Twardowski Jan - Utwory zebrane Tom 12.pdf

(557 KB) Pobierz
Ks. Jan Twardowski - Utwory zeb
Ks. Jan Twardowski
Utwory zebrane tom 12
Mimo wszystko. Felietony i anegdoty
Zebrała i opracowała Aleksandra Iwanowska
 
Wstęp
Ksiądz piszący felietony, ksiądz zbierający anegdoty — czy to możliwe? Możliwe,
jeśli jest nim ksiądz Jan Twardowski. Poczytność felietonów, zwłaszcza tych
publikowanych w „Urodzie”, znikające błyskawicznie z półek księgarskich kolejne
wznowienia Niecodzienników potwierdziły z jednej strony potrzebę niebanalnego,
przystępnego pisania o sprawach trudnych, a z drugiej — tęsknotę do uśmiechu,
przejawów radości w naszym czasem smutnym świecie — mimo wszystko. Wrodzone
poczucie humoru, błyskotliwy dowcip, umiejętność podpatrywania życia, widzenie
świata uśmiechniętymi oczyma zrodziły nową dla księdza formę pisania, właśnie
felietony i anegdoty.
Znakomitą większość publikowanych w tomie dwunastym Utworów zebranych
felietonów stanowią teksty drukowane w „Urodzie” w latach 1998–2002.
Chciałoby się zapytać, jak ksiądz mógł publikować w czasopiśmie kobiecym? Mógł.
W dodatku — choć początkowo budziło to pewne zdziwienie — w miarę upływu
czasu poczytność felietonów księdza Twardowskiego, ukazujących się na łamach
„Urody” z inicjatywy ówczesnej Redakcji, zaczęła rosnąć. Rozwiały się obawy samego
Autora, czy — jako ksiądz — nie odstraszy czytelniczek. Myśli o codziennych
problemach, ludziach, postawach życiowych, czystości naszego języka, ludzkich
doświadczeniach, złu i dobru tego świata, przyrodzie, prowadzące do myśli o Bogu —
okazały się trafne i potrzebne, o czym świadczyły listy napływające do Redakcji
„Urody” oraz wyniki ankiety przeprowadzonej przez dr. Zbigniewa Bajkę z Instytutu
Prasoznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego wśród czytelniczek, dotyczącej
zainteresowania poszczególnymi działami czasopisma. Czytelniczki umieściły felietony
ks. Jana Twardowskiego na jej czele — obok felietonów Krystyny Jandy — dając w
78% oceny bardzo dobre.
W felietonach spotkamy tego samego autora, którego — jako znawcę życia,
wnikliwego obserwatora, spostrzegawczego psychologa — znamy przede wszystkim z
wierszy. Krytycy już dawno zauważyli, że Jan Twardowski zjednuje sobie czytelników
między innymi przez wprowadzanie do wierszy problemów ludzkiego codziennego
życia z jego różnorodnymi barwami.
Jako ksiądz piszący wiersze niepokoi się, że „tyle dzisiaj uczuć a mało miłości”,
podpatruje ludzką miłość „od pocałunku do pobicia” i zakochanych: „czasem
narzeczony całuje jak ryba”. Zastanawia się, dlaczego w miarę upływu czasu „opadają
skrzydła po locie godowym”, a „miłość […] / wytresowana oswojonych gryzie”.
Żartuje, jak bardzo może pomylić się „ktoś kto bije żonę by zranić teściową”. Wie, że
miłość jest zmienna, może przyjść „jak dama”, ale może odejść „jak chamka”, bo
ludzkie uczucia są zawsze niedoskonałe, nawet te najwznioślejsze — przecież „stale
kochamy to, co jest większe od nas”, „Miłość spełnioną daje tylko Bóg. Ona jest stałą
tęsknotą do Niego”.
Osobisty, poetycki przekaz wiary, postawa otwarta i ufna wobec świata, łącząca się
z każdym cierpieniem i ułomnością, zachwycona i zadziwiona pełnią i rozmaitością
życia, postawa dziecka Bożego otwartego na Łaskę — charakteryzują Jana
Twardowskiego, autora wierszy, a także zebranych tu felietonów, autora, który
wzrusza, prowokuje do zastanowienia się nad sobą, pochylenia nad tym, co robimy,
który pomaga w przetrwaniu trudnych chwil i ciężkich prób życia, a jednocześnie
wywołuje uśmiech, uwrażliwia i pokazuje, gdzie w życiu codziennym odkryć smak
radości.
Ks. Jan Twardowski do swoich felietonów, zwłaszcza tych publikowanych na
 
łamach „Urody”, często wplatał wiersze i anegdoty. W edycji Utworów zebranych
wiersze wypełniają tomy od czwartego po dziesiąty, anegdoty zaś zajmują drugą część
niniejszego tomu. Choć zasada wydania zbiorowego narzuca zamieszczenie danego
utworu w jednym miejscu edycji, zasadzie tej nie można podporządkować felietonów.
Publikowanie ich bez wplecionych doń wierszy czy anegdot burzyłoby bowiem zamysł
autora i kompozycję poszczególnych tekstów.
W tomie dwunastym Utworów zebranych spotkały się rozproszone dotąd felietony,
jedynie cykl z „Urody” (1998 nr 4 do 2001 nr 1) opublikowany został w książce pod
tytułem Smak radości. Felietony. Miejsca pierwodruku pozostałych, pochodzących z
różnych czasopism tekstów, wykazuje Nota edytorska.
Niech nas nie zdziwi fakt, że może niektóre myśli — podobne, czasem wręcz te
same — będą do nas wracały. Nauczyciel, kiedy chce coś bardzo ważnego przekazać,
powtarza to kilka razy. Bo jakże nie powtarzać myśli, które budzą nadzieję i wywołują
uśmiech.
Ksiądz Twardowski zapytany o sens życia na łamach tygodnika „Newsweek”
powiedział:
„Chcę głosić nadzieję, bo ludzie dobrzy są wokół nas, tylko my ich nie
dostrzegamy. Jesteśmy pesymistami, co piąty z nas cierpi na depresję […] Jesteśmy jak
ten człowiek z anegdoty, którego ktoś zapytał: «Dlaczego jesteś taki smutny? — Bo
na co dzień jestem błaznem, a teraz odpoczywam — odpowiedział». Pesymizm można
zwalczać humorem. […] Humor oczyszcza świat z pesymizmu, uzdrawia, pokazuje
pogodniejszą stronę życia” („Newsweek” 2002, nr 13).
Pokazaniu pogodniejszej strony życia, ożywieniu w nas nadziei niech służy ten tom
Utworów zebranych, po lekturze którego uśmiechniemy się — mimo wszystko.
Aleksandra Iwanowska
 
Felietony
 
Lekcje miłości
Najczęściej uczymy się z podręczników, z lektury dzieł literackich. Jeżeli chodzi o
mnie, uczę się najwięcej z przebywania z ludźmi, nieraz z przypadkowych rozmów.
Odwiedzałem kiedyś chorą kobietę, zupełnie samotną. Domyśliłem się, że kochała
kogoś, kto wyjechał za granicę w czasach, kiedy było trudno stamtąd wrócić.
Miłość różni się tym od przyjaźni, że może być nie—wzajemna, przyjaźń natomiast
nie może być bez wzajemności. Moja znajoma pisała do kogoś, kogo kochała, ale on
był zajęty kimś innym i odpisywał tylko czasem. Zauważyłem, że po otrzymaniu
każdego listu była ożywiona, szczęśliwa. Kiedyś zwróciłem uwagę, że jej miłość jest
chyba niewzajemna. Odpowiedziała mi, że miłość, nawet najgorsza, niewzajemna, jest
lepsza od żadnej.
Przypomniała mi się również druga znajoma, także chora. Odwiedzałam ją w
chorobie przez kilka lat i sam byłem wzruszony swoją gorliwością. Zdarzyło się
jednak, że raz wezwano mnie do niej, ale nie poszedłem, bo nieoczekiwanie z
zagranicy przyjechał do mnie znajomy. Okazało się, że umarła. Na jej pogrzebie
nieznajomy zwrócił się do mnie i powiedział: „Ksiądz nie był u niej w ostatniej chwili”.
Tłumaczyłem się, że przez pięć lat odwiedzałem ją regularnie. Usłyszałem odpowiedź:
„Kto do końca nie jest dobry, ten jest niedobry, choćby całe lata był dobry”.
Zapamiętałem to sobie na całe życie.
Muszę wspomnieć jeszcze inne spotkania. Przyszedł do mnie ktoś i powiedział
rozżalony, że mężczyzna to człowiek i zwierzę, a kobieta to anioł i zwierzę. Broniłem
kobiet do upadłego, ale mnie przegadał.
Słyszałem kiedyś anegdotę. Ktoś przyznał w rozmowie: „Moja żona to anioł” i
usłyszał: „A moja jeszcze żyje!”
Jedna z kobiet powiedziała mi, że kobieta może kochać inaczej narzeczonego,
inaczej męża, inaczej dziecko, inaczej ojca, ale ona kocha kogoś jednego tak, jak tych
wszystkich razem.
Wychowany na romantycznej lekturze o dozgonnej miłości, wierny czytelnik Romea
i Julii, wierzę jeszcze w miłość dozgonną, dłuższą niż na zawsze i przebywając z
ludźmi znajduję dzisiaj jej wzruszające przykłady, ale o tym napiszę w innym felietonie.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin