25 IV. O TYM, JAK LUIZA POKRZYŻOWAŁA PLANY PRZENIEWIERCY Lord Henryk Braddock, gubernator generalny Hindustanu, do pułkownika Barclaya, rezydenta przy osobie Holkara, księcia Maratów, w Bhagawapurze nad Narbadš: Kalkuta, l stycznia 1857 roku Z wielu ródeł mi donoszš, iż jakowe sprzysiężenie przeciwko nam się gotuje; zauważono oznaki tajemnego porozumienia w Luknowie, Potnie, Benaresie, w Delhi, u Radżaputów. a nawet u Sikhów. Jeżeliby rewolta wybuchła i ogarnęła księstwa Maratów, całe Indie w cišgu trzech tygodni stanęłyby w ogniu walki. Otóż należy tego uniknšć za wszelkš cenę. Otrzymawszy niniejsze pismo, winiene pan pod jakimkolwiek pretekstem nakłonić Holkara, ażeby rozbroił swe warownie i oddał nam w posiadanie swe armaty, strzelby, amunicję, jak również swój skarbiec. Tym sposobem nie będzie mógł działać nam na szkodę, skarbiec za jego posłuży jako zastaw, gdyby mimo tych rodków ostrożnoci zechciał się ważyć na jaki szaleńczy krok. Skarb Kompanii stoi pustkš i taki zasiłek byłby dla niego wielce pożyteczny. Jeliby za Holkar odmówił, będzie to znaczyło, iż kryje złe zamiary i niegodzien jest żadnych względów. W takim przypadku obejmujesz pan dowództwo trzynastego, piętnastego i trzydziestego pierwszego regimentu piechoty europejskiej, które wraz z czterema lub pięcioma regimentami kawalerii tubylczej i piechoty sipajów [8] odda pod pańskie rozkazy sir William Maxwell, gubernator Bombaju. Przystšpisz pan wówczas do oblężenia Bhagawapuru, jeliby za Holkar próbował układów, możesz pan z nim paktować jedynie w skrytoci. Najlepiej by było, gdyby padł w oblężeniu tak jak TipuSahib, [9] Kompania Indyjska [10] ma już bowiem doć tych krnšbrnych wasali. Nadto nie bylibymy zmuszeni wypłacać żołdu ludziom, którym po 8 Sipaje indyjscy żołnierze. 9 Tipu-Sahib (1751-1799) władca południowoindyjskiego księstwa Majsur. 10 Kompania Wschodnioindyjska angielska kompania handlowa, która po podboju Indii w XVIII-XIX wieku sprawowała tam władzę administracyjnš i politycznš. wszystkie czasy pozostaniemy nienawistni. W końcu zdaję się na pańskš roztropnoć, lecz zalecam popiech, albowiem obawiamy się rozruchów. Gdyby za miało dojć do rebelii, winnimy zawczasu pozbawić buntowników ich przywódców i oręża. Lord Henryk Braddock, generalny gubernator Pułkownik Barclay, rezydent angielski, do księcia Holkara: Bhagawapur, 18 stycznia 1857 roku Niżej podpisany czuje się w obowišzku uprzedzić Jego Wysokoć księcia Holkara, że doszło do jego uszu, iż rzeczony ksišżę rozkazał wymierzyć pięćdziesišt cięgów swemu pierwszemu ministrowi Rao, jakkolwiek żaden postępek, o którym niżej podpisanemu byłoby wiadomo, nie usprawiedliwia tak surowego traktowania. Niżej podpisany winien ponadto uprzedzić Wasza Wysokoć, iż do twierdzy Bhagawapur wielokroć wjeżdżały nocš ciężko ładowne wozy, z pewnych za oznak, które jednakże zostanš przemilczane, wynika, iż na owych wozach złożono stosy broni, prowiantów i amunicji. Jest to sprzeczne z warunkami układu i może jedynie wzbudzić uzasadnione podejrzenia wielce szanownej i potężnej Kompanii Indyjskiej. W wyniku czego, stosownie do rozkazów generalnego gubernatora, niżej podpisany, nie zamierzajšc bynajmniej pozbawić księcia Holkara władzy, przeciw której zresztš cały kraj powstaje, otóż niżej podpisany zechce tym razem nie dać posłuchu nazbyt może skwapliwym meldunkom i umożliwi księciu Holkarowi oczyszczenie się z zarzutów. W tym celu niechaj Wasza Wysokoć zechce łaskawie przekazać do ršk niżej podpisanego swš amunicję, strzelby i działa, jak również swój osobisty skarbiec; wszystko to przesłane zostanie do Kalkuty, gdzie pod tymczasowš pieczš generalnego gubernatora czekać będzie chwili, gdy Wasza Wysokoć dostarczy gubernatorowi niezbitych dowodów swej niewinnoci. Nadto wzywa się rzeczonego księcia Holkara, ażeby oddał w ręce niżej podpisanego swš jedynš córkę Sitę, która w asycie, licznego orszaku i z należytymi jej urodzeniu honorami zawiedziona będzie do Kalkuty. Owe posunięcia zapewniš Waszej Wysokoci nieustajšcš życzliwoć i poparcie wielce szanownej i potężnej Kompanii Indyjskiej. Pułkownik Barclay Ksišżę Holkar do pana rezydenta, pułkownika Barclaya: Ja niżej podpisany czuję się w obowišzku prosić pułkownika Barclaya, ażeby łaskawie zechciał opucić Bhagawapur bez zwłoki, gdyż w przeciwnym razie, zanim dwadziecia cztery godziny upłynš, może z rozkazu tu podpisanego mieć uciętš głowę. Ksišżę Holkar, maharadża Pułkownik Barclay do lorda Henryka Braddocka, generalnego gubernatora: Milordzie! Pozwalam sobie przekazać Waszej Wielmożnoci kopię pisma, które wedle rozkazu przesłałem był do księcia Holkara, jak również odpowied rzeczonego księcia. W tej włanie chwili udaję się do Bombaju, gdzie stosownie do rozkazów Waszej Wielmożnoci obejmę dowództwo sił zbrojnych, które winny przywieć Holkara do opamiętania. Pułkownik Barclay I oto minęło szeć tygodni, odkšd ksišżę Holkar, pułkownik Barclay oraz lord Henryk Braddock wymienili pomiędzy sobš wyżej przytoczone pisma. Na wierzchołku najwyższej z wież zamku nad rzekš Narbadš spoczywał ksišżę Holkar na perskim dywanie i w głębokim zamyleniu spoglšdał na niebotyczne szczyty gór Windhaja, równie odwiecznych jak bóg Brahma. U boku księcia siedziała jedynie jego córka, piękna Sita, i z oczu ojca starała się wyczytać wszystkie jego myli. Holkar był to starzec szlachetnego rodu czystej krwi hinduskiej, potomek owych ksišżšt marackich, co toczyli z Anglikami walki o władzę w Indiach. Szczęliwy przypadek pozwolił jego przodkom uniknšć podbojów Persów i Mongołów, Ukryci w swych górach, strzegli wiary Brahmy. Sam za ksišżę Holkar szczycił się, iż jest w prostej linii potomkiem najznakomitszego z pradawnych bohaterów, królewicza Ramy, który wsławił się zwycięstwem nad Rawanš. Przez czeć dla swego szczytnego pochodzenia nadał córce imię Sita. [11] W dawnych czasach Holkar toczył wojny z Anglikami. Kiedy był jeszcze zupełnie młody, ojciec jego zginšł w walce, Holkar za przejšł spuciznę po przodkach, lecz stał się lennikiem Anglików. W cišgu lat trzydziestu żywił nadzieję, że doczeka się dnia zemsty. Lecz kiedy 11 Legendarny indyjski król Rama pokonał olbrzyma Rawanę, który porwał jego żonš Sitę. broda mu zbielała, kiedy dwaj synowie zmarli bezpotomnie, pozostało mu tylko jedno pragnienie: dożyć dni w pokoju i przekazać księstwo swej jedynej córce. Dochodziła godzina pišta po południu. Cisza zapadła w Bhagawapurze, stolicy księstwa Holkara. Wpatrzone w horyzont, czuwały straże. Żołnierze przykucnšwszy grali w szachy bez słowa. Dla utrzymania ładu kršżyli po ulicach konni oficerowie, uzbrojeni w długie bułaty. Na ich widok przechodnie w milczeniu schylali głowy. Rzekłby, miertelna trwoga owładnęła miastem. Nawet ksišżę Holkar był zgnębiony. Przeczuwał nadcišgajšcš burzę. Od dawna było mu wiadomo, że Anglicy chcš złupić jego dobra, i myl o przyszłoci córki napełniała go rozpaczš. Co do siebie za, to w zupełnoci zdawał się na wolę Brahmy, gotów powrócić na łono Najwyższej Istoty i odnaleć Najwyższš Substancję Bytu. Lecz z tym, że zostawi córkę bez żadnej ostoi, nie mógł się pogodzić. Niech się dzieje wola Brahmy! rzekł wreszcie w odpowiedzi na swe rozmylania. O czym mylisz, mój ojcze? spytała księżniczka Sita. Od przylšdka Komoryn aż po Himalaje próżno by szukać tak ładnej dziewczyny. Miała smukłoć drzewa palmowego, a jej oczy przypominały kwiaty lotosu. Nadto skończyła włanie lat piętnacie, a jest to wiek, kiedy dziewczęta hinduskie osišgajš szczyt urody. O radoci moich oczu! odparł jej Holkar o moja ostatnia miłoci ziemska! Mylę oto, ze przeklęty był dzień twych urodzin, przyjdzie mi bowiem umrzeć i zostawić cię w rękach nieprzyjaciół, Czyż więc nie masz, ojcze, żadnej nadziei na zwycięstwo? Jeżelibym nawet miał takš nadzieję, czy łudzisz się, że mógłbym udzielić jej żołnierzom? Nasi bramini drżš na sam widok tych ludzi nieczystych, co pożerajš więte krowy i karmiš się surowym mięsem i krwiš. Och! Czemuż nie umarłem wówczas, gdy mój najstarszy syn żegnał się z tym wiatem! Nie musiałbym patrzeć, jak wali się w gruzy wszystko, co mi drogie. Zapominasz o mnie, ojcze rzekła Sita wstajšc i obejmujšc rękoma szyję starca. O nie, pamiętam o tobie, drogie dziecko, lecz twój los napełnia mnie większš trwogš niż los twoich braci wówczas, gdy groziła im mierć. Doniesiono mi dzisiaj, że pułkownik Barclay na czele swych wojsk zmierza dolinš Narbady. Dzieli go od nas siedem mil, czyli dwa dni drogi, albowiem ci ludzie gnunej rasy wlokš za sobš tak wiele bydła, furażu, armat i wszelkiej broni, że nie sš zdolni zrobić więcej niż dwie, trzy mile dziennie. Na nieszczęcie, zważywszy, że nie mogę pokładać zaufania w mych żołnierzach, nie odważę się wydać im walki nad Narbadš. Mam bowiem w podejrzeniu tego nędznika Rao, który chyba knuje przeciwko mnie zdradę. O, gdybym tylko miał dowody, nieszczęnik drogo by zapłacił za to przeniewierstwo! Lecz cóż to za parostatek widzę u zakrętu rzeki? cišgnšł Holkar badajšc przez lunetę horyzont. Czyżby to już były przednie straże Barclaya? W tejże chwili rozbrzmiał huk armatniego wystrzału. To artylerzysta z warowni dał ognia w kierunku statku, uprzedzajšc go, że winien opucić kotwicę. Kula mignęła nad parowcem i z sykiem zagłębiła się w falach rzeki. Na ten znak kapitan parostatku wcišgnšł na maszt trójbarwnš banderę i pozostawiwszy wyzwanie bez odpowiedzi podpłynšł d...
aniona