzie – niemile widziane są puste miejsca na nagrobnych
płytach, im grób mniej zastawiony zniczami, tym większy
obciach, znowu u ludzi. Ciekawe, że cmentarna rywalizacja
rajcuje chyba tylko Polaków. Na czterech kontynentach, tam,
gdzie bywałem, nie widziałem tak wielu grobowców wielko-
ści drugiej chałupy.
Wręcz przeciwnie, wszędzie dąży się do tego, by nagrob-
ki wyglądały podobnie lub identycznie. Ekstrawagancja na
miejscu spoczynku – gdzie z natury rzeczy wszyscy są wresz-
cie równi – albo jest zabroniona, albo kwitowana puknię-
ciem w głowę. We Włoszech wielkie marmurowe pomniki
stawiają sobie już tylko mafiosi. Polski boom w przemyśle
kamieniarskim to chy-
ba najbardziej nama-
calny przejaw cywili-
zacji śmierci zaszcze-
pionej Polakom przez
Watykańczyków. Przy-
nosi to tym ostatnim
jak zwykle wymierne
korzyści, tu w postaci
10–15 procent od war-
tości pomnika.
Przyrzekłem sobie
solennie, że na mojej
doczesnej skorupie
sprzedawca działek
pod smutne domki sze-
regowe ani też pobor-
ca podatkowy – nie zarobią ani grosza. I nie chodzi tu o żad-
ne skąpstwo. Jesteśmy wraz z żoną estetami, uznaliśmy więc,
że szybko, miło i przyjemnie będzie się spalić. Na pierwszy
i drugi rzut oka ma to wiele zalet, zwłaszcza dla mnie. Wie-
lokrotnie odmawiałem czary nad ludzkim mięsidłem, które
cuchnęło ponad miarę wytrzymałości. Wystarczy mi tego na
dwa życia. Zamykanie takiej galarety (mojej galarety!) w drew-
nianej skrzyni, żeby się w niej jeszcze bardziej rozlazła i udu-
siła we własnym smrodzie – to jakaś sadomasochistyczna
makabra. Co innego nowoczesny piec, który w parę minut,
niczym mikrofalówka, zabija na śmierć wszelkie zarazki
i smrodki, zamieniając Jonasza w kupkę ekologicznego po-
piołu. Wszystko to w oprawie muzycznej kilku moich ulubio-
nych przebojów, które już na tę okazję wybrałem. Moim ma-
rzeniem jest, aby redakcja uczestnicząca w tej imprezie
omawiała na niej kolejny numer „FiM”. Później tylko przesy-
panie do przytulnej urny, w której będę sobie mieszkał (naj-
lepiej przy telewizorze, żeby być na bieżąco z wiadomościa-
mi) u dzieci, wnuków, prawnuków itd. Oczywiście pod wa-
runkiem, że zmienią się idiotyczne polskie przepisy zakazują-
ce trzymania urn z prochami w domach. Jeśli nie, żona ma
się wystarać dla mnie o specjalną dyspensę. Żywię bowiem
obawę, że miejsce spoczynku moich prochów – o ile będzie
publiczne – może być obsrywane i obsikiwane przez katolic-
ki aktyw. Akty te mogą być nawet odgórnie zalecane przez
księży, jako publiczna manifestacja wiary.
Pragnienie pozostawienia po sobie granitowo-marmuro-
wych pomników na cmentarzu, a tym samym uwiecznienie
siebie samych dla pokoleń, z reguły nie idzie u Polaków
w parze z osiąganiem przez nich za życia zasług, które mia-
łyby znaleźć odbicie w tychże pomnikach. Obywatele Kato-
landu w swej masie nie grzeszą mądrością, gospodarnością,
pracowitością, zdolnością przewidywania. Podatni są na ma-
nipulacje, łatwo ich skłócić, coś im wmówić, czymś podja-
rać. Marnują dobra doczesne, czas, siły oraz pieniądze nie tyl-
ko na cmentarzach. Nasz wielki i bogaty naród urzeka resz-
tę świata wzniosłą głupotą i totalnym brakiem pragmatyzmu
tożsamymi z katolickim podejściem do życia – „marność nad
marnościami, wszystko marność”.
No bo cóż na ten przykład znaczą setki milionów złotych
wywalane każdego roku na niwelowanie kolein na drogach.
Niezmiennie giną na nich ludzie i niezmiennie kładzie się po-
nownie ten sam miękki asfalt, używany już tylko w Polsce.
81 tysięcy więźniów w naszym przebogatym kraju nie ma
co robić, poza przejadaniem co miesiąc 111 milionów naszych
podatków (koszt utrzymania jednego więźnia – 1365 zł). Zor-
ganizowanie dla nich prac interwencyjnych w plenerze zała-
twiłoby permanentny problem braku wałów przeciwpowodzio-
wych, rowów melioracyjnych, poważnie posunęło budowę au-
tostrad i setek innych inwestycji publicznych. Skazani za naj-
cięższe przestępstwa mogliby pracować za miskę ryżu, resz-
ta za kieszonkowe. Ponoć więźniowie marzą wprost o jakiej-
kolwiek pracy, choćby darmowej. Najbardziej bowiem przybi-
ja w ciupie nuda i brak zajęcia. Nikt też nie wymyślił lepszej
resocjalizacji od ciepłego trzonka łopaty. Ale ponieważ kasa
państwowa i budżety samorządów pękają od nadmiaru go-
tówki, na zachodnich rubieżach kraju zatrudnia się... niemiec-
kich robotników, m.in. do prac fizycznych przy autostradach.
W jakichś 40 krajach, po których jeździłem samocho-
dem – wszyscy wiedzą, że lewy pas przeznaczony jest dla
wyprzedzających i jadących najszybciej. Gdyby ktoś zapo-
mniał, przypomni mu
o tym mandat, kiedy
będzie spowalniał ruch
na lewym pasie. Od-
wrotnie jest na drogach
pielgrzymkowych
w Polsce. Niedawno
dostałem mandat za
„ciągłą jazdę po lewym
pasie” i nie liczyło się,
że niemal bez przerwy
wyprzedzałem. Pod
ochroną są notoryczni
spowalniacze, przez któ-
rych wszyscy inni spóź-
niają się na spotkania,
do pracy, w interesach.
W Szwajcarii burmistrz miasteczka, w którym mieszka-
łem, raz w tygodniu obchodził ze swoją sekretarką wszyst-
kie ulice i zaułki. Patrzył, myślał, notował... Efekt? Szwajca-
rzy mogą przez całe życie nie wyjeżdżać ze swojej mieściny,
bo wszystko mają na miejscu pod nosem. Władza wprost
wyprzedza ich potrzeby i oczekiwania.
W Katolandzie kolejni ministrowie mówią o potrzebie
gruntownej reformy własnego resortu. Mówią, ale – o dzi-
wo! – nic się samo nie chce zrobić. W opasłych biurow-
cach nie ma nikogo, kto by zadziałał konkretnie, egzysten-
cjalnie; wyszedł naprzeciw społecznym oczekiwaniom.
Wyjątek stanowi potanienie wódki, ale to może jeszcze
bardziej ograniczyć myślenie.
Co można powiedzieć o narodzie, który nie potrafi wy-
karmić tysięcy własnych dzieci, za to powiększa nieziemski
majątek Watykanu o ziemskie majątki i podniebne bazyliki?
O miliardach złotych ofiarowanych przez państwo Kościoło-
wi każdego roku lub nieściągniętych w postaci podatków
z instytucji kościelnych „FiM” piszą na okrągło. Przykład dla
ubogich wdów idzie od premiera – który wspiera biednego
hrabiego Jankowskiego zapomogą w postaci ośmiu ton bursz-
tynu; i od prezydenta – który ubija interesy z panem Krau-
ze, w wyniku czego wadliwy system liczenia głosów pod-
czas ostatnich wyborów może nas kosztować 25 milionów.
I tak dalej. I tak bez końca!
Polacy od wieków tańczą swój chocholi, obłąkańczy ta-
niec, jakby nie wiedząc, co się wokół nich dzieje. Zatraciła
się lub wypaczyła u nich hierarchia wartości, zdrowy rozsą-
dek i wola walki. Otumaniona miernota na dole patrzy na
wybranych przez siebie tumanów u góry. Ci z kolei, nawet
jeśli tumanami nie są, to nie mają za sobą odpowiedniego
zaplecza, wokół siebie klimatu, a przed sobą materiału do ra-
cjonalnego urobienia. Robią na pokaz, na chwilę, bo za chwi-
lę może ich nie być. Jeśli zrobią dobrze i na trwałe, mogą
przysłużyć się następnej ekipie rządzącej, a to już jest sabo-
taż względem własnej partii.
Każdy biedny, mierny, ale wierny Polak ma też nadzieję,
nadzieję na pomnik, taki piękny z aniołkiem i złoconymi liter-
kami...
JONASZ
96287091.001.png 96287091.002.png 96287091.003.png 96287091.004.png 96287091.005.png
Nr 45 (140) 8 – 14 XI 2002 r.
ZAMIAST SPOWIEDZI
3
Rozmowa
z Przemysławem
Żeberkiem,
krajowym
koordynatorem
Ruchu Obrony
Bezrobotnych
w Katowicach
Na marginesie życia
że ściąga się z nas potężne podatki.
Jeszcze przecież nie rozkradziono
wszystkiego. Warunek jest tylko je-
den: trzeba czuć ten kraj i rozumieć
społeczeństwo.
– A może jest tak, że z pu-
stego i Salomon nie naleje...
– Nie zgadzam się z takim po-
glądem. Potrzebne były ostre pro-
testy i nasze interwencje, by np.
w Będzinie zwiększono wysokość
zasiłków z 30 do 150 złotych mie-
sięcznie. Zmusiliśmy też władze
w wielu miejscowościach do powtór-
nego wyboru kandydatów na rach-
mistrzów spisu powszechnego, gdyż
doszło do wielu nadużyć, np. w Ka-
towicach na szkolenie przyjechał
umundurowany strażnik miejski,
gdzie indziej poprzydzielano robo-
tę „swojakom”, podczas gdy bezro-
botni przymierali głodem.
– W wielu regionach kraju
nie słyszy się wcale o waszej dzia-
łalności...
– Istniejemy dopiero od dwóch
lat. Ruch zakładało 25 osób z re-
gionu katowickiego. Początkowo
była nas garstka, teraz zrzeszamy
już około 30 tys. osób. Nie mamy
jednak własnej prasy, trudno nam
się dopchać do rzekomo publicz-
nej telewizji i dlatego naszą trybu-
ną jest ulica.
– To zapewne za mało, by roz-
wiązywać trudne problemy doty-
czące bezrobocia czy biedy spo-
łeczeństwa. Sprawa „Stoenu”
ukazała jednak waszą słabość...
– To nieprawda. Fakt, że wypro-
wadzono nas z siedziby tej firmy,
nie oznacza przecież końca walki
o ratowanie polskiego majątku na-
rodowego przed wyprzedażą. Przy-
gotowujemy się do dalszych bata-
lii o ten majątek, bo tylko on gwa-
rantuje utrzymanie dotychczaso-
wych i tworzenie nowych miejsc
pracy.
– Czy zatem nie przyszła już
pora, żeby pomyśleć o bardziej
cywilizowanych metodach walki,
czyli o wejściu do samorządów
i parlamentu?
– Sądziłem kiedyś, że Sejm jest
najlepszą drogą do realizowania na-
szych celów, ale dziś mogę powie-
dzieć, że mamy chyba najgorszy
od 1989 roku parlament, więc
w nim nie widzę dla nas szans.
W Sejmie nie dostrzegam konstruk-
tywnych działań (nie wspominając
już o ekscesach!). Jeśli zaś idzie
o samorządy – usiłowaliśmy zare-
jestrować listę w całym kraju, ale
nam to uniemożliwiono, podobnie
zresztą jak i RACJI.
– Jaka zatem jest przyszłość
Ruchu Obrony Bezrobotnych?
– Będziemy nadal łagodzić skut-
ki bezrobocia i robić wszystko, by
powstawały nowe miejsca pracy.
W wielu miastach mamy już wła-
sne ogniwa i wygląda na to, że bę-
dzie nas coraz więcej.
– Czy jest pan bezrobotny?
– Tak. Od czterech lat nie mam
pracy. Dopiero kilka dni temu zna-
lazłem sezonową pracę na pół eta-
tu, ale nadal czuję się bezrobotny.
Bez pracy i zasiłku pozostaje tak-
że moja małżonka.
– Co to znaczy być bezrobot-
nym w Polsce?
– To znaczy nie mieć pieniędzy
na utrzymanie siebie i rodziny, żyć
z dnia na dzień w stresie, bez po-
czucia bezpieczeństwa. Dla wielu
bezrobotnych pierwszy dzień bez
pracy to także początek bezdom-
ności. Na szczęście nie mieszkam
w bloku, z którego wyrzuca się lu-
dzi na bruk, i na szczęście pomaga
mi rodzina.
– Ilu bezrobotnych mamy
w naszym kraju?
– Około 5 milionów, ale jeśli
wliczymy rencistów i emerytów
z głodowymi dochodami oraz lu-
dzi nierejestrujących się celowo
w urzędach pracy, a także miesz-
kańców wsi wegetujących na nędz-
nych działkach – do tej grupy bę-
dzie można zaliczyć łącznie około
9 milionów ludzi.
– Kolejne rządy obiecują
zmniejszenie bezrobocia, ale
efektów tego nie widać. ROB też
Przemysław Żeberek (pierwszy z prawej)
chce pomóc bezrobotnym, ale za
pomocą pikiet i manifestacji...
– Tu każdy sposób jest dobry, je-
śli prowadzi do celu. Najważniejsze,
że nasze metody nie biją w społeczeń-
stwo. Atakujemy przede wszystkim
władzę. Jeśli w Polsce nie powstają
dziś wielkie zakłady przemysłowe,
trzeba pomagać przynajmniej tym ma-
łym, bo tworzą nowe miejsca pracy.
Tymczasem rząd działa jakby na prze-
kór – nie stosuje preferencji podat-
kowych, nie zmniejsza składek ZUS.
Władza w niedostatecznym stopniu
łagodzi skutki bezrobocia, w związ-
ku z czym mamy dużo dramatów ludz-
kich, łącznie z samobójstwami.
– Jakie są zatem efekty wa-
szego działania?
– Nie mamy biur, pieniędzy, zor-
ganizowanych i prężnych struktur,
ale mimo to podjęliśmy walkę o po-
prawę sytuacji bezrobotnych. W Ty-
chach i Bieruniu bezrobotni ko-
rzystają dziś z bezpłatnych prze-
jazdów pojazdami komunikacji miej-
skiej, dzięki naszym naciskom i po-
mysłom w wielu miejscowościach
powstało łącznie kilkadziesiąt tysię-
cy nowych miejsc pracy. Chcemy
doprowadzić do tego, by państwo
zagwarantowało zasiłek socjalny
każdemu człowiekowi pozostają-
cemu bez pracy. Walczymy też
o zmianę tych przepisów, które
umożliwiają dziś wyrzucanie na bruk
rodzin ludzi bezrobotnych, na takie
jak np. w Holandii czy w Belgii.
– Ale my nie jesteśmy tak bo-
gatym krajem...
– Polskę też stać na to, by god-
nie traktowała rodaków, tym bardziej
Rozmawiał
RYSZARD PORADOWSKI
Fot. archiwum
Ruch Obrony Bezrobotnych
ma swoją siedzibę w Katowicach,
przy ul. Młyńskiej 21, tel. 0-503
669 612
Krzyż pański
1
Nie dość, że na wszystko brakuje tam
pieniędzy, to jeszcze lada moment może
zniknąć muzeum przyrodnicze, jedna z naj-
większych atrakcji regionu. Na siedzibę tej
placówki „zachorowała” bowiem kuria
w Sandomierzu i księża oblaci.
– Muzeum na Świętym Krzyżu nie jest taką
sobie placówką – mówi dyr. Świętokrzyskiego
Parku Narodowego Andrzej Szczocarz (na-
zwisko nie do wymówienia przez np. Niem-
ca). – Znajduje się w samym sercu parku
i jest swoistym strażnikiem przyrody w tym
unikatowym zakątku Polski. Istnieje już trzy-
dzieści lat. Wspaniałe eksponaty przyrodni-
cze obejrzało dotąd ponad 2 miliony Pola-
ków i cudzoziemców. Stało się już tradycją,
że każda wycieczka zaglądająca w te strony
musi zaliczyć nasze muzeum.
Przed kilkoma laty budynek (fot. 1) po-
stanowili zabrać tutejsi księża oblaci. Wie-
ki temu zajmowali go benedyktyni. Tych
ostatnich skasowano w 1819 roku i do wy-
zwolenia w sędziwych murach mieściło się
więzienie – najpierw carskie, potem pol-
skie i hitlerowskie. Po wojnie na wpół zruj-
nowane pomieszczenia stały opuszczone,
aż wreszcie za olbrzymie pieniądze pań-
stwo urządziło w nich siedzibę dla muzeum
(fot. 2). W latach 60. wykonano skompli-
kowany remont zabytkowego południowo-
-zachodniego skrzydła, wydając astrono-
miczną, jak na ówczesne czasy, kwotę 17
mln zł. Przez wiele lat zakonnicy siedzieli
cicho, bo wiadomo było, że nie mają szans
na odzyskanie wspomnianego obiektu. Po-
za tym, po likwidacji klasztoru ówczesne
władze Królestwa Polskiego wypłaciły za-
konnikom spore odszkodowanie.
2
– Formalnie siedziba muzeum należy do
skarbu państwa i ma swoją księgę wieczystą
– mówi dyr. A. Szczocarz. – Kuria w Sando-
mierzu i oblaci traktują jednak ten obiekt ja-
ko swój dawny majątek i chcą go odzyskać na
mocy ustawy z 1989 r.
O ostatecznym losie muzeum zadecyduje
w najbliższych dniach komisja majątkowa skła-
dająca się z przedstawicieli rządu i Kościoła.
O decyzji komisji poinformujemy. Zarówno
muzealnicy, jak i pracownicy ŚPN walczą
o to, by nie doszło do likwidacji muzeum. Gdy-
by spełnił się najczarniejszy scenariusz, zbio-
ry placówki należałoby przenieść do nowej sie-
dziby, co wiązałoby się z nową inwestycją
i olbrzymimi nakładami finansowymi. Przed
kilkudziesięciu laty państwo wyremontowało
siedzibę dla muzeum, teraz musiałoby znów
urządzać nowy lokal.
Janusz Cedro, świętokrzyski konserwator
zabytków, zna doskonale problem, ale dla nie-
go najważniejsze są kwestie związane z zabez-
pieczeniem obiektu przed niszczeniem. Potęż-
ny dach wymaga remontu. Dyrekcja ŚPN, któ-
rej podlega muzeum, uzyskała z Narodowego
Funduszu Ochrony Środowiska pieniądze prze-
znaczone na remont dachu. W przyszłości za-
mierza rozbudować placówkę na Świętym Krzy-
żu i zrealizować także inne inwestycje istotne
z punktu widzenia ochrony środowiska, m.in.
kolektor sanitarny. Bardzo możliwe jest uzyska-
nie poważnych, bezzwrotnych dotacji z Unii Eu-
ropejskiej. Dlatego istotne jest, by nie doszło
do wyrzucenia muzeum ze Świętego Krzyża.
Czy pogląd ten podzielą przedstawiciele rządu
zasiadający we wspomnianej komisji mieszanej,
czy odważą się powiedzieć „nie”?
R.P.
Fot. Autor
K rzyż pański z tym Świętym Krzyżem!
96287091.006.png 96287091.007.png 96287091.008.png 96287091.009.png 96287091.010.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 45 (140) 8 – 14 XI 2002 r.
Co robi człowiek
wystawiony
na pytania opinii
publicznej, który
wie, że nie ma
racji, że nie będzie
w stanie odeprzeć
zarzutów? Kłamie,
kręci, wije się
jak piskorz...
Oto słowo biskupa
Potem mamy jeszcze pogrzeb. Pan Bóg
(czytaj: proboszcz) nierychliwy, ale
sprawiedliwy”.
Pytany o to, czy nie można by ja-
koś spacyfikować Rydzyka, twierdzi,
że Kościół – podobnie jak współcze-
sne społeczeństwo – „odżegnuje się
od kija i to są skutki ”. Biedny epi-
skopat zdany jest więc na prośby
i perswazje. W tę bajeczkę mogliby-
śmy nawet uwierzyć, gdyby nie to, że
znamy stosunki panujące w Koście-
le. Władze Krk kiedy tylko chcą, sto-
sują „kij”, i to bez ograniczeń. JPII
niejednokrotnie raził nim np. liberal-
nych przeciwników, zabraniając im
nauczania, albo dymisjonując. Jeżeli
nie chce tego zrobić z Rydzykiem, to
widocznie „Jego Świątobliwość” ma
w tym jakiś interes, i to wszystko.
Pieronek chwali Radio Maryja za
„dobrą modlitwę” , choć żałuje, że na
razie „nie poszła ona głębiej” . Cóż,
o dobrej modlitwie uczył Pan Jezus:
„odpuść nam nasze winy, jako i my
odpuszczamy naszym winowajcom” ,
o czym Rydzyk zdaje się nie pamię-
tać. Ale zapomnieliśmy, że katolików,
w tym biskupa Pieronka, nie obo-
wiązują nakazy Jezusa z Nazaretu,
lecz przykazania Ojca, który jest
w Rzymie...
Co ciekawe, wszystkich zaintere-
sowanych bogactwem, przepraszam,
ubóstwem Kościoła, odsyła Piero-
nek do ministra finansów. Kołodko
ma mieć dowody kościelnej nędzy.
Obecny minister finansów, przedsta-
wiający sprawozdania panom w pur-
purze, może co najwyżej powiedzieć
o ulgach i śmiesznych podatkach, ja-
kie płacą duchowni. O innych waty-
kańskich finansach nie może mieć zie-
lonego pojęcia.
Pieronek, na pytanie, czy następ-
ca JPII zmieni stosunek Krk do ce-
libatu i antykoncepcji, odpowiada
przewrotnie – „nie przewiduję takiej
możliwości” , bo „Kościół nie jest twór-
cą zasad moralnych, lecz ich stróżem” .
Pomijając fakt, że obowiązkowy celi-
bat nie jest żadną zasadą moralną,
lecz przepisem administracyjnym Ko-
ścioła, wszyscy wiemy, że kler wielo-
krotnie zmieniał zasady moralne obo-
wiązujące katolików – chociażby wła-
śnie poglądy na temat antykoncepcji,
pożyczania pieniędzy na procent, czy-
tania literatury niekatolickiej, stosun-
ku do innych religii itp., itd. Kościół
nie jest więc strażnikiem zasad, lecz
ich twórcą. Przy tym dowolnie zmie-
niał on także swoją interpretację Bi-
blii, czyli prawa Bożego, w zależno-
ści od potrzeb Watykanu.
Kiedy internauta o pseudoni-
mie Libra ubolewa, że teraz ludzie
przychodzą do kościoła tylko na wła-
sny ślub, Pieronek stwierdza: „to wca-
le nieźle. Młyny Boże mielą powoli.
Biskup Tadeusz Pieronek zgo-
dził się odpowiadać na pytania in-
ternautów w „Café Wprost”. Stwier-
dzenia watykańskiego nadzorcy są tak
cyniczne, że nie możemy pozbawić
naszych Czytelników okazji do pod-
niesienia ciśnienia. Niewątpliwie naj-
ciekawsza jest wypowiedź na temat
majątku Kościoła. Jak twierdzi bi-
skup, czyli człowiek zarabiający śred-
nio kilkadziesiąt tysięcy złotych mie-
sięcznie: „śpiewki o bogactwie Kościo-
ła są nieprawdziwe” . Musimy przy-
znać rację – „śpiewki” zapewne są
fałszywe, natomiast fakty – nie.
Zdaniem Pieronka, posiadłości
ziemskie Kościoła liczone w tysiącach
hektarów... „poza działkami budow-
lanymi nie mają żadnej wartości” . Pie-
ronek każe nam więc wierzyć, że ty-
siące hektarów kler wydarł państwu
z powodu braku innego zajęcia, dla
czystej przyjemności, bo są one nic
niewarte. Kurie zatrudniają zatem ta-
buny prawników rewindykatorów zu-
pełnie niepotrzebnie. Po prostu lubią
gromadzić dzikie pola po horyzont.
Czy wyglądamy na kretynów?
Były sekretarz Episkopatu Pol-
ski bajdurzy dalej, że „Kościół oczy-
wiście posiada budynki sakralne i dzie-
ła sztuki, ale przecież to jest dziedzic-
two kultury – własność całego naro-
du ”. Dobre sobie – „dziedzictwo na-
rodu”! Cały majątek ruchomy i nie-
ruchomy parafii, zakonu, diecezji,
Caritasu, Akcji Katolickiej etc.,
etc. – jest de facto własnością bi-
skupów, czyli funkcjonariuszy Wa-
tykanu. Może on być bowiem – jed-
ną ich decyzją – sprzedany, a pie-
niądze wywiezione, choćby do Wa-
tykanu. Zwłaszcza teraz, kiedy ist-
nieje swoboda transferowania walut
poza granice kraju. Zresztą kler mógł
praktycznie od zawsze swobodnie wy-
wozić, co tylko chciał.
Zawsze i do bólu wierni katolicy
na ogół nie zdają sobie sprawy z fak-
tu, że majątek „ich” parafii – budyn-
ki, dzieła sztuki, samochody, czyli
wszystko, co w kościele i na plebanii
– utrzymywane z ich pracy i pienię-
dzy – nie należy do nich. Wiedzą
o tym dobrze całe parafie, które opusz-
czały Kościół rzymskokatolicki i prze-
chodziły na przykład do Kościoła pol-
skokatolickiego. Wierni odchodzili,
ale zabudowania i cały majątek pozo-
stawał własnością kurii Krk. Podob-
nie jest na Zachodzie, gdzie wyprze-
daje się nikomu już niepotrzebne bu-
dynki kościelne, a kasa ze sprzedaży
trafia nie do wiernych (nie mówiąc
już o jakimś mitycznym „całym naro-
dzie”), lecz do kieszeni biskupów.
ADAM CIOCH
HERONIM MRÓZ
„Męczennicy i oprawcy”
(s. 206) – naukowa analiza
Starego Testamentu,
demistyfikacja chrześcijaństwa
i jego kościołów.
GŁASKANIE JEŻA
skojarzenia. Oto uczeń klasy trze-
ciej szkoły podstawowej (takim wła-
śnie dzienniczkiem dysponujemy) mu-
si dokładnie zapisywać: kiedy od-
mawiał różaniec, kiedy uczestniczył
w roratach, drogach krzyżowych, na-
bożeństwach majowych i czerwco-
wych. Dalej malec ma odnotować
– czy i ile razy uczestniczył w reko-
lekcjach adwentowych i wielkopost-
nych (rano i po południu). Są też spe-
cjalne rubryki na odhaczanie udzia-
łu w mszach świętych (min. 50 razy
w roku) i przystępowania do spowie-
dzi (min. 10 razy w roku). Ceniona
jest również przynależność do wspól-
not wyznaniowych (najlepiej trzech).
Podobne rubryki dotyczą też aktyw-
ności religijnej rodziców dziecka.
Za to wszystko ksiądz proboszcz
wystawia ocenę półroczną i roczną
oraz nanosi uwagi będące wynikiem
jego osobistej wizyty w domu inwi-
gilowanych.
A teraz najlepsze. Owe „Dzien-
niczki życia duchowego” dzieci do-
stają w publicznych, polskich szko-
łach świeckich, w których konstytu-
cja gwarantuje rozdział Kościoła od
państwa. „Systematyczne wypełnia-
nie tych dzienniczków jest obowiąz-
kowe. Będzie to sprawdzane i wpły-
nie na końcową ocenę z zachowania”
– słyszą odgórną dyrektywę ucznio-
wie częstochowskich szkół. Zdanie
to wypowiada nie tylko katecheta,
lecz również wychowawca klasy,
a nierzadko i dyrektor szkoły. Wypo-
wiada i wprowadza w życie, o czym
poinformowali nas wstrząśnięci ro-
dzice pewnego Jasia i zapytali, co ma-
ją robić.
Jeśli ktoś zna odpowiedź na py-
tanie, co zwykły, szary człowiek mo-
że zrobić w konfrontacji z mielącą
wszystko maszyną totalitaryzmu, pro-
simy o pilny kontakt z redakcją. Bo
nam się wydaje, że wiemy, tylko nie
mamy jakoś gwarancji, że Jaś na sku-
tek naszych rad nie będzie zimował
drugi rok w tej samej klasie.
MAREK SZENBORN
Cena: 20 zł + porto
Instytut Wydawniczy Książka i Prasa,
00-818 Warszawa, ul. Twarda 60,
tel./fax 0 (prefix) 22/625-36-26
www.iwkip.org
Papistan
JACEK ZYCHOWICZ
„Mieszanka wybuchowa”
Że co? Że niby takiego pań-
stwa nie ma na żadnej mapie? Na
mapie nie ma, ale jest za to w mó-
zgach coraz liczniejszej rzeszy nad-
wiślańskich tubylców. Bez wątpie-
nia dawno już przestaliśmy być
państwem neutralnym światopo-
glądowo i osiągamy zaszczytne
miano Iranu Europy. Już nas tak
zresztą nazywają np. w krajach
Beneluksu, w Szwecji, w Anglii.
I nie ma się z czego śmiać. Je-
den totalitaryzm zastąpiony został
przez inny, w obu przypadkach cho-
dzi wszak o to samo: posiąść rząd
dusz, zawładnąć najskrytszymi nawet
ludzkimi myślami, przetrzepać port-
fele, posiąść prawo decydowania
o ludzkim losie.
Kiedy byłem „małą dziewczyn-
ką” niepójście na pochód pierwszo-
majowy, niewzięcie udziału w akade-
mii „ku czci” traktowane było jako
przewinienie ciężkie, za które miało
się dość solidnie przechlapane.
Pamiętam, że bodaj w drugiej kla-
sie ogólniaka założono nam specjal-
ne dzienniczki, w których uprawnie-
ni nauczyciele własnymi podpisami
potwierdzali nasze zaangażowanie
w tzw. czyny społeczne i imprezy
patriotyczne. Taki dzienniczek był do-
kładnie sprawdzany pod koniec ro-
ku, a zapisy w nim decydowały... no,
o wielu sprawach decydowały. Dzię-
ki 60 godzinom czynów społecznych
wymigałem się np. od zasłużonej lu-
fy z matmy.
Mijały lata. Były polskie sierpnie,
polskie grudnie, okrągłe stoły, kwa-
dratowe jaja, orzeł dostał koronę,
a my wszyscy wolność i demokrację.
Aktorka Joanna Szczepkowska zło-
żyła w telewizorze słynne oświadcze-
nie, z którego niezbicie wynikało
m.in., że ów dzienniczek przymusu
mogę już wyrzucić do kosza.
No to ja coś Państwu powiem:
idea dzienniczków nigdzie nie ode-
szła, nie została zapomniana, pogrze-
bana. Przeciwnie, żyje nadal. Dzien-
niczki mają się świetnie i tylko dla
niepoznaki zmieniły nazwę. Ich ran-
ga dodatkowo nadzwyczaj wzrosła.
Nie wierzycie?
Otóż leży właśnie przede mną
„Dzienniczek życia duchowego” wy-
dany przez parafię św. Maksymilia-
na Kolbego w Częstochowie. Dzien-
niczek jest wspólny dla ucznia, jego
ojca i matki. Jego lektura napawa
przerażeniem i rodzi jak najgorsze
(s. 267) – czołowy publicysta lewicy
piętnuje m.in. Kościół za jego agresję,
obłudę i chciwość.
Cena: 25 zł + porto
Instytut Wydawniczy Książka i Prasa,
00-818 Warszawa, ul. Twarda 60,
tel./fax 0 (prefix) 22/625-36-26
www.iwkip.org
TO TRZEBA
PRZECZYTAĆ!!!
CHRISTOPHER HITCHENS
Joachim Hetzel:
„Sędzia: a jednak
jest to Bóg, Odwieczny.
Prawda o Gabrieli, Prorokini Boga”.
Książka dostępna w sprzedaży wysyłkowej
za zaliczeniem pocztowym.
Cena: 14 zł + koszty wysyłki.
„Życie Uniwersalne”, skr. poczt. 550,
58-506 Jelenia Góra.
Internet: www
MISJONARSKA
MIŁOŚĆ
Szokująca prawda
o Matce Teresie z Kalkuty
Internet: www .das
.das -wort.com
-wort.com
Zamówienia telefoniczne
0 (pfx) 54/280 59 15
cena: 17 zł + opłata pocztowa
Gert- Joachim Hetzel:
Gert-
96287091.011.png 96287091.012.png 96287091.013.png 96287091.014.png 96287091.015.png 96287091.016.png
 
Nr 45 (140) 8 – 14 XI 2002 r.
NA KLĘCZKACH
5
SOBÓR
WATYKAŃSKI III?
SPOSÓB NA CZECZENA
grzecznie dmuchnął w alkomat. Apa-
rat wskazał ponad promil alkoholu.
W luźnej już rozmowie pleban przy-
znał, że prawo jazdy zabrała mu po-
licja... z Łańcuta w czerwcu br. za
jazdę po pijaku oczywiście.
Ksiądz Stefan wrócił na swoją
plebanię. Jako recydywista powinien
porządnie beknąć za swoje występ-
ki. Czy beknie, wątpimy. I jeszcze
jedna sprawa. Ksiądz, w chwili kie-
dy zobaczyli go policjanci, skręcał
właśnie do agencji towarzyskiej
w Kosinie. I to akurat nie gorszy
nas ani trochę, normalna rzecz po
przyjęciu ćwiartki wstąpić do do-
mu publicznego. Ale nie po drogach
publicznych!
Rosjanie znaleźli dość obrzydli-
wy sposób na islamskich terrorystów.
Postanowili, że nie wydadzą krew-
nym zwłok czeczeńskich bojowników
zabitych podczas akcji w moskiew-
skim teatrze, lecz pochowają je sa-
mi. Najpierw jednak zawiną ciała w...
świńskie skóry. W ten sposób Rosja-
nie chcą „zablokować” terrorystom
drogę do nieba. Według tradycji mu-
zułmańskiej męczennik poległy
w świętej wojnie doznaje odpuszcze-
nia wszystkich grzechów i nic już
nie stoi na przeszkodzie, by dotarł
do raju. Jego ciało nie może jednak
zetknąć się z niczym nieczystym,
a za takie zwierzę uchodzi w isla-
mie świnia. Zawinięcie w jej skórę
zwłok uniemożliwi więc „świętemu”
kontakt z Allachem. Takie metody
w walce z muzułmańskimi kamika-
dze stosowali już 100 lat temu An-
glicy. Podobno z dobrym skutkiem:
liczba chętnych do samobójczych ak-
cji zmalała.
W Warszawie dyskutowano nad
owocami Soboru Watykańskiego II.
Sensację wzbudziło wystąpienie re-
daktora naczelnego miesięcznika
„Znak” Jarosława Gowina , który
uważa, że świat w ciągu ostatnich
40 lat zmienił się tak bardzo, iż zwo-
łanie Soboru Watykańskiego III jest
konieczne. Nowe wyzwania prowa-
dzące do rewizji nauczania Kościo-
ła to według Gowina: rewolucja oby-
czajowa i podniesienie rangi eroty-
ki, zmiana pozycji kobiety w społe-
czeństwie, rozpad tradycyjnego mo-
delu rodziny, przyzwolenie społecz-
ne na aborcję, a także kryzys demo-
graficzny w zachodnich społeczeń-
stwach. Inne powody do zwołania
soboru to zmiana świata po upad-
ku komunizmu, który był najwięk-
szym zagrożeniem dla chrześcijań-
stwa XX w., terroryzm, inżynieria
genetyczna oraz rewolucja informa-
tyczna, która przyczyniła się do glo-
balizacji gospodarki. Gowin przy-
znał, że ostatni sobór nie osiągnął
celu i nie zahamował sekularyzacji
wiernych, a Kościół stracił central-
ną pozycję w życiu jednostek. Pro-
blemem jest też kryzys tożsamości
katolickiej, bo większość ludzi
– jak otwarcie przyznał – odeszła
od Kościoła. Inni z kolei domaga-
ją się radykalnej reformy.
w pokorze naprawić swój błąd i za
kilka miesięcy powtórzyć uroczyste
nadanie imienia, tym razem za przy-
zwoleniem i z udziałem kościelnych
urzędników. Bez przewodniej siły
narodu, jak widać, nawet TAKI pa-
tron szkoły jest nieważny. R.P.
nie płacili dotąd haraczu na rzecz
parafii. Proboszcz ksiądz Krzysztof
Jacniacki nie widzi nic złego w upu-
blicznianiu takich danych, czyli ła-
maniu ustawy o ochronie danych
osobowych. Nie dostrzega też zła,
jakie czyni dzielenie parafian na bo-
gatych i biednych. Nie pierwszy to
Watykańczyk, któremu mamona
przysłoniła rozum.
O „DAWANIU DUPY”
R.P.
ŚMIERĆ NA KRZYŻU
E.A.
Okazuje się, że i dziś można
umrzeć na krzyżu, o czym przeko-
nali się mieszkańcy Czatkowic ko-
ło Krzeszowic. Rano ze zdumieniem
zobaczyli na tamtejszym Krzyżu Mi-
lenijnym wiszące ciało młodego męż-
czyzny. Powiesił się nocą, nie po-
zostawiając żadnych wyjaśnień. Czyż-
by śmiercią na krzyżu chciał zapro-
testować przeciwko rzeczywistości,
w której przyszło mu żyć? R.P.
WIEDŹMY NA STOS!
PaS
Słupska prawica ostro protestu-
je przeciwko pomysłowi założenia
w mieście Studium Edukacji Holi-
stycznej. W programie placówki ma
się znaleźć m.in. nauka wróżenia
z kart i szklanej kuli. Przykościelny
radny Mirosław Pająk chce dać
odpór diabelstwu i nie dopuścić do
powstania szkoły, aby młodzież nie
dostawała się pod wpływ złych mo-
cy. Studium ma otworzyć swoje po-
dwoje w listopadzie, nabór chętnych
już trwa. Prawica nie ujawniła, jak
będzie zwalczać wróżki. Znów za-
płoną stosy?
EASY RIDER
PREZENT ZA 280 TYS.
Akcja jak z amerykańskich fil-
mów rozgrywała się niedawno
na drodze E-40 w miejscowości Ko-
sina na Podkarpaciu. Około trzeciej
w nocy policjanci z Komendy Powia-
towej w Łańcucie zauważyli samo-
chód Seat Cordoba. Coś im trefnie
wozik wyglądał, więc postanowili go
zatrzymać. Włączyli „koguta”, naci-
snęli klakson i machać poczęli la-
tarką. Kierowca seata musiał to za-
uważyć, bo... jak szalony pognał
w stronę Łańcuta. Policyjny samo-
chód popędził za nim. Jazda z pręd-
kością 150 km na godzinę, po tere-
nie zabudowanym, trwała kilka mi-
nut. W miejscowości Rogóżno seat
niespodziewanie zjechał na lewą stro-
nę jezdni i zatrzymał się. Rajdowiec
wysiadł z samochodu i zaczął ucie-
kać w pole. Gliniarze tam go dorwa-
li. Podczas zakuwania w kajdanki,
stróże porządku poprosili delikwen-
ta o dokumenty, ale okazało się, że
zatrzymany ich nie posiada. Spisali
więc dane takie, jakie raczył im po-
dać. Ponieważ od faceta jechało go-
rzałą jak z Polmosu, odwieźli go do
izby wytrzeźwień w Rzeszowie. Kie-
dy już dojechali na miejsce, facet na-
gle oświadczył, że jest księdzem.
I cóż wtedy robi nasza kochana wła-
dza? Grzecznie zawraca razem z na-
walonym księżulkiem na komisariat
do Łańcuta. Tam skruszony klecha
Bydgoski kabaret „Klika” (na
zdjęciu) znany jest z ciętego języka.
Niedawno, podczas otwarcia hali wi-
dowiskowo-sportowej w Bydgoszczy,
artyści z „Kliki” oznajmili kilkuty-
sięcznej publiczności, że „Liga Pol-
skich Rodzin zachowuje się jak agen-
cja towarzyska, bo daje dupy” . Na ta-
kie wyznanie w te pędy poleciał do
sądu Bogdan Dzakanowski , do nie-
dawna członek władz krajowych
LPR. Na korytarzu sądowym odli-
czył się cały kwiat bydgoskich rodzin
polskich, który głośnymi okrzykami
kazał „kabareciarzom bezwstydni-
kom” emigrować z Polski. Jednak
już na sali sądowej nos na kwintę
spuścił Dzakanowski, bowiem oka-
zało się, że nie jest już członkiem
Ligi, ani tym bardziej jej reprezen-
tantem. Oświadczył to w piśmie
do sądu wiceprezes LPR, Andrzej
Fedorowicz . Dzakanowski z Ligi wy-
leciał, bo pożarł się ze swoimi brać-
mi w wierze i założył własny komi-
tet wyborczy. W tej sytuacji sąd od-
rzucił wniosek o ukaranie „Kliki”.
Najfajniejsza była późniejsza wypo-
wiedź niedoszłego pogromcy kaba-
retu: „Wystąpiłem w obronie mojej by-
łej partii, która została nazwana pro-
stytutką. Ale skoro nie przeszkadza to
ludziom z władz LPR?” ... R. Kraw.
600 ton granitowej kostki bru-
kowej wartości około 210 tys. zł ofia-
rowały prawicowe władze Torunia
tamtejszemu Wyższemu Seminarium
Duchownemu. By sutannowym nie
robić problemów, miasto dołożyło
lekką rączką jeszcze 70 tys. zł na
jej ułożenie. Przeciwko temu pre-
zentowi zaprotestowało wielu to-
runian, wszak od lat brakuje pienię-
dzy na remont nawierzchni zabyt-
kowego rynku i uliczek Starówki.
A wszystko to dzieje się w mieście,
w którym tegoroczny deficyt budże-
towy szacowany jest na 58 mln zł!
Przykościelne władze Torunia już
niejednokrotnie udowodniły, że do-
bra watykańskie leżą im szczegól-
nie na sercu. W 1999 r. w związku
z wizytą w mieście samego JPII
zabawiły się w bank i udzieliły WSD
nisko oprocentowanej pożyczki wys.
250 tys. zł. Chciały też „sprzedać”
Rydzykowi 54 ha atrakcyjnej ziemi
(„FiM” nr 30/2001).
A.C.
PaS
TOAST DLA PAPY
DOTACJE
OD KOLCZYKA
Na imieniny Papy do Watyka-
nu wybrali się przedstawiciele Ro-
dziny Szkół im. Jana Pawła II. Na
pielgrzymkę załapało się 15 dyrek-
torów publicznych szkół z Radomia,
Torunia, Gołkowic, Podola i Klim-
kówki, czyli placówek „najbardziej
zasłużonych dla rozwoju Rodziny” .
Uczniowie mogli tylko pomarzyć
– ich przedstawicielstwo nie znala-
zło się w szacownym gronie, by „ni-
kogo nie skrzywdzić, wybierając kil-
koro dzieci bez ustalenia jasnych kry-
teriów” . No, niecałkiem, bo załapał
się zespół „Promyczki”, który wy-
kona „taneczny toast” dla papieża.
W prezencie dyrektorzy zawieźli Pa-
pie informator z religijnymi doko-
naniami 165 szkół, których jest pa-
tronem. Jak myślicie, kto zapłacił
za te wakacje?
R.P.
Jak doniosły nasze wiejskie kra-
snoludki, w kraju szykuje się cu-
downe rozmnożenie krów. A wszyst-
ko dzięki akcji kolczykowania zwie-
rząt, przeprowadzanej przez Agen-
cję Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa, w imię przyszłego po-
rządku w unijnym domu i zagro-
dzie. Do każdej zarejestrowanej
i legalnej krasuli polski rolnik bę-
dzie otrzymywał unijną dotację. Po-
dobno terenowi aktywiści Samo-
obrony namawiają rolników, by zgła-
szali dużo więcej krów niż faktycz-
nie mają, a dotacje brali za pobra-
ne kolczyki. Andrzej Sukiennik
z ARiMR zapewnia nas, że ma-
chlojki są niemożliwe, wszystko bę-
dzie dokładnie kontrolowane, ale
znając polską zaradność, spodzie-
wamy się wielkich rzeczy. Chłopi
przechytrzyli kiedyś hitlerowskie
i stalinowskie przymusowe kontyn-
genty i ani chybi mają już sposób
na europejskie kontrole.
BEZBOŻNE FIKANIE
PaS
Za tańczenie podczas prywat-
nych przyjęć aresztowano w Tehe-
ranie 88 osób w wieku 18–21 lat.
Za niezgodne z Koranem podrygi
„przestępcy” zostali skazani na
grzywnę, chłostę oraz pobyt w wię-
zieniu na czas nieokreślony. Islam-
scy sędziowie zarządzili też 74 ba-
ty i zakaz wykonywania zawodu dla
wokalisty, który bezczelnie odwa-
żył się zaśpiewać na przyjęciu zor-
ganizowanym w fabryce w północ-
no-wschodnim Iranie. Za dopusz-
czenie do takiego skandalu kierow-
nik zakładu wyleciał z roboty i te-
raz siedzi w kiciu. Podobny los spo-
tkał też zespół taneczny z Azerbej-
dżanu, który przebywał w Iranie na
tournée. Artystów zatrzymano
i odebrano im paszporty. U nas tań-
czyć i śpiewać jeszcze każdy może,
ale też najlepiej na religijną nutę.
R. Kraw.
PATRON
DO POPRAWKI
A.C.
Częstochowska szkoła podsta-
wowa nr 37 przy ul. Wielkoborskiej
od dwóch lat chlubi się imieniem
polskiego papieża, ale bojkotowa-
na jest przez rodzinę placówek
oświatowych noszących imię JPII.
Podczas ogólnopolskiej pielgrzym-
ki uczniów i nauczycieli tych szkół
w Częstochowie zabrakło szkoły ze
świętego miasta tylko dlatego, że
nie poprosiła ona wcześniej kurii
o zgodę na nadanie jej imienia Świę-
tego Polaka. Pełną aprobatę wyra-
ziła jedynie Rada Miejska i społecz-
ność szkoły, ale w Katolandzie wy-
magana jest dodatkowo zgoda bi-
skupiej władzy zwierzchniej. Nowa
dyrekcja podstawówki zamierza
ROZUM W PORTFELU
Proboszcz parafii pw. Najświęt-
szej Maryi Panny Częstochowskiej
rozesłał do mieszkańców broszurę,
w której podaje, kto i ile dał na ofia-
rę w ciągu ostatnich siedmiu lat. Ma
to zdopingować na przyszłość wier-
nych do większej ofiarności. Księ-
ga ofiarodawców i fundatorów ko-
ścioła oprócz kwot pieniężnych za-
wiera także wykaz ich adresów. Bro-
szura wywołała lawinę protestów za-
równo ze strony tych, którzy dobro-
wolnie ofiarowali pieniądze, jak
i tych, którzy z różnych powodów
96287091.017.png 96287091.018.png 96287091.019.png 96287091.020.png 96287091.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin