Antykoncepcja.doc

(310 KB) Pobierz

Kościół wobec antykoncepcji

Miłość wcielona

     Modny jest mit, który głosi, że Kościół zajmuje wrogą postawę wobec ludzkiej seksualności i dlatego sprzeciwia się antykoncepcji. Prawda jest zupełnie inna. Kościół widzi w seksualności niezwykły dar od Boga (Bądźcie płodni i rozmnażajcie się Rdz 1, 28), który w płaszczyźnie fizycznej stanowi najgłębszy wyraz miłości oraz więzi małżeńskiej. Miłość głoszona przez chrześcijan to nie miłość jedynie duchowa. To miłość wcielona. W małżeństwie jednym z najbardziej istotnych przejawów cielesnego wyrażania miłości jest właśnie współżycie seksualne. Jest to tak istotny przejaw miłości małżeńskiej, że Kościół nie może uznać za ważne te związki, w których małżonkowie z góry wykluczają współżycie lub posiadanie potomstwa.

     Kościół patrzy w sposób pozytywny nie tylko na ludzką seksualność, ale także na zdolność człowieka, by kierować tą sferą życia własną mocą. Człowiek ma szansę być na tyle silny, na tyle wolny wobec popędów i instynktów, na tyle świadomy swych działań i swojej płodności, że potrafi sam kierować sferą seksualną. Nie potrzebuje do tego żadnych pomocy w postaci środków fizycznych czy substancji chemicznych. Dokładnie tak, jak jest w stanie kierować swymi emocjami, bez odwoływania się do alkoholu, narkotyków, leków psychotropowych czy tabletek nasennych. To właśnie z tej pozytywnej wizji człowieka i jego zdolności do panowania nad własną seksualnością wynika sprzeciw Kościoła wobec środków antykoncepcyjnych. Sięganie po takie środki jest zawsze porażką człowieka. Oznacza przecież rezygnację ze zdolności do panowania nad sobą, nad własnym ciałem i popędem seksualnym. Porażka w odniesieniu do własnej seksualności prowadzi zwykle do porażek i słabości w innych sferach życia.

Uczciwi ludzie mogą nabrać jeszcze mocniejszego przekonania o tym, jak bardzo uzasadniona jest nauka, którą Kościół w tej dziedzinie głosi, jeśli zwrócą uwagę na następstwa, do jakich prowadzi przyjęcie środków i metod sztucznego ograniczania urodzeń. Niech uprzytomnia sobie przede wszystkim, jak bardzo tego rodzaju postępowanie otwiera szeroką i łatwą drogę zarówno niewierności małżeńskiej, jak i ogólnemu upadkowi obyczajów. (...). Należy również obawiać się tego, że mężczyźni, przyzwyczaiwszy się do stosowania praktyk antykoncepcyjnych, zatracą szacunek dla kobiet i lekceważąc ich psychofizyczną równowagę, sprowadzą je do roli narzędzia, służącego zaspokajaniu swojej egoistycznej żądzy, a w konsekwencji przestaną je uważać za godne szacunku towarzyszki życia.

Paweł VI, encyklika Humanae vitae 17

     Drugim mitem jest przekonanie, że sprzeciwiając się antykoncepcji, Kościół przynajmniej pośrednio przymusza do nieodpowiedzialnego rodzicielstwa lub do rezygnacji ze współżycia seksualnego nawet w małżeństwie. Nic bardziej błędnego. Kościół podkreśla, że odpowiedzialne rodzicielstwo jest koniecznym warunkiem dojrzałej miłości małżeńskiej.

Antykoncepcja oszukuje

     Naturalnej "mowie" miłości, która wyraża obopólny, całkowity dar małżonków, antykoncepcja narzuca "mowę" obiektywnie sprzeczną, czyli taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu. Jest wewnętrznie złe wszelkie działanie, które - czy to w przewidywaniu aktu małżeńskiego, podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia (Paweł VI, encyklika Humanae vitae 12-16).      Szkodliwość antykoncepcji wynika z kilku powodów. Antykoncepcja nie chroni przed bolesnymi konsekwencjami nieodpowiedzialnego współżycia seksualnego. Zmniejsza jedynie ich ryzyko. Nigdy nie gwarantuje tzw. bezpiecznego seksu. Większość środków antykoncepcyjnych szkodzi zdrowiu fizycznemu (wystarczy przeczytać ulotki, które dołączają sami producenci antykoncepcji!). Środki mechaniczne i chemiczne mogą powodować urazy i stany zapalne, a środki hormonalne hamują działanie przysadki mózgowej, wpływają negatywnie na układ naczyniowy, na krzepliwość krwi, na wątrobę i wiele innych układów.

     Sięganie po antykoncepcję nie tylko szkodzi zdrowiu fizycznemu. Oznacza też rezygnację z kierowania seksualnością mocą własnej świadomości i wolności. Antykoncepcja oszukuje, gdyż sugeruje, że współżycie seksualne ma jedynie konsekwencje fizjologiczne i biologiczne oraz że stosując antykoncepcję można bezkarnie współżyć z kimkolwiek i kiedykolwiek. Tymczasem nieodpowiedzialne współżycie seksualne przynosi dramatyczne zranienia w sferze psychicznej (np. poczucie krzywdy, żal do samego siebie, lęk wobec seksualności), moralnej (np. poczucie winy) i społecznej (np. zerwane więzi z rodziną, z Bogiem, z samym sobą, lęk wobec osób drugiej płci). Żadna pigułka czy prezerwatywa nie ochronią przed tego typu konsekwencjami. Nic poza miłością i odpowiedzialnością nie może gwarantować człowiekowi, że będzie kierował swoją seksualnością w sposób dojrzały i bezpieczny.

     Z tego względu Kościół proponuje jedyny odpowiedzialny sposób na odpowiedzialne planowanie rodziny. Podstawą jest tu znajomość naturalnych okresów płodności kobiety. Tymczasem producentom środków antykoncepcyjnych i niektórym mediom niezwykle zależy na tym, aby promować ignorancję w tej dziedzinie i aby ośmieszać ekologiczne metody regulacji poczęć.

Miłość jedyną drogą do szczęścia

     Czy można mówić o autentycznej miłości wtedy, gdy mężczyzna namawia, a czasem nawet przymusza kobietę do stosowania antykoncepcji? Czy kobieta może być naprawdę szczęśliwa z mężczyzną, który tak egoistycznie podchodzi do tej kwestii? Naturalne metody regulacji poczęć uczą małżonków współdziałania i współodpowiedzialności. A zatem nie dzielą ich, lecz zbliżają do siebie.

Ci małżonkowie realizują odpowiedzialne rodzicielstwo, którzy kierując się roztropnym namysłem i wielkodusznością, decydują się na przyjęcie liczniejszego potomstwa, albo też, dla ważnych przyczyn i przy poszanowaniu nakazów moralnych, postanawiają okresowo lub nawet na czas nieograniczony, unikać zrodzenia dalszego potomstwa. (...) W pełnieniu obowiązku przekazywania życia nie mogą oni postępować dowolnie, tak jak gdyby wolno im było na własną rękę i w sposób niezależny określać poprawne moralnie metody postępowania; przeciwnie, są oni zobowiązani dostosować swoje postępowanie do planu Boga Stwórcy, wyrażonego z jednej strony w samej naturze małżeństwa oraz w jego aktach, a z drugiej - określonego w stałym nauczaniu Kościoła.

Humane vitae 10

     Do jeszcze bardziej dramatycznych szkód, niż w przypadku antykoncepcji, prowadzi aborcja. Nawet dla zagorzałych zwolenników aborcji jest oczywiste, iż jest to bardzo niebezpieczna dla matki interwencja chirurgiczna. Aborcja przynosi też dramatyczne konsekwencje psychospołeczne i moralne na skutek zabicia niewinnego dziecka. Mimo to zwolennicy aborcji twierdzą, że w niektórych sytuacjach jest to mniejsze zło niż urodzenie dziecka. Z tego powodu postulują, by w określonych sytuacjach zabijanie niemowląt w łonie matki było dozwolone prawem.

     Ludzka seksualność może być błogosławieństwem lub przekleństwem, a za lekkomyślność czy nieopanowanie w tej sferze życia człowiek płaci wysoką cenę. Na początku trzeciego tysiąclecia coraz więcej jest ludzi, którzy ranią siebie i innych na skutek niedojrzałej czy zaburzonej postawy wobec seksualności. Kościół przypomina, że nie wolno dążyć do dobrego celu złymi metodami! Wszelkie formy antykoncepcji są nieodpowiedzialną próbą osiągnięcia odpowiedzialnego rodzicielstwa, gdyż szkodzą fizycznie, a jednocześnie oznaczają rezygnację człowieka z władzy nad własnym zachowaniem. Z tego właśnie względu obserwujemy znamienny fakt, że im częściej używana jest w danym społeczeństwie antykoncepcja, tym więcej jest tam nieodpowiedzialnej seksualności, uzależnień, zranień i przestępstw w tej dziedzinie. Tym więcej też niechcianych ciąż i aborcji.

     Kościół przypomina, że antykoncepcja, która szkodzi fizycznie, oszukuje i oznacza rezygnację z wolności, dla ludzi świadomych i wolnych jest po prostu zbędna.
 

ks. dr Marek Dziewiecki
 

Wybierajmy życie!

Wybierajmy życie!

Jacek Salij OP

Książka dotyka problemów z zakresu bioetyki, takich m.in. jak: eutanazja, aborcja, klonowanie, zapłodnienie in vitro, eksperymenty genetyczne. Przede wszystkim jednak skłania do refleksji nad tymi dziedzinami współczesnego życia, które - według autora - "stały się szczególnie wyraźnym terenem starcia humanizmu relatywistycznego z humanizmem chrześcijańskim"

 

 

Zło antykoncepcji

     Pokutuje błędny stereotyp myślenia, jakoby Kościół sprzeciwiał się antykoncepcji, ponieważ jest niechętny czy wręcz wrogi ludzkiej seksualności. Prawda jest dokładnie odwrotna. Pan Jezus żyjący i nauczający w Kościele wskazuje na seksualność jako na niezwykle ważny i cenny Boży dar ["Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" (Rdz 1,22)].

     Miłość w chrześcijańskim rozumieniu to nie jakaś teoria, czy miłość jedynie duchowa. To miłość na wzór Syna Bożego, który będąc samą Miłością, przyjął ludzkie ciało, aby swój ą miłość objawiać człowiekowi w sposób widzialny, za pośrednictwem ciała: aby na nas patrzeć, aby nas słyszeć, dotykać, aby być fizycznie obecnym. Nie istnieje żadna religia, ani żadna koncepcja człowieka, która równie mocno jak chrześcijaństwo podkreślałaby wagę cielesności w wyrażaniu miłości. W małżeństwie, jednym z najbardziej istotnych przejawów cielesnego wyrażania miłości jest właśnie współżycie seksualne. Dlatego Kościół nie może uznać za ważne te związki, w których małżonkowie z góry wykluczaliby współżycie seksualne i potomstwo.

     Pan Jezus równocześnie uświadamia nam, że dzięki temu, że jesteśmy wyposażeni w rozum i wolną wolę, możemy, przy pomocy łaski Bożej, kierować tą sferą zgodnie z Bożym zamysłem. Każdy człowiek ma więc możliwość opanowania i kierowania swoimi popędami i instynktami, również w sferze seksualnej. Nie potrzebuje do tego żadnych pomocy w postaci środków fizycznych czy substancji chemicznych, tak jak jest w stanie kierować swymi emocjami, bez odwoływania się do alkoholu, narkotyków, leków psychotropowych czy tabletek nasennych. To właśnie z tej pozytywnej wizji człowieka i jego zdolności do panowania nad własną seksualnością wynika sprzeciw Kościoła wobec środków antykoncepcyjnych. Antykoncepcja nie tylko sprzeciwia się naturalnej celowości aktu seksualnego. Nie tylko jest szkodliwa dla zdrowia. Jest także zbędna, gdyż człowiek potrafi własną mocą kierować swoją płciowością, a przez to także swoją płodnością! Tymczasem sięganie po środki antykoncepcyjne oznacza rezygnację człowieka ze zdolności do panowania nad sobą, nad własnym ciałem. Antykoncepcja oznacza więc porażkę człowieka. W praktyce okazuje się bowiem, że kto traci władzę nad własną seksualnością, traci ją także nad innymi dziedzinami życia. To właśnie dlatego uzależnienia seksualne łączą się zwykle z alkoholizmem, narkomanią oraz innymi formami utraty wolności. Kościół sprzeciwia się antykoncepcji nie dlatego, że negatywnie widzi ludzką seksualność lecz dlatego, że pozytywnie widzi człowieka i jego zdolność do kierowania sobą w każdej dziedzinie życia. Kościół przypomina podstawową prawdę, że ani antykoncepcja, ani nic innego, nie może zastąpić człowieka w panowaniu nad własnym popędem i w ponoszeniu odpowiedzialności za własne życie płciowe.

     Drugim powszechnie powtarzanym i błędnym schematem myślenia jest twierdzenie, że skoro Kościół sprzeciwia się antykoncepcji, to przynajmniej pośrednio przymusza do nieodpowiedzialnego rodzicielstwa, lub do rezygnacji ze współżycia seksualnego nawet w małżeństwie. Nic bardziej błędnego. Kościół podkreśla, że odpowiedzialne rodzicielstwo jest koniecznym warunkiem dojrzałej miłości małżeńskiej. Jednocześnie jednak przypomina, że odpowiedzialne rodzicielstwo nie może zostać osiągnięte nieodpowiedzialnymi metodami. Antykoncepcja jest właśnie taką metodą regulacji poczęć i przypomina pomaganie sobie alkoholem i narkotykami w kierowaniu własnym samopoczuciem.


http://adonai.pl/life/graph/p3.jpg
     Z tego względu Kościół proponuje jedyny odpowiedzialny sposób na planowanie rodziny. Jest nim wykorzystywanie naturalnych okresów bezpłodności kobiety. Czy jednak naturalne metody regulacji poczęć nie sąpo prostu jeszcze jedną z możliwych form antykoncepcji? Czy istnieje jakaś różnica między naturalnymi metodami regulacji poczęć, a antykoncepcją? Otóż taka różnica istnieje i jest zupełnie zasadnicza! W przypadku metod naturalnych człowiek wykorzystuje swój ą świadomość i wolność. Jednocześnie potwierdza, że miłość i odpowiedzialność jest dla niego ważniejsza niż rozładowanie popędu czy osiągnięcie doraźnej przyjemności fizycznej. Natomiast w przypadku antykoncepcji człowiek rezygnuje z władzy panowania nad sobą. Rezygnuje z panowania nad swym zachowaniem. Jakaś jego część - w tym wypadku popęd seksualny - okazuje się silniejsza, niż on cały. Antykoncepcja oznacza sytuację, w której człowiek nie potrafi powstrzymywać się od współżycia seksualnego nawet wtedy, gdy może prowadzić ono do niechcianego poczęcia dziecka. Sięganie po antykoncepcję świadczy więc o tym, że jedyne, na co stać takiego człowieka, to bierne podporządkowanie się popędowi, a jedyną jego aspiracją nie jest już panowanie nad własnym zachowaniem, lecz tylko próba "panowania" - za pomocą określonych substancji chemicznych czy środków fizycznych - nad niechcianymi konsekwencjami tegoż zachowania. Jest tu więc analogia do sytuacji, w której ktoś nie chce nadwagi, mimo to jada zbyt dużo, a następnie próbuje ratować się tabletkami odchudzającymi. Z tym, że rezygnacja ze zdolności do kierowania własną seksualnością i stosowanie antykoncepcji powoduje nieporównywalnie większe szkody fizyczne, psychiczne, duchowe i społeczne, niż rezygnacja ze zdolności do kierowania własnym apetytem.

     Tymczasem w polskich publikacjach, które propagują środki antykoncepcyjne (zwykle za pieniądze producentów tych środków!), albo bezkrytycznie zachwala się takie środki, albo jedynie ogólnie wspomina się o szkodliwych skutkach ubocznych, zwłaszcza gdy chodzi o środki hormonalne. Nie wspomina się natomiast zwykle ani słowem o tym, co najważniejsze: że środki te nie są konieczne do odpowiedzialnego rodzicielstwa oraz że oznaczają rezygnację z panowania nad własnym popędem i własnymi zachowaniami. Na ogół bardziej rzetelne są pod tym względem publikacje na Zachodzie, gdzie już zbyt widoczne stały się bolesne konsekwencje psychiczne i społeczne stosowania antykoncepcji, aby nadal ukazywać jaw nieodpowiedzialny sposób. Potwierdzeniem tej tendencji jest artykuł, który przeczytałem w jednym z numerów "Badische Zeitung" (19.04.1996). Jest to najbardziej poczytny dziennik w południowo-zachodnich Niemczech. Ma on charakter laicki i jest daleki od sympatii wobec Kościoła. Właśnie tam znalazłem dłuższy artykuł na temat metod regulacji poczęć. Zostały w nim ukazane wszelkie dostępne obecnie formy antykoncepcji, a z drugiej strony naturalne metody regulacji poczęć. Przy wszystkich formach antykoncepcji podkreślano, że są one na ogół łatwe w stosowaniu, gdyż nie wymagają wysiłku i panowania nad popędem. Z drugiej jednak strony zaznaczono wyraźnie, że przynoszą one poważne skutki uboczne. Przy każdej formie antykoncepcji zostały ukazane w jasny sposób negatywne konsekwencje, specyficzne dla danej metody. Omawiając z kolei naturalne metody regulacji poczęć autor artykułu wyjaśnia, że stanowią one jakościowo inną formę odpowiedzialnego rodzicielstwa. Określa ją jako nie mniej skuteczną od większości metod antykoncepcyjnych, (metoda termiczna połączona z obserwacją objawów), ale w przeciwieństwie do tamtych jako jedyną ekologiczną, a przez to zupełnie nieszkodliwą oraz jako jedyną partnerską, a więc świadczącą o wzajemnym rozumieniu się i respektowaniu osób, które z tej metody korzystają. Konfrontacja tego typu artykułu z tym, co czytamy o antykoncepcji i naturalnych metodach regulacji poczęć w naszych gazetach i publikacjach, świadczy o tym, jak polskim mass-mediom daleko jeszcze do standardów europejskiej rzetelności i odpowiedzialności w tym względzie.

     Wychowawcy powinni obiektywnie przedstawiać ludziom młodym powyższe informacje. Rozmawiając z młodzieżą przekonuj ę się, iż niektórzy l uważają antykoncepcję za coś nieszkodliwego i starają się nie widzieć faktów oraz nie słyszeć argumentów, które ukazują niebezpieczeństwa związane z jej stosowaniem i zmuszają do osobistej refleksji. Część młodych nie chce uznać nawet faktów najprostszych, a mianowicie, że ona szkodzi zdrowiu. Środki mechaniczne i chemiczne mogą powodować urazy i stany zapalne, a tabletki hormonalne hamują działanie przysadki mózgowej, wpływają negatywnie na układ naczyniowy, na krzepliwość krwi, wątrobę. Ponadto środki antykoncepcyjne oszukują, gdyż sugerują, i iż współżycie seksualne ma tylko fizyczny wymiar. Ludzie ulegający takiemu złudzeniu myślą, iż stosując antykoncepcję, nie muszą już kierować się żadnymi innymi regułami i zasadami. Wychowawcy powinni nie tylko ukazywać szkodliwość antykoncepcji. Powinni też otwarcie powiedzieć, że stosowanie naturalnych metod odpowiedzialnego rodzicielstwa jest trudne, gdyż wymaga wewnętrznej dyscypliny i panowania nad własnym ciałem. Z tego właśnie powodu posługiwanie się naturalnymi metodami planowania potomstwa jest zwykle możliwe tylko w kontekście pogłębionych więzi i dojrzałej miłości. A więc tam, gdzie miłość jest ważniejsza niż przyjemność.
 

ks. Marek Dziewiecki

 

 

 

Kilka słów o antykoncepcji

     Jestem lekarzem ginekologiem z 25-letnim stażem i chciałabym się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami, wypływającymi bądź co bądź z niemałego doświadczenia.

     Od jakiegoś czasu mam wrażenie, że antykoncepcję zaczęto traktować jak naturalne działanie, wpisane w życie każdej kobiety, takie jak pożywianie się, sen itp. Dzieje się tak za przyczyną mass mediów, które informacje o antykoncepcji "wkładają do jednego worka" z codziennymi problemami. "Powszedniość" tematu antykoncepcji odwraca uwagę od jej istoty i pozwala na niefrasobliwe jej traktowanie.

     W obecnych czasach zbliżenie kobiety i mężczyzny zostało zredukowane do czysto hedonistycznego zjawiska, czyli przeżycia przyjemnego, relaksującego, dającego uczucie odprężenia i rozładowania. A przecież jego immanentną cechą jest dawanie miłości, stworzenie, poczęcie życia, «koncepcja». Aby móc zawsze czerpać przyjemność bez konsekwencji (czytaj: dziecka), stworzono taki zespół środków, który przyzwala na nieskończoną infantylność i nieodpowiedzialność, "zabawę bez posprzątania po sobie".

     Antykoncepcja, to słowo oznaczające działanie przeciw (anty-) poczęciu («koncepcja» - zajście w ciążę, poczęcie). Współczesna antykoncepcja swoją ekspansywność zawdzięcza latom 50-tym, kiedy to chcąc ograniczyć ilość aborcji, wprowadzono na rynek wachlarz "środków zabezpieczających" przed "konsekwencją".

     Założenia nie sprawdziły się, lansowanie antykoncepcji przyczyniło się do wzrostu aborcji. I taka jest prawidłowość, wskazują na nią amerykańskie statystyki: liczba aborcji rośnie wprost proporcjonalnie do ilości zużywanych środków antykoncepcyjnych.

     Obecnie do środków antykoncepcyjnych mylnie zalicza się środki aborcyjne (poronne). Na przykład wprowadzona w Polsce na szeroką skalę spirala wewnątrzmaciczna. Powtarzam: jest ona środkiem aborcyjnym, a zatem nie działa przeciw poczęciu człowieka, lecz żyjącego już zabija. Jak działa? Jest ciałem obcym wprowadzonym do jamy macicy przez lekarza. Spirala cały czas się porusza i drażni błonę macicy. Możemy ją porównać do drzazgi wbitej pod paznokieć, wytwarzającej bolesny stan zapalny. Istota jej działania polega na zabiciu kilkutygodniowego dziecka. Znam przypadek, kiedy to poruszająca się spirala przebijała macicę i wędrowała dalej do wątroby i jelit. Dwa razy byłam świadkiem narodzin dziecka donoszonego pomimo "zainstalowanej" w macicy spirali. W pierwszym przypadku zagnieżdżona była ona w łożysku, w drugim zaś wbita w rączkę dziecka. Rzadkie to przypadki, lecz jednak się zdarzają. W kilku stanach USA używanie spirali jest zabronione ze względu na jej ogromną inwazyjność, a co za tym idzie częste powikłania.

     Ostatnio na rynku farmaceutycznym pojawiła się tabletka zwana Ru 486. W Polsce nie została ona jeszcze wpisana do rejestru leków dopuszczalnych, można ją jednak nabyć na czarnym rynku. Owa nowość to typowy antyprogesteron, czyli taka tabletka, która po zażyciu powoduje blokadę hormonów ciążowych. Zablokowanie działania progesteronu prowadzi do odklejenia się i wydalenia błony śluzowej macicy, a wraz z nią "wszystkiego", co się w niej znajduje. To "wszystko", to właśnie żywa istota ludzka z bijącym już sercem! Ru 486 sugerowany jest nam, lekarzom, jako środek łagodny, powoduje ona zabicie płodu nawet w 6 tygodniu życia dziecka, a więc jest środkiem aborcyjnym, a nie antykoncepcyjnym!

     Najczęściej stosowanym środkiem antykoncepcyjnym jest tabletka hormonalna. Jest to środek, który nie doprowadza do poczęcia (przypomnę: przez termin "poczęcie" rozumiemy połączenie komórki jajowej z plemnikiem), co nie znaczy, że możemy go uznać za "metodę" bezpieczną i nie wywołującą powikłań.

     Najnowsze badania wskazują, że ryzyko rozwoju raka szyjki macicy u kobiet stosujących tabletki antykoncepcyjne jest wyższe aż o 50%. Ze swojego 25 - letniego doświadczenia i z rozmów z kolegami ginekologami wiem, że stany zapalne szyjki macicy u tych kobiet są nieuniknione, pojawiają się wcześniej, czy później i jest to tylko kwestia czasu. Stosowanie pigułki hormonalnej zwiększa także ryzyko zachorowania na raka piersi. Istnieją już dzisiaj badania naukowe, które wykazują, że jeśli kobieta rozpoczęła przyjmowanie tabletki antykoncepcyjnej przed 20 rokiem życia i - co ważniejsze - przed pierwszą donoszoną ciążą, proces przyjmowania jej trwał przez dłuższy czas (kilka lat), to ryzyko zachorowania na nowotwór piersi może się powiększyć 2 - 3,5-krotnie. Podobnie jest z rakiem wątroby, tylko tutaj ryzyko zachorowania jest większe o 4-4,5 raza.

     Aby nie zanudzać Was czystymi wynikami badań, opowiem jak weszły na rynek tabletki antykoncepcyjne Lowestonic S. Jest rzeczą wiadomą, że firma farmaceutyczna, wprowadzając na rynek nowy lek, ma obowiązek umieścić na ulotce do niego dołączonej informację o przeciwwskazaniach i skutkach ubocznych jego stosowania. Tym razem informacja dla pacjenta była bardzo okrojoną wersją ulotki dla lekarza. A zatem wśród przeciwwskazań wymieniono "tylko": zakrzepowe zapalenie żył, zespoły zakrzepowe - zatorowe, choroba wieńcowa (zawał serca), zaburzenia krążenia mózgowego, podejrzenie lub choroba nowotworowa narządu rodnego lub innego nowotworu hormonalne - zależnego, łagodny lub złośliwy nowotwór wątroby. Uwierzcie, że "moja" lista przeciwwskazań była o wiele dłuższa. Uwierzcie, że jeżeli chcemy niszczyć płodność, która jest zdrowiem, niszczymy zdrowie w szerszym tego słowa znaczeniu.

     W dobie rozwoju ekologii i lansowanych haseł powrotu do natury, warto by było i w materii antykoncepcji powrócić do niej, powrócić do źródeł, powrócić do zdrowia. Co i rusz pojawiają się na rynku publikacje o dobroczynnym działaniu natury, o dobroczynnym współdziałaniu z naturą. Przeróżne poradniki zielarskie, dietetyczne, medyczne przekonują nas, że tylko w harmonii z naturą pozostajemy w zgodzie z sobą, czujemy się witalni, zdrowi, szczęśliwi. Kolorowe czasopisma informują nas, że i sławni ze świecznika tego świata "męczą się" luksusem, powracają do prostoty czyli prostych sposobów życia. Najprostszym sposobem regulowania swojej płodności jest jej obserwacja. W tej dziedzinie nie brak publikacji. Każda kobieta może bardzo dokładnie nauczyć się tej naturalnej metody i wspólnie z Bogiem (rzecz jasna i z mężem) planować swoje dzieci. Pan Bóg jest mądrym Stwórcą i wszystko, co stworzył jest doskonałe - bardzo, bardzo przemyślane - nasza płodność też.
 

dr. Danuta Hebda Lis
 

Sztuka naturalnego planowania rodziny

Sztuka naturalnego planowania rodziny

John i Sheila Kippley

Nowe wydanie sprawdzonego i cenionego podręcznika do nauki metody objawowo-termicznej. Zmieniony, ułatwiający naukę układ treści, nowe reguły interpretacji cyklu, nowy rozdział o premenopauzie..

 

 

 

Antykoncepcja niszczy miłość

     Chrystus żyjący i działający w Kościele mówi zdecydowane NIE dla antykoncepcji, ponieważ jest ona wyrazem mentalności sprzeciwiającej się Bożym planom zbawienia człowieka, doprowadzenia go do pełni miłość i szczęścia.

     Entuzjaści antykoncepcji naiwnie wierzą, że szczęście można osiągnąć na drodze niczym nie ograniczonego zaspokajania swoich pragnień bez liczenia się z zasadami moralnymi, poprzez które Bóg mówi ludziom, co jest dla nich dobre a co złe. Droga do szczęścia zaczyna się od prawidłowych wyborów. Zło lub dobro rodzi się w sercu człowieka, bo jak mówi Jezus "z serca ... pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa" (Mt 15,19).

     Jedynym dawcą życia i miłości jest Bóg, który stworzył małżeństwo jako wspólnotę miłości udzielając małżonkom daru przekazywania życia. Antykoncepcja jest odrzuceniem tego daru, a więc wyrazem pogardy dla Boga dawcy życia.

     Antykoncepcja wynika z egoistycznej postawy, która wypacza sens i najgłębsze przeznaczenie istoty małżeńskiego współżycia. Dla ludzi zniewolonych przez mentalność antykoncepcyjną najważniejsza jest stała możliwość doświadczania przyjemności seksualnej bez ograniczeń i ponoszenia odpowiedzialności. Tymczasem Stwórca powołuje człowieka do miłości, aby stawał się bezinteresownym darem dla drugich, aby wszystkie dary i uzdolnienia, które otrzymał od Boga, także dar płciowości, były podporządkowane etyce miłości, która mówi, że najważniejsza jest miłość a nie osobista przyjemność. Autentyczna miłość wyraża się przede wszystkim poczuciem i obowiązkiem odpowiedzialności w szczerym zatroskaniu o bliźniego. Przyjemność płciowa jest więc wartością wtórną wynikającą z odpowiedzialnej miłości małżeń1 skiej. Tylko wtedy jest najgłębiej przeżywana jako owoc i znak tej miłości. Oczywiście nie oznacza to, że w każdym zbliżeniu ma dokonać się poczęcie nowego życia, tylko aby możliwości tej małżonkowie nie traktowali jako zagrożenia i nie odnosili się do niej z wrogością. W książce "Miłość i odpowiedzialność" kardynał K. Wojtyła pisze: "Kiedy kobieta i mężczyzna w ramach małżeństwa wybierają świadome i dobrowolne współżycie płciowe, wówczas wraz z nim wybierają równocześnie możliwość prokreacji". Trzeba pamiętać, że według nauki Kościoła pożycie seksualne w małżeństwie ma również być wyrazem miłosnego zjednoczenia, dzięki któremu stają się oni jednym ciałem w Chrystusie. Owa jedność i więź jest fundamentem jedności tworzonej przez nich rodziny. Gdy jednak w akcie współżycia małżonkowie sprzeciwiają się zdolności przekazywania życia, którą otrzymali od Boga Stworzyciela tym samym sprzeciwiają się planowi i najświętszej woli Boga. "Akt małżeński nie da się pogodzić wyłącznie z zaspokajaniem potrzeb instynktu. W relacjach małżeńskich jest oczywiście miejsce na namiętność i uczucia. Jeśli jednak chcemy zachować jego ludzki wymiar, musimy pamiętać o dominacji jego elementu duchowego. Antykoncepcja próbuje minimalizować potrzebę kontroli nad ludzkimi zachowaniami seksualnymi. Jednocześnie czyni akt małżeński mniej ludzkim, negując potrzebę opanowania i samokontroli na rzecz zmysłowych i płciowych aspektów miłości małżeńskiej. Z drugiej strony okresowe zawieszenie aktywności płciowej rozwija zdolność panowania nad swymi zachowaniami. Antykoncepcja faworyzuje instynkt, podczas gdy naturalne planowanie rodziny stawia na wolę" (A. Latorre, Rodzina i Antykoncepcja).

     ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin