Tajne achiwa ufo.pdf

(127 KB) Pobierz
143523417 UNPDF
Z tajnych archiwów
BLISKIE
SPOTKANIA III
STOPNIA
Komu wierzyć? Ufologom przedstawiającym rządowe,
tajne dokumenty - czy właśnie władzom, od lat
zaprzeczającym, jakoby kiedykolwiek doszło do kontaktu z
Obcymi? W co wierzyć? Że skoro nie widzimy na niebie
codziennie przelatujących UFO, a w CNN i
"Wiadomościach" nic o tym nie mówią, to Obcych na Ziemi
nie ma? A może mają powód, by nie rzucać się zbytnio w
oczy?
Według badań opinii publicznej, w istnienie we wszechświecie wysoko rozwiniętych cywilizacji
(oprócz ziemskiej) wierzy ok. 70% ludzi - w tym ok 40% naukowców. Średnio ok. 45% ludzi
(różnie to wygląda w różnych krajach) jest przekonanych, że Obcy od dawna odwiedzają Ziemię.
Wielu z nich twierdzi, że byli porywani przez kosmitów - niektórzy wielokrotnie, przez wiele lat - i
poddawani badaniom medycznym. Ufolodzy i psychiatrzy - leczący porwanych z zaburzeń
psychicznych powstałych w wyniku przeżytego szoku, np. słynny "lekarz uprowadzonych" dr Mack
- twierdzą stanowczo, że kosmici istnieją i należą do różnych ras z różnych planet.
A tymczasem oficjalnie nic się na ten temat nie mówi. Rządy prowadzą totalną politykę
zaprzeczania. Twierdzą, że wszystko to wymysły chorych, nawiedzonych i pragnących przeżyć
swoje "pięć minut".
Badacze tego problemu przedstawiają w odpowiedzi dokumenty zdobyte - jak twierdzą - z trudem i
często z narażeniem życia. Co jakiś czas odzywa się jakiś emerytowany szpieg, oficer wywiadu czy
pilot, twierdzący, że ma dowody na... współpracę rządów z kosmitami.
Inwazja na Ziemię
Czy słynny film Stevena Spielberga "Bliskie spotkania III stopnia" to czysta fikcja? Wydawałoby
się, że tak, ale były amerykański agent wywiadu morskiego Milton William Cooper twierdzi, że nie.
Według niego, film jest zbeletryzowaną relacją z autentycznego spotkania załogi olbrzymiego UFO
z władzami amerykańskimi. O tym wydarzeniu opowiada w swojej książce, napisanej w 1991 roku,
gdy minął już 25-letni okres utajnienia.
Działo się to w 1963 roku. Amerykańscy astronomowie wykryli zbliżającą się do Ziemi eskadrę
olbrzymich statków kosmicznych nieznanego pochodzenia. Natychmiast przekazano tę informację
rządowi USA, a potem Rosjanom, gdyż liczono się z inwazją na naszą planetę. Naukowcy obliczyli,
że eskadra dotrze do Ziemi dopiero za jakiś czas. Założono wtedy w Genewie grupę pod
kryptonimem "Bildberg Group", której zadaniem miało być koordynowanie obrony Ziemi przez
wiele armii różnych państw świata.
Zanim jednak ta wielka armada dotarła w pobliże naszej planety, na pustyni Mojave, w
amerykańskiej bazie lotniczej Edwards, zwanej wówczas "MUROC", wylądował ponoć duży statek
kosmiczny z załogą istot podobnych do ludzi, z rasy zwanej przez ufologów nordykami. Ostrzegli
143523417.001.png
oni władze Ziemi przed grożącym najazdem ze
strony innej, wrogo nastawionej rasy zwanej
szarakami, istot o wielkich głowach, chudych
ciałach i wzroście około 1,2 do 1,6 metra.
Nordycy zaoferowali pomoc, pod warunkiem,
że ludzie zniszczą całą posiadaną broń
atomową i jądrową. Władze wojskowe USA
odrzuciły tę - ponawianą co jakiś czas -
propozycję, gdyż bardziej od inwazji szaraków
obawiały się ZSRR.
Kadr z filmu "Bliskie spotkania III stopnia", przedstawiający
tajny kontakt Ziemian z kosmitami.
Zdradziecki układ Ziemian z
szarakami
Jak twierdzą ufolodzy, Amerykanie o szarakach wiedzieli od dawna. Podobno jeden z ich statków
wylądował w bazie Edwards już w 1954 roku. Kosmici byli uprzedzeni o tym, że USA ma broń
atomową. Wśród ufologów krąży pewna historia jeszcze z czasów II wojny światowej. Otóż w 1942
roku, podczas sesji parlamentu szwedzkiego, ze ściany wyszły dwa szaraki. Mechanicznym głosem
(czyżby translator?) istoty te ponoć oznajmiły, że Szwecja, jako kraj neutralny, powinna wpłynąć na
USA, by te nie bawiły się atomami. Wkrótce potem Amerykanie przeprowadzili pierwszą próbną
eksplozję atomową.
Wróćmy do roku 1954 i do bazy Edwards. Szaraki wcale nie żądały od Ziemian, by pozbyli się
arsenału jądrowego, tylko zawarły z władzami wojskowymi układ, na mocy którego mogły
prowadzić na Ziemi badania naukowo-medyczne oraz zabierać ludzi na pokład swych statków w
celu dokonywania doświadczeń genetycznych - pod warunkiem jednak, że będą ich później
wypuszczać całych i zdrowych. Układ ten, jak podaje Cooper w swojej książce, podpisał ówczesny
prezydent USA - Eisenhower.
Zgodzono się także,
by ufonauci założyli
na terenie USA
podziemne bazy.
Podobno istnieje ich
w tej chwili aż 75, w
tym jedna bardzo
duża pod miastem
Dulce w stanie Nowy
Meksyk. Inne są
zlokalizowane
zazwyczaj na terenie
rezerwatów Indian.
Pilnuje ich jądrowy Excalibur
W jaki sposób wojskowi zamierzają
kontrolować Obcych, trzymać ich w ryzach?
Otóż Milton Cooper posiada podobno dowody
na to, że w pobliżu zakładanych przez Obcych
baz, Amerykanie umieszczają pod ziemią
niezwykły pocisk jądrowy o nazwie
"Excalibur", zdolny drążyć ziemię w głąb
nawet do 1000 metrów i wybuchnąć tam z siłą
1 kilotony, czyli 1000 ton trotylu. Taka
eksplozja tworzy pustą komorę o średnicy 200
metrów, zaś promieniowanie gamma zabija
wszystko w promieniu 5 km. I jeśli kosmici
zaczną być niebezpieczni, wystarczy nacisnąć
guzik...
Portret szaraka zrobiony na
podstawie zeznań porwanych.
Cel uświęca
środki
Oczywiście, można się oburzać na takie insynuacje, bo przecież "niemożliwe jest, by wojskowi
pozwolili Obcym na męczenie przedstawicieli swojej własnej rasy!". Tu uwaga: z innych
dokumentów jasno wynika, że w XX wieku naukowcy z wojskowych laboratoriów wielokrotnie
eksperymentowali z nowymi broniami na nieświadomych niczego obywatelach własnych państw
(tak było np. w Chinach, USA czy ZSRR). Rozpylanie broni chemicznej, testowanie szczepionek,
wpływanie na psychikę za pomocą specjalnie modulowanych częstotliwości i sprawdzanie, jak
zareagują cywile (np. afera Montauk, USA). To są fakty, znane i uznane, które dobitnie świadczą,
jak mało są przestrzegane prawa zwykłych obywateli i że w oczach wojskowych cele uświęcają
143523417.002.png 143523417.003.png 143523417.004.png
każde środki!
A jaki cel przyświecałby rządom podpisującym owe zdradzieckie umowy i utajniającym istnienie
tak wymarzonego przez wszystkich KONTAKTU?
Odpowiedź jest jedna: gra idzie o zwycięstwo w wyścigu technologicznym. A przede wszystkim o
władzę i pieniądze. Czyli o to, co zwykle. Amerykański oficer do zadań specjalnych Richard C.
Duty oświadczył, że rząd USA w ramach projektu SIGMA utrzymuje stałe kontakty z ufonautami.
W zamian za zgodę na założenie baz na Ziemi i na prowadzenie "doświadczeń" na ludziach,
kosmici udostępnili niektóre swoje technologie, np. pozwalające na budowę pojazdów
antygrawitacyjnych. Linda Moulton Howe, znana amerykańska badaczka twierdzi, że Duty pokazał
jej oficjalny dokument stwierdzający istnienie takiej umowy. Był on datowany na 25 kwietnia 1964
roku, i podpisany przez ówczesnego prezydenta USA, Lyndona Johnsona.
Kazimierz Bzowski
Spotkanie z sumeryjskimi bogami
Jak wynika z dokumentów publikowanych w różnych książkach, władze wojskowe USA
wielokrotnie spotykały się z kosmitami (podobno w słynnej Area 51, na tajnych, podziemnych
poziomach wielopiętrowej bazy ziemscy naukowcy do dziś współpracują z Obcymi). Badacz
amerykański, Robert Emenegger twierdzi, że np. w bazie Holloman sfilmowano rozmowy z
humanoidami podobnymi do ludzi, lecz mającymi większe niż my nosy, a także oczy ze źrenicami
pionowymi jak u kota lub gada. Jego zdaniem, są oni bardzo podobni do "bogów z kosmosu",
których opisy znajdujemy na glinianych tabliczkach sumeryjskich i akadyjskich sprzed 6 tysięcy
lat.
Naturalnie, kosmici nie ograniczali się jedynie do kontaktów z USA. Podobno również Rosjanie
próbowali wykorzystać wiedzę i techniczne możliwości Obcych. Niestety, za żelazną kurtynę
przedostają się nawet dzisiaj zaledwie strzępy informacji. Najgłośniejszym echem odbiła się
sprawa zlikwidowania przez lotnictwo rosyjskie bazy Obcych w Mongolii w 1970 roku, o czym
już wspominałem na łamach Gm.
Ostatni znany kontakt ufonautów z władzami różnych krajów zdarzył się w roku 1980, gdy z
odmianą szaraków zwanych insektoidami, spotkał się w Anglii brytyjski generał Wiliams. Na
razie nie wiemy, o czym rozmawiali...
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin