Urodzinowy prezent.doc

(71 KB) Pobierz

Urodzinowy prezent

Nawet sięgając pamięcią w bardzo odległe czasy mojego dzieciństwa, nie pamiętam abym kiedykolwiek był taki szczęśliwy. To nieprawdopodobne uczucie przenika mnie do głębi i upaja ekstatycznym spokojem, jakiego doświadczyć może tylko człowiek syty i dopieszczony. Spoczywam sobie nagi i odprężony, z głową wspartą na brzuszku pięknej kobiety. Ona też jest naga. Spogląda na mnie z uśmiechem, doskonale rozumiejąc mój stan ducha. To moja żona. Leżymy sobie tak bez słowa, ona wie, że wprost uwielbiam ciszę, więc nic nie mówi tylko się uśmiecha. Do moich ud przytuliła rozczochraną główkę, rozkoszna zarumieniona dwudziestolatka. Właśnie to zrobiła… Z oddaniem pieściła mnie przez dłuższy czas, aż potężny, niemal bolesny skurcz wygiął w łuk moje ciało. Teraz jest zawstydzona tym co zrobiła. Nie spodziewała się u mnie tak gwałtownej reakcji. Bez zastanowienia zaczęła przełykać napływające jej do gardła nasienie i nie przerwała aż do ostatniej kropli, którą z zachwytem obserwowała na szczycie obejmowanego obiema dłońmi penisa. Z resztą , przez cały czas pieściła mnie z takim entuzjazmem, że nie wyobrażam sobie w ogóle innego zakończenia. To niesamowite, ile wyrafinowanego erotyzmu można wykrzesać z takiej napalonej niemal nastolatki. Po mimo swego niedoświadczenia i dziewczęcego skrępowania, okazała się pojętną uczennicą, dla której posłuszeństwo i prawdziwe pragnienie spełniania wszystkich życzeń pana, stało się wartością nadrzędną. A przecież znamy się zaledwie kilka godzin. Spotkaliśmy się dzisiaj o świcie, na zatłoczonym peronie kolejowego dworca. Cóż z tego, że od kilku tygodni intensywnie rozmawialiśmy w sieci. Odbyliśmy też kilka wirtualnych treningów, podczas których doświadczaliśmy bólem jej młode ciało. Przede wszystkim jednak ćwiczyliśmy uległość, bez której nie byłoby możliwe nasze obecne, rozkosznie obezwładniające zaspokojenie. Spotkaliśmy się na peronie. Po długiej, nocnej podróży, była zbyt podniecona nowością miejsca i sytuacji aby mnie rozpoznać w tłumie podróżnych. Dopiero kiedy stanąłem tuż przed nią, skojarzyła mnie z widzianym wcześniej zdjęciem. Może raczej domyśliła się że to ja?

- Witaj mała – zacząłem, nie pozwalając sobie zdradzić głosem ściskającej za gardło radości.

Witaj mój Panie – usłyszałem, matowy lekko, głosik. Znałem go już dobrze. Wielokrotnie rozmawialiśmy przez telefon, choć najczęściej były to sytuacje pełne napięcia i ekscytacji, związane z treningiem lub rozkoszą, którą dla mnie przeżywała po swych cierpieniach. To był ten sam głosik, ale w nowej sytuacji – znów zatkało mnie wzruszenie.

- Witaj suczko – za jej plecami jak z pod ziemi wyrosła Donna. Objęła ją ramieniem i odwróciła do siebie, wpijając swe ogniste spojrzenie w twarz zaskoczonej dziewczyny.

- Witaj Pani – wydusiła wreszcie – Tak bardzo pragnęłam cię Pani poznać, że teraz nie wiem nawet co powiedzieć. Mam pustkę w głowie.

- Nic nie mów suniu. To zbędne. Ja też się cieszę że cię wreszcie widzę. No dobrze, teraz przytul i pocałuj Pana.- Tak zachęcona natychmiast odwróciła się i zawisła mi na szyi, tuląc się jak dziecko i szukając ustami moich warg. Znalazła je bez trudu. Ja też nie unikałem takich drobnych przyjemności. Natychmiast jednak jej przymknięte do pocałunku oczy rozwarły się szeroko, zdziwione i zaskoczone. Staliśmy w tłumie ludzi, a ona poczuła pomiędzy nogami moją gorącą dłoń. Wciąż tuliła się do mnie a mini spódniczka nie byłaby żadną przeszkodą, ale moje palce napotkały na delikatną tkaninę jaj bielizny.

- Oj, nie ładnie. Ktoś tu jest nieposłuszny! - Moja uwaga wypowiedziana stanowczym, poważnym głosem, zmroziła ją jak mróz pierwsze kwiatki.

- Ktoś tu zapomniał że w obecności Pana nie wolno nosić żadnej bielizny?

- Co założyłaś stringi?- Zdumiała się Donna. - Zdejmij natychmiast!- Jej ton nie pozostawiał cienia wątpliwości – to był rozkaz!

- Wybacz Panie, ale nie mogłam w pociągu siedzieć bez majtek naprzeciwko obcych ludzi. Nie miałam potem możliwości zdjąć – toaleta była zajęta.

- Zdejmuj to szybko, jeśli nie chcesz nas od razu rozgniewać! - Donna doskonale grała złego policjanta. Zaskoczona dziewczyna już sięgała rękami pod spódniczkę, gdy nagle zdała sobie sprawę z otaczającego nas mrowia ludzi.

Rozejrzała się wstydliwie na boki.

- No, czekam! - potwierdziłem z naciskiem rozkaz Donny.

Zaczerwieniła się i chyba łezki stanęły jej w oczach, ale nie odważyła się dłużej zwlekać. Wlepiła we mnie wzrok i sprawnie zsunęła majtki do kolan, po czym unosząc wysoko jedną , potem drugą nogę, zdjęła je całkowicie. Nikt z otaczających nas ludzi nie zwrócił uwagi na ten czarujący spektakl. Wszyscy zajęci byli swoimi sprawami, ale ona wciąż rumieniła się ze wstydu.

- Grzeczna dziewczynka. - Przytuliłem ją i klepnąłem lekko w pośladek. - Chodźmy stąd w jakieś ustronniejsze miejsce – zaproponowałem. Samochód czeka przed głównym wejściem.

Przejazd przez miasto w porannym szczycie nie należy zwykle do przyjemności. Czas zaś wlecze sie niemiłosiernie, kiedy masz w samochodzie dwie napalone laseczki, które na tylnym siedzeniu tulą się i szepczą namiętnie. Możesz słuchać, ale lepiej bracie skup się na drodze, bo nie dowieziesz tych skarbów do wynajętego hotelu. Odkryty przeze mnie kilka dni temu motelik oferował szereg niewielkich wolno stojących domków. Wydał się więc idealny dla naszych celów. Trudno jest przecież zabawiać się z niewolnicą w ciasnych pokojach hotelowych o ścianach z papieru, przez które słychać każdy krok sąsiada. My nie lubimy być podsłuchiwani. Wreszcie zajechaliśmy. Wprowadziłem dziewczyny do środka, a sam zająłem się zaparkowaniem samochodu. Kiedy do nich wróciłem, suczka już klęczała przed Panią i niepewnym łamiącym się głosem, recytowała swoją modlitwę.

- Ja nędzna, bezwartościowa suka, błagam cię o Pani o bezlitosną i bolesną tresurę…

Już tyle razy powtarzała te słowa, ale nadal nie potrafiła opanować zawstydzenia. Była już podniecona tym upokorzeniem, więc nic dziwnego że słowa przychodziły jej z trudem.

- Proszę naucz mnie posłuszeństwa i pokory, tak abym potrafiła zadowolić wszystkie wymagania Twoje i naszego Pana i ukaż mnie surowo za każde nieposłuszeństwo, bo jestem krnąbrną suką niegodną litości.

Miałem trochę żal, że zaczęły beze mnie, ale trudno – pomyślałem. Powetuję sobie tę stratę.

- Rozbierz się suko!- rozkazałem, kiedy tylko skończyła.

Bez chwili wahania zaczęła ściągać ciuszki i odkładać je jeden po drugim na poręczy fotela. Nie miała tego wiele. Chwilę później, stanęła przed nami całkiem naga. Była zawstydzona ale nie próbowała się zasłaniać. Poczułem satysfakcję. Tygodnie wirtualnego treningu wyraźnie nie poszły na marne. Była gotowa aby służyć, przełamując swe psychiczne i fizyczne bariery. Chciała być posłuszna i tego właśnie od niej oczekiwałem. Zobaczyłem ją wtedy po raz pierwszy nagą, bo przecież przesyłane e-milem fotki, które sobie na moją prośbę robiła nie oddawały całego jej naturalnego uroku. Nie była jakąś miss – to prawda. Jednak te dwudziestoletnie kobiece okrągłości miały w sobie tyle czaru, że niejeden zawyłby z zachwytu. Mnie także zrobiło się miło, gdy krew rozniosła ciepło podniecenia po wszystkich członkach mego ciała. Chwyciłem obrożę i zbliżyłem się aby ją jej założyć. Podniosła posłusznie włosy, sprawnie spięła je w wysoki koczek. To był też element rytuału wielokrotnie ćwiczony podczas treningów. Nie było co dłużej zwlekać. Przypięta do obroży długa smycz z niklowanego łańcuszka powędrowała pomiędzy jej nogami do tyłu, gdzie tymczasem utknęła w szczelinie pomiędzy pośladkami. Następnie zapiąłem jej skórzane bransolety na rękach, aby spiąć je razem na uroczym karczku. Teraz dopiero zaczęła się zabawa. Zacząłem naciągać jej ręce jak naj niżej aby spiąć je z sięgającym zaledwie do łopatek, łańcuszkiem smyczy. Pomagała mi jak mogła, wyginając się uroczo w łuk, ale gdy dopiąłem swego, wykręcone ramiona nie pozwoliły jej odpowiedzieć mi uśmiechem. Pochyliłem się aby poprawić łańcuszek na cipce i poprowadzić go szczeliną, by dokładnie przygniótł łechtaczkę. Wtedy dopiero zauważyłem wystający spomiędzy płatków cienki sznureczek. A więc przez całą podróż miała wewnątrz drżące cipkulki, które podarowałem jej na urodziny. Wzruszające, ale teraz rozumiem jak bardzo musiała być podniecona już kiedy wysiadała z pociągu. Dosyć tych czułości. Mocnym chwytem za kark pchnąłem ją na kolana przed siedzącą w fotelu Panią.

- Kochanie, oto twój urodzinowy prezent. Nędzna suka, z którą możesz zrobić wszystko, co tylko zapragniesz. Jest twoja!

Na pięknej twarzy Donny pojawił się złowrogi uśmiech. Natomiast w oczach dziewczyny- niepewność i strach.

- Dziękuje Panie, to miłe – odpowiedziała

- Więc co teraz suczko? - Zwróciła się do niewolnicy. - Teraz mam cię w garści. Od dawna czekałam na tę chwilę, ty napalona szmato, aby cię ukarać za bezczelne uwodzenie mojego Pana.

- Ale ja nie… - Próbowała coś powiedzieć, pokonując duszący ucisk obroży.

- Milcz dziwko! Nie chcę słuchać twojego skamlenia. Wychłoszczę cię za to bezlitośnie i nie waż się krzyczeć, bo zostaniesz zakneblowana! - Mówiąc to, smagnęła ją dziesięciorzemiennym batem po wypiętych piersiach, pozostawiając na nich pierwsze czerwone pręgi.

Zagłębiłem się w fotelu, aby bez przeszkód podziwiać to wspaniałe przedstawienie. Przez najbliższe dziesięć minut skrępowana suka wiła się jak w ukropie, jęcząc i postękując z bólu. Donna nie żałowała ręki, smagając ją ostro po całym ciele. Nie było rozgrzewki i hartowania skóry, więc kiedy skończyła, zasapana z wysiłku, nieszczęśliwa ofiara wybuchnęła głośnym płaczem.

Zbliżyłem się i uwolniłem jej ręce.

- Podziękuj Pani – podpowiedziałem jej cicho. - Trochę potrwało, zanim opanowała łkanie i przełykając łzy, podpełzła do kolan Donny.

- Dziękuję ci ukochana Pani za ten ból, ale uwierz mi proszę. Nigdy nie uwodziłam Pana.

- Ty bezczelna kłamliwa suko! - Rozległy się dwa siarczyste policzki a zaskoczona niewolnica złapana przez Panią za obrożę, na chwilę zapomniała oddychać.

- Mam ci uwierzyć, że nie próbowałaś go skusić swym ciałem? To po co przysyłałaś takie bezwstydne zdjęcia?

- To Pan rozkazał mi je przysyłać.- Wyskowyczała niewyraźnie. - Ty też Pani, chciałaś mnie widzieć i moje pręgi po treningu.

- To prawda, chciałam. - Głos Donny złagodniał nieco. Odłożyła bat i wyciągnęła do niej ręce.

Chodź tu, pocałuj mnie. Przekonaj mnie że nie jesteśmy rywalkami. Niebawem obie zatonęły w swych objęciach. Suczka całowała szyję i ramiona Pani a ta pieściła jej pręgowane piersi. Nalałem sobie kieliszek szampana. Ta scena wymagała odpowiedniej oprawy. Potrzebowałem dużo samozaparcia, aby nie wkroczyć pomiędzy nie, kiedy piersi Donny zostały wyswobodzone z gorsetu, a wycałowana w nie suka wypięła w moim kierunku swą kształtną pupę. Opanowałem się jednak i postanowiłem przejść do następnej sceny.

- Suka do nogi!- zawołałem siadając w fotelu.

Dziewczyny przerwały pieszczoty, a wyswobodzona z objęć Donny niewolnica, wstała i podeszła do mnie chwiejnym krokiem.

- Uklęknij! - Kiedy to zrobiła, powolnym gestem uniosłem jej twarz zaledwie dotykając brody palcem. Nasze spojrzenia spotkały się. Wtedy z rozmachem strzeliłem ją w twarz.

Krzyknęła, zupełnie nie spodziewając się takiego ataku.

- Co to jest suko? Kto pozwolił ci wstać i chodzić? Myślisz może że to burdel, że możesz tu sobie paradować jak dziwka i kręcić dupą? Wracaj biegiem na miejsce i spróbuj jeszcze raz.

Jesteś suką - głupia cipo i masz chodzić jak suka – na czworakach!- Nie zdążyłem się napatrzeć na łezki , które zakręciły się w jej oczach, gdyż błyskawicznie spełniła mój rozkaz i tym razem podpełzła do mnie po czworakach.

- No, tak lepiej. - Tym razem chwytem za włosy poddarłem jej głowę aby spojrzeć w oczy.

- Kim jesteś?

- Twoją suką Panie – usłyszałem zdławiony szloch

- Co? Nic nie słyszę, co to za miałczenie? Głośno i wyraźnie!

- Jestem twoją nędzną suką, Mój Panie. - wyrecytowała.

- Teraz słyszałem, ale ci nie wierzę. Sprawdzimy twoje posłuszeństwo. Waruj!

Posłusznie przypadła do ziemi.

- Wypnij tyłek – smagnąłem trzymanym w dłoni pasem po plecach.

- Donno, kochanie , podaj mi proszę ten bacik o krótkim trzonku. Nasza suka nie ma ogona i nie może okazywać radości.

Oto bacik. - Donna postanowiła przyłączyć się do tresury. - Pozwól mi proszę wsadzić go jej w dupkę. Jest suchy. Obiecuję że będzie cierpiała. Oczywiście, jak mógłbym ci odmówić. - Chwyciłem twarz dziewczyny w obie dłonie i zachłannie wpatrywałem się w malujące na niej grymasy bólu, kiedy Pani spełniała swoją groźbę. Nie jęknęła nawet, ale widać było co czuje. Podałem Donnie pasy, by dokończyła dzieła .Bardzo sprawnie przepasała ją w talii, po czym przywiązany do pasa rzemień, przeciągnięty został przez krocze, aby zaimprowizowany ogonek nie wysunął sie z wypiętej pupci. Pozostałe cztery pasy zapięte na udach i ramionach dziewczyny pozbawiły ją dłoni i stóp. Postawiona tak na czworakach, na kolanach i łokciach, w pierwszej chwili nie potrafiła złapać równowagi. Pomogłem jej, rozstawiając szerzej kończyny, zupełnie tak samo jak się ustawia psa na wystawie. Donna chwyciła za smycz i pociągnęła mocno do siebie.

- Proszę, jaka śliczna suczka - Śmiała się Pani. - Idziemy na spacer, mała! No, rusz dupsko!

Idziesz, czy mam cię znów wychłostać? - Nie mogła się oprzeć pokusie, żeby nie smagnąć opierającą się sukę łańcuszkiem smyczy. Na wypiętych pośladkach, natychmiast zamajaczyła długa pręga, która z biegiem czasu zaczęła przybierać co raz intensywniejsze barwy. Nieporadnie kuśtykając niewolniczka ruszyła za Panią, która oprowadziła ją powolutku wokół pokoju, po czym przywiodła do moich kolan.

- Dobra sunia – poklepałem ją po policzku i starłem stróżkę wypłukanego łzami makijażu.

W sumie – pomyślałem- ma laska szczęście, że cały pokój, wyłożony jest miękką wykładziną. Taki spacerek na łokciach i kolanach po twardej podłodze byłby prawdziwą torturą.

- Daj głos pieseczku! No nie, to jest szczekanie? Skarbie, jeszcze raz, dobrze? No spróbuj!

Żałosne odgłosy wydobywające się ze ściśniętego gardła dziewczyny, nie zasługiwały na inne określenie jak tylko karygodne. Najwyraźniej Donna też tak stwierdziła, gdyż bez zastanowienia przylała jej końcem smyczy. Sunia nie potrafiła szczekać. Czy to był efekt odczuwanego bólu czy upokorzenia, jedno jest pewne – skowyt jaki wydusiło z niej bezlitosne smagnięcie smyczą, był bardzo autentyczny.

- Wybacz jej Panie, to tylko nędzna źle wytresowana suka. Nie gniewaj się proszę na nią – błagała mnie teatralnie Donna. - Obiecuję ci że nauczę ja szczekać, bardzo szybko!

- Mam nadzieję. W przeciwnym razie będę musiał wyznaczyć karę . Dla ciebie, oczywiście…

Tymczasem zobaczmy, co jeszcze sunia umie zaprezentować. Maleńka pokaże teraz panu, jak suka służy.- Niestety suczka nie potrafiła poderwać się na tylne łapy. Nawet kiedy Donna chwyciła bat i zaczęła smagać ją pomiędzy rozkraczonymi nogami. Musiałem pomóc. Stanąłem nad nią i chwytając mocno za sutki, uniosłem ją do pionu. Oczywiście dźwięk jaki towarzyszył tej operacji nie pochodził z żadnego psiego języka. To był raczej bek zarzynanego jagnięcia. Nie mniej- dźwięk bardzo przyjemny. Puściłem ją i ponownie usiadłem w fotelu. Teraz tylko Donna, trzymając krótko za obrożę, utrzymywała ją w równowadze. - Pięknie – stwierdziłem zadowolony. Suka służy. Teraz zajmiemy się tymi niewydarzonymi cyckami. Co to ma niby być? Biust? - Kochanie chwyć ją mocno za włosy i wychłoszcz dla mnie te sutki. Chcę widzieć jak suczka uczy się szczekać. Nie musiałem długo czekać na pierwsze razy, które spadły na biuścik dziewczyny jak niepowstrzymany deszcz. Nie mogła się zasłonić, tylko posłusznie znosić karę. Mogła jęczeć i popłakiwać. Dopiero po dłuższej chwili, kiedy była już nie źle zaróżowiona na całym dekolcie, domyśliła się czego tak naprawdę oczekujemy od niej. Zaczęła szczekać. Z początku nieśmiało i wstydliwie, wręcz nieudolnie naśladowała jakiegoś kanapowego ratlerka. Kiedy jednak bacik trafiał w brodawki, szczeknięcia stawały się konkretniejsze, jakby bardziej przekonywające. Nie przerywałem chłosty dopóty, dopóki nie pozbyła się zahamowań i nie rozszczekała na dobre. No, widzisz suniu – potrafisz. Nadajesz się kundelku na podwórzowego burka. Posłuchajmy więc jak wyjesz kochanie. - To mówiąc, chwyciłem ją mocno za sutek i zapiąłem na nim zwykłą stalową żabkę do firanek. Efekt był natychmiastowy. Najpierw spazmatycznie wciągnęła powietrze. Kiedy jednak zapiąłem drugą żabkę, zaczęła krzyczeć, a łzy samoczynnie popłynęły po policzkach. Żabki wgryzły się głęboko w miękkie ciało brodawek. Wokół ostrych zębów skóra wyraźnie zbielała. Wiedziałem że nie robię jej krzywdy. Nigdy nie zapiął bym dziewczynie czegoś, czego wcześniej nie wypróbowałem na sobie. Z drugiej strony, zdawałem sobie sprawę, że sprawiam jej ostry ból, którego nie potrafi znieść zbyt długo. Pechowo w tym właśnie momencie rozległo się pukanie do drzwi. To kelner przyniósł zamówiony posiłek. Donna nieco przerażona odruchowo zatkała jej usta dłonią, ale to przecież nie rozwiązywało problemu. Kazałem kelnerowi poczekać. Rozejrzałem się po pokoju i wzrok mój padł na walające się jak zwykle na podłodze majtki Donny. Zmiąłem je w kulkę – nie było tego wiele, ale powinno wystarczyć na prowizoryczny knebel dla suni. - Bądź cicho pieseczku, bo jak kelner wezwie policję, trudno im będzie wytłumaczyć w co my się tu właściwie bawimy – rozumiesz? Teraz wejdziesz pod stół i ani mru mru! - To mówiąc, wepchnąłem jej majteczki Donny w wciąż rozwarte do krzyku usta. Kiedy kelner wtoczył do pokoju swój wózek z zmówioną chińszczyzną, nawet się nie domyślił, że oprócz roznegliżowanej Donny, pod stołem czai się jeszcze jedna dziewczyna. Zresztą, nie miał szans. Moja kochana Pani potrafiła tak “nieudolnie” zakryć się ręczniczkiem, że biedakowi oczy wychodziły z orbit. Kiedy cały zawstydzony i w porozumiewawczych uśmiechach zniknął wreszcie za drzwiami, wyciągnąłem suczkę z pod stołu. Co prawda facet przerwał nam, ale przez ten czas, sunia miała sposobność pocierpieć i w spokoju nacieszyć się bólem jaki sprawiały jej te małe krwiożercze żabki przy każdym oddechu. Znów podniosłem ją do pionu. Wtedy niezawodna Donna sprawnie podwiesiła dwa mosiężne dzwoneczki. Zawsze uwielbiałem tę jej pomysłowość. To było poza planem, który starannie przygotowaliśmy na dzisiejsze spotkanie. Z taka kobietą, naprawdę, nie sposób się znudzić. Wyciągnąłem knebel i oddałem właścicielce, ona tymczasem, ku mojemu zdumieniu wyrzuciła zaślinione i skłębione majtki w kąt pokoju.

- Suka – aport!- Padła ostra komenda. Postawiłem jęczącą cichutko sunię na czworaki i ponownie zagłębiłem się w fotelu, aby bez przeszkód obserwować lekcję.

Z prawdziwym trudem, wśród nieustannego dźwięku dzwonków, suczka aportowała raz po raz wyrzucane daleko majteczki swej Pani. Widziałem jednak, że robi to chętnie i że zabawa, po mimo niewątpliwego bólu, sprawia jej dużo satysfakcji. W końcu, gdy za którymś razem przechodziła obok fotela, zatrzymałem ją i posadziłem sobie na kolanach. Rozpiąłem krępujące ją pasy, po czym delikatnie, niemal z namaszczeniem, uwolniłem od wgryzających się w sutki żabek. Zaskowyczała żałośnie i odruchowym obronnym gestem zakryła dłońmi obolałe piersi. Nie pozwoliłem jej na to. Wziąłem jej ręce i położyłem sobie na ramionach. Domyśliła się i natychmiast przywarła ustami do mych ust w namiętnym pocałunku.

- Teraz sunia wyliże i dopieści swą panią – podpowiedziałem jej łagodnym głosem.

Bez zwłoki zsunęła się z mych kolan i chętnie popełzła do łóżka, na którym leżała Donna i już od pewnego czasu lubieżnie zagłębiała rękę pomiędzy udami. Pomoc suni była niezbędna, więc już niebawem oba piękne ciała zaczęły się wić w swych objęciach. Przez dłuższą chwilę popijałem szampana i pogryzałem leniwie jakieś chińskie rarytasy. Kiedy już obie dyszące ciężko zawodniczki, nasyciły pierwszy głód, postanowiłem powrócić do gry. Nadszedł czas by uporządkować te emocje i doświadczyć pośladki naszej niewolnicy świętym ceremoniałem dojmującej chłosty. Chłosty ze wszystkimi przypisanymi szczegółami, jak odliczanie, podwieszenie i właściwe tępo. Za chwilę to znów ja przejmę rolę mistrza ceremonii. Drewniany strop tych domków, był oczywiście ważnym argumentem, który zadecydował o wyborze akurat tego a nie innego motelu. Teraz bez problemu mogłem wkręcić hak w belkę stropową i zaczepić na nim linę. Uwolniona z objęć Pani suczka, podeszła do mnie na wezwanie i z nieskrywaną obawa w oczach podała mi ręce do ponownego skrępowania. Tym razem związałem je z tyłu. Następnie obwiązałem je w łokciach, na tyle mocno aby poczuła ból w stawach, ale bez nadmiernego okrucieństwa. Nogi ustawione w szerokim rozkroku, unieruchomiłem stalowym drążkiem. W takiej pozycji, podciągnięcie ramion w górę, zmusiło ją do głębokiego skłonu i ponownego wypięcia obnażonej pupy. Przez chwilę niepewnie balansowała na palcach , wykręcając sobie boleśnie ramiona, w końcu jednak złapała równowagę i znieruchomiała. Zaraz też odkryła, że unosząc się nieco, może ulżyć bolącym stawom. Oczywiście nie mogłem na to pozwolić. Sięgnąłem po przygotowane wcześniej duże plastikowe klamerki i zapiąłem je na sutkach dziewczyny. Podwiązana do nich linka, biegła w dół do drążka pomiędzy nogami, zapewniając mi w ten sposób głębokie pochylenie ciała. Teraz będziesz pięknie liczyć. - Przerwałem pełne namaszczenia milczenie, towarzyszące jak dotąd przygotowaniom. - Po każdej dziesiątce zrobimy przerwę, abyś mogła podziękować i poprosić o kolejne razy…

- Raz – świst trzciny zlał się niemal z głośnym okrzykiem.

Nie spodziewała się tak mocnego uderzenia. Następne jednak, niewiele tylko słabsze, znosiła już dzielnie, licząc wyraźnie. Tylko jej głos, za każdym razem bardziej płaczliwy, zdradzał co naprawdę czuła. Zachłannie wsłuchiwałem się w te jęki, podniecając się przy tym niesamowicie, ale tylko tak mogłem ocenić skuteczność moich zabiegów i korygować siłę następnych ciosów, utrzymując ją ciągle na krawędzi wybuchu żałosnego płaczu. Biłem bardzo powoli, pozwalając jej ochłonąć po każdym uderzeniu i dając czas na strach przed następnym. Pod koniec drugiej dziesiątki, już za każdym razem spinała się cała i podrywając tułów szarpała swe biedne piersi, przywiązane mocno do drążka. Nie chciałem jej całkiem złamać, więc zaprzestałem chłosty i nie uwalniając jej jeszcze, zatopiłem palce pomiędzy jej nogami. Odnalazłem tam bardzo wilgotne miejsce, które dawało się rozkosznie pieścić. Nawet jęki jakie zaczęły wydobywać się z ust pochylonej suczki, nie były już takie płaczliwe. Wyciągnąłem z niej wreszcie te kulki. Zdawałem sobie oczywiście sprawę, że bez nich będzie się czuła strasznie pusta, ale czas na wypełnienie tej pustki nadejdzie niebawem. Oswobodzona z więzów, znów wylądowała na kolanach u stóp swojej podnieconej Pani. Niebawem znów obie, całkiem nagie wylądowały na rozesłanym łóżku. Pocieszaniu nie było końca. Z niezwykłą przyjemnością przyglądałem się im przez dłuższą chwilę. W końcu postanowiłem się przyłączyć.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin