12.Tesaloniczan_1_2.doc

(179 KB) Pobierz
Szbalon dokumentów

William Barclay

LISTY
DO TESALONICZAN

 

Poznań 2002

35

 


Tłumaczył: Aleksander Kircun jr.

Wydanie poprzednie ukazało się nakładem

Wydawnictwa „Słowo Prawdy” w 1981 r.

Redakcja: Adam Ciorga


WPROWADZENIE DO
LISTÓW DO TESALONICZAN

Przybycie Pawła do Macedonii

Każdy, kto umie czytać między wierszami, zalicza przybycie Pawła do Macedonii do najbardziej dramatycznych opowiadań Księgi Dziejów Apostolskich. Opisując to wydarzenie Łukasz jest bardzo oszczędny w słowach (Dz 16,6-10). Choć tak krótkie, opowiadanie wyraźnie ukazuje szereg okoliczności prowadzących do wydarzenia kulminacyjnego. Paweł przeszedł przez Frygię i Galację kierując się na Cieśninę Dardanelską. Po lewej stronie jego marszruty rozciągała się żyzna prowincja Azji, po prawej – wielka prowincja Bitynii, ale Duch nie pozwolił mu pójść do żadnej z nich. Coś nieubłaganie pchało go w kierunku Morza Egejskiego. Przyszedł więc do Aleksandryjskiej Troady, nie będąc jeszcze pewny kierunku dalszej drogi. Wtedy właśnie ujrzał w nocnym widzeniu mężczyznę, który wołał: „Przepraw się do Macedonii i pomóż nam.” Paweł natychmiast wsiadł na statek. W ten sposób Ewangelia po raz pierwszy dotarła do Europy.

Jeden świat

W tym czasie Paweł, dążąc do pozyskiwania nowych terenów dla Chrystusa, zapewne obejmował oczyma swej wyobraźni więcej niż tylko jeden kontynent. Przybył przecież do Macedonii, królestwa Aleksandra Wielkiego, który podbił świat i który, jak mówiono, płakał, ponieważ nie było innych światów do podbicia. Aleksander nie był jedynie żołnierzem. Do niego pasuje, chyba jako do pierwszego z władców, miano uniwersalisty. Aleksander był w większym stopniu misjonarzem niż żołnierzem – marzył o „jednym świecie”, zdominowanym i oświeconym kulturą Grecji. Nawet tak wielki myśliciel jak Arystoteles traktował Greków jako ludzi wolnych, a mieszkańców Wschodu jako niewolników. W jego przekonaniu postawa taka była oczywistym obowiązkiem. W przeciwieństwie do niego Aleksander uważał się za człowieka powołanego przez Boga do „uspokojenia, połączenia i pojednania całego świata”. Przyznawał, że celowo dąży do „zaślubienia Wschodu z Zachodem”. Marzył o imperium, w którym nie byłoby Greka ani Żyda, barbarzyńcy ani Scyty, niewolnika ani wolnego (Kol 3,11). Rzeczywiście, trudno jest sobie wyobrazić, że Paweł nie myślał w tym czasie o Aleksandrze. W podróż wyruszył z Troady Aleksandryjskiej, miasta, które otrzymało swoją nazwę od imienia Aleksandra. Przybył do Macedonii – pierwszego królestwa Aleksandra. Pracował w Filippi, mieście, którego nazwa pochodzi od imienia ojca Aleksandra, Filipa. Następnie udał się do Tesaloniki. Znowu nazwa tego miasta pochodzi od imienia przyrodniej siostry Aleksandra. Wszystko na tym terenie przypominało Aleksandra. Nie od rzeczy dlatego jest przypuszczać, że Paweł myślał w tym czasie nie tylko o pozyskaniu dla Chrystusa jednego kraju czy kontynentu, ale całego świata.

Przybycie Pawła do Tesaloniki

Przybycie Pawła do Tesaloniki dowiodło, że chrześcijaństwo jest w swym działaniu misyjne, rozwojowe i dalekosiężne. Tesalonika była dużym miastem. Na początku nazywała się Termai, co znaczy Gorące Źródła. Już wtedy nazwa zatoki, nad którą położone jest miasto, pochodziła od jego nazwy. Herodotos, pisząc ponad pół wieku przed Pawłem o Tesalonice, nazwał ją dużym miastem. Zawsze było ono dobrze znanym portem. To właśnie w nim miał król perski, Kserkses, swoją okrętową bazę, kiedy wyruszał na podbój Europy. Jeszcze w czasach rzymskich były tam duże, znane w całym ówczesnym świecie, stocznie. W roku 315 przed Chrystusem miasto zostało odbudowane przez Cassandera i otrzymało nową nazwę, Tesalonika. Było to imię żony Cassandera, która była córką Filipa Macedońskiego i przyrodnią siostrą Aleksandra Wielkiego. Tesalonika była wolnym miastem. Znaczy to, że nigdy nie doznała poniżenia, za jakie uznano by stacjonowanie w jego obrębie oddziałów rzymskich. Miała swoje własne zgromadzenie ludowe i swoje własne sądy. Liczba jej mieszkańców osiągnęła pułap 200.000 i przez pewien okres czasu konkurowała z Konstantynopolem o miano stolicy świata. Nawet dzisiaj, znane pod nazwą Saloniki, miasto ma 70.000 mieszkańców. Jednak najbardziej rangę Tesaloniki podnosiła rzymska droga, Via Egnatia, która prowadziła od Dyrrachium nad Morzem Adriatyckim do Konstantynopola nad Bosforem, a stamtąd dalej do Azji Mniejszej i na Wschód. Droga ta, łącząca Rzym ze Wschodem, biegła przez samo centrum miasta, stanowiąc jego główną ulicę. Wschód i Zachód zbiegały się w Tesalonice. Mówiono, że miasto leży „w samym łonie rzymskiego imperium”. Handlarze masowo wwozili do niego dobra ze Wschodu i Zachodu, dlatego znane było inne powiedzenie: „dopóki nie zmieni się natura, Tesalonika pozostanie bogata i będzie prosperowała”. Trudno jest przecenić wagę przybycia chrześcijaństwa do Tesaloniki. Jeżeli chrześcijaństwo zadomowi się w Tesalonice, nic go nie powstrzyma od rozprzestrzenienia się wzdłuż Via Egnatia na Wschód i na Zachód, z jednej strony, dopóki nie zostanie zdobyta cała Azja, z drugiej – aż do wzięcia szturmem samej stolicy, Rzymu. Wkroczenie chrześcijaństwa do Tesaloniki było momentem decydującym w procesie stawania się Wiary religią świata.

Pobyt Pawła w Tesalonice

Opis pobytu Pawła w Tesalonice znajdujemy w Dziejach Apostolskich 17,1-10. To, co się wydarzyło w Tesalonice, miało mieć zasadnicze znaczenie w kształtowaniu misyjnej postaw Pawła. Przez trzy sabaty przemawiał w synagodze (Dz 17,2). Znaczy to, że nie mógł tam być dużo dłużej niż trzy tygodnie. Odniósł jednak tak ogromny sukces, że Żydzi, pobudzeni do zazdrości i doprowadzeni do wściekłości, wzburzyli całe miasto i Paweł, ażeby ratować życie, musiał być, pod osłoną nocy, wyprowadzony do Berei. W Berei historia się powtórzyła (Dz 17,10-12). Tam Paweł pozostawił Tymoteusza i Sylasa, sam zaś uszedł do Aten. Sukces odniesiony w ciągu zaledwie trzech tygodni dał Pawłowi wiele do myślenia. Czy w wyniku krótkiej tylko pracy misyjnej można osiągnąć trwałe wyniki? Czy trzytygodniowe zwiastowanie Ewangelii na jednym miejscu może doprowadzić do takiego przyjęcia się chrześcijaństwa, że nic nie zdoła go tam wykorzenić? Jeżeli tak, to myśl o zdobyciu całego imperium dla Chrystusa nie jest czczą mrzonką. A może jest inaczej, może trwałe wyniki nie mogą być osiągnięte bez wielomiesięcznej albo nawet wieloletniej pracy na jednym miejscu? Jeżeli tak, to nikt nie jest w stanie przewidzieć, choćby w najbardziej mglistych zarysach, kiedy chrześcijaństwo spenetruje świat. Tesalonika miała być swego rodzaju sprawdzianem i Paweł z wielką niecierpliwością oczekiwał na jego wyniki.

Wieści z Tesaloniki

Paweł był tak bardzo niespokojny, że kiedy Tymoteusz dołączył do niego w Atenach, natychmiast wysłał go z powrotem do Tesaloniki po wieści o rozwoju sytuacji w tym mieście (1 Tes 3,1.2.5; 2,17). Z czym wrócił Tymoteusz? Czy wieści były dobre? Miłość Tesaloniczan do Pawła nie osłabła, trwali też mocno w wierze (1 Tes 2,14; 3,4-6; 4,9.10). Byli rzeczywiście „jego chwałą i jego radością” (1 Tes 2,20). Ale Tymoteusz przyniósł też wieści niepokojące:

1. Nauka o drugim przyjściu Chrystusa wytworzyła niezdrową sytuację. Ludzie porzucili pracę i wszystkie normalne zajęcia codziennego życia i oczekiwali przyjścia Chrystusa w atmosferze histerycznego podniecenia. Dlatego Paweł nawołuje do spokoju i do normalnego wykonywania wszystkich obowiązków (1 Tes 4,11).

2. Niepokojem napawał Tesaloniczan los tych, którzy umarli przed przyjściem Chrystusa. Paweł wyjaśnia, że umarli w Chrystusie nic nie stracą z przyszłej chwały (1 Tes 4,13-18).

3. Wśród Tesaloniczan pokutowała tendencja lekceważenia zarządzeń legalnej władzy. Grekom, rozmiłowanym w dysputach, zawsze groziło niebezpieczeństwo nieodpowiedzialnego używania demokracji (1 Tes 5,12-14).

4. Istniało też, zresztą zawsze obecnie, niebezpieczeństwo ponownego staczania się w bagno niemoralności. Niełatwo było oduczyć się zwyczajów uświęconych tradycją całych pokoleń i uciec od zarazy pogańskiego świata (1 Tes 4,3-8).

5. Znaleźli się też w Tesalonice ludzie wypowiadający się o Pawle oszczerczo. Robili aluzje sugerujące, jakoby zwiastował Ewangelię dla korzyści materialnych (1 Tes 2,5.9) oraz że miał w sobie coś w dyktatora (1 Tes 2,6.7.11).

6. W zborze dały się już zauważyć pierwsze rysy podziału (1 Tes 4,9; 5,13).

Były to problemy, wobec których musiał Paweł zająć stanowisko. Czy różnią się one bardzo od problemów we współczesnych zborach? Ludzka natura niewiele się zmieniła.

Dlaczego Paweł napisał dwa listy?

Oba Listy są bardzo do siebie podobne i musiały być napisane w krótkim odstępie czasu, może kilku tygodni, a może tylko kilku dni. Drugi List został napisany głównie w celu wyprostowania błędnych pojęć dotyczących drugiego przyjścia Chrystusa. Pierwszy List dowodził, że dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy i mówił o konieczności czuwania (1 Tes 5,2; 5,6). Niestety, nauka ta, wbrew zamierzeniom Pawła, spowodowała niezdrową sytuację, w której ludzie nic nie robili tylko czuwali i oczekiwali. Dlatego w drugim Liście Paweł wylicza znaki, które muszą poprzedzić przyjście Chrystusa (2 Tes 2,3-12). Nauka o drugim przyjściu Chrystusa została przez Tesaloniczan zniekształcona, straciła, w ich wydaniu, właściwe proporcje. Podobnie jak dzieje się to często w pracy kaznodziejów, zwiastowanie Pawła zostało niewłaściwie zrozumiane i błędnie zinterpretowane, niektóre zdania i zwroty wyjęte z kontekstu i przejaskrawione. Dlatego drugi List próbuje przywrócić nauce o przyjściu Chrystusa właściwą równowagę oraz korygować myśli podnieconych Tesaloniczan w tej kwestii. Oczywiście, Paweł korzysta z okazji, ażeby powtórzyć i podkreślić wiele dobrych rad i upomnień zawartych w pierwszym Liście, ale głównym jego celem jest uspokojenie Tesaloniczan, wyjaśnienie, że czekając na Chrystusa należy wykonywać sumiennie i wytrwale codzienne zadania. Nie wolno czekać na przyjście Chrystusa w atmosferze próżności, rozdygotania i histerii. W tych dwóch Listach widzimy, w jaki sposób Paweł rozwiązuje problemy powstające z dnia na dzień w młodym i rozwijającym się zborze.


PIERWSZY LIST DO TESALONICZAN

Pouczenie miłości (1)

Paweł wysyła ten List do zboru Tesaloniczan, który jest w Bogu i Panu Jezusie Chrystusie. Bóg był atmosferą, w której zbór żył, poruszał się i miał swój byt. Podobnie jak powietrze jest w nas, a my jesteśmy w powietrzu i bez powietrza nie możemy żyć, tak samo prawdziwy zbór jest w Bogu i Bóg w prawdziwym zborze, i bez Boga zbór nie może żyć autentycznym życiem. Poza tym Bóg, w którym zbór żyje, jest Bogiem i Ojcem Pana naszego Jezusa Chrystusa. Dlatego zbór nie drży przed Bogiem, który jest tyranem, ale rozkoszuje się w Bogu, który jest miłością.

W tym pierwszym rozdziale widzimy, jaki Paweł potrafi być ujmujący. Chociaż dalej w Liście miał ostrzegać i karcić, na początku występuje z niczym nie zamąconą pochwałą. Nawet kiedy Paweł karcił, nie czynił tego po to, ażeby zniechęcić, ale po to, ażeby podnieść na duchu. Każdy człowiek, nawet zły, ma w sobie coś dobrego. Często poprzez pochwałę tego, co dobre w człowieku, najskuteczniej pomagamy mu wyzbyć się tego, co jest w nim złe. Najlepszym sposobem eliminowania wad człowieka jest podnoszenie jego zalet, ponieważ pochwała sprzyja rozwojowi. Każdy lepiej reaguje na pochwałę niż na karcenie. Opowiadają, że kiedyś kucharz księcia Wellingtonu złożył wypowiedzenie i odszedł. Pytano go, dlaczego zostawił tak zaszczytną i dobrze płatną posadę. Odpowiedział: „Kiedy ugotuję dobry obiad, książę mnie nie chwali. Kiedy ugotuję zły obiad, książę mnie nie gani. To wszystko nie było warte zachodu.” Życie, w którym zabrakło uznania, straciło wartość. Paweł, jak dobry psycholog i z wyczuciem prawdziwego chrześcijańskiego taktu, zaczyna od uznania, mimo że później ma zamiar ganić.

W wierszu trzecim Paweł wyodrębnia trzy ważne składniki chrześcijańskiego życia.

1. Mówi ci dziele wiary, o pracy inspirowanej wiarą. Nic tak dużo nie powie nam o człowieku, jak sposób, w jaki wykonuje swoją pracę. Jeden może pracować dlatego, że się boi kija, drugi dlatego, że chce się wzbogacić, inny dlatego, że ma poczucie obowiązku. Ale można też pracować będąc inspirowanym wiarą. Człowiek może wierzyć, że ta właśnie praca została mu zlecona przez Boga i że, w ostatecznym rozrachunku, pracuje nie dla człowieka, lecz dla Boga. Ktoś powiedział, że znakiem prawdziwego uświęcenia jest umiejętność znalezienia piękna w harówce i w niewdzięcznej pracy.

2. Paweł mówi o trudzie miłości, o mozole podyktowanym miłością. Bernard Newman pisze o tym, jak to kiedyś przebywając w domu bułgarskiego chłopa, widział jego córkę wyszywającą coś na sukni. Dziewczyna wyszywała bez końca. Newman zapytał ją: „Czy nie męczy cię to wieczne szycie?” „O, nie!” odpowiedziała. „Widzisz, to jest moja ślubna suknia.” Praca wykonywana z miłości zawsze jest piękna.

3. Jest tu też wytrwałość w nadziei, to znaczy wytrwałość oparta na nadziei. Kiedy Aleksander Wielki wyruszał na wyprawy wojenne porozdawał wszystkie swoje posiadłości przyjaciołom. Ktoś powiedział: „Przecież niczego sobie nie zostawiłeś.” „Owszem, zostawiłem,” odpowiedział. „Sobie zatrzymałem swoje nadzieje.” Dopóki człowiek ma nadzieję, może znieść wszystko, ponieważ zmierza nie w kierunku nocy, lecz brzasku.

W wierszu czwartym Paweł nazywa Tesaloniczan braćmi umiłowanymi przez Boga. Żydzi odnosili zwrot umiłowany przez Boga wyłącznie do wielkich mężów, takich jak Mojżesz i Salomon, oraz do całego narodu izraelskiego. Najzaszczytniejszy przywilej największych mężów wybranego narodu Bożego został rozszerzony na najmniejszych spośród pogan.

Wiersz ósmy mówi o wierze Tesaloniczan rozchodzącej się jak głos trąby. To samo słowo może też oznaczać detonację podobną do huku grzmotu. Jest coś niezwykłego w postawie jawnego wyzwania, tak typowej dla wczesnego chrześcijaństwa. W sytuacji, w której rozwaga i zdrowy rozsądek radziłyby zejść w ciszę i w ukrycie, po to, ażeby uniknąć niebezpieczeństw i prześladowań, chrześcijanie, lekceważąc niebezpieczeństwa, na wszystkie strony głośno rozgłaszali swoją wiarę. Nigdy nie wstydzili się pokazać do kogo należą i komu służą.

W wierszach dziewiątym i dziesiątym użyte są dwa słowa charakterystyczne dla chrześcijańskiego życia. Tesaloniczanie służyli Bogu i oczekiwali przyjścia Chrystusa . Chrześcijanin został powołany do służenia w świecie i do oczekiwania na przyszłą chwałę. Wierna służba, cierpliwe oczekiwanie, wytrwała nadzieja są koniecznym preludium do wspaniałości nieba.

Obrona Pawła (2,1-12)

Pod powierzchnią tego fragmentu Listu można dostrzec oszczercze wypowiedzi na temat Pawła, jakimi szafowali jego oponenci w Tesalonice.

1. Wiersz drugi nawiązuje do uwięzienia i zniewagi, jakie go spotkały w Filippi (Dz 16,16-40). W Tesalonice byli niewątpliwie tacy ludzie, którzy mówili, że ten człowiek, Paweł, miał swoją kartotekę na policji, że był przestępcą uciekającym przed wymiarem sprawiedliwości i że – co jest dlatego samo przez się zrozumiałe – nikt nie powinien go słuchać. Złośliwy umysł potrafi wszystko przekręcić i zmienić w oszczerstwo.

2. Za wierszem trzecim kryją się trzy zarzuty:

a) Mówiono, że nauka Pawła opiera się na czystej iluzji. Autentycznie oryginalny człowiek będzie zawsze narażony na to, że go wezmą za szaleńca. Festus myślał, że Paweł oszalał (Dz 26,24). Kiedyś znajomi i bracia Jezusa próbowali zabrać go przemocą do domu, ponieważ myśleli, że odszedł od zmysłów (Mk 3,21). Normy chrześcijańskie bywają tak różne od norm tego świata, że człowiek, który je przyjmuje i bezkompromisowo i entuzjastycznie wprowadza w życie może, w oczach otoczenia, uchodzić za wariata.

b) Mówiono, że za kazaniem Pawła stały nieczyste motywy. Słowo, jakiego Paweł tutaj użył dla określenia nieczystości (akatarsia) często wyraża nieczystość seksualną. Niektóre chrześcijańskie zwyczaje bywały przez pogan złośliwie interpretowane. Jednym z nich był, na przykład, święty pocałunek (1 Tes 5,26). Kiedy chrześcijanie mówili o uczcie miłości i o świętym pocałunku, zbrukane umysły szybko wyczytywały z tych określeń pojęcia, których one nigdy nie zawierały. Brudne umysły wszędzie widzą brud. Prawda ta jest aktualna również dzisiaj.

c) Oskarżano Pawła o podstęp, o celowe oszukiwanie innych. Mówiono, że nie tyle sam poddał się iluzji i padł ofiarą oszustw, co sam oszukiwał. Jeżeli kłamstwo jest powtarzane dostatecznie głośno i dostatecznie często, to w końcu przyjmowane bywa za prawdę. Prawidłowość tę odkryli propagandziści hitlerowskich Niemiec. Podobne oskarżenie skierowane zostało pod adresem Pawła.

3. Wiersz czwarty wyjawia, że Paweł był oskarżony o chęć przypodobania się ludziom raczej niż Bogu. Oczywiście, nie trudno jest powiedzieć, skąd się ten zarzut wziął. Wszak to Paweł, na tle ponurej niewoli Zakonu, mówił o obfitości łaski Bożej i o wspaniałej wolności, jaką niesie Ewangelia. Według przekonań wielu osób nie można być jednocześnie religijnym i szczęśliwym. Każdy dlatego, kto zwiastuje Ewangelię radości, znajdzie swoich oszczerczych oponentów. Czy nie tak było w życiu Jezusa?

4. Wiersz piąty i dziewiąty pozwalają przypuszczać, że w Tesalonice byli ludzie pomawiający Pawła o zwiastowanie Ewangelii dla korzyści materialnych. Słowo użyte do wyrażenia pochlebstwa (kolakeia) mówi o takim rodzaju pochlebstwa, który w zamian oczekuje jakiejś korzyści. We wczesnym Kościele takie rzeczy, niestety, miały miejsce. Niektórzy ludzie usiłowali zarabiać na swoim chrześcijaństwie. Pierwszy podręcznik o życiu gmin chrześcijańskich, zatytułowany Didache, Nauka Dwunastu Apostołów, zawiera pewne instrukcje, rzucające sporo światła na to zagadnienie. „Niech każdy apostoł, który do was przybywa, będzie przyjęty jak sam Pan. Pozostanie u was jeden dzień, albo, jeżeli taka będzie potrzeba, jeszcze następny dzień. Jeżeli jednak pozostanie u was na trzeci dzień – jest fałszywym prorokiem. Kiedy apostoł od was odchodzi, niech nie zabiera niczego oprócz chleba, tyle chleba, ażeby mu starczyło na dojście do domu. Jeżeli jednak prosi o pieniądze – jest fałszywym prorokiem.” „Żaden prorok, który zarządza stołem Ducha, nie będzie z niego jadł. W przeciwnym razie jest fałszywym prorokiem.” „Jeżeli ten, który do was przychodzi, jest przechodniem, wesprzyjcie go według swoich możliwości. Nie zatrzyma się u was jednak dłużej niż dwa albo trzy dni, chyba że okaże się to konieczne. Ale jeżeli będzie chciał zamieszkać wśród was, a jest rzemieślnikiem, pozwólcie mu pracować i jeść. Jeżeli jednak, według waszej oceny, nie ma żadnego fachu, to zadbajcie o to, ażeby otrzymał jakąś pracę. Jako chrześcijanin nie może być bezczynny. Gdyby jednak nie chciał pracować – jest handlarzem kupczącym Chrystusem. Wystrzegajcie się takich ludzi.” (Didache, rozdziały 11 i 12). Didache powstało około roku setnego naszej ery. Ludzie czerpiący korzyści z miłosierdzia są wiecznym problemem społeczności chrześcijańskich, znanym już we wczesnym Kościele.

5. Wiersz szósty wskazuje na następny zarzut, mianowicie, że Paweł zabiegał o uznanie dla siebie, że chodziło mu o osobisty prestiż. Zarówno kaznodzieja jak i nauczyciel narażeni są na pewne stałe niebezpieczeństwo. Swoją własną osobę mogą stawiać przed zlecone im posłannictwo. Może im zależeć na tym, ażeby ludzie ich samych bardziej podziwiali, aniżeli przekazywane przez nich prawdy. W Liście do Tesaloniczan znajdujemy jedno bardzo ważne, szczególnie na tle tego zarzutu, zdanie. Paweł nie mówi: „ja przybyłem do was”, lecz „ewangelia zwiastowana przez nas doszła was” (1 Tes 1,5). Ewangelia była na pierwszym miejscu. Pawła prawie nie było widać spoza posłannictwa.

6. Wiersze siódmy, jedenasty i dwunasty wskazują na jeszcze jeden zarzut, mianowicie, że Paweł miał w sobie coś z dyktatora. Łagodność Pawła była łagodnością mądrego ojca. Jego miłość umiała być stanowcza. Chrześcijańska miłość w wydaniu Pawła nie była tanim sentymentem. Wiedział, że ludziom potrzebna jest dyscyplina, nie dlatego, że w samym karaniu jest coś dobrego, ale dlatego, że stawką jest dobro ich dusz.

Grzechy Żydów (2,13-16)

Chrześcijańska wiara nie przyniosła Tesaloniczanom pokoju, lecz trudności. Lojalność wobec Chrystusa pociągnęła za sobą prześladowania. Bardzo ciekawa jest metoda, jaką się Paweł posłużył, ażeby podtrzymać ich na duchu. To, co powiedział, można wyrazić krótkim zdaniem: „Bracia, my idziemy tą samą drogą, którą szli święci.” Prześladowania Tesaloniczan były zaszczytną odznaką, upoważniającą ich do zajmowania miejsca w wybranych zastępach armii Chrystusa.

Ten fragment Listu jest interesujący głównie dlatego, że w wierszach piętnastym i szesnastym zamieszcza katalog błędów i grzechów Żydów.

1. Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków. Likwidowali wszystkich posłanych przez Boga mężów. Jedną z ponurych stron ewangelicznych narracji jest intensywność, z jaką przywódcy Żydów usiłowali pozbyć się Jezusa. Chcieli zmniejszyć „szkodę” wyrządzoną jego działalnością. Nikomu się jednak jeszcze nie udało, zabijając posła, zabić jego posłannictwo, zmienić komunikowane przez nie fakty. Opowiadano kiedyś o misjonarzu, który udał się do prymitywnego plemienia, gdzie musiał posługiwać się bardzo uproszczonymi metodami przekazywania prawd ewangelicznych. Między innymi sporządził wykres z dwóch linii, jednej wznoszącej się, drugiej opadającej. Pierwsza reprezentowała drogę do nieba, druga drogę do piekła. Misjonarz wyjaśniał, że na pierwszej drodze są ci, którzy przyjmują Chrystusa, na drugiej natomiast ci, co go odrzucają. Nauka ta bardzo zaniepokoiła członków plemienia. Nie chcieli, ażeby naprawdę było tak, jak misjonarz mówi. Co więc zrobili? Spalili wykres! Teraz myśleli, że już wszystko jest w porządku. Człowiek może odrzucić posłannictwo Jezusa Chrystusa, ale nie może go usunąć ze struktury ani wszechświata, ani swojego własnego życia.

2. Żydzi prześladowali chrześcijan. Przecież mogli, po odrzuceniu posłannictwa Chrystusa, zezwolić innym na zapoznanie się z nim i na przyjęcie go. Człowiek powinien pamiętać, że do nieba prowadzi nie tylko ta jedna droga, którą sam kroczy. Powinien dlatego wystrzegać się nietolerancji.

3. Nie usiłowali podobać się Bogu. Często problemem Kościoła było to, że zamiast lgnąć do podanej przez Boga wiary trzymał się stworzonej przez ludzi religii. Zamiast pytać: „Co Bóg mówi?”, ludzie często pytają: „Co my myślimy?”. Mniejsza o naszą kiepską logikę; tym, co się naprawdę liczy, jest objawienie Boże.

4. Byli przeciwni wszystkim ludziom. Faktem jest, że w starożytnym świecie Żydzi byli oskarżani o „nienawiść do całego rodu ludzkiego”. Ich grzechem była arogancja. Uważali siebie za naród wybrany. I w rzeczywistości byli narodem wybranym. Traktowali siebie jednak jako wybranych do przywilejów, nigdy natomiast nie przychodziło im do głowy, że zostali wybrani do służby. Zamiast służyć światu, dążyli do tego, ażeby któregoś dnia świat zaczął im służyć. Człowiek, który myśli tylko o swoich prawach i o swoich przywilejach, będzie zawsze przeciwny innym ludziom. Ale nie to jest najgorsz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin