Glaukopis_13-14_recenzje.pdf

(452 KB) Pobierz
705090287 UNPDF
Recenzje
Recenzje
356
705090287.005.png 705090287.006.png
Recenzje
Marek Jan Chodakiewicz
Polskapolitykarównowagiisowietologia
Marek Kornat, Polska1939rokuwobecPaktuRibbentrop-Mołotow:Problemzbliżenie
niemiecko-sowieckiegowpolitycezagranicznejIIRzeczpospolit e j
(Warszawa: Polski Insty-
tut Spraw Międzynarodowych, 2002)
Marek Kornat, Polskaszkołasowietologiczny,1930 193 9
(Kraków: Arcana,
2003)
Marek Kornat, Bolszewizm,totalitaryzm,rewolucja,Rosja:Początkisowietologiiistu-
diównadsystemamitotalitarnymiwPolsce(1918 1939) , tom 1, 2
(Kraków: Księgarnia
357
Akademicka, 2003)
Marek Kornat, Politykarównowagi,1934 1939:PolskamiędzyWschodemaZacho-
dem
(Kraków: Arcana, 2007)
Polską scenę intelektualną obserwuję od bardzo dawna. Szczególną uwagę zwra-
cam na historię z racji mojej pasji i profesji. Koncentruję się zwykle na opracowaniach z mi-
kro-historii oraz na case studies tematów nowych, nieznanych, czy zapomnianych. Uwraż-
liwiony jestem szczególnie na metodologię oraz zdolność – świadomą czy podświadomą
– tworzenia w kraju prac kompatybilnych z opracowaniami powstającymi na Zachodzie.
Takich, których autorzy potraią potencjalnie swych zachodnich kolegów wciągnąć w dia-
log. Nie mam tu na myśli małpowania mód intelektualnych, gdzie teoryzowanie zastępuje
badania, czy bezmyślnego przejmowania kalek ideowych z dominującej obecnie na Zacho-
dzie politycznie poprawnej wykładni lewicowo-liberalnej. Chodzi mi natomiast o dyskusję
bez kompleksu niższości. Chodzi o kontynuację starej metody empirycznej, przy jedno-
czesnym otwarciu na płynące z Zachodu prądy, w sensie ich poznania i ocenienia, oraz kon-
frontacji swych prac z nimi i przez to przyswajania z nich tego, co wzmacnia logocentrykę
arystotelejsko-tomistyczną będącą esencją Zachodu.
W tym kontekście od jakiegoś czasu zwracałem uwagę na twórczość Marka Korna-
ta. Poznałem jego szkice publikowane w Arcanach , a potem monograie, które z nich wyrosły.
Wywoływały one u mnie wielkie ukontentowanie z kilku powodów.
Po pierwsze, czytając prace Marka Kornata wyczuwam, że jest on głęboko świa-
domy potrzeby dziejowej odtworzenia historii Polski po ponad pół wieku totalitarnej
i post-totalitarnej klatki. Ponadto, będąc świadomym swych zadań, historyk ten nie idzie
na kompromis z modami dnia bieżącego. Przyjmuje swoje obowiązki, ale odrzuca tani po-
klask i blichtr chwili obecnej. Jest to cecha solidności i niezależności bez której nie sposób
osiągnąć wybitności.
705090287.007.png 705090287.008.png 705090287.001.png
Recenzje
Po drugie, jestem pod bardzo pozytywnym wrażeniem szeroko rozumianego pro-
cesu intelektualnego, któremu Marek Kornat poddaje opracowywaną przez siebie proble-
matykę. Mianowicie wierzy on, że ideas have consequences . Postarał się więc najpierw zgłębić
myśl, a potem przebadać jej zastosowanie w praktyce. Badacz skoncentrował się na niezwy-
kle trudnej działce historii intelektualnej i połączył ją z historią dyplomatyczną. Jedna służy
za laboratorium drugiej. Pokusił się więc o odtworzenie dziejów intelektualnych elit II RP
w kontekście totalitarnego ducha czasów. Co więcej, Marek Kornat w zupełnie nietuzinko-
wy sposób potraił odrzucić pokusę oceny myślicieli Dwudziestolecia przez pryzmat dzi-
siejszych przesądów i chwilowych wartości. Wprost przeciwnie: rozważył pomysły i ana-
lizy niegdysiejszych gigantów intelektualnych RP według ich własnych miar oraz według
swoich własnych – markokornatowych – transcendentnych wartości ponadwymiarowych
i ponadczasowych. I dopiero po benedyktyńskim przywróceniu do życia myśli II RP w ta-
kiej formie, w jakiej widzieli ją jej twórcy i zgodnie z intencją z jaką ją tworzyli, Marek Kor-
nat słusznie i nowatorsko odważył się na przebadanie zastosowania i wpływów tej myśli na
polu dyplomacji – dziedzinie, która obecnie jest całkiem w niełasce na Zachodzie.
Po trzecie, zaobserwowałem, że w każdej ze swoich prac, monograii i szkiców, Ma-
rek Kornat prowadzi monolog wewnętrzny ze sobą. Za każdym razem dorośleje, wysnuwa
coraz głębsze wnioski. Za każdym razem stawia sobie kolejne postulaty badawcze, które
prowadzą go coraz dalej w swoich poszukiwaniach. Odrzuca pisanie według a priori wy-
znawanych preferencji ideologicznych. Nie kryje sympatii czy antypatii do opisywanych
przez siebie zjawisk, ale przy tym narzuca na siebie obowiązek jeszcze większego kryty-
cyzmu. Nie kryjąc sympatii do postaci historycznych potrai sprawnie wyabstrahować się
z poziomu personalnego i zakotwiczyć swój dyskurs w szerszym kontekście intelektualnym
czasów.
Po czwarte, jego wewnętrzny monolog intelektualny przekłada się na stale samo-
wzmacniane, samonapędzające się tradycjonalistyczne podejście metodologiczne. Wymu-
sza ono na nim niejako automatyczne oparcie się na empiryzmie. Mianowicie – znając całą
literaturę i propagandę tematu – słusznie odsunął je na bok jako nieadekwatne. I uczynił
to, co dobry historyk zawsze powinien czynić, a co staje się coraz większą niezwykłością
w postmodernistycznym świecie. Mianowicie Marek Kornat postanowił zbadać jak naj-
większą, możliwie pełną bazę dokumentalną zanim pokusił się o jakiekolwiek wnioski.
Czyli postawił na podejście archeologiczne. Uznał, że dotychczasowe opracowanie intere-
sujących go tematów było albo niewystarczające, albo wręcz niedopuszczalne, bowiem nie
opierało się na wystarczającej gamie empirycznych dowodów. Tylko bardzo szeroka kwe-
renda uprawnia naukowca do wyrażania opinii. Marek Kornat twardo podpisuje się pod
zdaniem, że badania powinny poprzedzić konkluzje. Metoda udostępniania jak najwięk-
szej gamy dokumentów i świadectw dotyczących opisywanego tematu pomaga również
współczesnym konkurentom-kolegom, czy następnemu pokoleniu w badaniach. Pomaga
nawet w ewentualnej korekcie wyciąganych wniosków, korygowaniu pomyłek, czy kontek-
tualizacji przedstawianych faktów. W tym sensie Marek Kornat wykonuje niezwykle po-
trzebną, lecz niesamowicie niewdzięczną robotę przekopywania terenu dla innych. Po tym
358
705090287.002.png
Recenzje
wszystkim nie sposób jest (o ile mamy do czynienia z uczciwymi naukowcami) nie odnieść
się do jego badań.
Po piąte, będąc pierwszym, solidnym badaczem tematu jednocześnie potraił stać
się klasykiem. I to nie dlatego, że był pierwszym i nie tylko dlatego, że z monologu we-
wnętrznego ukuł rygorystyczną metodologię, która samodyscypliną zaprowadziła go do
solidnych, krytycznych konkluzji. (Na przykład, trudno nie zgodzić się z nim, że polityka
równowagi Józefa Becka była oparta na pewnych solidnych przesłankach, a w tym doktry-
nie o dwóch wrogach, ale – co autor sugeruje, ale jeszcze nie rozwija dostatecznie szeroko
– że jednocześnie RP była zbyt słaba, aby prowadzić jakąkolwiek długofalowo skuteczną
politykę między III Rzeszą i Związkiem Sowieckim.) Marek Kornat został klasykiem głów-
nie dlatego, że potrai się unieść ponad patynę propagandowego dziedzictwa totalitaryzmu,
martyrologiczną wykładnię emigrancką i podziemną, oraz tandetny blichtr dzisiejszej poli-
tycznej poprawności. Przy tym jest nieobojętny. Daje nam jednocześnie dystans i pasję. Jest
to bardzo niezwykły przymiot u tak młodego historyka.
Jego dzieła są wybitnymi, oryginalnymi zjawiskami naukowymi. Pełnić będą jesz-
cze długo rolę lodołamaczy na wciąż skutych lodem totalitarnego bezwładu polach dziejów
Polski. Staną się – o ile Polacy zechcą – bardzo ważnymi wskazówkami do prowadzenia
polityki zagranicznej i uprawiania dyplomacji RP w stosunku do potężnych sąsiadów: Nie-
miec i Rosji. Mają dużą szansę zaistnieć na międzynarodowym poziomie intelektualnym.
Piszę, że mają dużą szansę, a nie że odegrają taką rolę nie dlatego aby sugerować,
że wartość dzieł Marka Kornata ogranicza się tylko do polskiej sceny intelektualnej. Mają
szansę, bowiem są pewne warunki, które dzieło musi spełnić. Marek Kornat postarał się, że
produkt jego intelektu wyróżnia się wybitnie na poziomie międzynarodowej gry intelektu-
alnej. Niestety przemówi on głównie do naukowców wyznających tradycjonalistyczną me-
todę historyczną. A ci stanowią małą garstkę. Każdy postmodernista, wyznawca nowego
historycyzmu, czy apologeta komunizmu zapewne wydmie wargi z pogardą, snując ponęt-
ne teorie nowych utopii i ignorując empiryczne badania Marka Kornata. Ponadto, histo-
ria dyplomatyczna jest obecnie traktowana bardzo po macoszemu. Historia intelektualna
widziana jest lepiej, lecz koncentruje się głównie na myślicielach lewicowych, szczególnie
skrajnych. Z tego powodu dzieła Marka Kornata mają małą szansę zaistnieć w akademii
zachodniej.
Nie jest to jednak jakąkolwiek winą tego badacza, a raczej odzwierciedla intelek-
tualny upadek uniwersytetów, szczególnie humanistyki. Jestem pewien mimo tego, że jego
dzieła zaistnieją nie tylko wśród garstki tradycjonalistycznych naukowców na uniwersyte-
tach, ale również w świecie think tanks , gdzie tego typu projekty są wciąż bardzo cenione.
Szczególnie ciepło odniosą się do nich rozmaici scholars-practitioners , ludzie z gruntu solid-
nie przygotowani intelektualnie do uprawiania statecraft , sztuki sprawowania władzy.
Dla wielu prace Marka Kornata będą po prostu szokujące. Udowadniają one do-
bitnie, że polska myśl intelektualna znacznie wyprzedzała zachodnią i była od niej zde-
cydowanie bardziej oryginalna. Bezpośrednie doświadczenia sąsiedzkie z totalitaryzmem
wyczuliły myślicieli polskich na to zjawisko. Dalej, dzieła Marka Kornata pokazują jak
359
705090287.003.png
Recenzje
360
niezwykle cenną w historii jest komparatystyka. Udowodnią, że zachodnia sowietologia
powojenna w wielu wypadkach wyważała otwarte drzwi – w swojej całkowitej prawie ig-
norancji dorobku intelektualnego II RP. W tym sensie największym, może nawet jedynym
błędem myślicieli Dwudziestolecia było to, że pisali po polsku. Ponadto, dzięki niezwykle
sprawnej polemice z kilkoma raczej niedopieczonymi historykami czy raczej amatorskimi
publicystami zachodnimi w sprawie Paktu Ribbentrop-Mołotow (np. Anthony Read, Da-
vid Fischer, czy Anita Prażmowska), Marek Kornat pokazuje ich raczej typową arogancję,
bezbronną ignorancję, płytkość analityczną, miałkość intelektualną, nieskrywany iloso-
wietyzm, oraz bezwstydne antypolskie uprzedzenia. Pozaarchiwalne fantazje niektórych
zachodnich publicystów czy pontyikalne analizy pewnych historyków oparte na wąskiej
bazie źródłowej na temat sowiecko-niemieckiej współpracy w świetle badań polskiego dzie-
jopisarza stają się po prostu smutne w swoim dyletanctwie.
Dlatego należy dzieła Marka Kornata wprowadzić jak najszybciej w obieg naukowy
na Zachodzie. Naturalnie historyk ten musiałby dostosować je do zachodnich wymagań
kulturowych. Musiałby dużo bardziej zgłębić zachodnią myśl sowietologiczną: nie tylko
w sprawach międzynarodowych, ale również wewnętrznych społeczeństwa sowieckiego.
Jego wiedza o trendach intelektualnych zachodnich vis-a-vis ZSRS jest na razie raczej dosta-
teczna tylko na polu spraw zagranicznych, szczególnie w sprawach modelu totalitarnego.
Nie jest jasne na ile historyk wyznaje się na innach szkołach sowietologicznych. Szczególną
uwagę będzie musiał zwrócić na rewizjonistów takich jak: Sheila Fitzpatrick, Jerry F. Ho-
ugh, Theodore von Laue, Moshe Lewin, Ronald G. Suny, Gail Warshovsky Lapidus, Robert
C. Tucker, czy: J. Arch Getty oraz na post-rewizjonistów takich jak Steven Kotkin, Igal Hal-
in, Peter Holoquist, Julie Hessler, Amir Weiner, czy Yuri Slezkine.
Marek Kornat musiałby skonfrontować myśl o totalitaryzmie w II RP, oraz swoje
przemyślenia o totalitaryzmie ze współczesnymi koncepcjami intelektualnymi zachodnich
intelektualistów, sowietologów szczególnie. Podkreślmy, że obecnie większość uważa samą
koncepcję totalitaryzmu za całkowicie skompromitowaną. Rewelacje Marka Kornata będą
dla nich po prostu szokiem i wzmocnią argumenty chlubnych wyjątków, takich jak np. Paul
Hollander, Martin Malia, Robert Conquest, Richard Pipes, czy Merle Fainsod, którzy wy-
stępują w obronie tego modelu. Marek Kornat pozna wtedy zapewne (o ile już tego nie zro-
bił – chociaż nie w znanych mi pracach), że główna linia konliktu – oprócz ideologii – prze-
biega między historią polityczną (a w tym dyplomatyczną), a historią społeczną (a w tym
intelektualną). Badacz nasz jest jednym z niewielu Polaków krajowych o kwaliikacjach,
które pozwalają mu objąć oba aspekty tego konliktu.
Konfrontacja przemyśleń opartych na badaniach archiwalnych Marka Kornata z te-
oriami wielu naukowców zachodnich szalenie wzmocni jego argumenty, nawet jeśli spro-
wadzi swoją polemikę tylko do przypisów. I nie powinien obawiać się, że tzw. akademicki
mainstream – zainteresowany najbardziej w gender , czy gay and lesbian studies – potraktuje go
albo patronizjąco, albo zignoruje. Bezsprzecznie będą o nim mówić z nienawiścią między
sobą, nawet jeśli nie doczeka się recenzji i polemik w głównych periodykach fachowych, ta-
kich jak choćby The Slavic Review , które postmodernistyczna większość niestety kontroluje.
705090287.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin