Dobra partia.pdf

(462 KB) Pobierz
692424656 UNPDF
Amy Andrews
Dobra partia
692424656.003.png 692424656.004.png 692424656.005.png 692424656.006.png 692424656.001.png 692424656.002.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Złote Ebooki .
Amy Andrews
Dobra partia
Tłumaczył
Andrzej Szydłowski
Tytuł oryginału: Alessandro and the Cherry Nanny
Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2010
Redaktor serii: Ewa Godycka
Opracowanie redakcyjne: Ewa Godycka
Korekta: Urszula Gołębiewska
2010 by Amy Andrews
for the Polish edition by Arlekin – Wydawnictwo Harlequin
Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2011
Wszystkie prawa zastrze˙one, łącznie z prawem reprodukcji
części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wydanie niniejsze zostało opublikowane
w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V.
Wszystkie postacie w tej ksią˙ce są fikcyjne.
Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych
–˙ywych lub umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin
i znak serii Harlequin Medical są zastrze˙one.
Arlekin – Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.
00-975 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
Skład i łamanie: COMPTEXT , Warszawa
ISBN 978-83-238-8223-7
MEDICAL – 488
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Nat Davies natychmiast dostrzegła pochyloną głów-
kę i burzę ciemnych kręconych włosów. Chłopiec miał
opuszczone ramiona i smutny wyraz twarzy. Wydawał
się bardzo samotny wśród gromady bawiących się wo-
kół niego krzykliwych dzieci, a jego postawa natych-
miast wzbudziła w niej uczucia macierzyńskie.
Był jedynym nieruchomym elementem w sali, w któ-
rej panował o˙ywiony ruch. I sprawiał wra˙enie dziec-
ka zamkniętego we własnym świecie.
– Kim jest ten nowy chłopiec? – spytała swoją kole-
˙ankę Trudy, trącając ją lekko łokciem.
Trudy przestała kroić owoce i podą˙yła za jej wzro-
kiem.
– To Julian – odparła. – Przyprowadzono go do nas
dopiero wczoraj. Ma cztery lata. Jego ojciec to bardzo
przystojny Włoch, ale mówi świetnie po angielsku.
Przeniósł się tu z Londynu. Jest wdowcem. Chyba od
niedawna, bo wcale się nie uśmiecha.
Nat, przyzwyczajona do gadulstwa Trudy, kiwnęła
głową.
– Biedactwo – mruknęła współczującym tonem. –
Nic dziwnego, ˙e wydaje się tak przygnębiony. Utrata
matki w takim wieku musi być cię˙kim prze˙yciem.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin