Swiadome macierzynstwo.pdf

(3592 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Drogie Panie
Redaktor Naczelna
dr n. med. Preeti Agrawal
Zespół Redakcyjny
Michał Wołodźko
Danuta Nowak
M
ija rok od ukazania się
pierwszego numeru naszego
kwartalnika Kobieta i Natura. Jest
zatem okazja do podsumowania
naszych działań. Na początku pragnę
podziękować wszystkim osobom,
które współtworzą kwartalnik. Gorące podziękowania kieruję
do czytelników i zachęcam do dalszej lektury. Otrzymuję wiele
sygnałów od wiernych czytelniczek- im także bardzo dziękuję.
Wasze sugestie i uwagi są dla nas bardzo ważne.
W kolejnych numerach staraliśmy się poruszać tematy ważne dla
kobiet w różnym wieku. Macierzyństwo, menopauza, bezpłodność,
zdrowie piersi to tematy przewodnie kolejnych numerów.
Będziemy do nich wracać, bowiem są one stale aktualne.
Zacznijmy zatem od początku: ciąży, porodu i macierzyństwa.
Uważam, że ciąża i poród są głęboko rozwijającym
doświadczeniem dla nas kobiet. Niestety współczesne podejście
do macierzyństwa często bywa czysto medyczne.
Szczególnie poród jawi się współczesnej kobiecie jako wyzwanie
przekraczające jej możliwości. Z tym wiąże się niepokojąca moda
na cesarskie cięcie.
Wiele kobiet uznało „cesarkę” za nowoczesny sposób rodzenia.
To wielkie nieporozumienie. Zachęcam wszystkie panie
do świadomego podjęcia wyzwania, jakim jest ciąża i poród.
Wiem, że wymaga to odwagi, determinacji i zmiany sposobu
myślenia. Takie podejście pokazuje też, jak dużo zależy od nas,
od naszego świadomego wyboru. Kiedy wybieramy świadomie,
nawet wcześniejsze porody przez cesarskie cięcie nie wykluczają
porodu siłami natury- nawet w warunkach domowych.
Współpracownicy
prof. dr hab. Marian Gabryś
dr n. med. Anil Kumar Agrawal
Opracowanie Grai czne
Mir Gronsky
Wydawca:
Fundacja Kobieta i Natura
54-618 Wrocław ul.Postępowa 10B/3
www.kobietainatura.pl
Druk
Fundacja Kobieta i Natura została powołana,
by pomagać ludziom w wykorzystaniu
potencjału i mądrości ich ciała.
Kierujemy się zasadą:
Zmieniając siebie zmieniamy świat
Zmieniając siebie zmieniamy świat
Prenumerata
Fundacja Kobieta i Natura
fundacja@kobietainatura.pl
tel:+48 71/7828824
faks:+4871/7828834
Fundaja posiada status
Organizacji Pożytku Publicznego : NR KRS 0000267547
Organizacji Pożytku Publicznego : NR KRS 0000267547
ISBN 978-83-925721-2-1
2
3
869782811.060.png 869782811.071.png 869782811.082.png 869782811.093.png 869782811.001.png 869782811.011.png 869782811.012.png 869782811.013.png 869782811.014.png 869782811.015.png 869782811.016.png 869782811.017.png 869782811.018.png
WIADOMY
poród
Na swojej drodze zawodowej spotkałam wiele dzielnych
kobiet, które zrealizowały marzenie o naturalnym porodzie po
wcześniejszych komplikacjach. Historię jednej z nich zamieściłam
w tym numerze. Mam nadzieję, że jej relacja będzie dla Was
inspiracją. Każda z nas potrzebuje pozytywnych przykładów,
by uwierzyć we własne siły.
Pozytywny przekaz niesie fotoreportaż o grupie kobiet, które
poznały się na prowadzonych przeze mnie zajęciach Szkoły
Świadomego Macierzyństwa. I choć rodziły kilka miesięcy temu,
mają potrzebę dalszych kontaktów. Regularnie się spotykają,
wymieniają doświadczeniami. Większość z nich ma za sobą
doświadczenie porodu domowego. Przekonały się że poród domowy
jest bezpieczny, daje bezcenne poczucie siły i kontroli
nad sytuacją. One już uwierzyły w swoje możliwości,
teraz zachęcają do tego inne kobiety.
W kolejnych numerach Kwartalnika przedstawimy mało znane
metody, które leczą nasze ciało, umysł i duszę.
Skuteczność takich terapii obserwuję w swoim gabinecie lekarskim.
Na początek przybliżamy masaż Shiatsu. Jest to prosta i skuteczna
terapia, która przywraca równowagę energetyczną organizmu,
poprawia nastrój i przyspiesza proces leczenia. Polecam
ją kobietom, które mają nieregularne miesiączki, zaburzenia
płodności, nawracające stany depresyjne oraz dla kobiet w ciąży
i po porodzie.
Mam nadzieję, że lektura kwartalnika dostarczy Wam cennej wiedzy
i zainspiruje zmiany w Waszym życiu.
C Często zadaję sobie pytanie: w jaki sposób
C
dotrzeć do kobiet, by uwierzyły w swoje
możliwości. Każda z nas potrzebuje wsparcia,
jednak prawdziwa siła tkwi w nas samych.
Pragnę przedstawić historię niezwykłej kobiety,
która uwierzyła w siebie. I zwyciężyła. Jej walka
o poród siłami natury, pokazuje jak ważna jest
nasza świadomość. Pani Maria postanowiła urodzić
w sposób naturalny. Zrozumiała bowiem, że sposób
przyjścia dziecka na świat jest bardzo ważny dla jego zdrowia i zycznego,
rozwoju psychicznego i emocjonalnego.
Świadomość to pierwszy krok. Niestety w Polsce od kilkunastu lat lawinowo
rośnie liczba cesarskich cięć. Nierzadko są to tzw. cesarki na życzenie. Kobiety
pochopnie godzą się na taki przebieg porodu. Zanim jednak zdecydujemy się
na taki krok, warto rozważyć wszystkie „za” i „przeciw”, i dopiero wówczas
podjąć decyzję. Do tego potrzebna jest jednak rzetelna wiedza.
Pamiętajmy, że poród jest procesem mózgowym. Na jego przebieg ma wpływ
tzw. stara część mózgu, odpowiedzialna za instynktowne, pierwotne zachowania.
W tej części mózgu zakodowane są rozterki, lęki i obawy, które często
wpływają na wystąpienie komplikacji w czasie porodu. Właśnie dlatego ważne
jest „przepracowanie” naszych lęków i obaw poprzez wizualizacje, ai rmacje
uczestnictwo w szkole rodzenia i pozytywną lekturę. Pracując z kobietami
zachęcam je do podjęcia wyzwania, jakim jest poród naturalny. Wiem, że wymaga
to odwagi, determinacji i konsekwencji. Warto uwierzyć w siebie, bo nawet
wcześniejsze porody przez cesarskie cięcie nie wykluczają porodu siłami natury.
Pięknie ukazuje to historia Marii Kołodziejczyk.
płodności, nawracające stany depresyjne oraz dla kobiet w ciąży
Mam nadzieję, że lektura kwartalnika dostarczy Wam cennej wiedzy
i zainspiruje zmiany w Waszym życiu.
dr nauk med. Preeti Agrawal
Pięknie ukazuje to historia Marii Kołodziejczyk.
Pięknie ukazuje to historia Marii Kołodziejczyk.
Pięknie ukazuje to historia Marii Kołodziejczyk.
www.kobietainatura.pl
Pisz do nas: fundacja@kobietainatura.pl
www.kobietainatura.pl
5
4
869782811.019.png 869782811.020.png 869782811.021.png 869782811.022.png 869782811.023.png 869782811.024.png 869782811.025.png 869782811.026.png 869782811.027.png 869782811.028.png 869782811.029.png 869782811.030.png 869782811.031.png 869782811.032.png 869782811.033.png 869782811.034.png 869782811.035.png 869782811.036.png 869782811.037.png 869782811.038.png 869782811.039.png 869782811.040.png 869782811.041.png 869782811.042.png 869782811.043.png 869782811.044.png 869782811.045.png 869782811.046.png 869782811.047.png 869782811.048.png 869782811.049.png 869782811.050.png 869782811.051.png 869782811.052.png 869782811.053.png 869782811.054.png 869782811.055.png 869782811.056.png
podmiotem sytuacji. Po dwunastu
godzinach lekarz wraz z położnymi
zadecydowali o cięciu cesarskim, gdy
po podaniu oksytocyny, jako antidotum
na wolno postępujące rozwieranie
szyjki macicy, wystąpiły zaburzenia
w tętnie dziecka. Prosiłam o
wstrzymanie się z kroplówką, chciałam
zwiększyć swoją aktywność, pochodzić
po schodach (do tej pory głównie
leżałam pod KTG), ale zbyto moje
prośby ironicznym milczeniem. Nikt
ze mną nie polemizował. Po prostu
personel robił swoje.
w zgodzie z sobą, na poszukiwaniu
wsparcia od pokrewnych dusz, a także
na otwartości, która pozwala godzić się
z różnymi scenariuszami, nawet tymi
niechcianymi, nawet takimi, których nie
bylibyśmy w stanie sami przewidzieć
wcześniej.
Zanim nabraliśmy tego przekonania
i pewności było dużo niepewności.
Druga ciąża przebiegała bez
najmniejszych komplikacji.
Towarzyszył mi jednak lęk o zdrowie
dziecka racjonalnie podyktowany
moimi infekcjami wirusowymi
w pierwszym trymestrze i chorobą
zakaźną starszego dziecka. Oprócz
tego część obaw była po postu stałym
elementem mojego wewnętrznego
krajobrazu.
Rutynowe
Przyjście na świat naszej Małej
Miry było największym prezentem,
jaki mogliśmy dostać od życia. Tak
uznaliśmy oboje z mężem, jeszcze
w trakcie nocy cudów. Nocą cudów
nazwaliśmy noc narodzin naszej
córeczki.
Prezent ten otrzymaliśmy niejako
w pakiecie razem z porodem synka
Brunona, który przyszedł na świat
nieco ponad cztery lata wcześniej. To
również był dar, jakkolwiek trudny
dar – Bruno urodził się przez cesarskie
cięcie. Te dwa zdarzenia, tak bardzo
różne od siebie, stanowią dla nas jedną
spójną naukę. Doświadczyliśmy na
sobie jak wiele można zbudować na
zaufaniu do samych siebie i do losu, na
podążaniu za własną intuicją, na byciu
P ierw szy poró d
D r u g a c ¿ a
Świadomy
podód
Przy drugiej ciąży powróciła do mnie
myśl o porodzie w domu. Wznowiłam
poszukiwanie położnych. Teraz sytuacja
wyglądała znacznie lepiej. Otrzymałam
kilka kontaktów z różnych źródeł,
które, jak się okazał o, prowadziły do
tej samej osoby. Cieszyłam się, że coś
się jednak ruszyło w konserwatywnym
Krakowie, że tu również zaczyna
kiełkować myśl o przyznaniu kobiecie
głównej roli w sytuacji porodu. Ale za
każdym razem słyszałam w gabinecie
ginekologicznym, że powinnam się
nastawić na kolejną cesarkę. „Jak się
pani uda urodzić dołem, będzie pani
miała miłą niespodziankę!” O marzeniu
związanym z porodem w domu
w ogóle nie wspominałam. Natomiast
moje wewnętrzne pragnienie rodzenia
w domu przekornie umacniało się.
Od położnika wykonującego USG
usłyszałam np. „Poród to beczka
prochu! Nigdy nie wiadomo kiedy
wybuchnie i z jakim skutkiem.”
Czułam sprzeciw wobec tak
katastrofalnych wizji. Potrzebowałam
wsparcia i wzmocnienia, a nie
straszenia. Miałam pod dostatkiem
obaw własnych. Jednocześnie czułam,
że to nie jest „moja prawda” o porodzie.
Owszem przyjście na świat pierwszego
synka odbyło się przez cesarkę, ale
długo po tym miałam poczucie, że
coś mi odebrano. Pozwoliłam to
sobie odebrać. Jakby przez szpitalne
normy i chęć działania personelu,
nie pozwolono memu ciału działać
we własnym tempie. Ja też się w tym
zagubiłam i nie stanęłam wystarczająco
stanowczo we własnej obronie. Nie
miałam wtedy ochoty, ani energii na
walkę z ludźmi, którzy działali w dobrej
wierze, ale wbrew moim odczuciom.
Tym razem też nie chciałam zbroić
się przed pójściem do szpitala, jak do
obrony przed atakami.
Marzenie o porodzie w domu było
podyktowane motywacją „od”. Było
też jednak uzupełniane przeczuciem,
że poród może być niesamowitym
przeżyciem, które odkryje dla mnie
jakąś prawdę o życiu, o mnie. A może
nawet o umieraniu. Wiedziałam, jakąś
intuicyjną wiedzą, że w świadomym
porodzie, jest dla mnie „coś”, jakiś
diament . To była „moja prawda”
o porodzie.
Przebyta wcześniej cesarka była
ważnym przeciwwskazaniem, na które
zwracali mi uwagę niemal wszyscy,
procedury
Tym bardziej chciałam, aby nie
powtórzył się scenariusz z pierwszego
porodu. Wtedy również poszukiwałam
położnych asystujących przy porodach
w domu, ale gdy w fundacji „Rodzić
po Ludzku” powiedziano mi, że nie
dysponują telefonami do takich osób
na terenie Krakowa, rozstałam się
z tym pomysłem. Zignorowałam
subtelne oznaki, że prowadząca mnie
ginekolog, jak i położna z poleconego
przez nią szpitala, mają zupełnie
odmienne podejście do porodów. Inną
i lozoi ę, według której rodził szpital,
a nie ja. Gdy zadawałam pytania
o rutynowe procedury typu
nacinanie krocza usłyszałam:
„Oczywiście kochana, że pytamy
pacjentkę czy wyraża na to
zgodę, ale Ty i tak zrobisz to, co Ci
powiemy, ponieważ my działamy dla
dobra twego i dziecka.” Coś mi w tym
nie pasowało, ale przemilczałam ten
komentarz i przeczekałam niepokojącą
intuicję. Poprzestałam na tym,
że zaklinałam w duchu, aby nie trai ć
na tą położną. Trai łam. Potem, gdy
z biegu życia, z zaabsorbowania pracą
zjawiłam się na porodówce, nie czułam
się za grosz bezpiecznie, nie byłam
6
7
869782811.057.png 869782811.058.png 869782811.059.png 869782811.061.png 869782811.062.png 869782811.063.png 869782811.064.png
z którymi poruszałam ten temat. We
mnie samej zmagały się co najmniej
dwa głosy. Jeden wątpiący: „ Być
może moje ciało ma jakiś defekt,
zlokalizowany w szyjce macicy, przez
który poród nie postępuje tak, jak
powinien.”
szczególnie kojące zważywszy,
że maleństwo doświadcza ich właśnie
przeszedłszy przez traumę narodzin.
Gdy położna mówiła o swoim wahaniu
co do rodzenia z nami w domu,
wynikającym z pierwszego porodu
przez cesarskie cięcie, przyjmowałam
jej obawy jako przejaw
profesjonalizmu. Tym bardziej
chciałam, aby to ona wspomagała nas
swym doświadczeniem i troską.
Tymczasem Tomasz - mój mąż
– wciąż nie był przekonany do porodu
domowego.
Był moment kiedy pomyślałam,
że nawet mając te dwa i lary (męża
i położną) bez pełnej determinacji
z jego strony, aby towarzyszyć mi
w rodzeniu w domu, musze odpuścić.
Uznałam, że to będzie wystarczający
scenariusz dopiero wtedy, gdy zrobię
naprawdę wszystko, aby rodzenie
w domu stało się możliwe.
Życie wspiera realizację wielkich
pragnień. Przypomniałam sobie, że
w książce doktor Agrawal czytałam,
że wcześniejsza cesarka nie wyklucza
porodu siłami natury. Nawiązałam z nią
kontakt, z którego wynikło zaproszenie
na warsztat dla par przygotowujących
się do porodów w domu.
N o c c u d ó w
szybciej niż myślałam. Drugi,
intensywny etap porodu trwał
dla mnie chwilkę. W rzeczywistości
zegarowej było to 4 i pół godziny.
Mira urodziła się kilka minut po
północy. Cudowna niespodzianka,
zwłaszcza, że spodziewaliśmy się
drugiego syna. Pomyślałam, że oto
zdarza się cud. Cud, który zdarzył
się już miliardy razy na świecie.
Najpopularniejszy i zarazem najbardziej
unikalny cud życia. Diamentem, który
na mnie czekał było po prostu bycie
w tym doświadczeniu. Poczucie jego
siły i siły własnej.
Poród nadszedł niespodziewanie
przed terminem, mimo, że podczas
badania niespełna tydzień wcześniej
nie wykształcała się jeszcze żadna
gotowość porodowa. Rano obudziły
mnie regularne skurcze co 15 min.
trwające ok. 30 sek. Ponieważ dzień
był pełen zaplanowanych rzeczy
postanowiłam spokojnie działać
zgodnie z planem i poczekać na rozwój
sytuacji. Kiedy nie miałam już żadnych
innych mogłam wreszcie po prostu
być, a moje bycie zmierzało szybkimi
krokami do wydania na świat nowego
życia.
Trudno mówić o czasie, ponieważ
właściwie straciłam poczucie czasu.
We wcześniejszym etapie porodu
byłam zaskoczona, że płynął on
Oraz drugi głos, który szeptał co
raz bardziej przekonująco, że moje
ciało jest perfekcyjnie stworzone do
porodu, moja psychika i dusza też, że
jestem stworzona do rodzenia dzieci,
pracowały wszak na to miliony lat
ewolucji i zastępy kobiet rodzących
przede mną.
Teraz ja muszę „tylko” temu zaufać
i zadbać o stworzenie na czas porodu
sprzyjających warunków.
To już właściwie nie było myślenie,
tylko potrzeba płynąca ze „starego”
mózgu, jakiś silny atawizm. Wtedy
pojawiło się napięcie między mną
a mężem, który czując, że pragnienie
rodzenia w domu narasta we mnie
fanatycznie, zaczął stawiać pytania
o bezpieczeństwo i przywoływać
racjonalność. Położna również studziła
mój zapał proponując opcje pośrednie:
rozpoczęcie porodu i kontynuowanie
go do zaawansowanej fazy w domu,
po czym wyjazd do szpitala. W takim
planie gubiło się dla mnie sedno:
pragnęłam, aby klimat jaki poczuje
moje maleństwo po urodzeniu był
klimatem domowym, aby to moje
i męża ręce je tuliły, aby czuło naszą
miłość i radość z tego, że przybywa na
świat, zamiast doświadczać fachowej,
ale bezosobowej obsługi związanej
z odśluzowywaniem, pomiarami
i szczepieniami. Te procedury nie są
Pojechaliśmy na ten warsztat z
mężem, jako reprezentanci różnych
opinii, a wróciliśmy jako w pełni
spójna, mocno przekonana do swoich
wyborów para.
Warsztat była dla nas obojga ważnym
wydarzeniem, a także pretekstem
do wielu rozmów, które były dla nas
oczyszczające i zbliżające. Zyskał więc
na tym również nasz związek.
8
9
869782811.065.png 869782811.066.png 869782811.067.png 869782811.068.png 869782811.069.png 869782811.070.png 869782811.072.png 869782811.073.png 869782811.074.png 869782811.075.png 869782811.076.png 869782811.077.png 869782811.078.png 869782811.079.png 869782811.080.png 869782811.081.png 869782811.083.png 869782811.084.png 869782811.085.png 869782811.086.png
Czy wiesz że ...
Uwierzyły w swoje możliwości, teraz
zachęcają inne kobiety do porodu w
domu. Podkreślają, że poród w domu
był czymś naturalnym i nie wymagał od
nich wyjątkowych poświęceń. Kobiety
wspominają poród w domu bardzo po-
zytywnie: nic nie zakłóciło tego natu-
ralnego procesu. Fakt że poród odbył się
w domu sprawił, że czułam się bezpiecz-
nie. Antoś urodził się w naszym gnieź-
dzie, czułam, że to najlepsze dla niego
i dla mnie - wspomina pani Małgosia.
Dlaczego się spotykają? Najważniejsze
jest wsparcie. Tu są dziewczyny, które
podobnie myślą o wychowaniu, odży-
wianiu. Jest to też świetna okazja dla na-
szych maluchów: mogą oswoić się z in-
nymi ludźmi. W domu praktycznie cały
dzień jesteśmy same. Z radością myślę
o kolejnym spotkaniu- mówi pani Ewa.
Podkreślają, że mogą na siebie liczyć.
Nie bez znaczenia jest też inny aspekt:
liczą, że tatusiowie pójdą ich śladem.
Pierwsza próba już była- wspólny grill
wypadł znakomicie. Przed nimi okazje
do kolejnych spotkaniach ( pierwsze
urodziny ich pociech w tym roku) może
wtedy nasi tatuśkowie wymienia się
jakimiś dobrymi pomysłami, będą bar-
dziej aktywni…- zastanawia się pani
Ewa. Życzymy tego wszystkim mamu-
siom, „tatuśkom” a przede wszystkim
maluchom!
Dlaczego ³apiemy
przeziêbienie?
Dlaczego ³apiemy
Przeziêbienie
W DOMU
Co roku prawie połowa Polaków
„łapie” przeziębienie, a u 40 procent z
nich rozwinie się grypa. Przeziębienie
może wystąpić o każdej porze roku w
przeciwieństwie do grypy, która zwykle
rozwija się późną jesienią i zimą. Poza
zakażeniem dróg oddechowych, grypa
wywołuje wysoką temperaturę, bóle
mięśni i silne osłabienie. Mogą także
wystąpić wymioty i rozwolnienie, a w
wyjątkowych przypadkach grypa może
doprowadzić nawet do zapalenia płuc.
Większość z nas uważa, że to bakterie
i wirusy są przyczyną przeziębienia
i grypy. Jeżeli jest to prawdą, to
dlaczego niektórzy są zdrowi kiedy
wszyscy w pracy i w domu są
przeziębieni lub mają grypę? Otóż
niektórzy dzięki wydolnemu systemowi
immunologicznemu potrai ą się bronić
przed atakiem wirusów. Decyduje o
tym dieta, tryb życia, praca i stres- to
one wpływają na stan naszego układu
immunologicznego.
NAJLEPIEJ
Łączy je doświadczenie porodu
domowego. Poznały się na za-
jęciach Szkoły Świadomego Ma-
cierzyństwa prowadzonej przez
dr Preeti Agrawal. I choć rodziły
kilka miesięcy temu mają potrze-
bę dalszych kontaktów.
Dieta
Przeziêbienie to naturalny
sposób odtrucia w³asnego
organizmu
Spotykają się raz w tygodniu w mieszka-
niu jednej z mam. Podkreślają, że fajnie
jest spotkać się i pogadać, wymienić
doświadczeniami. Raz w tygodniu to
wcale nie za często- przekonuje pani
Ania. Wszystkie zapewniają, że bardzo
czekają na te spotkania.
Przekonały się, że poród domowy jest
bezpieczny, ba, w pewien sposób bez-
pieczniejszy od szpitalnego. Nie ma w
nim miejsca na rutynę, zbędne zabiegi,
czy leki. Uwierzyłam w swoje możliwo-
ści jestem dumna z tego, że urodziłam w
domu -mówi Ania. Same wybrały położ-
ną, one też decydowały o tempie poro-
du i dogodnej pozycji. Miały więc to, co
najważniejsze: poczucie bezpieczeństwa
i kontroli nad sytuacją.
Zaburzenia funkcji układu
immunologicznego mają ścisły
związek z naszą dietą. Największym
„szkodnikiem” są cukry proste, które
upośledzają funkcję białych krwinek.
Druga grupa to produkty pochodzenia
zwierzęcego – mięso i przetworzony
nabiał (mleko i sery homogenizowane).
Zawarte w nich toksyny, bakterie,
hormony, pestycydy i antybiotyki
upośledzają naszą odporność. Warto
także unikać wszelkich produktów,
które zawierają syntetyczne barwniki,
wzmacniacze zapachu i smaku,
konserwanty i syntetyczne oleje.
Według medycyny naturalnej przezię-
bienie lub grypa jest jednym ze sposo-
bów na odtrucie własnego organizmu.
Kiedy nasz system immunologiczny
jest osłabiony przez złą dietę, stres,
nadmiar pracy czy brak odpoczyn-
ku- przeziębienie lub grypa może
odtruwać nasz organizm za pomocą
gorączki, kataru czy biegunki.
maluchom!
10
11
869782811.087.png 869782811.088.png 869782811.089.png 869782811.090.png 869782811.091.png 869782811.092.png 869782811.094.png 869782811.095.png 869782811.096.png 869782811.097.png 869782811.098.png 869782811.099.png 869782811.100.png 869782811.101.png 869782811.102.png 869782811.103.png 869782811.002.png 869782811.003.png 869782811.004.png 869782811.005.png 869782811.006.png 869782811.007.png 869782811.008.png 869782811.009.png 869782811.010.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin