Ojcostwo, obrazy, transfuzja.doc

(84 KB) Pobierz

Nikogo nie nazywajcie Ojcem

 

              Często w dyskusjach świadkowie Jehowy zarzucają katolikom, iż niezgodnie z nakazem Biblii do papieża, księży, czy zakonników zwracają się: „ojcze”, gdyż Jezus wyraźnie powiedział: „Nikogo na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23,9).

              W dyskusjach ze świadkami Jehowy zawsze pytam mego rozmówcę czy uważa, że werset ten należy rozumieć dosłownie. Otrzymuję odpowiedź twierdzącą:

               Skoro Jezus mówi, żeby „nikogo” nie nazywać ojcem tu na ziemi to znaczy, że nikogo.

               Czy w takim razie dziecko, które do swego taty zwraca się „ojcze”, grzeszy? Postępuje wbrew nauce Jezusa? – pytam.

               Nie, w przypadku więzów rodzinnych można mówić „ojcze”, ale przecież papież nie jest fizycznym ojcem milionów ludzi.

               Czy w takim razie Chrystusa możemy nazwać „ojcem”?

               Nie – słyszę zdecydowaną odpowiedź mego rozmówcy.

               Proszę zatem otworzyć Biblię i przeczytać Iz 9,5, gdzie proroctwo o Chrystusie mówi: „Odwieczny Ojciec”, sam Chrystus do uczniów mówi: „dzieci” J 21,5.

               Skoro papieża nie możemy nazywać ojcem, bo nie jest fizycznym ojcem milionów katolików, to czy np. Abrahama możemy nazwać ojcem?

               To zależy w jakim sensie.

               W takim, w jakim katolicy papieża nazywają ojcem. W sensie duchowym.

               To zależy.

               Biblia odpowiada jednoznacznie. Proszę otworzyć Rz 4,11.18 i przeczytać: „I tak [Abraham] stał się ojcem wszystkich tych, którzy nie mając obrzezania, wierzą […]. On to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów”. Podobnie Jezus mówi o Abrahamie: „Abraham, ojciec wasz” (J 8,56). Zwrotu tego używał także, św. Jakub: „Czy Abraham, ojciec nasz” (Jk 2,12). Swoje ojcostwo podkreślają św. Paweł względem Onezyma: „proszę cię za moim dzieckiem… Onezymem” (Flm 10), św. Piotr względem św. Marka: „Pozdrawia was ta, która jest w Babilonie oraz Marek, mój syn” (1 P 5,13). Paweł ojcem naszym nazywa Izaaka (Rz 9,10), a Hbr 1,1 ojcami określa naszych poprzedników w wierze. Św. Paweł swoje duchowe ojcostwo odnosi do wszystkich chrześcijan, którym przekazał wiarę i ją umacnia: „Choćbyście mieli dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4,15). Tytuły ojcowskie stosowano także w Starym Testamencie. Tak się zwracał Elizeusz do swego nauczyciela Eliasza: „Elizeusz zaś patrzył i wołał: Ojcze mój! Ojcze mój!”(2 Krl 2,12).

 

Z tych samych powodów, co np. Apostoł Paweł odnosił do siebie ojcostwo duchowe, katolicy papieża nazywają ojcem. Bo on głosi Ewangelię, rodzi i umacnia wiarę poprzez przemówienie, encykliki, kazania, sakramenty święte itp. Dlatego jest nazywany „ojcem” i jak widać jest to praktyka zgodna i wypływająca z Pisma Św.

 

Jaki jest jednak zatem sens wypowiedzi Chrystusa z Mt 23,9?

 

Nazywanie papieża „ojcem” wywodzi się z tradycji biblijnej. Wiele osób z Biblii nazwanych jest ojcami w sensie duchowym, gdyż przekazywali wiarę ludowi Bożemu i ją umacniali.

Tę tradycję przejął Nowy Testament, stąd np. duchowe ojcostwo św. Paweł odnosi do siebie.

Ten biblijny zwyczaj zachował się w Kościele katolickim do dziś.

 

Chrystusowi w tej wypowiedzi nie chodzi o to, żeby nie stosować określenia „ojciec”, lecz aby nie zrównywać w ojcostwie nikogo z Bogiem. Św. Paweł wskazuje na pochodzenie wszelkiego ojcostwa ziemskiego: „Z tej to przyczyny zginam kolana przed Ojcem, od którego bierze swe imię wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi” Ef 3,14n[1][1].

Prawdziwe ojcostwo to takie, które wyrasta z jedynego Ojcostwa Bożego (por. Ef 3,14). Taki jest sens wypowiedzi Chrystusa, który nie zakazywał nazywać ojcami naszych rodziców i nie zaprzeczał istnieniu ojcostwa duchowego. Chrystus jedynie zabraniał nazywać ojcami duchowymi tych, którzy nimi nie są. Tak ludzie zwracali się do faryzeuszy, którzy w rzeczywistości nimi gardzili: „A ten tłum, który nie zna Prawa jest przeklęty” J 7,49. Zresztą, czytając wersety poprzedzające Mt 23,9 od Mt 23,2 przekonamy się o tym, że Jezus mówił o „uczonych w Piśmie i faryzeuszach”, a nie o duchownych chrześcijańskich, których wówczas jeszcze nie było!

Wracając do dyskusji o nienazywaniu nikogo „ojcem” warto zapytać dlaczego sam Jezus szatana nazwał: „ojcem kłamstwa” (J 8,44)? Może to pozwoli oponentom dostrzec różnorodne znaczenia słowa ojciec.

 

Czy wiesz, że…

Zwyczaj nazywania papieża i kapłanów ojcami ma swe uzasadnienie biblijne.


Obrazy i rzeźby

 

Nigdy nie wrócę do Kościoła katolickiego, bo bym wróciła do tego całego bałwochwalstwa – usłyszałem na zakończenie jednej z dyskusji z braćmi błądzącymi.

 

Temat obrazów i figur wywołuje bodaj najwięcej kontrowersji i niezrozumienia. Jako sztandarowy zarzut przytacza się tekst z Dekalogu z Księgi Wyjścia 20,4: „Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu” i zarzuca się chrześcijanom (katolikom i prawosławnym), że umieszczając w swoich kościołach obrazy i rzeźby przedstawiające Boga, Matkę Boską i Świętych.

W takich dyskusjach proszę, by odczytano dalszą część tego zdania, która mówi czyich obrazów nie można czynić i im się kłaniać. Jest tam mowa o tym, „co jest na niebie (...) na ziemi (...) w wodach (...)”. Nie jest tam napisane: „w niebie” tylko „na niebie”. A ma to duże znaczenie. Termin „na niebie” – dotyczy słońca, gwiazd itp. (por. Pwt 4,19), które są utożsamiane z bożkami (por. Ez 8,16). To samo dotyczy określenia „na ziemi” (Pwt 4,39), co można wiązać z wszelkimi czczonymi zwierzętami, czy ubóstwianiem niektórych ludzi, sił przyrody itp. (por. Ez 8,10; Mdr 13,10;15,18; Ps 106,20). A przecież nikt z katolików nie czci gwiazd, zwierząt, czy potworów morskich, tylko Chrystusa, Maryję czy świętych, którzy są w niebie.

Wówczas można usłyszeć, że jest to naciągana interpretacja. Biblia mówi, żeby niczego nie malować i nie rzeźbić, a czy jest to „na” czy „w” niebie nie ma znaczenia. Przyjmując taką argumentację, nie można by np. malować kwiatów, zwierząt, ludzi itp. Co więcej Pan Bóg sam sobie by zaprzeczył. Bowiem ten sam Jahwe, który zabronił czynić podobizny tego, co „na niebie” polecił wyrzeźbić – i umieścić w świątyni (!) – podobizny dwóch aniołów cherubów: „dwa zaś cheruby wykujesz ze złota” (Wj 25,18). Co więcej, Jahwe nakazuje poprzez materialne przedmioty kultu religijnego oddawać sobie cześć: „czcić[2][2] będziecie mój święty przybytek” (Kpł 26,2)!!! Jak więc to możliwe, żeby ten sam Bóg, który zakazuje czynić rzeźby, obrazy czy podobizny wszystkiego, co – obojętnie czy w niebie czy na niebie – później nakazywał wykonywać te podobizny, co więcej oddawać cześć materialnemu przybytkowi?!!! Widać więc, że Pan Bóg w tym nakazie zabrania oddawania czci bożkom, obcym bogom. Występuje przeciw bałwochwalstwu.

              Zapytajmy: Czy katolicy i prawosławni ze swym kultem obrazów i ikon uprawiają bałwochwalstwo? Najpierw odpowiedzmy czym jest bałwochwalstwo. Jest synonimem chciwości (por. Ef 5,5; Kol 3,5; Flp 3,19), jest ubóstwianiem i oddawaniem czci boskiej temu wszystkiemu, co Bogiem Prawdziwym nie jest. Przedstawię to na prostym przykładzie. Pan Bóg polecił czcić ojca i matkę. Św. Paweł pisze, by prezbiterów (kapłanów), którzy dobrze przewodniczą uważać za godnych „podwójnej czci” (1 Tm 5,17). Ale to, że ich czcimy nie oznacza, że jesteśmy bałwochwalcami, gdyż nikt normalny nie czci rodziców (czy przełożonych) jak Boga Wszechmocnego. Tak samo nikt z katolików nie czci obrazów czy rzeźb jak Boga Prawdziwego, czyli nie oddaje im czci Boskiej (należnej jedynie Bogu).

              Przecież jeżeli dziecko nosi przy sobie zdjęcie swej mamy nie oznacza to, że jest ono bałwochwalcą i wykracza poza przykazanie Dekalogu. Jeżeli ktoś nawet zdjęcie jakieś osoby ucałuje, to nikt nie zarzuci mu, że czci emulsję fotograficzną, papier czy zdjęcie. Natomiast będzie wiedział, iż osoba na tym zdjęciu jest dla niego kimś bliskim, kochanym. Podobnie i katolicy całując obraz, czy mając go na ścianie, nie okazują żadnej boskiej czci dla ram drewnianych, płótna, farby, mosiądzu, plastiku czy jakiegokolwiek innego materiału, z którego obraz czy Krzyż jest wykonany. Jeśli nawet całują Krzyż czy obraz to jest to wyrazem czci do osoby, która jest na tym obrazie przedstawiona, a nie do samego tylko przedmiotu. Tym samym ukazują, że Chrystusa na Krzyżu, czy Jego Matkę, którą przecież mają błogosławić wszystkie pokolenia (por. Łk 1,48), świętych, którzy w sposób heroiczny potwierdzili swą przynależność do Chrystusa (por. Ap 6,10n), kochają, czczą i szanują.

To nie Kościół wprowadził obrazy i figury lecz Bóg (por. Wj 25,17-22). Przeciwnicy katolików więc polemizują z Bogiem! To Bóg powołał rzeźbiarzy do upiększenia Jego świątyni (por. Wj 35,30-35) i nakazał utworzyć podobizny cherubów (por. 1 Krl 6,23) pomimo, że aniołowie Jego przebywają w niebie. Bóg nakazał też sporządzić zasłonę na której wyhaftowano obraz cherubów (por. 2 Krn 3,14) oraz wykonać płaskorzeźby. Bóg więc ganił kult pogański (por. Ez 8,9n. 16), a nie ten związany z Jego osobą.

 

 

              Przypomnijmy raz jeszcze: bałwochwalstwem jest oddawanie czci boskiej, temu wszystkiemu, co Bogiem nie jest. Jako, że nikt z katolików nie uważa samego obrazu, czy rzeźby za Boga, więc nie można tu mówić o żadnym bałwochwalstwie. W Kościele przecież Maryja i święci nigdy nie odbierali i nie odbierają czci boskiej – wówczas byłoby to bałwochwalstwo.

Adwersarze Kościoła katolickiego uważają modlitwę odmawianą przed obrazami za modlitwę do obrazów. Nie zdają sobie chyba sprawy z tego, że nie modlimy się do pierwiastków, z których wykonane są te przedmioty, lecz do osób, które one przedstawiają, a których dusze przebywają u Boga (por. Ap 6,9n).

              Izraelici też modlili się przed Arką Przymierza, która znajdowała się w świątyni (por. Ps 5,8), a świątynię uważali za świętą i przed nią kłaniali się, upadali na twarz (por. Ps 5,8), choć były one wykonane z ziemskiego materiału. Jakub, protoplasta Izraela, kamień nazwał „domem Boga” (Rdz 28,22). Na Arce Przymierza były umieszczone figury cherubów (por. Wj 25,18; 37,7; Lb 21,8), a w świątyni płaskorzeźby (por. 1 Krl 7,31). Jozue oddał też pokłon Arce, pozostając w tej pozycji aż do wieczora i nie przeszkadzały mu w tym figury cherubów (por. Joz 7,6). Bóg nakazał Izraelitom uczynić węża miedzianego i z wiarą na niego spoglądać (por. Lb 21,8n). Ezechiel widząc „Nową Świątynię” mówił o cherubach w niej (por. Ez 41,18). Jezus zaś nazwał ołtarz „świętym” (Mt 23,19). Jak relikwie przechowywano w Arce Przymierza mannę i laskę Aarona (por. Hbr 9,4). Izraelitom nie był obcy kult przedmiotów związanych z uwielbianiem Boga. Naród Wybrany na polecenie Boga namaszczał ołtarze (por. Wj 29,36; Kpł 8,11; Lb 7,10), ołtarz całopalenia (por. Wj 40,10), święty namiot (por. Wj 30,26), Arkę Przymierza (por. Wj 40,9, Kpł 8,10, Lb 7,1), stelle (por. Rdz 28,18, 31,13) i tarcze (por. Iz 21,5, 2 Sm 1,21). Izraelici mieli też czcić Przybytek (por. Kpł 26,2) i posiadali chorągwie (por. Lb 2,2; 10,17).

Wielu pyta: czy Biblia pozwala czcić jakieś materialne przedmioty?

              Przypomnijmy więc: Kpł 26,2 mówi, aby czcić święty przybytek Pana. Widać więc, że choć Bóg zakazywał czcić przedmioty kultów pogańskich, to jednak pozwalał czcić to, co jest związane z Jego Osobą, z Jego chwałą. Jeśli czczono świątynię (wszystko, co się w niej znajdowało – Wj 40,9), przez którą ukazywała się chwała Pańska, to czemu nie można czcić innych relikwii, przez które też ona się ukazuje?[3][3]

 

Czy wiesz, że…

Chrześcijański kult obrazów i krzyża ma głębokie uzasadnienie biblijne!

 

Krew – zbrodnia z Biblią w ręku

 

Od lat czterdziestych XX w. obowiązuje wszystkich świadków Jehowy – pod karą potępienia i wyrzucenia ze zboru – zakaz poddawania się transfuzji krwi, nawet jeśli jest to jedyny środek ratujący życie. Poprzez ten zbrodniczy wymysł Ciała Kierowniczego (tak nazywa się zarząd spółki, korporacji, jaką jest Towarzystwo Strażnica), tysiące świadków Jehowy i ich rodzin przeżyło dramaty.

 

              „Byliśmy szczęśliwym małżeństwem – opowiadają byli świadkowie Jehowy. Oboje pochodziliśmy z rodzin świadków Jehowy. Już jako narzeczeni postanowiliśmy oddawać się na pełno czasową służbę dla organizacji (wówczas mówiliśmy – dla Jehowy). Kiedy się pobraliśmy okazało się, że nie możemy mieć dzieci. W pierwszych latach nie odczuwaliśmy z tego powodu jakiegoś dramatu. Jednak z czasem zaczynało to nas coraz bardziej dotykać. Szukaliśmy różnych specjalistów, klinik. Zaczęły się wizyty, porady. Wciąż bezskutecznie.

              Jakaż była nasza radość, kiedy po kilku latach dowiedzieliśmy się, że zostaliśmy rodzicami. Przygotowywaliśmy się na przyjęcie naszego dziecka. Szykowaliśmy mu pokój, ubranka, pościel, zabawki, snuliśmy plany…

              Jednak nasza radość nie trwała długo. Po urodzeniu okazało się, iż potrzebna jest transfuzja krwi, by nasza córeczka żyła. Preparaty zastępcze nie wchodziły w grę. Dotarł do nas koszmar. Słyszeliśmy o podobnych przypadkach, ale nie spodziewaliśmy się, że kiedyś możemy sami znaleźć się w takiej sytuacji. Zaczęliśmy się modlić i prosić o pomoc Boga. Pamiętam, prosiłam nawet, by zabrał moje życie, a pozwolił żyć mej córeczce, na którą tyle lat czekaliśmy. Mieliśmy do wyboru: z jednej strony nasze ukochane, niewinne dziecko, z drugiej naszą wiarę, która twierdziła, że jeśli zgodzimy się na transfuzję to Jehowa nas i nasze dziecko zniszczy, zostaniemy wykluczeni ze zboru i nie osiągniemy raju na ziemi. Przeżyliśmy dramat, bo wierzyliśmy w te groźby.

              Gdy przyszedł moment podjęcia decyzji zgodziliśmy się na transfuzję. Nasza córeczka żyje do dziś. Dobrze się uczy. Wiemy, że wielu świadków Jehowy podjęło inną decyzję. Dziś przeżywają – mimo upływu lat – załamania, depresje, patrząc na inne dzieci bawiące się i wiedząc, że nie dali szansy życia swemu dziecku.

              Przykro nam było, gdy świadkowie, dowiedziawszy się o naszej decyzji, nie tylko próbowali nas od niej odwieść, ale gdy im się to nie udało, zebrał się trzyosobowy komitet sądowniczy i zostaliśmy oskarżeni i wykluczeni. Po wykluczeniu, wszyscy świadkowie, którzy na zewnątrz wydają się tacy nieskazitelni, odwrócili się od nas. Nawet nasi bliscy znajomi, z którymi wcześniej spotykaliśmy się na kawie, kolacjach czy wspólnych wyjazdach, dziś omijają nas na ulicy, nie mówią „dzień dobry”, nie mówiąc już o odwiedzinach. Nie mamy do nich o to pretensji. Rozumiemy ich. Chcąc być u świadków, nie mogą inaczej. My cieszymy się, że Pan Bóg pozwolił nam przejrzeć na oczy i zobaczyć, iż jego Ewangelia to Ewangelia życia, a nie śmierci. Modlimy się o takie światło dla innych świadków, by nie musieli doświadczać więcej dramatów”.

              Przytoczone tu świadectwo – przynajmniej w części oddaje dramat niewinnych ludzi. Wiele osób pyta: Dlaczego świadkowie zabraniają transfuzji krwi? Na jakiej podstawie? Należy tu sprecyzować, iż świadkowie tylko podporządkowują się tym zakazom. Natomiast zabrania „góra”, czyli Ciało Kierownicze z Nowego Jorku.

              Na potwierdzenie swego nakazu cytują Dz 15,29: „Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego”. Tymczasem w cytowanym wersecie nie ma ogóle mowy o transfuzji krwi, której wówczas przecież jeszcze nie wynaleziono i nie praktykowano. Świadkowie natomiast mówią, iż jest tam mowa o wszelkiej krwi. Warto więc, by pokazali, gdzie Biblia w Dz 15,29 mówi o „wszystkiej” krwi. Słowo to oni – wbrew kontekstowi – dodają. Twierdzą też, że Rdz 9;4; Kpł 17,10-14; 7,27; Pwt 12,16 i 23; 1 Sm 17,33 mówiące o „wszelkiej krwi” dotyczy także zakazu transfuzji krwi ludzkiej. Zauważmy, że każdy werset przytoczony przez świadków mówi tylko o wszelkiej krwi zwierzęcej, a więc nie dotyczy transfuzji krwi ludzkiej (patrz kontekst, tj. Rdz 9,3; Kpł 17,13; 7,26; Pwt 12,15 i 27, 1 Sm 17,32 i 34). Wystarczy porównać oba zestawy wersetów, aby przekonać się jak Strażnica wyrywa z kontekstu pewne fragmenty Biblii. Zresztą transfuzja nie jest spożywaniem krwi tylko jej przyjmowaniem.

Należy zauważyć też, że uchwały Soboru Jerozolimskiego nawiązywały do praw z Kpł 17,8-13; 18,6-18. Widać więc, że łączenie sprawy krwi zwierzęcej, o której jest tam mowa (por. Kpł 17,10 i 13) z transfuzją krwi ludzkiej jest wielkim nieporozumieniem. Pismo Św. Starego Testamentu nakazywało powstrzymywanie się od spożywania krwi zwierzęcej (zawsze kontekst wszystkich fragmentów mówi o krwi zwierzęcej np. Kpł 17,10 i 13). Wiązało się to między innymi z jej celem ofiarnym (por. Hbr 9,7; 13,11 Kpł 17,11). Nie wiadomo dlaczego świadkowie krew zwierzęcą powiązali z transfuzją krwi ludzkiej. Krew i powstrzymywanie się od niej, jak i jej wartość kultowa, traci znaczenie z chwilą przelania krwi ofiarnej Jezusa. 1 J 1,7 „a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (por. Rz 3,25; Kol 1,20; Hbr 10,4-5). Wcześniej krew zwierzęca była tą, która oczyszczała Izraelitów z ich przewinień (por. Kpł 16,14-16).

              Dz 15,20 podając zakaz spożywania krwi, podają również dlaczego ma on dotyczyć chrześcijan. „Z dawien dawna bowiem w każdym mieście są ludzie, którzy co szabat czytają Mojżesza”. Tak więc tylko w wypadku i z powodu obecności Żydów obowiązywał ten przepis. Miało to za zadanie niegorszenie tych, którzy pozostawali wyłącznie przy Starym Przymierzu („Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów”… 1 Kor 10,32).

              Dziwi zachowanie świadków wobec konieczności transfuzji krwi, tym bardziej że zakazują tego zabiegu dzieciom, zwłaszcza że sami świadkowie zarzucają katolikom, że chrzest dzieci, które nie są w stanie podjąć samodzielnie decyzji, nie powinien mieć miejsca. Z takiej perspektywy tym bardziej dziwi stanowisko świadków wobec transfuzji krwi u dzieci. Dlaczego podejmują za dzieci decyzje dotycząc ich życia skoro twierdzą, że katolicy nie powinni podejmował za dzieci decyzji o chrzcie? A warto dodać, iż świadkom nie wolno nawet przetaczać ich własnej krwi, którą mogliby zmagazynować w laboratoriach!

Nawet gdyby Biblia zawierała zakaz transfuzji, to w przypadku zagrożenia życia Jezus pozwalał łamać podobne nakazy. Tak postąpił np. z zakazem spożywania chlebów pokładnych, które Biblia nazywa „świętym” (1 Sm 21,5) i spożywać je mogli tylko kapłani (por. Mk 2,25-26). Jednak w nagłej potrzebie Dawid i jego towarzysze zjedli to, co było zakazane.

              Co będą czuły tysiące świadków, które potraciły swych bliskich, nie zezwalając np. na transfuzję krwi swej nieprzytomnej żonie, kiedy Towarzystwu Strażnica objawi się „nowe światło” w sprawie transfuzji i okaże się, że można ją przyjmować. Przypomnijmy, że w roku 1940 drugi prezes korporacji Strażnica chwali transfuzję krwi na łamach angielskiej Pociechy (Consolation 25 XII 1940, s.19). A już w roku 1945 trzeci prezes Strażnicy zakazuje transfuzji krwi (Strażnica 10 (1995), s.23; Świadkowie Jehowy głosiciele..., s.183). Natomiast w 1961 r. wprowadza wykluczenie ze zboru za transfuzję krwi (Świadkowie Jehowy głosiciele..., s.183)[4][4].

OŚWIADCZENIE DLA SŁUŻBY ZDROWIA

             

Ja, niżej podpisany (a)

sporządzam niniejsze oświadczenie po powzięciu stanowczej decyzji.

Oświadczam, że bez względu na okoliczności nie zgadzam się na żadną formę transfuzji krwi (przetaczanie krwi pełnej, plazmy, krwinek czerwonych, krwinek białych, krwinek płatkowych), nawet gdyby w ocenie lekarza ich użycie było konieczne do ratowania mojego zdrowia lub życia. Przyjmę środki niekrwiopochodne zwiększające objętość osocza (takie jak dekstran, sól fizjologiczna, płyn Ringera czy hydroksyetowana skrobia) oraz zgadzam się na inne metody leczenia alternatywnego bez podania krwi.

Niniejszy dokument wystawiam zgodnie z moim prawem do wyrażania lub niewyrażania zgody na leczenie, odpowiednio do mych przekonań i uznawanych zasad. Jestem Świadkiem Jehowy i chcę być posłuszny (a) nakazom Biblii, a jeden z nich brzmi: „Powstrzymajcie się (...) od krwi” (Dzieje Apostolskie 15:28,29, Biblia Tysiąclecia). Mam …… lat i przestrzegam tego przykazania od …… roku życia.

Jestem też świadom (a) różnych zagrożeń związanych z transfuzją i postanawiam nie narażać się na te niebezpieczeństwa, a w to miejsce ponieść wszelkie ryzyko, jakie może wyniknąć z leczenia alternatywnego bez stosowania krwi.

Uwalniam lekarzy, anestezjologów oraz szpitale wraz z ich personelem od odpowiedzialności za wszelkie szkody, jakie mogłyby wyniknąć z mojej odmowy pomimo ich odpowiedniej opieki, dopełnionej pod każdym innym względem.

Osoby wymienione na odwrocie upoważniam do czuwania nad tym, by uszanowano moją wolę wyrażoną w niniejszym dokumencie, oraz do udzielenia odpowiedzi na wszelkie pytania, mające związek z moją kategoryczną odmową przyjęcia krwi.

 

______________________________

Podpis

_________________________________    _________________

Adres                                                    Data

_________________________________    _________________

                                                   Telefon

___________________________________

Świadek

 

Warto nadmienić, że w momencie gdy do szpitala trafia ofiara wypadku, dla uratowania życia której potrzebna jest transfuzja, wówczas pojawiają się świadkowie ze zboru, by pilnować poszkodowanego, namawiać go, by pod żadnym pozorem nie pozwolił przetoczyć krwi sobie, swemu dziecku, czy żonie, nawet jeśli lekarze ostrzegają, że preparaty krwiozastępcze nie wystarczą, by uratować życie poszkodowanego i należy w tym celu dokonać transfuzji. Są to – jak wyznają pracownicy służby zdrowia – sceny jak z horroru. Kiedy matka umierającego dziecka, pilnowana przez ludzi z organizacji, nie chce się zgodzić na transfuzję. Płacz dzieci, ich błagania o życie, o krew są niczym wobec nakazów Strażnicy. Często lekarze i pielęgniarki po takich przeprawach z rodzinami poszkodowanych nie są w stanie normalnie funkcjonować!

Z tej perspektywy, zrozumiały zaczyna być napis:

Towarzystwo Strażnica spółka b.o.
(bez odpowiedzialności)!

 

              Spożywanie pokarmów z krwią

 

Treść dokumentu, jaki świadkowie noszą przy sobie. Dla wielu staje się wyrokiem śmierci.

 

              Na tym tle, błahym wydaje się zakaz spożywania potraw zawierających krew. Apostołowie dawali taki zakaz, nie dlatego że bezwzględnie nie można przyjmować takich pokarmów, lecz dlatego by nie gorszyć np. chrześcijan-Żydów, którzy mimo przyjęcia wiary w Chrystusa zachowywali pewne zwyczaje Starego Testamentu w gruncie rzeczy już nieobowiązujące. Wystarczy zestawić ze sobą wszystkie fragmenty Nowego Testamentu dotyczące spożywania pokarmów, by przekonać się, iż Chrystus wszystkie pokarmy oczyścił (por. Mk 7,19). Prawdę tę ukazała scena z różnymi zwierzętami, które ujrzał św. Piotr i usłyszał: „Zabijaj Piotrze i jedz – odezwał się do niego głos. O nie Panie! Bo nigdy nie jadłem nic skażonego i nieczystego – odpowiedział Piotr. A głos znowu po raz drugi do niego: Nie nazywaj nieczystym tego, co Bóg oczyścił” (Dz 10,13-15)[5][5]. Mówiąc o pewnych odstępcach św. Paweł napisał w sprawie pokarmów, iż nakazują „powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby je przyjmowali z dziękczynieniem wierzący i ci, którzy poznali prawdę. Ponieważ wszystko, co Bóg stworzył jest dobre, i niczego, co jest spożywane z dziękczynieniem, nie należy odrzucać. Staje się bowiem poświęcone przez Słowo Boże i modlitwę” (1 Tym 4,3-5). Wszelkie pokarmy z dziękczynieniem i modlitwą mają przyjmować wierzący i ci, którzy poznali prawdę? Widać świadkowie wyłączają się z tej grupy znających prawdę.

Wnikliwszego czytelnika odsyłam do jeszcze innych wypowiedzi biblijnych dotyczących pokarmów (por. 1 Kor 10,25-33; Rz 14).

 

Czy wiesz, że…

Strażnica, zabraniając transfuzji krwi, odpowiedzialna jest za tysiące śmiertelnych ofiar świadków Jehowy, którzy niewolniczo poddani są temu zakazowi.


 


 


[1][1] Część przekładów oddaje ten werset jako „wszelki ród” (Biblia Tysiąclecia). Sens jednak jest zachowany bowiem „ojcostwo” i „ród” kierują uwagę na rodzinę, rodzenie. Bóg jest źródłem duchowego ojcostwa na ziemi.

[2][2] Świadkowie Jehowy przetłumaczyli ten wyraz jako „szanować”. Tymczasem w języku hebrajskim występuje tam czasownik tîrā'û – czcić będziecie (Kpł 26,2 – w odniesieniu do Boga), który w Biblii odnosi się do Boga i oznacza cześć Boską a nie zwykły szacunek. W odniesieniu do człowieka (np. rodziców w IV przykazaniu Dekalogu) Biblia posługuje się czasownikiem kabbēd – czcij (Wj 20,12 – w odniesieniu do ludzi), który oznacza cześć w znaczeniu szacunek. Tak więc materialny przybytek mamy czcić ze względu na Bożą obecność! Por. A. Kuśmirek (red.), Pięcioksiąg. Przekład interlinearny z kodami gramatycznymi transliteracją oraz indeksem rdzeni, Warszawa 2003.

[3][3] Wykorzystano materiał W. Bednarskiego, W obronie wiary. Dekalog i obrazy.

[4][4] Por. W. Bednarski, W obronie wiary. Krew.

[5][5] Tymczasem np. adwentyści cały czas uważają pewne pokarmy za nieczyste.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin