STANI S�AW LESZCZY� SKI G�OS WOLNY WOLNO� � UBEZPIECZAJ�CY WY B�R T E K S T�W EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAIL: HISTORIAN@Z.PL MMIV� OPRACOWANIE I WYB�R TEKST�W: STANIS�AW JEDYNAK Lublin 1987 O PRAWDZIE Prawda jest szacownym przymiotem, kt�ry powinien by� zasad� post�powania rz�du i ka�dego w szczeg�lno�ci cz�owieka. Ka�dy czuje wewn�trznie do niej przywi�zanie, kt�re zbyt si� cz�sto wprawdzie os�abia, lecz nigdy wygasn�� nie zdo�a. Powinna by� ona piecz�ci� cechuj�c� wszystkie nasze dzia�ania; bez niej wszelkie mowy i czyny nie mia�yby ani warto�ci, ani zalety. Czyli� ob�uda i k�amstwo by�y kiedy cenione? Nie trzeba si� dziwi�, �e zawsze w nas istnieje �ywa ��dza poznania prawdy; lecz najbardziej nadzwyczajnym si� wydaje, �e przy tej ��dzy poznania i zr�czno�ci, z jak� umiemy odkry� j� w tych, kt�rzy j� ukrywaj�, �eby nas oszuka�, wzi�li�my sobie za igraszk�, nawet za zas�ug� i powinno�� ukrywa� j� przed w�asnymi oczyma. C� przeto spodziewamy si� zyska�? Zwykle tylko wstyd i ha�ba s� tego skutkiem. Je�eli np. tch�rz zechce si� ws�awi� or�em, pierwsza potyczka odkryje, czym jest w istocie. C� by st�d wynik�o, gdyby cz�owiek zamiast post�powania wed�ug zasad prawdziwych i niezmiennych, kt�re utrzymuj� spokojno�� i porz�dek mi�dzy lud�mi, u�ywa� wykr�t�w i skryto�ci? Oto publiczno�� pozna jego fa�szyw� polityk�, utraci zaufanie, a z nim i s�aw� wielkiego cz�owieka, kt�r� zyska� pragn��. C� by my�lano o urz�dniku, kt�ry nie maj�c zawsze przed oczyma prawdy, jako prawid�a swoich wyrok�w, decydowa� o losie lud�w wed�ug swego uprzedzenia lub interesu? Jakby nareszcie uwa�ano kupca, kt�ry by oszukiwa� w interesach handlowych? Straci�by ca�y sw�j kredyt i ten obrzyd�y spos�b, kt�ry go mia� wzbogaci�, sta�by si� przyczyn� jego upadku. Z tego wszystkiego ten czyni� wniosek, �e fa�sz i k�amstwo, jedyna ucieczka dusz pod�ych i nikczemnych, pr�dzej czy p�niej przynios� wi�cej szkody ni� u�ytku i �e na koniec ka�dy cz�owiek, kt�ry sam siebie szanuje, powinien tak�e szanowa� prawd� i stale sobie za przewodniczk� j� obra�. O NADZIEI Dziwn� jest rzecz�, �e cz�owiek, najdoskonalsze jestestwo na ziemi, tak wiele niedoskona�o�ci posiada. Zdaje si�, �e zawsze mu czego� braknie, gdy� w ka�dej chwili czego� jeszcze ��da. Wszystko, co widzi i s�yszy, to nawet, co sobie wyobra�a, rodzi w jego sercu liczne ��dze, kt�rych nic nie potrafi przyt�umi�, a kt�rych mu prawie niepodobna zaspokoi�. S�abo�ci, si�y jego nie odpowiadaj� �ywo�ci jego wyobra�ni: ci�g�a niespokojno�� go dr�czy, a nadzieja mo�e tylko j� u�agodzi�. Cz�owiek, lubo cz�sto zawiedziony w swoich zamiarach, przywi�zuje si� do nich z zapa�em, a z�y ich skutek staje si� nawet dla niego now� pobudk� do dalszego ich prowadzenia. Pragnienie to nieustanne, kt�rego ugasi� nie mo�e, ��dze coraz odradzaj�ce si�, kt�rych zniszczenia nigdy nie jest pewnym, sta�yby si� dla niego okropn� m�czarni�, gdyby nie nadzieja szcz�liwego skutku, kt�rego si� spodziewa, a ta zawsze przynajmniej w oddaleniu wskazuje mu szcz�cie. Nadzieja rzeczywi�cie prowadzi cz�owieka drog� us�an� kwieciem a� do stanowiska, gdzie go opuszcza� jest przymuszon�. Ona tylko posiada sztuk� zniweczenia w nim bolesnych obecnie uczu� i wskazania mu w nagrod� umajon� przysz�o��. Jakkolwiek jest od nas oddalonym przedmiot po��dany, nadzieja go zbli�a; cieszymy si� ze szcz�cia, p�ki go si� spodziewamy; je�li nas ominie, spodziewamy si� jeszcze go na potem, mamy nadziej�, �e zawsze posiada� b�dziemy. Tak wi�c w szcz�ciu i nieszcz�ciu nadzieja tylko zawsze nas wspiera i zach�ca. Nadzieja jest dla nas jakby drugim �yciem, kt�re os�adza obecnego �ycia gorycze; jest ona nadto dusz� �wiata i najmocniejsz� spr�yn� utrzymuj�c� w nim konieczn� harmoni�. Jest to uczucie wrodzone powszechnie, kt�re wszystkie zar�wno kl�ski os�adza; jest potrzeb� duszy, zarodkiem szcz�cia, kt�ry �agodzi nasz� niecierpliwo��, gorsz� od przeciwno�ci nawet. Wy�sza nad rozum, kt�ry w nieszcz�ciu cz�sto si� miesza i waha; wspiera nas wtedy, kiedy rozum opuszcza. Mo�na powiedzie� o nadziei to, co jeden autor angielski powiedzia� o mi�o�ci, �e jest ona kropl� kordia�u, kt�r� niebo wmiesza�o do kielicha tego �ycia, dla os�odzenia jego goryczy. Hojna bez zamo�no�ci, je�li nie nadaje szcz�cia zupe�nego, przynajmniej o�ywia odwag�, a ta odwaga nie jest�e ju� rodzajem szcz�cia? Nadzieja wtedy nas �udzi, kiedy jest bezzasadn�; realizuje ona szybko w umy�le z�udzenia serca; a rozkosz, kt�r� sprawia, tym jest �ywsza, �e jej nie os�abi�o posiadanie. C� st�d, �e ta rozkosz jest zwodnicz�; rozkosz w jakiej b�d� postaci jest ju� rozkosz�, skoro j� czujemy. Lecz kt�ra� rozkosz nie jest marzeniem? Wszystko nim jest na tym �wiecie! Droga, kt�r� w �yciu naszym przebiec musimy, jest nape�niona chwastem i cierniem; w naszej jest mocy umai� j� gdzieniegdzie kwiatami, nadzieja nam ich dostarcza i nigdy wyczerpa� nie dozwoli. Ca�y �wiat rz�dzi si� za jej pomoc�; na c� by si� przyda�o stanowi� prawa, gdyby�my nie spodziewali si� ich skutecznego wp�ywu na stan towarzyski. Widzieli�by�my poddanych pos�usznych, gdyby ka�dy z nich nie mia� nadziei, �e przez sw� uleg�o�� przy�o�y si� do dobra ojczyzny? Czy� by by�y kunszta? S�dzono�by je u�ytecznymi, gdyby nie nadzieja zbierania z nich obfitych owoc�w. Nauki by�yby zaniedbane, talenta le�a�yby od�ogiem, geniusz najwznio�lejszy pozosta�by dzikim, gdyby nie pochlebna nadzieja rozszerzenia obr�bu wiadomo�ci ludzkich. Spytaj si� wojownika, co go powoduje do nara�enia na los or�a, dni, kt�re by m�g� sp�dzi� w pokoju i szcz�ciu? Odpowie ci, �e nadzieja s�awy milsz� mu jest nad smutne s�odycze ukrytego �ycia. Kupiec przebywa dalekie morza, lecz je�li nara�a si� na niebezpiecze�stwo i burze, czyni to w nadziei nabycia bogactw, kt�re by mog�y kiedy� wynagrodzi� mu jego trudy. Rolnik schylony nad p�ugiem skrapia ziemi� swym potem, lecz ziemia ta ma go �ywi� i pewnie by jej nie uprawia�, gdyby si� nie spodziewa� prac swoich owocu. Nadzieja wi�c jest pobudk� wszystkich naszych przedsi�wzi��; przodkuje ona naszym powodzeniom, a uciechy, kt�re w nas rodzi, s� cz�sto tak �ywe, �e nieraz istotne szcz�cie przewy�szaj�. S�owem nadzieja ma udzia� we wszystkich naszych czynno�ciach; dobrze robi�c spodziewamy si� nagrody, je�li�my w czym przest�pili, mamy nadziej� otrzyma� przebaczenie. Je�eli ponie�li�my jak� strat�, spodziewamy si� j� wynagrodzi�. Mogli�by�my u�ywa� spokojnie s�odyczy �ycia, gdyby�my nie mieli nadziei, �e d�u�ej jeszcze �y� b�dziemy? Chory w najop�aka�szym stanie pozostaj�cy czyli� nie karmi si� nadziej� przysz�ego �ycia nawet w chwili, gdy ju� umiera? Nadziej� t� dobroczynn�, nadziej�, kt�ra nas utrzymuje w �yciu i przy �mierci, cz�sto unosimy a� z drugiej strony globu, staraj�c si� unie�miertelni� w pami�ci ludzkiej. O�ywieni t� pochlebn� i ostatni� nadziej� w �miertelnej godzinie, z mniejszym �alem zapuszczamy si� bez powrotu w przepa�� wieczno�ci. O SPO�ECZNO�CI Pewn� jest rzecz�, �e cz�owiek jest stworzony do spo�eczno�ci; lecz to nie jest r�wnie niezawodnym, �eby spo�eczno�� stanowi�a zawsze szcz�cie cz�owieka. Pragn�liby�my znale�� w niej dowcip, gust, weso�o�� i uprzejmo��, a najtrudniej je razem po��czy�; wiele nawet z tych przymiot�w jedne drugim ust�puj�. Nieraz ludzie rozs�dni nie s� uprzejmi, a uprzejmym zbywa niekiedy rozs�dku; ludzie grzeczni s� ozi�bli, ci za�, kt�rzy wi�cej maj� �ywo�ci, cz�sto s� mniej grzeczni; niepodobn� wi�c jest rzecz� chcie� zgromadzi� te r�ne od siebie przymioty. St�d pochodzi, �e to tylko towarzystwo jest przyjemne, gdzie si� spotykaj� jednakowe sk�onno�ci talenta i cnoty prawie podobne. Pozw�lmy, �e te towarzystwa s� najmilsze, gdzie najwi�cej jest zgodno�ci w uczuciach, rozmaito�� niejaka nowego dodaje im wdzi�ku, lecz potrzeba, aby ta s�aba przeciwno�� w charakterach okazywa�a si�, �e tak powiem, nienormalnie; a wtedy staje si� ona nowym �rodkiem podobania si� i zamiast rozdzielenia, s�u�y do mocniejszego serc zjednoczenia. Bez w�tpienia spo�eczno�� ma��e�ska powinna by� najs�odsz� spo�eczno�ci�, na kt�rej nawet reli gia pi�tno swoje wyra�a, �eby te w�z�y nierozerwalnymi uczyni�. A� nadto jednak cz�sto widzimy, i� osoby, kt�re zdawa�o si�, �e �y� bez siebie nie mog�, nienawidz� si� wkr�tce po zawartym ma��e�stwie. Ta jedno�� tak rzadka w ma��e�stwie, r�wnie� jest rzadk� mi�dzy rodze�stwem; krew nieraz jest s�abym w�z�em, kt�ry niezgodzie wkrada� si� nie przeszkadza. A� nadto cz�sto spostrzegamy w rodze�stwie nieprzyja�� i wstr�t wzajemny, kt�ry by spomi�dzy niego wyt�pione by� powinno; cz�sto nawet daleko s� w nim gwa�towniejsze jak mi�dzy osobami, kt�rych krew nie ��czy. Wspomn� tu zgromadzenia powszechne narodu, w kt�rym wszyscy tytu�uj� si� bra�mi, gdzie w istocie najzupe�niejsza panuje r�wno��. S�dzi�bym, i� ka�dy cz�owiek zaj�ty jest tylko szcz�ciem i chwa�� ojczyzny. Zdaj� si� by� wszyscy jednym przej�ci duchem; c� w nich przecie widzimy, oto interes prywatny przemawia nad interesem publicznym i obywatel got�w jest przela� krew swego wsp�obywatela. Wsz�dzie, gdzie si� ludzie zgromadzaj�, niezgoda im towarzyszy i mi�dzy nimi si� mie�ci. Znajdujemy j� nawet mniej lub wi�cej utajon� w towarzystwach wielkiego �wiata, kt�re nieczynno�� i nudy sklejaj�, gdzie najwi�cej obie okazuj� uprzejmo�ci, grzeczno�ci i wzgl�d�w. Towarzystwa takowe zdaj� si� na pierwszy rzut oka by� ogniskiem gustu i dobrego tonu; lecz czyli� por�nienie nie ma w nich miejsca? Czyli� uczucia, kt�re tam wyjawiaj� si� zawsze tym czym by� powinny; to jest: obrazem i wyra�eniem serca? Czyli� w nich pycha nigdy si� nie przebija; czyli� potwarz nie m...
shaerogorath