Wzięcie Pat.txt

(35 KB) Pobierz
dr Karla Turner

Wzi�cie Pat

"UFO" nr 27 (3/1996), s. 8-20

Z przypadkiem Pat zetkn�am si�, gdy nasz wsp�lny znajomy us�ysza� jej relacj� o niezwyk�ym zdarzeniu z NOLem i powiedzia� jej, aby skontaktowa�a si� ze mn�. Jest ona pi��dziesi�cioletni� rozw�dk�, matk� doros�ych dzieci, zamieszka�� na Florydzie. Zdarzenie, o kt�rym opowiada�a, mia�o miejsce w roku 1954, kiedy mieszka�a jeszcze w Floyd's Knob w stanie Indiana.

Wspomnienia tego prze�ycia, podobnie jak w przypadku wielu innych os�b, kt�re zetkn�y si� z NOLami, zosta�y zablokowane w jej umy�le. Do jej �wiadomo�ci przenikn�y dopiero w roku 1986. By�y to strz�py wspomnie� ukazuj�ce emanuj�c� jaskrawe pomara�czowe �wiat�o kul�, ma�e, szare istoty kr�c�ce si� zar�wno wewn�trz, jak i na zewn�trz zabudowa� farmy, a tak�e - co budzi�o jej najwi�kszy niepok�j - ludzi w mundurach.

- My�la�am, �e zwariowa�am, kiedy pojawi�y si� te wspomnienia - wyzna�a. - By�y tak silne i realistyczne, �e w ko�cu skontaktowa�am si� z bratem i siostr�, chc�c sprawdzi�, czy nie przypominaj� sobie czego� podobnego. Moja siostra, Ros�, oznajmi�a mi, �e ona r�wnie� pami�ta obcych l wojskowych. Brat nie przypomina� sobie pomara�czowej kuli �wiat�a, ale za to doskonale pami�ta� wojskowych i swoje kontakty z nimi.

Po wielu rozmowach oraz wymianie korespondencji i rysunk�w 2 Pat i jej rodze�stwem wy�oni� si� powoli niezwyk�y scenariusz, a wraz z nim szereg powa�nych pyta� dotycz�cych nie tylko natury wzi�� dokonywanych przez obce istoty, ale r�wnie� zainteresowania naszych wojskowych osobami, kt�re by�y ofiarami tych prze�y�.

Miejscem zdarze�, kt�re rozegra�y si� w lecie roku 1954, by�a szesnastoakrowa farma po�o�ona w pobli�u Floyd's Knob w Indianie. Jedenastoletnia Pat mieszka�a tam w�wczas z matk�, ojczymem, babk�, dziewi�cioletnim bratem oraz sze�cioletni� siostra. Pewnej nocy kilku cz�onk�w jej rodziny ujrza�o przed domem du�a kul� pomara�czowego �wiat�a. Pat, kt�ra ju� w tym czasie spa�a, zosta�a obudzona przez babk� lub siostr�, kt�ra powiedzia�a jej, aby wyjrza�a przez okno. Gdy to uczyni�a, ujrza�a na niebie pomara�czowe �wiat�o. Z pocz�tku by�o ono nieruchome, lecz po chwili ruszy�o gwa�townie z miejsca i znikn�o za domem.

- Pami�tam, �e po g�owie chodzi�a mi niejasna my�l: "Wr�c� do ��ka i zaczekam". Chyba wiedzia�am, �e to "oni". Mama pobieg�a do kuchni, aby sprawdzi�, czy drzwi wej�ciowe s� zamkni�te i czy kula unosi si� nad podw�rzem. Pomy�la�am wtedy: "Zamykanie drzwi nic nie da, oni i tak wejd�" - tak jakbym wiedzia�a, czego si� spodziewa�.

Potem Pat poczu�a nag�� senno��, lecz nie przypomina sobie, aby wr�ci�a do ��ka. Jej nast�pnym �wiadomym wspomnieniem by�o wielobarwne �wiat�o kr���ce powoli i bezg�o�nie po pokoju. Dominuj�cymi kolorami by�y b��kit, purpura i fiolet. Wsta�a z ��ka i podesz�a do okna, gdzie spostrzeg�a unosz�cego si� w powietrzu Szaraka.

"Sp�jrzcie tylko na te oczy!" - pomy�la�a. - "One mog� nas prze�wietli�!"1 Wzrok Szaraka zdawa� si� przenika� jej cia�o i jednocze�nie Pat odnosi�a wra�enie, �e ta istota jest jej dobrze znana.

"Nie b�j si�" - powiedzia�a do dziewczynki. - "Jeste� dzieckiem wybranym. Nie zrobimy ci krzywdy".

Pat odwr�ci�a si� i zobaczy�a, jak do pokoju wchodzi kilka bia�ych istot wy�szego wzrostu. Przybysze d�wign�li babk� i ruszyli z ni� w kierunku korytarza. Pat wyczu�a jej przera�enie, kt�re z miejsca udzieli�o si� r�wnie� dla niej. Kiedy w sypialni zaroi�o si� od dziwnych istot, z sufitu sp�yn�� w d� migoc�cy s�up �wiat�a. Po chwili migotanie usta�o i wewn�trz ja�niej�cej kolumny Pat ujrza�a przyodzian� w b�yszcz�ce szaty niebieskook� posta� o blond w�osach, kt�r� uto�sami�a z Jezusem. Posta� uj�a praw� r�k� dziewczynki i wskazuj�c na st�oczone w sypialni istoty rzek�a:

- Nie b�j si� moje dziecko. Oni s� moi. - Nast�pnie "Jezus" spojrza� na Pat i doda�: - Jam jest �wiat�em �wiata. - Po tych s�owach �wiat�o zamigota�o ponownie i ca�a kolumna unios�a si� do g�ry zabieraj�c go ze sob�.

Potem istoty, kt�re zosta�y, wynios�y z pokoju je obie - wnuczk� i babk�. Mijaj�c sypialni� matki, Pat zauwa�y�a wyp�ywaj�ce stamt�d jaskrawe �wiat�o. Pi�� wy�szych bia�ych istot otacza�o ��ko ojczyma. Wygl�dali na zaintrygowanych jego zniekszta�con� na skutek choroby Heinego-Medina nog�, nad kt�r� unosi� si� �wiec�cy zielonym �wiat�em pr�t maj�cy oko�o dwunastu centymetr�w d�ugo�ci. Szybuj�c przez dom, a nast�pnie przez podw�rze, Pat spostrzeg�a unosz�cy si� nisko nad ziemi� jasny pojazd lataj�cy, kt�ry wygl�da�, jakby zosta� wykonany z kryszta�u. W pewnym momencie z jego dna wystrzeli� promie� �wiat�a i otoczy� j� ze wszystkich stron,

- Pami�tam, �e w chwili gdy szybowa�am w stron� pojazdu, tu� obok mnie znajdowa�a si� k�dzierzawa g��wka siostry - powiedzia�a Pat. - Patrzy�y�my w d�, gdzie z zadartymi g�owami siaty mama i babcia. Wygl�da�y jak prawdziwe zombic.

Pat widzia�a te� liczn� grup� Szarak�w krz�taj�cych si� pospiesznie po�r�d zabudowa� farmy. Zar�wno ona, jak i Ro�� nie s� pewne kolejno�ci poszczeg�lnych zdarze�, to jednak zgodnie wspominaj� grupk� niskich wzrostem szarych - istot przebywaj�cych w pobli�u drzwi do piwnicy, w miejscu gdzie przebiega� wykop. Rose widzia�a, jak Szaraki ustawi�y si� w rz�d i spokojnie przesz�y nad szerokim rowem. W pami�ci Pat utkwi� natomiast obraz linii lub �ciany ognia wype�niaj�cej r�w oraz rz�du "ma�ych, szarych, chudych" obcych istot z "wielkimi chi�skimi kapeluszami".

- Ja sta�am po jednej stronie d�ugiego rowu, a oni po drugiej. Us�ysza�am w g�owie ich g�osy: "Przejd� przez �wiat�o, ono ci� nie oparzy". Sta�o si� to w tym samym momencie, w kt�rym pomy�la�am, �e mog� si� poparzy�". Ten ogie� nie by� gor�cy. My�l�, �e mia� mnie oczy�ci�. Przesz�am przeze� na drug� stron�, ale nie pami�tam, jak to zrobi�am, ani tego, co si� sta�o potem.

Gdy �wiat�o przenios�o ju� dziewczynki do wn�trza pojazdu, Pat znalaz�a si� na jakim� stole w pomieszczeniu, w kt�rym przebywa�o kilka Szarak�w. Wkr�tce pojawi� si� wy�szy Bia�y i za pomoc� przyrz�du przypominaj�cego pilnik pobra� z wewn�trznej strony jej przedramienia oraz st�p pr�bki sk�ry, po czym odci�� jej kosmyk w�os�w oraz kilka skrawk�w paznokci.

- Do czego jest to wam potrzebne? - spyta�a Pat.

- Zrobimy twoj� kopie - wyja�ni�a istota. - Czy jeste� anio�em?

- Tak, ale nie takim, o jakim si� uczy�a�.

Nast�pnie zabrano j� do innego pomieszczenia, gdzie musia�a po�o�y� si� na stole, nad kt�rym wisia�o jakie� ciemne urz�dzenie. Jeden z Szarak�w wyci�gn�� z niego rurk� zako�czon� cienk� ig��, na kt�rej widok Pat ogarn�� l�k. Widz�c to, istota ta powiedzia�a: - Tego nie musisz pami�ta�.

Pat mia�a �wiadomo��, �e ig�a zostanie wprowadzona do jej prawej dziurki nosa, ale zanim to nast�pi�o, straci�a �wiadomo��. Opr�cz tego pami�ta�a jeszcze jeden szczeg� z badania medycznego, a mianowicie "stopienie si�" ze srebrnym �wiat�em.

- To sp�yn�o z urz�dzenia zawieszonego nad moim cia�em - powiedzia�a. - [Obcy] pod��czy� strumie� srebrnego �wiat�a do mojej g�owy. Ma ono ochroni� mnie przed obra�eniami i pozwoli� zachowa� ludzk� posta� przez kilka sekund. Otrzyma�am przekaz, �e gdy to �wiat�o wniknie w moje "drugie cia�o", o�ywi "now� mnie". Innymi s�owy, moja kopia obudzi si� do �ycia z moj� dusz� w �rodku.

Odzyskawszy przytomno�� po zdarzeniu z ig��, Pat stwierdzi�a, �e znowu znajduje si� na stole w pierwszym pomieszczeniu. P�aka�a, poniewa� nie mog�a zosta� z Szarakami. Gdy powiedzieli jej, �e "jeszcze nie nadszed� na to w�a�ciwy czas", poprosi�a o jak�� pami�tk� na dow�d, �e to wszystko wydarzy�o si� naprawd� - o zielony, "lecz�cy" kamie�, kt�ry widzia�a nad cia�em ojczyma. Istoty te da�y jej to urz�dzenie, zaznaczaj�c, �e nie b�dzie ono skutecznie dzia�a� w jej r�kach. Oznajmili jej:

- B�dziesz musia�a o tym zapomnie�.

- Dlaczego? - spyta�a.

- Poniewa� s� tacy, kt�rzy b�d� pr�bowali grzeba� w twoim umy�le - odrzek� Szarak.

Gdy wr�ci�a do domu, zasta�a w salonie ca�� rodzin� pogr��on� we �nie.

- Wygl�dali jak zombie - stwierdzi�a. Jej ojczym siedzia� na pod�odze oparty plecami o skraj sofy. Pat trafi�a z powrotem do swojego ��ka. Za oknem widzia�a jednego z Szarak�w, kt�ry macha� jej na po�egnanie r�k�. Odpowiedzia�a mu tym samym i z miejsca zapad�a w g��boki sen.

Nazajutrz nikt z domownik�w nie wspomnia� nawet s�owem o niezwyk�ych wydarzeniach minionej nocy. Brat Pat pami�ta jednak, �e w�a�nie wtedy na farmie zjawi�o si� wojsko. Jad�cy na przedzie bia�y sztabowy w�z przyprowadzi� ca�� kolumn� pojazd�w, w sk�ad kt�rej wchodzi� zielony jeep i kilka pomalowanych na bia�o, wy�adowanych aparatur� i sprz�tem furgonetek. By�a tam tak�e ci�ar�wka pe�na �o�nierzy, kt�rzy z miejsca przyst�pili do przeczesywania szesnastoakrowego gospodarstwa. Du�a ci�ar�wka zosta�a ukryta w stodole. Brat Pat musia� nawet z tego wzgl�du przenie�� stamt�d karm� dla zwierz�t do w�dzarni, poniewa� rozstawiwszy tam sw�j sprz�t �o�nierze nie chcieli nikogo wpu�ci� do �rodka.

- Weszli do domu i rozstawili swoj� aparatur� w salonie - powiedzia�a Pat.

- Wojskowi chcieli rozmawia� przede wszystkim ze mn�, bo mia�am jedena�cie lat i zna�am tajemnic�. Ale tamte istoty ostrzeg�y mnie, �e nie wolno mi nic m�wi�, gdy� znajd� si� "tacy, kt�rzy b�d� pr�bowali grzeba� w twoim umy�le". No i nie trzeba by�o d�ugo czeka� - znale�li si� wojskowi.

W ci�gu czterech dni pobytu wojska na farmie wszyscy jej mieszka�cy byli przetrzymywani w domu. Jedynie brat Pat m�g� wychodzi� na zewn�trz, aby dogl�da� inwentarza. Dlatego te� tylko on pami�ta�, �e w wielkiej ci�ar�wce przyjecha�o przesz�o dwudziestu �o�nierzy, kt�rzy obsadzili r�ne posterunki na terenie farmy.

Gdy kt�rego� dnia ch�opiec wyszed� na zewn�trz, m�czyzna w bia�ym laboratoryjnym fartuchu zagadn�� go o kurczaki i �winie.

- Czy tam s� wasze �winie? - zapyta� wskazuj�c chlewni�. Brat skin�� twierdz�co g�ow�.

- Czy nie zachowuj� si� jako� dziwnie?

- Nie, a dlaczego pan o to pyta?

M�czyzna wspomnia� co� o zawartych w glebie minera�ach, kt�re mog� wp�y...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin