fakty_i_mity_2009_493_33.pdf
(
9373 KB
)
Pobierz
143961775 UNPDF
Kolejna odsłona romansu K. Wojtyły i I. Kinaszewskiej
KAROL I IRENA
Â
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 33 (493) 20 SIERPNIA 2009 r. Cena 3,50 zł (w tym 7% VAT)
Prałat Renato Dardozzi (watykański minister skarbu) przekazał
mediom w testamencie stos dokumentów, z których wynika
niezbicie, że Watykan – współpracując z mafią włoską,
amerykańską, a nawet chińską – czerpał ogromne zyski z prania
pieniędzy pochodzących z prostytucji, pornografii (także
dziecięcej), lichwy i handlu ludźmi. Obracając miliardami dolarów,
wpływał na politykę państw. Nie w średniowieczu. Za pontyfikatu
Jana Pawła II.
Â
Str. 21
ISSN 1509-460X
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 33 (493)
14 – 20 VIII 2009 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
W Pałacu Prezydenckim prowadzony jest całodobowy moni-
toring mediów. Wszystkich! Jeśli w tekście lub audycji poja-
wiają się słowa klucze, np.: „prezydent RP”, „prezydent pol-
ski”, „pierwsza dama”, „Lech Kaczyński”, „konus”, „kurdu-
pel” czy inny „dziad” itp., komputer automatycznie przekazu-
je głowie państwa na biurko cały artykuł.
No to my się teraz poprawimy, Panie Wielki Prezydencie Nasz
Ukochany!
Owoce zła
„Wizytą w Gruzji 12 sierpnia 2008 roku prezydent Kaczyński
osobiście ocalił niepodległość tego kraju” – oznajmił na an-
tenie TOK FM szef BBN, Szczygło.
Patrzcie no... Ruskie kilka armii Hitlera pokonali, a przed jed-
nym małym konusem dali drapaka!
rzymskokatolicki, czynią nam, antyklerykałom, wstrę-
ty typu: dlaczego szargacie jedyny prawdziwy autorytet!
Albo – nie mając ani wiedzy, ani doświadczeń – poucza-
ją nas: Kościół jest święty i prowadzi do Boga; Kościół ni-
gdy nie namawiał do złego, tylko do dobrego; Kościół to
jedyna ostoja moralności.
Bardzo nas w redakcji „FiM” martwi ta powszechna igno-
rancja oraz wynikający z niej fakt, że czyta nas pół, a nie 35
i pół miliona rodaków. Kler i jego najemnicy wiedzą, że ich
największym wrogiem jest światły umysł Polaka, a im głup-
szy Polak, tym bardziej podatny na kościelne mity. Dlatego
indoktrynują od przedszkola, równocześnie broniąc dostępu
do rzetelnej wiedzy. Dzieje się tak od 1559
roku, kiedy powstał indeks ksiąg zakaza-
nych (papież zniósł go dopiero w 1966 r.).
Ponieważ i sama Biblia obnaża uknu-
te w interesie kleru i papiestwa
kłamstwa (poczynając od sfał-
szowania tekstu ewangelii nt.
prymatu św. Piotra), Kościół
na synodzie w Narbonne
w 1229 r. zakazał świeckim
jej czytania (zakaz ten ni-
gdy nie został odwo-
łany!). Adzisiaj?
Adzisiaj wielu pro-
boszczów wymusza
na sprzedawcach
prasy wycofanie
„Faktów i Mitów”.
Biskupi, którzy kiedyś
domagali się od rządu
delegalizacji partii RA-
CJA, wywierają naci-
ski na wydawców
i hurtowników nieprawomyślnych
wolumenów. Niedawno zakulisowy-
mi metodami wykończyli wydawnic-
two Uraeus z Gdyni i pośrednio jego
właściciela, Andrzeja Olszewskiego,
który – zaszczuty – popełnił 2 miesiące temu samobójstwo.
Przypomnę, że Uraeus wydawał książki obnażające zbrodnie
Kościoła oraz błędy doktryny katolickiej, m.in.: „Kryminalną
historię chrześcijaństwa” Deschnera, „Jezus oskarża” Wey-
landa czy „NIE i AMEN” Ranke-Heinemann.
Kiedy byłem wikariuszem, jeden z moich proboszczów
mawiał: „Wierzyć to sobie można i w drzewo, i w krowę
– najważniejsze, żeby chodzić do kościoła”. Tak więc, zo-
stawiając na boku kwestię samego przedmiotu wiary, stwier-
dzić trzeba, że Kościół rzymskokatolicki jest największą
zbrodniczą organizacją w dziejach ludzkości. Ma na sumie-
niu miliony zabitych pod sztandarem niesienia ewangelii
(dobrej nowiny) i dalsze miliony zamordowanych w okrut-
ny sposób prawdziwych, ewangelicznych chrześcijan oraz
pionierów postępu. Wojny religijne, eksterminacje innowier-
ców, wyprawy krzyżowe, „chrystianizacja” Ameryki Łaciń-
skiej, inkwizycja i tzw. polowania na czarow-
nice pochłonęły więcej ofiar niż stalinizm i hi-
tleryzm łącznie. Także w XX wieku Watykan
popierał tyranów i ludobójców: Hitlera, Pino-
cheta, Mussoliniego (np. jego bestialską woj-
nę z Etiopią); sam skupiając się na szerzeniu
antyludzkich praw i zakazów – m.in. antykon-
cepcji, badań prenatalnych i zapłodnienia in
vitro. Oczywiście, niezmiennie wszelkie nauki
i mądrości ojcowie Kościoła głoszą w imię mi-
łości i pokoju – podobnie jak w imię miłosier-
dzia palili niewinnych ludzi na stosach, żeby
grzechy spłonęły wraz z nimi.
Co jakiś czas światem wstrząsają nowe, obrzydliwe
afery w Kościele papieskim. I nic dziwnego, bo kłamstwo,
obłuda i pogarda dla człowieka, które legły u źródeł tej or-
ganizacji, co rusz muszą znaleźć jakieś ujście. Polaków ka-
tolików niewiele jednak wzruszają (a może to wciąż brak
wystarczającej wiedzy?) afery pedofilskie wśród kleru, głów-
nie w USA; nadużycia seksualne i finansowe przyjaciela
Jana Pawła II o. Marciala Maciela, założyciela tzw. Legio-
nu Chrystusa, defraudacja setek milionów dolarów przez
Matkę Teresę z Kalkuty, bestialstwo w katolickich do-
mach dziecka w Irlandii. A przecież każdy kraj ma swoje
własne katolickie skandale i zastępy rodzi-
mych księży pedofilów.
Kilka dni temu światowa opinia
publiczna dowiedziała się o kolej-
nej wielkiej afe-
rze. Bank Wa-
tykański przez
dziesięciolecia
prał brudne
pieniądze i po-
średniczył
w przekazy-
waniu olbrzy-
mich łapówek
włoskim polity-
kom. Świadczą
o tym setki doku-
mentów pozosta-
wionych wraz z te-
stamentem przez
zmarłego prałata
Renato Dardozzie-
go, który przez 30
lat zajmował się
watykańskimi fi-
nansami. Już
od lat 70. biskup
Paul Marcinkus,
szef Banku Watykań-
skiego, współpraco-
wał z mafią i korumpował polityków włoskich partii. No-
wo odkryte archiwalia dowodzą, że odsunięcie Marcinku-
sa (jego ulubione hasło to: „Kościołem nie można rządzić
za pomocą zdrowasiek”) w 1989 r. praktycznie nic nie zmie-
niło. Pisze o tym obszerniej Marek Szenborn w swoim
„Jeżyku”. Czy jednak setki, tysiące podobnych FAKTÓW
coś zmienią? Czy są w stanie rozjaśnić umysły wielu?
Drodzy Polacy katolicy, którzy utrwalacie panowanie
bestii i ciosacie kołki na naszych głowach – poczytajcie
sobie opracowania niezależnych historyków i poznajcie
zbrodniczą historię własnego Kościoła. Spójrzcie też kry-
tycznie na jego teraźniejszość – pedofilię kleru, skandale,
obłudę, politykierstwo i wynaturzony materializm. A potem
pochylcie się nad słowami Biblii: „Nie może dobre drzewo
złych owoców wydać, ani złe drzewo dobrych owoców”
(Mt 7. 18).
Dziura w ziemi z wrzącą wodą święconą okazała się niewypa-
łem, rydzykofony niespecjalnie się sprzedają, pieniądze ze-
brane na stocznie też się kończą, więc ojciec dyrektor nowiut-
ki ma pomysł na kasiorę. Ogłosił oto ogólnopolską zbiórkę
pieniędzy na budowę największej w Polsce świątyni. Sam jej
ołtarz ma być wierną repliką (1:1) watykańskiej kaplicy, w któ-
rej modły zanosił papież. Wstępny koszt całości? Marne 100
milionów złotych. Pozwolenie z MSWiA na publiczną zbiór-
kę? Rydzyk nawet o to nie wystąpił. Raz go Schetyna olał, to
się więcej ojciec nie będą poniżać.
A propos rydzykofonów... Od września Rydzyk będzie sprze-
dawał telefony – nie uwierzycie – małym dzieciom! Nawet trzy-
latkom. Aparat ma nazywać się „Fonek” i reklamowany jest
przez spółkę Rydzyka jako rodzaj smyczy, na której rodzice
będą trzymać dzieci. Smycz będzie kosztować 300 złotych.
Brytyjska prokuratura dorwała po prawie ćwierć wieku poszu-
kiwań ukrywającego się w USA księdza Jamesa Robinsona.
Łobuz przez wiele lat gwałcił w Birmingham i Coventry małe
dzieci. Amerykanie z radością zgodzili się na ekstradycję, bo
jakie są korzyści z posiadania w gospodarstwie starej świni?
15 sierpnia na lotnisku Bemowo zapowiadane są dwie manife-
stacje. Jedną – przeciwko koncertowi Madonny – organizuje Ruch
Suwerenności Narodu Polskiego; drugą – zwolenników piosen-
karki – zwołuje Armia Wyzwolenia Madonny. Obie grupy mają
spotkać się pod bramą wejściową i wymienić uprzejmości. Dla
najbardziej uprzejmych może zabraknąć karetek pogotowia.
Przeciwko koncertowi gwiazdy pop są też członkowie Stowarzy-
szenia Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi. Zbierają
podpisy na specjalnie założonej stronie internetowej, posługu-
jąc się kłamstwem. Twierdzą otóż, że organizatorzy występu pro-
mują koncert plakatami z hasłem: „Nie ma miejsca na dwie
królowe w tym kraju”. To prawda, ale nie do końca. Plakaty
z takim hasłem reklamowały koncert w... Wielkiej Brytanii.
„My, misjonarze redemptoryści z prowincji Fortaleza w Bra-
zylii, całkowicie odcinamy się od prześmiewczego i infantyl-
nego zachowania naszego współbrata Tadeusza Rydzyka, dy-
rektora Radia Maryja”. List otwarty tej treści, podpisany przez
brazylijskich zakonników – najpewniej kryptożydów, masonów
i Murzynów – trafił do światowych mediów, a także do „Na-
szego Dziennika”, który go... nie wydrukował.
Dorota Rabczewska (bardziej znana jako Doda) pójdzie jak nic
siedzieć. Może nawet na 2 lata, bo tyle grozi w Katolandzie za
obrażenie uczuć religijnych katolików. Doda w jednym z wywia-
dów powiedziała o Biblii: „Wierzę w to, co nam przyniosła mat-
ka Ziemia i co odkryto podczas wykopalisk. Są na to dowody
i ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący ja-
kieś zioła”. Na to zawył ze zgrozy Ryszard Nowak, przewodni-
czący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami, i po-
leciał z oskarżeniem wprost do Czumy. A ten pewnie ubolewa,
że w Polsce nie wykonuje się wyroków śmierci od roku 1988.
No i słowo stało się ciałem. Tak jak zapowiadaliśmy, hiszpań-
ski rząd specjalną ustawą ruguje ze szkół i urzędów wiszące
na ścianach krzyże. – Pojęcie „wolność religijna” powinno
oznaczać również „wolność od religii” i w naszym kraju tak
będzie – oświadczył Zapatero. Filozof, humanista? Nie. Tyl-
ko (AŻ!) premier Hiszpanii.
Włoski dziennik „Il Giornale” podaje, że rosną wątpliwości
watykańskiej komisji teologów w procesie beatyfikacyjnym
JPII. Obecnie są już tak duże, że o prowadzeniu dalszego po-
stępowania mającego wynieść Wojtyłę na ołtarze zdecydowa-
no nie poprzez zwyczajową aklamację, tylko głosowanie. Za-
padła decyzja na tak, ale już nie jednomyślna. Spieszymy do-
nieść, że dwa teksty „FiM” o kochance Karola W. są już od
miesiąca w posiadaniu komisji oraz włoskich dziennikarzy...
JONASZ
Na stronie www.vaticanstate.va można oglądać zdjęcia kręco-
ne kamerką internetową z ogrodów w Castel Gandolfo i – jak
się ma szczęście – zobaczyć samego papieża. Rzeczywiście
jest się z czego cieszyć. To już facet nie będzie mógł stanąć
sobie spokojnie za drzewkiem i...
Codziennie na stronę wchodzi 2800 internautów – cieszy się
watykański organ prasowy „L’Osservatore Romano”. No cóż,
byle stronkę erotyczną, np. red tube odwiedza ponad milion
ciekawskich... innych organów.
P
olacy katolicy, nieświadomi tego, czym jest Kościół
Nr 33 (493)
14 – 20 VIII 2009 r.
GORĄCY TEMAT
3
usza Rydzyka, bez którego
byłby on dzisiaj szeregowym
mnichem klepiącym zdrowaś-
ki w klasztornej celi, stoi na trzech
filarach: Radiu Maryja i Telewizji
Trwam, zagospodarowujących eter,
oraz gazecie „Nasz Dziennik”. Pa-
pierowa tuba ojca dyrektora, prezen-
tująca się jako „dzieło powstałe przy
Radiu Maryja”, należy formalnie
do spółki SPES z podwarszawskie-
go Rembertowa. Według rejestrów
sądowych, firma jest niepodzielną
własnością (100 proc. udziałów)
39-letniej
Ewy Sołowiej
, która spra-
wuje funkcję wiceprezesa dwuoso-
bowego zarządu i redaktora naczel-
nego „ND”. W roli prezesa spółki
występuje natomiast
Marcin No-
wina-Konopka
(syn byłej ultrapra-
wicowej posłanki
Haliny
słynnej po-
glądem, że „przypadkowe społeczeń-
stwo” nie ma prawa decydować
o niekaralności aborcji), poślubiony
przez Sołowiej w czerwcu 2008 r.
Jeśli natomiast chodzi o smykał-
kę do interesów, to małżonkowie
zawiadujący „ND” kręcą takie lody,
że nawet ich wielebny patron by
się nie powstydził...
Uchwałą nr 1048/2002 z 14 mar-
ca 2002 r. zdominowana przez pra-
wicę Rada Miasta Torunia posta-
nowiła „sprzedać w trybie przetar-
gu nieograniczonego nieruchomość
zabudowaną przy ul. Żeglarskiej
7” (działka wraz z zabytkową ka-
mienicą w obrębie Starówki). Prze-
prowadzenie transakcji powierzono
Zarządowi Miasta z ówczesnym pre-
zydentem
Wojciechem Grochow-
skim
(Akcja Wyborcza Solidarność)
na czele. Temu samemu Zarządo-
wi, który przez pół kadencji bezsku-
tecznie usiłował „załatwić” o. Ry-
dzykowi (bez przetargu i z 99-pro-
centową bonifikatą od wszelkich
opłat) wieczyste użytkowanie 54 hek-
tarów gminnych gruntów, na któ-
rych miał pierwotnie powstać kom-
pleks Wyższej Szkoły Kultury Spo-
łecznej i Medialnej (usytuowanej
ostatecznie na działce kupionej przez
zakon w okolicy Portu Drzewnego).
Atrakcyjną kamienicę (trzy kon-
dygnacje plus poddasze, o łącznej
pow. 912,7 mkw.) wraz z działką przy
ul. Żeglarskiej rzeczoznawca oszaco-
wał na 760 tys. zł, więc żeby uzyskać
te pieniądze (szczęśliwy nabywca za-
bytku miał prawo do 50 proc. boni-
fikaty) cenę wywoławczą ustalono na
1 mln 520 tys. zł. Przeprowadzony
7 czerwca 2002 r. przetarg wygrało
w cuglach... „dzieło powstałe przy Ra-
diu Maryja”, które jakimś cudem wy-
patrzyło sobie tę chałupę z odległej
W paragrafie 5 owej umowy wy-
dawca „jedynie polskiej gazety”
– jak reklamuje „ND” ojciec dyrek-
tor – zobowiązał się do podjęcia
w ciągu najbliższych 2 lat remontu
zabytkowego budynku i
definityw-
nego zakończenia tego przedsię-
wzięcia
„w terminie 6 lat od dnia
nabycia, pod rygorem zapłaty kary
umownej w kwocie 385,5 tys. zł
”.
Dzisiaj okazuje się, że Sołowiej
z Nowiną-Konopką załatwili sprawę
jak najbardziej po polsku...
„Kontakt z fundacją jest szalenie
trudny. Ignorują nasze monity, w ogó-
le nie okazują zainteresowania losem
budynku. Czy zdążą z zakończeniem
remontu? Bardzo w to wątpię, ale je-
stem zdeterminowany, żeby wyegze-
kwować wszelkie kary umowne” – za-
pewniał nas konserwator zabytków
wiosną 2007 r. (por. „Rydzyk deve-
lopment” – „FiM” 14/2007).
Jeszcze nie wiedział, że rok
wcześniej kamienica znowu zmie-
niła właściciela, bowiem unikający
~
230 tys. zł – uchwałą Rady
Miejskiej w Toruniu;
~
50 tys. zł – od Sejmiku Wo-
jewództwa Kujawsko-Pomorskiego;
~
61 tys. zł – z puli Ministra
Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Podsumowując:
za prace, które
pod słowem honoru i groźbą kar
umownych zobowiązał się wyko-
nać na własny koszt wydawca Ry-
dzykowego „Naszego Dziennika”,
my – podatnicy – zapłaciliśmy już
ponad 1,2 miliona złotych!
Ale to przecież nie wszystko, bo-
wiem
władze Torunia przewidują,
że w latach 2010–2012 wpompują
w kościelną inwestycję na Żeglar-
skiej dodatkowe 945 281,64 zł.
Ile to będzie razem? Grubo po-
nad 2,5 mln zł, bo nie ma przecież
cienia wątpliwości, że sejmik i mini-
sterstwo znowu chętnie się przyłączą...
Choć zapisany we wspomnianej
na wstępie umowie notarialnej nie-
przekraczalny termin zakończenia
remontu inkryminowanej kamieni-
cy dawno już upłynął, końca prac nie
sposób nawet przewidzieć (patrz fot.),
co oznacza, że
przy odrobinie uczci-
wości ultrakatolicka Sołowiej po-
winna udać się 5 października
2008 r. do kasy toruńskiego ma-
gistratu, żeby uiścić należne mia-
stu 385,5 tys. zł
. Tym bardziej że
spółce SPES wiedzie się doskonale:
~
w okresie 2004–2007 uzyski-
wała za kolejne lata przychody w wy-
sokości 20,4 mln zł, 23,5 mln zł, 24
mln zł i 23,6 mln zł;
~
wypracowany zysk netto wy-
niósł odpowiednio: 989 tys. zł, 1,1
mln zł, 1,2 mln zł i 418 tys. zł.
Zapytaliśmy w urzędzie miasta,
czy Sołowiej faktycznie zapłaciła ka-
rę umowną, a jeśli nie, to co prze-
szkadza w jej wyegzekwowaniu, że-
by np. wspomóc wysiłek finansowy
społeczeństwa w dziele budowy re-
zydencji dla kościelnego muzeum.
„Spółka SPES nie była dotychczas
wzywana do zapłaty kary i do czasu
przedawnienia roszczenia, które upły-
nie w październiku 2011 r., nie ma
żadnych przeszkód formalnoprawnych
w jej dochodzeniu”
– wyjaśniła nam
na piśmie
Agnieszka Pietrzak
, rzecz-
nik prasowy prezydenta Torunia.
A po cóż czekać, skoro w tym
samym czasie o. Rydzyk usiłuje wy-
łudzić od państwa (por. „Gorączka
złota” – „FiM” 30/2009) na drodze
sądowej ponad 27 mln zł odszkodo-
wania z tytułu wypowiedzenia umo-
wy o dofinansowaniu odwiertu geo-
termalnego?
„Z praktyki wynika, że dochodze-
nie kar umownych wiąże się z koniecz-
nością prowadzenia długotrwałych
i kosztownych procesów, które nieko-
niecznie prowadzą do uzyskania za-
strzeżonych kwot”
– odpowiada pani
rzecznik, tłumacząc dalej, że
„podję-
cie decyzji o realizacji roszczenia mu-
si być poprzedzone wnikliwą analizą
stanu faktycznego i oceną prawną”
.
Niestety, widać jak na dłoni,
że włodarze Torunia bardziej boją
się kontrataku imperium niż śmiesz-
ności...
ANNA TARCZYŃSKA
tarczynska@faktyimity.pl
SPES-jaliści Rydzyka
Z tytułu zobowiązań
wydawcy Rydzykowej
„jedynie polskiej gazety”,
my – podatnicy
– zapłaciliśmy już ponad
1,2 miliona złotych!
I zapłacimy jeszcze
drugie tyle...
Warszawy i
rzuciło na stół 1 mln
542 tys. zł
. Dalsze pertraktacje po-
toczyły się bardzo sprawnie i 4 paź-
dziernika 2002 r. (tuż przed wybora-
mi samorządowymi) Gmina Miasta
Toruń zawarła umowę notarialną
(Repertorium A nr 4812/2002)
o sprzedaży nieruchomości przy ul.
Żeglarskiej spółce SPES, reprezen-
towanej przez Marcina Marię za
771
tys. zł
(po uwzględnieniu bonifikaty).
Od wizyty u notariusza upływa-
ły miesiące, a ludzie o. Tadeusza
nie wykazywali najmniejszej ocho-
ty, żeby rozpocząć remont obiek-
tu. Gdy miejskiego konserwatora
zabytków
Lecha Narębskiego
za-
czął powoli szlag trafiać i zagroził
realizacją zapisanej w umowie kup-
na-sprzedaży klauzuli o karze fi-
nansowej, w lutym 2004 r. kamie-
nica „poszła do Żyda”. Jej nowym
właścicielem – po zapłaceniu SPES
prawie 590 tys. zł – został... pre-
zes Rydzyk, reprezentowany for-
malnie przez jego fundację „Nasza
Przyszłość”.
Nauczony przykrym doświadcze-
niem Narębski narzucił jej twarde
warunki: najdalej 4 października
2004 r. musi rozpocząć remont, a re-
staurację zabytku zakończyć w nie-
przekraczalnym terminie do 4 paź-
dziernika 2008 r. I ani dnia dłużej,
bo w przeciwnym wypadku – nieza-
leżnie od dalszych manewrów wła-
snościowych – wyrwie z kasy impe-
rium 385,5 tys. zł umówionej kary.
Oszołomiony taką bezczelnością
ojciec dyrektor wolał nie ryzykować
i „Nasza Przyszłość” faktycznie re-
mont rozpoczęła. Od przykrycia da-
chu folią, żeby wnętrz nie zalewa-
ło... Gdy Narębski nie ustępował,
w grudniu 2005 r. przedstawili mu
na odczepnego projekt adaptacji
wnętrz budynku. Na tym stanęło...
niezdrowego w tej sprawie rozgłosu
o. Rydzyk już 22 marca 2006 r. od-
stąpił nieruchomość kurii biskupiej
w Toruniu, która dopiero po naszym
artykule publicznie przyznała, że ow-
szem, posiada dom przy ul. Żeglar-
skiej i dekretem ordynariusza uczyni-
ła zeń swoje... Muzeum Diecezjalne.
Na ile o. Rydzyk skasował bi-
skupa
Andrzeja Suskiego
?
– To pozostaje ściśle strzeżoną
tajemnicą, ale słyszałem, że na po-
nad 700 tys. zł. Jednak mimo sta-
rań ojca dyrektora nasz pasterz sta-
nowczo odmówił wpisania do aktu
notarialnego cesji kary umownej
z tytułu niedotrzymania terminu za-
kończenia remontu – twierdzi jeden
z toruńskich proboszczów.
O ile z multimilionerem Rydzy-
kiem miasto nawet nie chciało roz-
mawiać o dotacjach, o tyle
dla bied-
nego biskupa kasa publiczna sta-
nęła otworem
. Jeszcze w 2006 r.
ofiarowano mu na remont kamie-
nicy przy Żeglarskiej 200 tys. zł,
a w latach następnych kolejno: 220
tys. zł i 270 tys. zł. Minister Kultu-
ry i Dziedzictwa Narodowego do-
rzucił „skromne” 300 tys. zł.
– Z własnych środków kuria wy-
łożyła w tym czasie zaledwie 463 tys.
zł – mówi urzędnik ratusza i na do-
wód pokazuje dokumenty.
Na 2009 r. Muzeum Diecezjal-
nemu przyznano dodatkowe:
I
mperium medialne o. Tade-
SPES-jaliści Rydzyka
Z tytułu zobowiązań
wydawcy Rydzykowej
„jedynie polskiej gazety”,
my – podatnicy
– zapłaciliśmy już ponad
1,2 miliona złotych!
I zapłacimy jeszcze
drugie tyle...
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 33 (493)
14 – 20 VIII 2009 r.
POLKA POTRAFI
Przyszło nowe
trafiła do domu dziecka) – pyta-
na, jak chce utrzymać kolejne
dziecko, odpowiada: „Mam ali-
menty, będą jakieś zasiłki”. Zapo-
wiada, że będzie walczyć o pienią-
dze od biologicznego ojca... Dziec-
ko, które urodziła, nie jest z nią
spokrewnione, ale według polskie-
go prawa, jest jego matką, najważ-
niejszym rodzicem.
Zastępczy rodzice są wykształ-
ceni, mają pracę, piękny dom, pie-
niądze i chcą nowo narodzonemu
chłopcu nieba przychylić.
Sprawa została nagłośniona. Jak
w bałaganie prawnym poradzi so-
bie rodzima Temida? Nie sposób
przewidzieć.
Najlepszym wyjściem byłoby
zwrócenie uwagi na oczywisty fakt,
że skoro zakazy na nic się zdają,
a czarny rynek kwitnie sobie w naj-
lepsze, warto uregulować przepisy
dotyczące zastępczego rodzicielstwa.
Tak rozwiązano ten problem w in-
nych państwach, na przykład u na-
szych wschodnich sąsiadów.
Głos w sprawie zabrał nawie-
dzony minister sprawiedliwości
An-
drzej Czuma
: „Uważam, że in vi-
tro powinno być zakazane dopóty,
dopóki żadnych zarodków nie bę-
dzie się zamrażać, przechowywać,
odrzucać, genetycznie kwalifikować,
bo to zapowiedź tego, że słabsze
jednostki będzie się eliminowało”.
Na zmiany się nie zanosi...
JUSTYNA CIEŚLAK
Prowincjałki
Kilka lat trwały prace nad nowym modelem
munduru dla polskich stróżów prawa i po-
rządku. Miały być przewiewne, eleganckie i w ogóle cymes. Tymczasem funk-
cjonariusze drogówki, którzy podczas upałów wyszli na ulice w nowych
wdziankach, składają reklamacje, bo wszyscy jak jeden mąż odparzyli sobie
pewną część ciała. – Konkretnie którą? – zapytaliśmy zaprzyjaźnionego rzeczni-
ka policji. – Konkretnie jaja – odparł, nie bawiąc się w eufemizmy.
Kwestie tzw. drażliwe, jak abor-
cja czy in vitro, rozwiązuje się u
nas zakazami i kościelnymi poła-
jankami. Jak zabronimy, problem
zniknie – myślą ci na górze.
Jednym z dylematów społeczno-
-rodzinnych, lekceważonym przez ro-
dzime prawidła, jest macierzyństwo
zastępcze i działalność tzw. surogatek
– kobiet, którym podczas zabiegu in
vitro wszczepia się zarodek od pary,
która nie może spłodzić dziecka.
W Polsce – mimo niebywałego
zainteresowania losem jajeczek i plem-
ników – nikt nie może zabronić wy-
najmowania do rodzenia, a zabiegi
in vitro wykonuje się od ponad
20 lat. Tyle że uregulowań
prawnych jak nie było, tak nie
ma, a dyskusje zakończyły się
na wzniosłych dysputach o tra-
gedii „dzieci zamrożonych”
i „uwięzionych w probówkach”.
W kwestii macierzyństwa
obowiązuje stara rzymska za-
sada:
mater semper certa est
– co do matki zawsze wiadomo,
kto nią jest. Ale kto mógł kie-
dyś przypuszczać, że pojawi się
takie kuriozum jak chodzenie
w ciąży z nieswoim dzieckiem...
Medialną bohaterką ostatnich
miesięcy jest 32-letnia łodzianka, któ-
ra zastępczą matką została za pośred-
nictwem znanej już podwarszawskiej
agencji „Elizabeth”, kojarzącej suro-
gatki i bezpłodne pary. Od małżeń-
stwa, dla którego miała urodzić, bra-
ła ok. 2–2,5 tys. zł na miesiąc, a po
porodzie zainkasowała ponoć 30 tys.
Kasa była, ale się zmyła, lekarz,
który dokonał sztucznego zapłod-
nienia, cierpi na chwilową amnezję,
a położnica nieoczekiwanie zdecy-
dowała się dzidziusia zatrzymać. Jak
wygląda sytuacja?
Jak w brazylijskiej
telenoweli: do są-
du w Warsza-
wie trafiły
dwa wnio-
ski o opiekę
nad dzieckiem
– jeden od suro-
gatki, drugi od bio-
logicznego ojca.
Nasza położnica
– która utrzymuje
siebie i dwie córki
dzięki alimentom
i opiece społecz-
nej (trzecia córka
W Biłgoraju 31-letni pracownik kolei prowa-
dził manufakturkę. W piwnicy własnego do-
mu zgromadził formy do odlewania pocisków, wybijak do spłonek, ponad 3,5
tys. łusek, 2 tys. różnego rodzaju nabojów, mnóstwo siarki, rtęci, saletry, śru-
tu, dwa pistolety kalibru 45 oraz 36 mm i 9 masek przeciwgazowych. Wypro-
dukowaną amunicję sprzedawał wysyłkowo. Z dużym powodzeniem.
W Krynicy Morskiej była kradzież z rozbojem.
Pięciu wczasowiczów napadło na dwóch
wczasowiczów. Zniszczyli im samochód, pobili i ukradli przebrania... Kubusia Pu-
chatka, Prosiaczka, Tygryska i Osiołka. Bajkowe mienie o wartości 12 tysięcy
złotych policjantom udało się odbić. Sprawcom grozi do 12 lat więzienia.
Urlopy w kraju są doprawdy niezapomnia-
ne. W Łebie na turystę z Żorowa napadli dwaj
kowboje. Szybko udało się namierzyć sprawców. Wielbicielami westernów, al-
koholu i mordobicia okazali się 51-latek i jego 31-letni syn.
Podczas jednego tylko dyżuru funkcjonariusz
lubelskiej drogówki zatrzymał dwóch kierow-
ców, którzy podczas kontroli usiłowali wręczyć mu łapówkę, żeby nie wypisy-
wał mandatu za znaczne przekroczenie prędkości. Najpierw wziątkę próbował
wręczyć Ukrainiec, a następnie – obywatel Korei.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
kie żarcie, jakie polskiemu Kościołowi zafun-
dowali politycy w ostatnich 20 latach, zbliża się po-
woli do etapu udławienia na własne życzenie.
W Polsce trwa debata wokół tzw. mediów publicz-
nych. Widać wyraźnie, że obecny rząd dąży do ich zu-
pełnej likwidacji. Składa się na to wiele przyczyn, a wśród
nich powody ideologiczne – PO, podobnie jak większość
środowisk posolidarnościowych chorych na fundamen-
talizm wolnorynkowy, wierzy, że wszystko, co państwo-
we i publiczne, jest złe i podej-
rzane z natury i należy to jak naj-
szybciej sprywatyzować lub znisz-
czyć. Inna przyczyna ma zupeł-
nie przyziemny charakter – Plat-
forma jest powiązana siecią in-
teresów z mediami prywatnymi,
zwłaszcza z TVN, a tej stacji zależy oczywiście na zagła-
dzie wpływowej i bogatej państwowej konkurencji. Pro-
blem w tym, że zniszczenie państwowego radia i telewi-
zji nie sprawi, że Polacy będą lepiej poinformowani.
Media publiczne są chore – co do tego chyba nikt
z czytelników „FiM” nie ma wątpliwości. Poprzez zatrud-
nianie kolesiów marnotrawią olbrzymie środki, a poprzez
uwikłanie polityczne są tendencyjne. Przede wszystkim
jednak są klerykalne. Bo niezależnie od tego, czy
w TVP i Polskim Radiu rządził postfaszysta
Farłał
, czy
ktoś związany z PO, z prawicowymi „pampersami” czy
SLD, to Kościół zawsze był hołubioną medialnie świętą
krową. Media publiczne są chore, bo są upolitycznione,
a polska polityka jest sklerykalizowana, zatem i media
nie mogą być inne. Pisaliśmy o tym wielokrotnie. Nic
dziwnego, że do ratowania mediów publicznych tak gor-
liwie włączył się episkopat, bo on dobrze wie, że radio
i telewizja w obecnym kształcie walnie przyczyniają się
do budowania jego klerykalnej hegemonii.
Tym większym zdumieniem napawa mnie list, który
przeczytałem w katolickim „Gościu Niedzielnym”. Jego
autor dowodzi, że nie warto bronić TVP, bo... pełni
ona „misję diabelską”. I to bynajmniej nie dlatego, że
promuje Kościół, który już dawno sprzeniewierzył się
swojemu Bogu! Telewizja jest diabelska, bo m.in. emi-
tuje „sceny przemocy” i „telenowele, które są na bakier
z chrześcijańską moralnością, promują gejów i luźne związ-
ki”. Sądzę, że członkowie mniejszości seksualnych bar-
dzo by się zdziwili, gdyby dowiedzieli się, że TVP ich pro-
muje. Spikerki Farfała przy wymawianiu słowa „gej” stro-
ją zaniepokojone, pełne troski miny, które mają być wy-
razem dezaprobaty i zgorszenia.
Pospieszalski
w swo-
im programie przynajmniej raz w miesiącu organizuje sa-
lon katolickiej nienawiści wobec
tzw. dewiantów. Nie wiem, czy
jest w Europie druga telewizja,
która tak wielką przysługę odda-
je Kościołowi, rzucając kamie-
niami w to, co kler jej wskaże.
Postulat wyrażony w cytowa-
nym liście oddaje sposób myślenia ogromnej części śro-
dowisk kościelnych. Kościół ma już nad Wisłą wszyst-
ko, o czym jakikolwiek związek wyznaniowy w Europie
XXI wieku może tylko zamarzyć. Ale i tego jest za ma-
ło! I marzy się jeszcze to, aby media pokazywały świat
nie takim, jakim jest, ale takim, jakim Kościół chciałby
go widzieć. Świat składający się z przykładnych probosz-
czów i wikarych („Plebania”, „Ojciec Mateusz”) oraz ra-
dosnych wielodzietnych rodzin katolickich. Świat bez
niepokojących katolickie sumienia „luźnych związków”
(wiadomo, że istnieją luźne stolce, ale czym są, na Bo-
ga, „luźne związki”?!) i rozwodów, niezależnych kobiet
oraz ludzi niepasujących do uszytego w Watykanie mun-
durka, skrojonego według ciasnej miary.
Ale czy rzeczywiście ten potępiany świat jest obcy
„katolickiej moralności”? Czyż władzy w Kościele nie
sprawuje się autorytarnie, czyli z użyciem różnych form
przemocy? A czy „luźne związki” nie są dla Kościoła lep-
sze od stałych, choć niesakramentalnych, dla których
nie ma rozgrzeszenia? Przecież pomiędzy jednym a dru-
gim „luźnym związkiem” można się wyspowiadać i dalej
„żyć po Bożemu”. Czy nie jest to sposób na życie więk-
szości księży?
Chciałbym choć przez chwilę mieć takie poparcie mediów jak Donald Tusk.
Wtedy uprawianie polityki byłoby czystą przyjemnością. Ludzie powinni
znać prawdziwego Donalda Tuska i prawdziwych braci Kaczyńskich z ich
zaletami i wadami.
(Lech Kaczyński)
Przez wyrok Sądu Okręgowego w Szczecinie żyjemy od dzisiaj w innej Pol-
sce. Trzeba będzie zapamiętać, że słowo „pedał” to pojęcie obraźliwe dla
kogoś, kto jest pederastą, ciotą, zboczeńcem czy sodomitą i uprawia prak-
tyki seksualne z drugim mężczyzną.
(Mirosław Orzechowski)
RZECZY POSPOLITE
Jeśli parę dni temu jeden z sądów w Polsce skazał pewną kobietę za na-
zwanie swojego sąsiada pedałem, a z kolei prokuratura częstochowska uwa-
ża, że nazwanie kogoś czarnoskórego brudnym nie jest obraźliwe, to trzy-
mając się tej logiki, można powiedzieć, że określenie Tadeusza Rydzyka
jako białego brudasa nie jest dla niego obraźliwe.
(Janusz Palikot)
Ludźmi zagubionymi, bez kręgosłupa moralnego, niezmiernie łatwo stero-
wać. Liberalnym ośrodkom chcącym uzyskać monopol na rząd dusz ewi-
dentnie przeszkadza więc Ewangelia płynąca przez fale Radia Maryja oraz
Telewizji Trwam, a także kształtowanie młodzieży w duchu prawdy
w Wyższej Szkole Kultury Medialnej w Toruniu.
(„Nasz Dziennik”, 24 lipca/2009)
„Miś” Kamiński został wybrany nie na jedną czternastą przewodniczącego,
lecz całym szefem frakcji konserwatystów. Mówiąc obrazowo, będzie teraz
szefem przyszłego premiera Zjednoczonego Królestwa, a być może będzie
mógł do królowej mówić „ciociu”.
(„Gazeta Polska”, lipiec 2009)
Stosowałem tzw. stosunek przerywany. Oczywiście wszystko zależało od
sytuacji i od dziewczyny. Bo gdy naprawdę oszalałem na punkcie jakiejś
pani, miałem wszystko w nosie i działałem, jakbym szedł na zatracenie.
(Kazimierz Kutz)
Nienasycenie
Jest to sprzeciw wobec miernoty, bylejakości, filozofii, która mówi, że moż-
na przejść przez życie, stojąc pod budką z piwem.
(Ks. Artur Godnarski, pomysłodawca „Przystanku Jezus”,
konkurencyjnego dla „Przystanku Woodstock”)
Wybrali: RK, OH, JC
ADAM CIOCH
JAJA NA TWARDO
PARTYZANT
KUBUŚ W OPAŁACH
W SAMO POŁUDNIE
KRAJ SIĘ ZMIENIA...
W
iemy, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wiel-
Nr 33 (493)
14 – 20 VIII 2009 r.
NA KLĘCZKACH
5
„JAKIŚ” KAPŁAN!
browarów okocimskich, przez
„uni-
żoną sługę w Chr. Panu”
siostrę
Marię Bakałowicz
, przeoryszę
klasztoru Najświętszej Panny Ma-
rii Śnieżnej w Krakowie.
„Jak mo-
je poprzedniczki na urzędzie
– pi-
sze w nim przełożona krakowskich
dominikanek –
ośmielam się i ja
prosić Jaśnie Wielm. Pana Barona
o jałmużnę dla naszego ubogiego
klasztorku w formie beczułki piwa,
aby tem posilić i pokrzepić moje
siostry osłabione ciągłym postem,
czuwaniem, no i bardzo skromnym
wiktem bezmięsnym. Nie miałabym
odwagi prosić o to, lecz dobroć
JWPana Barona i Jego łaskawość
poprzednio nam okazywana doda-
je mi odwagi. Zresztą proszę dla
miłości Bożej, który każden czyn
dobry wynagrodzi tu i w wieczno-
ści, a my z naszej strony nie pozo-
staniemy dłużnymi w naszych co-
dziennych modlitwach we wszyst-
kich intencjach JWPana Barona
i Jego Najbliższych”.
słowa, rozsądne i niewinne z po-
zoru, doprowadziły do szału śro-
dowiska katolickie w Wielkiej Bry-
tanii i poza nią. Problem w tym,
że wypowiedział je
Terry Pren-
dergast
, znany działacz na rzecz
rodziny z katolickiej organizacji
Marriage Care, a mówiąc to, za-
znaczył wyraźnie, że ma na myśli
także związki gejowskie. Tę wypo-
wiedź uznano za zdradę, a na do-
miar złego, Prendergast przekazał,
zgodnie z dostępnymi danymi, że
dzieci wychowywane w związkach
jednopłciowych nie mają się gorzej
niż te ze związków hetero i oskar-
żył Kościół o to, że zaszczuwa dzie-
ci pochodzące z nietradycyjnych ro-
dzin:
„Dzieci te, nawet jeśli próbu-
ją żyć po katolicku, są negatywnie
oceniane”
.
Siedzą w namiocie przed ple-
banią w Czerniejewie na Lubelsz-
czyźnie i zapowiadają, że prędzej
ich szlag trafi, niż zgodzą się
z decyzją abpa
Życińskiego
od-
wołującą ich ukochanego probosz-
cza. A właściwie – jak to określa-
ją – przyjaciela. Arcybiskup – za-
pytany przez dziennikarzy o eska-
lujący bunt parafian – odparł, że
ma nadzieję, iż „wybiorą oni Chry-
stusa, a nie jakiegoś kapłana”. To
może być zwrot w całej aferze. Naj-
prawdopodobniej wierni z Czer-
niejewa nic nie wiedzieli o tym,
że nowym plebanem ma być sam
Zbawiciel.
W ramach przybliżania feno-
menu krakowskiego kołtuństwa
religijnego zaplanowano odkrywa-
nie tajemnic kościołów i klaszto-
rów, w których znajdują się obra-
zy Madonny.
Sprawdzimy, bo ciekawi jeste-
śmy, czy więcej chętnych chciało
zobaczyć Madonnę na warszaw-
skim Bemowie, czy Madonny kra-
kowskie.
owych ktosiów. Ale czy aby to nie
te same ktosie, które manifesta-
cyjnie prowokowały esperantystów,
paradując w koszulkach z napi-
sem: „Nie przeprosimy za Jedwab-
ne” (Zamenhof był Żydem)? Cie-
kawe, że ten wątek nie został przez
organa ścigania sprawdzony...
MarS
AK
JEZUS Z PETARDĄ
MarS
W KOGO BIJE
DZWON?
Odcinając się od pogańskiej
kultury starożytnego Rzymu, Ko-
ściół zrezygnował ze świętowania
rocznicy urodzin, a zastąpił je kul-
tem patrona, czyli imieninami.
Z czasem pomysłowi menedże-
rowie Watykanu wymyślili imieni-
ny parafii, zwane popularnie od-
pustem. A że interes się kręcił,
„święta tradycja” wpadła na pomysł,
że takich odpustów każda parafia
może mieć kilka. 6 sierpnia impre-
zowali z tego powodu m.in. miesz-
kańcy Krzynowłogi Wielkiej (ko-
ściół pod wezwaniem Wszystkich
Świętych) w diecezji płockiej. Gdy
miejscowy proboszcz ks.
Kazimierz
W.
robił tradycyjne obchodzenie
świątyni i dziękował za łaski prze-
szłe i przyszłe, znudzeni parafianie
wymyślili sobie zabawę – rzucali
w kramy handlarzy petardami, a ich
właścicieli chcieli przegonić ze wsi.
Wezwana policja odnotowała w swo-
ich kajetach informację o interwen-
cji, po czym... nie interweniowała.
Może dlatego, że Jezus też prze-
pędzał przekupniów?
BRĄZOWNICTWO
MaK
Z budżetu biednej Nysy będą
pochodzić pieniądze na 15 płyt
z brązu upamiętniających lokalną
katolicką świętość –
Marię Mer-
kert
. Koszt – w sumie 40 tys. zło-
tych. I to w mieście pozbawionym
m.in. obwodnicy i z rozpadający-
mi się jezdniami! Dodajmy jesz-
cze, że błogosławiona Merkert by-
ła XIX-wieczną mniszką niemiec-
ką, która ze współczesnymi miesz-
kańcami Nysy i ich problemami
nie ma nic wspólnego.
MaK
TELEFONY DO BOGA
AK
Szał na komórki trwa. Jesus
Phone marki Apple to kolejny ko-
ścielny bajer; zawiera sześć aplika-
cji dla katolików, m.in. Biblię z wy-
szukiwarką, psalmy, modlitwy. Po-
zwala też na przesyłanie świadectw.
Ale nie tylko katolicy mogą czuć
się dowartościowani – takie tele-
fony są również dla żydów, muzuł-
manów, hinduistów i buddystów.
Telefon koszerny ostrzega, że
w czasie szabatu za połączenie trze-
ba słono zapłacić.
Dla muzułmanina jest funkcja
wzywająca pięć razy do modlitwy
i wskazująca Mekkę. Komórka hin-
duistów ma wgraną 75-minutową,
skróconą wersję Ramajany, świę-
tej księgi hinduizmu. Najlepiej pre-
zentuje się jednak komórka dla
buddystów. Jest udekorowana sym-
bolami wiary i wykończona 24-ka-
ratowym złotem, ma szybką funk-
cję oglądania filmów religijnych
i uruchamia na ekranie... animo-
wany ołtarz.
BÓG SŁOŃCA
We Włoszech powstanie nowy,
ogromny 61-metrowy pomnik św.
ojca Pio, który dodatkowo będzie...
zamieniał energię słoneczną w elek-
tryczną. Całość ma być pokryta spe-
cjalną farbą, której zadaniem jest
kumulacja słonecznego ciepła i za-
mienianie go w prąd.
Koszt jest spory, wynosi kilka
milionów dolarów, jednak – jak za-
strzegają pomysłodawcy – pienią-
dze pochodzą od katolików z ca-
łego świata. Więc w sumie inwe-
stycja darmowa...
OKO ZA OKO
Wojciech Cejrowski
odczuł
na własnej skórze, co znaczy bi-
blijne przysłowie „kto mieczem wo-
juje, od miecza ginie”. Człowiek
znany z obrzucania wyzwiskami
swoich przeciwników światopoglą-
dowych oraz z organizowania na-
gonek sam padł ofiarą dość przy-
krego ataku. Plakaty zapraszające
na spotkanie z czytelnikami ksią-
żek podróżniczych Cejrowskiego
zostały na Wybrzeżu oblepione in-
formacjami „Odwołane”. Pod
spodem mniejszymi literami dopi-
sano „pozdrowienia od gejów i les-
bijek z Trójmiasta”. Cejrowski,
uderzony boleśnie po kieszeni (ak-
cja przeciwników zmniejszyła jego
dochody), żali się, że jest „prze-
śladowany jak za komuny”. No
i co on biedny teraz pocznie?
W Polsce „prześladują”, a w uko-
chanym Ekwadorze władzę prze-
jęła lewica.
Jak zorganizować darmowy
nocleg dla pielgrzymki zmierzają-
cej do Częstochowy? W Sierako-
wie proboszcz parafii NMP Nie-
pokalanie Poczętej wymyślił na
to skuteczny patent. Najpierw
w ogłoszeniach duszpasterskich
zwrócił się z prośbą do parafian,
szkół, przedszkola, instytucji i wła-
ścicieli domów wczasowych o przy-
jęcie pielgrzymów na nocleg i przyj-
ście im z pomocą. A następnie
– na wszelki wypadek, żeby wier-
ni nie ociągali się z realizacją po-
wierzonego zadania – ostrzegł
mieszkańców, że...
„od chwili przyj-
ścia pielgrzymów aż do rozlokowa-
nia wszystkich będą biły dzwony”.
Na
„znak wołania o pomoc”.
I tak
długo, aż mieszkańcy
„otworzą swo-
je domy i serca”
.
PPr
o.P.
KATOWŚCIEKŁOŚĆ
ŻOŁNIERZE
WNIEBOWZIĘCI
„Statystycznie dzieci najlepiej
wychowują się w rodzinach, w któ-
rych dwie dorosłe osoby tworzą sta-
bilny i kochający się związek”
– te
W 1923 roku rozkazem ministra
spraw wojskowych gen. broni
Sta-
nisława Szeptyckiego
dzień ko-
ścielnego święta Wniebowzięcia Naj-
świętszej Marii Panny (15 sierpnia),
czyli Matki Boskiej Zielnej, został
ustanowiony państwowym świętem
pod nazwą Dzień Żołnierza.
„W dniu tym wojsko i społe-
czeństwo czci chwałę oręża polskie-
go, której uosobieniem i wyrazem
jest żołnierz. W rocznicę wiekopom-
nego rozgromienia nawały bolsze-
wickiej pod Warszawą święci się pa-
mięć poległych w walkach z wie-
kowym wrogiem o całość i niepod-
ległość Polski”
– brzmiał rozkaz
z 4 sierpnia 1923 roku. Bo jak się
„święci”, choćby to była pamięć,
to w Katolandzie wiadomo, że tyl-
ko w kościele.
PPr
AK
MaK
ŻYD TO ŻYD
NOC MADONNY
Stworzone przez wielkiego Po-
laka
Ludwika Zamenhofa
espe-
ranto miało za zadanie pomóc
w osiągnięciu trwałej zgody po-
między różnymi narodami. Nie po-
mogło. Nawet w rodzinnym mie-
ście wielkiego wizjonera – Białym-
stoku. Podczas międzynarodowe-
go kongresu esperantystów ktoś
obrzucił pomnik Zamenhofa kok-
tajlami Mołotowa. Ktoś też pró-
bował podpalić wielki namiot,
w którym obradowali uczestnicy
kongresu. Policja nie namierzyła
Po Nocy Muzeów, Nocy Te-
atrów i Nocy Jazzu władze Krako-
wa postanowiły przybliżyć turystom
(w szczególności tym z zagranicy!)
„fenomen religijny” miasta, zwa-
nego drugim Rzymem. Organizo-
wana przez Urząd Miasta Krako-
wa (sic!) Noc Sakralna rozpocznie
się w wigilię kościelnego święta
Wniebowzięcia NMP, czyli 14
sierpnia, w opactwie oo. Benedyk-
tynów w Tyńcu, a zakończy w noc
Wniebowzięcia NMP z 15 na 16.
AK
BECZKA PIWA
DLA SIOSTRZYCZEK
O tym, że dominikanki klau-
zurowe abstynencją nie grzeszyły,
najlepiej świadczy list wysłany
w 1938 roku do
Antoniego Go-
etza-Okocimskiego
, właściciela
Plik z chomika:
rikus
Inne pliki z tego folderu:
fakty_i_mity_2009_493_33.pdf
(9373 KB)
fakty_i_mity_2009_461_01.pdf
(8520 KB)
fakty_i_mity_2009_462_02.pdf
(3282 KB)
fakty_i_mity_2009_463_03.pdf
(3321 KB)
fakty_i_mity_2009_465_05.pdf
(4055 KB)
Inne foldery tego chomika:
2002
2003
2004
2005
2006
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin