Twardowski Jan - Utwory zebrane Tom 11.pdf

(492 KB) Pobierz
Ks. Jan Twardowski - Utwory zeb
Ks. Jan Twardowski
Utwory zebrane tom 11
Któryś za nas cierpiał rany
Na drodze krzyża
Zebrała i opracowała Aleksandra Iwanowska
 
Niewiele zważaj na to, kto jest za lub przeciw tobie,
lecz tak postępuj i o to się staraj,
aby Bóg był we wszystkim, co czynisz.
Tomasz á Kempis, O naśladowaniu Chrystusa
 
Kilka słów na początku
Nie ma człowieka, który nie spotkałby się z krzyżem, krzyżem Chrystusa, krzyżem
własnym. Czy wie, że spotkał źródło życia? Może ugina się pod ciężarem gniotącego
jarzma, zbyt ciężkiego, by unieść je samemu?
Rozważania tajemnic Drogi Krzyżowej są zaproszeniem do spotkań: z samym sobą,
z własną samotnością i cierpieniem, z ludźmi, ale przede wszystkim z Jezusem, który
na najtrudniejszej Drodze swojego życia obdarza nas miłością w najpełniejszym
wymiarze.
Ksiądz Jan Twardowski od kilkudziesięciu lat odprawia nabożeństwa Drogi
Krzyżowej w kościele Sióstr Wizytek w Warszawie. W każdy piątek Wielkiego Postu
staje przy kolejnych stacjach z pytaniami, refleksjami, modlitwami, jakie rodzą się w
sercach wszystkich zaproszonych do odbycia tej najtrudniejszej drogi Chrystusa. Jak
sam wyznaje, ośmiela się odejść od schematu odprawiania Drogi Krzyżowej.
Proponuje inne spojrzenie, inne wejrzenie w siebie. Oddane do rąk Czytelników
autoryzowane rozważania są próbą wyjścia poza przyjętą konwencję. Poszczególne
stacje nie noszą kolejnych numerów, ale tytuły, same zaś rozważania często więcej
mówią o miłości niż o cierpieniu. Są zatrzymaniem się nad pytaniem dlaczego Jezus
cierpiał, pokazaniem, że Droga Krzyżowa nie jest wypełniona tylko cierpieniem, ale
miłością do nas, miłością tak wielką, że umiała aż tak cierpieć. Ks. Twardowski
uświadamia nam, że Jezus z jednej strony nadał sens temu, co po ludzku absurdalne, z
drugiej — stale ubogaca człowieka darem wiary, aby i on przyjął tajemnicę cierpienia i
śmierci, miłości mimo bólu, aby odkrył sens tego, co może mu się wydawać sensu
pozbawione.
Tomasz a Kempis w Naśladowaniu Chrystusa zapisał: „Kiedy już dojdziesz do
tego, że utrapienie stanie ci się słodkie i polubisz je dla Chrystusa, wiedz, że dzieje się
z tobą dobrze, bo znalazłeś raj na ziemi. Dopóki ciężko ci cierpieć i starasz się przed
krzyżem uciec — źle z tobą; lęk przed cierpieniem wszędzie za tobą pójdzie”. Przy
tajemnicy każdej stacji Drogi Krzyżowej Jezus zdaje się błagać człowieka, by się nie
bał i zawsze pamiętał, że naśladowanie jest niczym innym, jak wiernością, podążaniem
po śladach pozostawionych przez tego, który szedł pierwszy. To Chrystus szedł
pierwszy i jako Bóg zdecydował się przeżyć całą ludzką egzystencję z jej
najtrudniejszymi doświadczeniami, samotnością, tęsknotą, cierpieniem, ofiarą. Wszedł
w czas i przez to uświęcił ludzki czas, czas, który w życiu człowieka wypełniony jest i
radością, i cierpieniem. Uświadomił, że radość może być zarówno drogą do zbawienia,
jak i do przegranej; podobnie cierpienie może stać się drogą i do zbawienia, i do
przegranej. Stale pyta jak chcemy przeżyć daną nam radość i zadane cierpienie.
Odpowiedzią na pytanie „jak” jest nasze trwanie w Chrystusie, który poprzez
tajemnicę wcielenia uświęcił nasze ludzkie ograniczenia, radości i kłopoty. Z
niezrozumiałego w oczach człowieka cierpienia uczynił drogę do zmartwychwstania.
Po ludzku poniósł klęskę, która ostatecznie okazała się zwycięstwem.
Czytelnik wierszy ks. Twardowskiego w zebranych tu rozważaniach bez trudu
odnajdzie podobny klimat, świadectwa tej samej wrażliwości autora, który wciąż
wyłuskuje ewangeliczne paradoksy, jako jedyną drogę nie tyle do zrozumienia, ile
zbliżenia się do Tajemnicy: krzyż nie jest znakiem hańby i cierpienia, ale jest znakiem
miłości, cierpienie nie jest nieszczęściem, ale doświadczeniem, które ma nam pomóc w
dojrzewaniu, słabość jest siłą, śmierć nie kończy życia, ale jest jego początkiem, jest
spotkaniem z Bogiem. Na Drodze Krzyżowej mimo bólu i dramatu można nawet
przeżyć chwile radości ze spotkania z Matką, nieoczekiwanym przyjacielem, pomocną
 
Weroniką. W tajemnicach bolesnych zawiera się radość, płynąca z wypełnienia do
końca powołania, kiedy można było Ojcu powiedzieć: wykonałem wszystko, spełniłem
to, co chciałeś, w taki sposób, w jaki chciałeś i tak długo, jak chciałeś: „Nic Mnie od
Ciebie nie oderwało, ani ludzka złość, ani nogi, które słabły i upadały, ani ręce, które
mdlały, ani serce, które przebito żelazem”, ani myśl natrętna, że jest coś okrutnego w
Bożym świecie. Radość z wierności do końca; człowiek potrafił kochać Boga i ludzi
do końca, w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie do końca. Radość dla nas, bo Jezus
nas zbawił, to znaczy uratował od rozpaczy. Przekazał tajemnicę mocy zranionej,
doświadczonej miłości, nauczył jak czerpać ze skarbu cierpienia, zrodzonego z ducha
miłości.
W zebranych tu tekstach odnajdziemy — znane już wcześniej z wierszy — próby
odświeżania języka, jak sam autor nazywa niektóre choćby określenia, odnoszące się
do spotkanych na Drodze Krzyżowej osób: Piłat „z brudną raną”, Matka Boża —
„podarunek od samego Boga”, Cyrenejczyk — „obgadany anioł”, Weronika —
„urodzona z ludzkiej tęsknoty”, „biegnąca drogą krzyża”, niewiasty — „gaduły na
drodze”. W języku księdza każde spotkanie jest „przypadkiem starannie
przygotowanym”, chusta Weroniki — „pierwszym prymicyjnym obrazkiem”, krzyż —
„kartą wstępu do nieba”, grób —”ostatnim mieszkaniem na ziemi”.
Część rozważań przynosi świadomie powtarzane przy każdej stacji słowa, które
obecne na całej drodze towarzyszą bezustannie idącemu nią człowiekowi i są dlań
oparciem, zapadają w serce i pamięć, stając się cierpliwą modlitwą.
Kolejność rozważań nie jest przypadkowa: początkowe mówią o wydarzeniach
„wtedy”, dalsze — łączą perspektywę „wtedy” z rzeczywistością „teraz”, końcowe
mówią o naszym ludzkim „teraz” w odniesieniu do Drogi Krzyżowej Chrystusa. Ma to
uzmysłowić nam, jak bardzo tamte wydarzenia nadały sens wszystkim obecnym i
kalendarzowy czas nie odgrywa tu żadnej roli. Taki porządek zbioru nie narzuca
jednak lektury tekstów w sposób ciągły. Osobisty dialog z Jezusem można przeżyć
sięgając po dowolnie wybrane rozważania.
Spotkania na Drodze Krzyżowej są także spotkaniami z Ziemią, która była
świadkiem miłości do końca.
Dla człowieka wiary Ziemia Święta jest zawsze ziemią tamtego czasu, powrotem do
źródeł. Stąd też znalazły się w zbiorze rozważania związane z miejscami biblijnymi.
Kiedy dane nam stanąć na nich własnymi stopami, doświadczamy mocy żywej
Ewangelii. Miejsca te wyzwalają w człowieku, może dotąd nienazwane, pragnienia
czystości, świętości, Boga, ożywiają tęsknoty, które wyznaczają drogę do zbawienia.
Jednocześnie zapraszają do życia Jego życiem na pielgrzymiej drodze, jaką nam
wyznaczył, i uwrażliwiają na to, abyśmy w tym, co robimy, szukali przede wszystkim
Jego, pamiętając, że kto szuka tylko siebie — nie znajdzie ani siebie, ani Boga, a kto
szuka Boga — znajdzie i Boga, i siebie. Znajdzie przy tym przyjaciela, a spotkanie z
nim stanie się darem, który zmieni nas i wyzwoli dobro.
Bóg pragnie być obecny w życiu każdego człowieka. Stale puka do naszych serc i
czeka. Jest spragniony naszej miłości, nawet tej zranionej („twej miłości zranionej Bóg
łaknie jak chleba”, z wiersza Nieszczęście nie–nieszczęście). Bóg obdarzył nas wolną
wolą, która jest niczym innym, jak zadaniem sobie pytania: kocham czy nie? Wolna
wola jest pytaniem o miłość. Czy chcę dobrowolnie podjąć trud w imię miłości? Czy
chcę pamiętać, że miłość jest wyjściem poza siebie, zapomnieniem o sobie („zapomnij
że jesteś gdy mówisz że kochasz”, z wiersza Kiedy mówisz). Czy porwie mnie
zapewnienie: nie bój się stracić — kochając nigdy nie tracisz? Czasem odczuwamy
strach przed miłością. Obawiamy się, że kochając będziemy bezradni, słabi, bezbronni.
„Bojąc się miłości — boimy się iść z Jezusem, który kochając i karmiąc wszystkich
Chlebem, właśnie stał się bezradny, słaby, bezbronny”, mówi autor rozważania Nie o
 
samym sobie. „Nie bój się kochać jeśli tylko wierzysz”, dopowiada w wierszu Nie bój
się.
Spotkania na Drodze Krzyżowej zapraszają do wspólnej wędrówki z Jezusem w
każdym, nawet tym najtrudniejszym, momencie życia, bez lęku, w poczuciu
bezpieczeństwa, z pełnym zaufaniem nawet wtedy, kiedy plany Boże są trudne do
zrozumienia: „Jeśli nie wiesz dokąd iść / sama cię droga poprowadzi” (z wiersza Jak
się nazywa). Jedynie dzięki wierze można w krzyżu dostrzec nie martwe drewno, ale
drzewo życia, które wciąż rodzi owoce dobra i miłości, a jego soki są źródłem życia i
nadziei na odrodzenie. Jezus stale i cierpliwie, delikatnie, w poszanowaniu naszej
wolności, z miłością zapewnia, że droga przebyta z Nim jest drogą ku wolności i
zbawieniu: „Nie bój się, wierz tylko!” (Mk 5,36).
Aleksandra Iwanowska
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin