Niebezpieczne szczepienia.doc

(40 KB) Pobierz
Czy podalibyście świadomie swojemu dziecku truciznę, czyniąc go kaleką do końca życia

Czy podalibyście świadomie swojemu dziecku truciznę, czyniąc go kaleką do końca życia?

Istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie robi jedna na tysiąc par. Nieświadomie czyni dziecko osobą, która nigdy nie będzie mogła normalnie kontaktować się ze światem, aplikując mu niebezpieczną, choć obowiązkową, szczepionkę.

Coraz więcej naukowców dostrzega niepokojący związek pomiędzy zachorowalnością na autyzm a podawaną trzynastomiesięcznym niemowlakom szczepionką MMR.

Mirek i Kasia mieszkają w Londynie już ładnych kilka lat. Mirek prowadzi dobrze prosperującą firmę budowlaną. Wiadomość o powiększeniu się rodziny przyjęli z wielką radością.

Julia urodziła się w czerwcu. Mirek chodził dumny jak paw, córka przysłoniła mu cały świat, od razu stała się jego oczkiem w głowie. “Przez pewien czas wszystko zdawało się być w porządku. Julia poszła do żłobka jak miała 16 miesięcy, ja wróciłam do pracy” - zaczyna swoją opowieść Kasia. “Rzadziej ją widywaliśmy i nic nie wzbudzało naszych podejrzeń. Panie ze żłobka też nic nie zauważyły. Przynajmniej tak twierdziły” - dodaje.

Z czasem rodziców zaczął niepokoić stan dziecka i jego problemy z mową. Zarówno przedszkolanki jak i lekarze przekonywali Mirka i Kasię, że to może się zdarzyć i nie ma powodu do niepokoju. Tłumaczono, iż dziecko uczy się dwóch języków, co może opóźnić proces nauki mówienia. Wyjaśniano, że przecież dzieci są różne, rozwijają się indywidualnie. “Wszystko to sprawiło, że nie interweniowaliśmy. Nie było żadnych sygnałów o nieprawidłowościach” - dodaje Mirek.

Kilka miesięcy później postanowili zmienić mieszkanie. Wiązała się z tym również zmiana żłobka dla Julii. Aby złagodzić trudności związane z nowym miejscem, przez pierwsze dwa dni rodzice mogli uczestniczyć w zajęciach przedszkolnych. “To był dla mnie szok, gdy zobaczyłam Julię w grupie rówieśników. Dopiero porównanie z innymi dziećmi pokazało jak wielka jest różnica w zachowaniu. Do dziś mam żal do pracowników poprzedniego żłobka, że nie zwrócili na to uwagi. Różnica była aż nadto widoczna” - opowiada Kasia. Ponieważ sytuacja ciągle się pogarszała, rodzice postanowili interweniować. Szereg wizyt u różnych lekarzy i pedagogów przyniósł w końcu koszmarną diagnozę - Julia cierpi na autyzm. Dziewczynka miała wtedy 2.5 roku.

“Lekarze powiedzieli mi, że choroba jest nieuleczalna, i że możliwa jest jedynie terapia, która ma na celu przystosowanie chorego dziecka do życia w społeczeństwie” - mówi Kasia. Nie mogłam się jednak z tym pogodzić. Rozpoczęłam poszukiwania”.

Godziny spędzone na poszukiwaniu w Internecie informacji dotyczących autyzmu przyniosły w końcu efekty. “Znaleźliśmy stronę organizacji DAN (Defeat Autism Now ), która prowadzi badania nad przyczynami choroby i wprowadza leczenie farmakologiczne” - mówi tata Julii. DAN to amerykański instytut, od trzynastu lat badający przyczyny autyzmu. Naukowcy DAN-u doszli do bardzo niepokojących wniosków.

Ich zdaniem, można założyć z dużym prawdopodobieństwem, że przyczynami choroby jest podawanie niemowlakom silnej szczepionki. Zabieg jest obowiązkowy zarówno Wielkiej Brytanii jak i w Polsce. Ów niebezpieczny medykament (MMR), to kombinacja wirusów odry, świnki i różyczki. Najgroźniejszy jest wirus odry, który w osłabionym organizmie dziecka może doprowadzić do infekcji jelit. Zakłócenie ich pracy uniemożliwia organizmowi oczyszczenie się z docierających do niego metali ciężkich. To z kolei powoduje zatrucie a w efekcie autyzm. “Ostre zatrucie rtęcią nawet u dorosłego człowieka wywołuje identyczne objawy, jakie można zaobserwować u dzieci z autyzmem” - opowiada Kasia. “Niebezpieczeństwo dotyczy przede wszystkim dzieci najmniej odpornych, dla których ta szczepionka jest po prostu zbyt silna” - dodaje. Terapia jest długotrwała i bardzo kosztowna, daje jednak nadzieję. “To już nie jest tylko przystosowanie dziecka do życia z chorobą. To realna z nią walka” - mówi tata Julii.

Dziecku podawane są specjalnie dla niego przygotowane preparaty, do tego dochodzi klasyczna terapia. “To bardzo trudne i długotrwałe leczenie, zdarzają się okresy regresu. U każdego dziecka proces leczenia przebiega inaczej”. Są jednak widoczne efekty. “Oczywiście jako rodzice nie zauważamy ich tak bardzo, jak osoby, które widzą dziecko raz na jakiś czas. Jednak zbawiennego efektu terapii nie da się przecenić” - mówi mama Julii. “Pamiętajmy, istnieją kliniki, w których szczepionkę MMR można podać bezpiecznie. Nie aplikuje się wszystkich trzech wirusów jednocześnie, tylko osobno w dość długim okresie czasu. To zmniejsza szansę zachorowania praktycznie do zera” - przestrzega Kasia. Szanse, że naszą pociechę dotknie tragedia autyzmu są na szczęście bardzo małe. Warto jednak zawczasu o tym pomyśleć, zanim staniemy przed tymi najtrudniejszymi wyzwaniami.

Terapia Julii przynosi widoczne efekty, przed dziewczynką i jej rodzicami coraz to nowe nadzieje. Właśnie rozpoczął się kolejny, trudny lecz jakże fascynujący etap, możliwy wyłącznie dzięki alternatywnym metodom leczenia dziewczynki. Julia poszła do szkoły.

Dr Michał Wroniszewski z Fundacji SYNAPSIS:             

Istnieją teorie, które mówią o wpływie wzrastającej ilości podawanych małym dzieciom szczepionek, zawierających preparaty rtęci, w szczególności szczepienia MMR, na notowane obecnie zwiększenie zapadalności dzieci na autyzm. Hipotezy te nie są jednak uznane przez autorytety medyczne. Brak potwierdzających je dostatecznie pewnych badań klinicznych. Oficjalnie w świecie medycznym tym hipotezom bardzo ostro zaprzecza się. Trzeba jednak brać pod uwagę, że duży wpływ na to może mieć polityka koncernów farmaceutycznych, które dbają aby w tej sprawie zachować status quo. Z mojej praktyki wynika, że nie można tu generalizować. W naszej poradni mamy kilkoro dzieci, u których, zgodnie z relacją rodziców, w okresie bezpośrednio po podaniu szczepionki MMR nastąpił wyraźny regres rozwoju i ujawnienie się objawów autyzmu dziecięcego, ale jest to promil przypadków. Osobiście wydaję mi się, że jak na obecny stan wiedzy medycznej sprawa jest zbyt skomplikowana i nieudokumentowana, zarówno by kategorycznie można było wykluczyć, jak i potwierdzić że MMR lub inne szczepienia mogą przyczyniać się do wystąpienia zaburzeń autystycznych u dzieci.

KONIEC ARTYKUŁU.

Dla tych wszystkich, których interesuje temat kontrowersyjności szczepień oraz to jaki mogą mieć wpływ na zdrowie dzieci odsyłam do materiałów uzupelniających na ten właśnie temat pod adresem:

http://kasjo.net/szczepienia/

http://www.jut.pl/fragmenty-ksiazki.html

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin