Prezes.txt

(6 KB) Pobierz
prezes
- Mocniej,,,prosz�mocniej�.ahhh.

Widzia�em kawa�ek jej ud w cienistych, samono�nych po�czochach, zgrabn� wypi�t� pup� i odsuni�te na bok stringi. Widzia�em r�wnie� swojego kutasa miarowo poruszaj�cego si� w t� i z powrotem w jej gniazdku. Kl�cza�a przede mn� z wypi�tym ty�kiem Jagoda, moja gosposia, kucharka s�owem, moja pomoc domowa. Numerek z za�o�enia mia� by� szybki, bo za jakie� 15 min spodziewa�em si� powrotu z pracy mojej �ony Zo�ki.

- bystriej taaaak mocniej daaaa��

- Jagoda ju� nie mog� �.musz� ko�czy�

Wyszed�em z niej i spu�ci�em si� na jej ty�ek. Poda�a mi jak�� �ciereczk� � pewnie od �cierania kurz�w � szybko j� wytar�em, da�em buziaka w do�eczek, kt�ry tak u kobiet uwielbiam, a znajduje si� on tam gdzie ko�czy si� ty�ek a zaczynaj� plecy� uwielbiam to miejsce�Jagoda szybko wsta�a, naci�gn�a sp�dniczk� si�gaj�c� kilka centymetr�w powy�ej kolan, poprawi�a zdecydowanym ruchem swoje d�ugie, proste w�osy, u�miechn�a si� do mnie i powolnym kocim krokiem znik�a za drzwiami salonu. Jagoda jest Ukraink�, pracuje u nas od roku. Ze mn�, jak nie ma �ony, pracuje od o�miu miesi�cy oddaj�c mi si� wsz�dzie: na schodach, w sypialni, w kuchni, w piwnicy, gara�u.. Jest drobn�, czarnow�os� dwudziestopi�ciolatk�, �wiadom� swojej urody i seksapilu. �wiadom� r�wnie� tego, �e mog�aby to samo co ze mn� robi� z ka�dym innym facetem i jako prostytutka mia�aby si� finansowo ca�kiem nie�le. Ja na imi� mam Grzesiek, jestem czterdziestoczterolatkiem i od dw�ch lat mam komfort bycia zupe�nie niezale�nym od wszystkiego i ka�dego. Moja �ona Zofia jest ode mnie m�odsza o pi�� lat i jest moj� drug� �on�, z pierwsz� wzi��em rozw�d jak tylko dowiedzia�em si�, �e m�j kierowca robi� z ni� to, co ja teraz z Jagod�. Zo�ka by�a moj� asystentk� w czasach, gdy firma ju� bardzo dobrze prosperowa�a na gie�dzie przynosz�c z�ote jajka, kokosy, presti�owe nagrody i inne sztaby z�ota. To by� czas szale�stw technologii, szpiegostwa przemys�owego, braku zaufania do wi�kszo�ci os�b chc�cych nawi�za� ze mn� jaki� kontakt. Po aferze, w kt�rej straci�em kilka procent przychodu zwolni�em ca�y personel obs�uguj�cy moje biuro: dwie asystentki i t�umacza. G��wnej ksi�gowej zaproponowa�em du�o wi�ksz� pensj� za prac� w filli zajmuj�cej boczn� dzia�alno�ci� firmy. Sprawc� g��wnego zamieszania, gadatliwego g��wnego informatyka niefortunnie pobi�o dw�ch oprych�w doprowadzaj�c go do zasadniczej zmiany w postrzeganiu i rozumieniu �wiata. Tak pozna�em Zo�k�, przysz�a na rozmow� kwalifikacyjn� ubrana jak wamp, zaprzeczaj�c schematom utartym w relacjach pracownik � szef. Wysoka, w kr�tkiej wydekoltowanej sukience na rami�czkach, bez rajstop, w sanda�ach na wysokim obcasie. Przywita�a si� podaj�c zdecydowanym ruchem r�k�, po czym usiad�a naprzeciwko mnie na kanapie zak�adaj�c nog� na nog� pozwalaj�c mi zobaczy� skrawek czego� bia�ego. Wykszta�cenie i referencje mia�a znakomite, m�wi�c patrzy�a mi prosto w oczy, bardzo pewna siebie, swojej kobieco�ci. Ocenia�em j� jako szef i jako m�czyzna. Jako szef widzia�em jej dokumenty, jej dyplomy i �wiadectwa uko�czonych kurs�w. Jako m�czyzna widzia�em jej pe�ne, zmys�owe usta w u�miechu pokazuj�ce z�by zupe�nie r�wne i bia�e, widzia�em jej piersi, z ca�� pewno�ci� niemieszcz�ce si� w d�oni doros�ego faceta i delikatnie zaznaczony zarys sutk�w. Widzia�em jej nagie, g�adkie ramiona, wypiel�gnowane paznokcie, w�sk� tali� i niesamowicie zgrabne nogi, szczup�e, opalone, aksamitnie g�adkie. Zo�ka zacz�a pracowa� dla mnie od nast�pnego dnia jasno daj�c mi do zrozumienia, �e widzi we mnie nie tylko szefa, ale r�wnie� atrakcyjnego m�czyzn�. Do�� szybko, bo po kilku dniach, przysz�a pod jakim� pretekstem do mojego gabinetu tu� przed siedemnast�, czyli tu� przed moim ko�cem pracy. Kilka og�lnikowych pyta� o dzie� nast�pny. Rozmawiali�my w ten spos�b, �e ja siedzia�em w fotelu przy biurku a ona sta�a naprzeciwko, po ostatnim pytaniu nachyli�a si�, opar�a r�koma o blat daj�c mi pe�ny wgl�d w jej biust. By�o na co popatrze�, uwierzcie mi.

- Dlaczego tak mi si� pan przygl�da?

Us�ysza�em, jednak nie by�o to ton oskar�ycielski, raczej podpuszczaj�cy, kokietowa�a mnie, czu�em to.

- Kusi pani m�czyzn�, kt�ry od kilku miesi�cy jest bez kobiety.

Powiedzia�em z u�miechem teraz ju� bezczelnie gapi�c si� na jej cycki.

- Podobaj� ci si� prawda? Wiem, �e si� podobaj�, podobaj� ci si� od naszej pierwszej rozmowy.

Nie wierzy�em w to, co us�ysza�em a ona wyprostowa�a si� przeci�gn�a i powoli zdj�a �akiet pozostaj�c w lekko prze�wituj�cej bluzce z dekoltem. Wyra�nie wida� by�o koronkowy czarny stanik i dwie schodz�ce si� p�lkule.

- Chcesz tego? Chcesz? Powiedz, �e chcesz a poka�e ci je ca�e. Chcesz?

-Chc�.

Ledwo wydoby�em g�os z nagle zaschni�tego gard�a. Potem niewiele pami�tam. Akcja potoczy�a si� bardzo szybko. Zanim si� opami�ta�em kl�cza�a przede mn�, rozpi�a moje spodnie, po czym zdj�a je razem z bokserkami.

- Prosz�, prosz� � zamrucza�a sama do siebie �

Co my tu mamy panie prezesie. Jest ca�kiem, ca�kiem�.hmmm.

Wiedzia�em, �e nie s� to tylko puste komplementy. Natura obdarzy�a mnie grubym dwudziestodwucentymetrowym cz�onkiem z wielkim kapeluszem na ko�cu. Ka�da kobieta, kt�ra mia�a okazj� mie� z nim do czynienia wyra�a�a si� w podobny spos�b, co Zo�ka.

- Co mam z nim zrobi�? Powiedz, czego chcesz, tylko wtedy to dostaniesz.

Niew�tpliwie mia�a satysfakcj� z tego, �e przej�a inicjatyw� i swojemu szefowi wydawa�a polecenia.

- Poli� go, wsad� go sobie do ust, g��boko, ssij go, pie��, baw si� jajkami, masuj je.

- M�wisz i masz prezesie.

Otworzy�a szeroko usta i wsadzi�a go sobie od razu wi�ksz� po�ow�. Robi�a to dobrze, z wpraw�. Po�yka�a go prawie ca�ego nabijaj�c si� na niego gard�em. Podnieca�o mnie to, podnieca�a mnie jej uleg�o��, to, �e kl�czy przede mn� w samych sk�pych majtkach, po�czochach i czarnych szpilach. Wzi��em w gar�� jej w�osy, zawi�za�em je sobie wok� nadgarstka, drug� r�k� podnios�em nieco jej podbr�dek, wiedzia�a, czego chc�, pos�usznie za�o�y�a swoje r�ce za plecy. Zacz��em jej wk�ada� kutasa do ust w swoim tempie, powoli, ale g��boko, prawie do samego ko�ca, zacz�a si� krztusi�, przesta�em na chwil�, wyj��em go, Zo�ka naplu�a na niego i wysycza�a:

- Mocniej, wk�adaj mi go g��biej tylko nie ko�cz. Zabraniam ci prezesie����cdn.

Je�li styl si� wam podoba to b�d� pisa� dalej kontynuuj�c przygody Grze�ka, Zo�ki, Jagody, ich samodzielnych dzieci itp., Je�li tylko mi si� wydaje, �e powinienem pisa� takie opowiadania, prosz� dajcie zna� wtedy zaniecham tego procederu z kretesem. Pozdrawiam. Cogito.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin