ks. Andrzej Zwoliński - Wschodnie sztuki walki - szansa czy zagrożenie.pdf

(319 KB) Pobierz
Microsoft Word - sztukiwalki.doc
W SCHODNIE SZTUKI WALKI SZANSA CZY ZAGROŻENIE ?
Amerykański psycholog sportu i sympatyk New Age, Michael Murphy, twier-
dzi, że badając przeżycia sportowców, zwłaszcza na etapie krańcowego wysił-
ku, dochodzi się do wniosku, iż doznają oni mistycznych stanów świadomości.
Są one podobne do tych, o których mówią religie Wschodu (niezależnie od ro-
dzaju uprawianej dyscypliny). Mogą mieć miejsce na boisku piłkarskim, w ba-
senie kąpielowym, na polu golfowym czy na ringu bokserskim.
ks. Andrzej Zwoliński
W swej książce na temat psychicznej strony różnych dyscyplin sportu, pisze m.in.:
„wiele obserwacji, które udało nam się poczynić, wskazuje na to, iż w sporcie tkwi ogromna
moc wystarczająca do wykroczenia poza ramy zwykłego doświadczenia jaźni, do wzbudzenia
zdolności ogólnie uznanych za mistyczne, okultystyczne lub religijne”. Mówiąc o „ducho-
wych kulisach sportu”, porównuje niezwykłe zmiany świadomości sportowców podczas roz-
grywek z doświadczeniem wschodniej jogi: „Wschód spotyka się teraz z Zachodem na bardzo
zwyczajnej płaszczyźnie – właśnie tutaj, w ludzkim ciele”. Wskazuje na sport jako na nowe
źródło wtajemniczenia, po odrzuceniu tradycyjnej religijności, mistycyzmu i „nowej mądro-
ści”. Twierdzi, że „większość prężnych, nowych ruchów religijnych powinna wiązać się z
mistycyzmem ciała, a nie z bardziej abstrakcyjnymi formami wiary, które niegdyś stanowiły
ziarno nowego życia. Bóg nie umarł; On jest wewnątrz”. M. Murphy wierzy w nieograniczo-
ne możliwości sportu. Głosi, że sport może się stać „początkiem rozwoju człowieka, rozwoju,
który w końcu obejmie wszystkie dziedziny życia”[1].
Nadzieje na odkrycie „nowego człowieka” poprzez podjęcie szeregu ćwiczeń fizycz-
nych, a więc stworzenie syntezy sportowo-medytacyjnej, znalazły swe szczególne miejsce w
tzw. wschodnich sztukach walki. Są one nierozerwalną częścią medytacji Wschodu. Stanisław
Tokarski, sześciokrotny mistrz Polski w judo, absolwent indologii i filozofii na Uniwersytecie
Warszawskim, doktor filozofii i pracownik naukowy Polskiej Akademii Nauk (Zakład Krajów
Pozaeuropejskich), nazywa sztuki walki „ruchowymi formami ekspresji filozofii Wschodu”[2].
Świat dla Hindusa jest pozorem, a jego realność jest bliższa temu, co Zachód nazywa
marzeniem sennym, nadzmysłowością. Dotrzeć do niej można przez odejście od tego, co re-
alne, porzucenie widzialnego i dotykalnego świata, a sięgnięcie do tych światów, których
jeszcze nie ma, do realności potencjalnych, które mogą przekroczyć próg istnienia dzięki dro-
dze, którą podejmie człowiek. W kulturze chińskiej powszechny kosmiczno-moralny Porzą-
dek zawarty jest w pojęciu tao. Właściwym sensem tego słowa jest „droga, szlak”, a użyte
czasownikowo znaczy „wytyczyć drogę, prowadzić nią, pokazywać”. Mistycyzm Wschodu
opiera się na idei dążenia człowieka do harmonii z Porządkiem kosmicznym jako jedynym
środkiem mądrości i ocalenia. Człowiek jest zobowiązany do „stawania się całością”. Daisetz
Teitaro Suzuki (1870-1966), profesor filozofii buddyjskiej na Uniwersytecie Otani w Kioto,
A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 2
wprowadzając do buddyzmu zen, pisał: „Rozum, wyobraźnia i inne władze umysłowe, jak
również otaczające nas przedmioty materialne, nie wyłączając naszych ciał, są nam dane po
to, żebyśmy odkrywali i rozwijali najwyższe z posiadanych przez nas władz, a nie po to tylko,
byśmy zaspokajali takie czy inne zachcianki i żądze, z pewnością sprzeczne z interesami i
naruszające prawa innych”[3].
Jedną z dróg prowadzących do „przekraczania samego siebie” i budzenia w sobie
drzemiących potencjalnych możliwości jest tzw. droga wojownika. Jest ona szlakiem wybra-
nych, chcących podjąć trud drogi, którzy w ten sposób tworzą nowy stan.
Mistrz medytacji szkoły Kagyu, Chogyam Trungpa, działający w USA, Kanadzie i
Europie, pisze: „Wyzwaniem stanu Wojownika jest wyjście poza kokon, wyjście w przestrzeń
z odwagą i zarazem delikatnością. (...) W postępowaniu stanu Wojownika uczeń przechodzi
poprzez fazy zdyscyplinowanego treningu i nieustannie spogląda w tył raz jeszcze badając
swe własne odciski stóp czy swe dzieła. Czasami znajdziesz znaki rozwoju, a niekiedy znaki
świadczące o tym, że zgubiłeś drogę. Niemniej jednak, jest to jedyny sposób na zaktualizo-
wanie ścieżki Wojownika. Owocem ścieżki Wojownika jest doświadczenie pierwotnej dobro-
ci, czy też pełnej nieuwarunkowanej natury podstawowej dobroci. To doświadczenie jest tym
samym, co całkowite urzeczywistnienie nieobecności ego, czyli prawda punktu bez odniesie-
nia. (...) Dla Wojownika nieuwarunkowane nie musi być uwarunkowane czy ograniczone. Nie
musi zostać zakwalifikowane ani jako pozytywne, ani jako negatywne. Może być po prostu
takie, jakie jest”. Ta „ponadprzeciętna” świadomość Wojownika uwalnia go od wszelkich
„uwarunkowań”, stawia poza prawdą i fałszem, pięknem i brzydotą, dobrem i złem. Budzi w
nim boską świadomość...[4]
Wschodnie sztuki walki (budo) to wschodnia sztuka życia. Podejmując zajęcia z psy-
chologii, filozofii, medycyny, fizyki adept sztuk walki buduje swoje wnętrze - „uczy się sie-
bie” i uczy się, jak „być w sobie”. „Uczy się być ostrzem - rozcinającym obronę przeciwnika,
kulą - niszczącą po drodze wszystko, kamieniem - na którym łamie się cios atakującego,
trzciną - która pod ciosem lekko się odgina, a wracając uderza, wodą - wypełniającą każdą
szparę w bloku, przyjmującą różne kształty, w zależności od naczynia, w które ją wlano”. Po
opanowaniu własnego psyche (ducha) i soma (ciało) osiąga najwyższe poznanie. Polega ono
na tworzenie w sobie energii chi, siły wewnętrznej, która płynie z woli i władzy, drzemiących
głęboko w człowieku. W szkole walki uczniowie kumulują świadomie drzemiące w sobie
siły, świadomie je kształtują, panują nad nimi i sterują nimi, puszczają w ruch w momencie,
który sami uznają za najbardziej odpowiedni[5].
MEDYTACJA ZŁĄCZONA Z WALKĄ polega na odkryciu źródeł energii. Wojow-
nik poddaje się siłom, które go ogarniają i które sobie uświadamia: „Jesteś suchą gąbką, która
chłonie wszystko, co wokół ciebie. Selekcjonujesz, wybierasz dobroć, czerpiesz z powietrza,
ze Wszystkiego, z Kosmosu, oddychasz głęboko, nabierasz w siebie. Potem wstajesz, jesteś
planetoidą, jesteś Ruchem, wpierw dowolnym, bardziej zorganizowanym – kiedy już poznasz
kata, tu i teraz, mającym świadomość, że zbierasz, odkładasz, przelewasz, przemieszczasz
swoją energię życiową, bo jej właściwy przepływ jest Harmonią Twojego Ja, jest zdrowiem,
mocą, siłą. Jesteś tym wszystkim: panterą, orłem, muchą, trzciną, wodą, nożem - jesteś cząst-
ką Wszystkiego, a więc cząstką Harmonii Doskonałej. Gdy zawrzesz to w jednym uderzeniu,
A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 3
w jednym ułamku sekundy - jesteś Niepokonany. Bo nie siłą wygrywasz walkę. Wygrywasz
ją odpowiednią techniką, wykorzystując odpowiedni moment ataku, atakując właściwy punkt,
wyzwalając energię”[6].
Już w XI wieku mędrzec Nan Yeo mówił: „Ze wszystkich elementów mędrzec wodę
winien obrać za swego nauczyciela. Jest ustępliwa, ale wszystko zwycięża, gasi ogień, a gdy
czasem bywa przezeń pobita, ratuje się ucieczką jako para, zmieniając swą postać. Rozmywa
ziemię, gdy miękka, a kiedy napotyka na twardą skałę, szuka okrężnej drogi. Nawilża atmos-
ferę, by umarł wiatr, żelazo przemienia w rdzę, aż rozsypie się w pył. Poddaje się przeszko-
dzie ze zwodniczą pokorą, bo żadna siła nie może jej zatrzymać w drodze do morza. Zwycię-
ża ustępując, nigdy nie atakuje w sposób znany, ale zawsze wygrywa ostateczną bitwę. Stając
się jak woda, mędrzec wyróżnia się pokorą; obiera za zasadę bierność – działa przez niedzia-
łanie i podbija świat”[7].
Sztuka walki to Droga, po której idą mistrzowie wraz z uczniami. Na końcu tej Drogi
czeka ich Doskonałość, lecz im ktoś więcej potrafi, tym bardziej jest świadomy, że brakuje
mu do niej coraz więcej. Dla pamięci o tej prawdzie mistrz nosi czarne kimono z białym pa-
skiem, symbol niewiedzy rozświetlonej wąskim promieniem oświecenia. Uczeń zaś nosi ki-
mono białe, wskazujące na bezmiar drogi, jaką musi przebyć, by umieć wszystko. Uczeń jest
białą, niezapisaną kartą, na którą sam musi nanieść znaki swego rozwoju[8].
Powiązanie sztuk walki z buddyjskim systemem wartości widoczne jest już w podaniu
o ich pochodzeniu. Postacią centralną tego podania jest Daruma Taishi, znany też jako Bod-
hidharma, Da Mo czy też Tamo. Ten buddyjski mnich był Hindusem, trzecim dzieckiem króla
Sugandha. Dzieciństwo spędził w małej prowincji Kanchipuram, niedaleko Madrasu. Już jako
młodzieniec był biegły w praktykach religijnych. Będąc dojrzałym mężczyzną, podjął decyzję
o podróży do Chin, prawdopodobnie celem propagowania buddyzmu. Bodhidharma propa-
gował buddyzm zen, czyli dzenizm. Niektórzy właśnie jemu przypisują założenie sekty Cz'an,
współcześnie popularnej i znanej w Japonii i szeroko w świecie jako Zen. Czas jego przyby-
cia z Indii do Chin datuje się na okres pomiędzy 480 a 520 r. po narodzinach Chrystusa. W
Chinach, po licznych przygodach, osiadł w klasztorze na górze Shaolin-su, w paśmie Hsing
Erh Shan w prowincji Honan (w dialekcie kantońskim klasztor nazywa się Sil Lum, w języku
japońskim – Shorinji).
Buddyzm zaczerpnął z jogi nie praktyki ascetyczne, lecz medytację, i to jako środek
do celu, do którego prowadzić miało życie pełne umiaru - bez nadmiernego używania i nad-
miernych umartwień. Bodhidharma wprowadził do klasztoru ćwiczenia fizyczne, mające na
celu poprawienie zdrowia nadmiernie umartwiających się mnichów. Z czasem ćwiczenia te
stały się elementem reguły klasztornej. Nazywano je „Shih Pa Lo Han Sho”, co znaczy
„Osiemnaście rąk Lo-Han”. Termin „Lo-Han” oznacza wszystkich zwolenników historyczne-
go Buddy. Była to pierwsza, historyczna nazwa określająca sztuki walki.
Shaolin, uważany za świątynię sztuk walki, przez lata był tajemniczym światem,
owianym mnóstwem legend i podań. Miał np. istnieć w nim zwyczaj poddawania mnichów,
zamierzających opuścić klasztor na stałe, próbie męstwa i opanowania nauczonych tutaj me-
tod walk i sposobów posługiwania się bronią. Zdecydowanego na sprawdzian mnicha kiero-
wano do ciemnych podziemi klasztornych, gdzie czekały go przeróżne niebezpieczeństwa.
A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 4
Kiedy już śmiałek pokonał wszystkie przeszkody i doszedł do wyjścia, drogę zagradzała mu
rozgrzana do czerwoności urna z wyrzeźbionymi postaciami tygrysa i smoka. Jako świadec-
two zepchnięcia urny z drogi, pozostawały wypalone na wewnętrznych stronach przedramion
sylwetki tygrysa i mitycznego smoka. Posiadacza takich znaków otaczała sława niezwyciężo-
nego i cieszył się społecznym szacunkiem.
Inna legenda podaje, że podczas długich godzin medytacji zdarzyło się Bodhidharmie
popaść w sen. Rozgniewany swą słabością obciął sobie rzęsy, z których wyrosły bujne krze-
wy herbaciane. Sporządzony z nich napój wzmacniał mnichów podczas długich godzin czu-
wania. A uprawa herbaty stała się w Chinach powszednim zajęciem mnichów buddyjskich.
Bodhidharma zmarł w klasztorze Shaolin, a jego ciało spalono na wzgórzu Niedźwie-
dzie Ucho. Jednakże kilka lat po śmierci, jak zapisał urzędnik cesarza Wei, podróżujący w
misji politycznej do Azji Mniejszej, spotkał Bodhidharmę w górach, w dzisiejszym Turkie-
stanie. Zapytany, dokąd idzie, odparł, iż wraca do Indii. Urzędnik doniósł cesarzowi, że Bod-
hidharma był w dobrej kondycji fizycznej, maszerował półboso, bo zgubił gdzieś jeden san-
dał. Cesarz po wysłuchaniu tej opowieści nakazał zbadać spalone szczątki mnicha. Wśród
kości i popiołu znaleziono sandał. Cesarz, zaskoczony i przestraszony faktem zmartwychpo-
wstania, polecił umieścić sandał w klasztorze Shaolin w charakterze relikwii. Sandał ten póź-
niej skradziono. A Bodhidharma miał podobno spędzić ostatnie dziewięć lat życia na nie-
ustannej medytacji w pozycji siedzącej, co całkowicie pozbawiło go zdolności chodzenia.
W wieku XVIII klasztor Shaolin stał się prężnym ośrodkiem życia politycznego, dla-
tego władze podjęły decyzję o jego likwidacji. Doszło do krwawej walki, z której, jak głosi
podanie, ocalało zaledwie pięciu mnichów znających tajemnice walk. Aby ocalić tradycje
szkoły, uchodząc przed ucieczką, postanowili się rozdzielić. Żaden z nich nie został złapany,
a cała piątka, nauczając niezależnie, przyczyniła się do szerokiego rozpowszechnienia walk,
zwłaszcza karate, głównie w tajnych organizacjach opozycyjnych. Ćwiczenia te stały się swe-
go rodzaju obrzędami religijno-ideologicznymi, umacniającymi jedność Chińczyków przeciw
wspólnemu wrogowi – Mandżurom[9].
Wszystkie sztuki walki mają swoje korzenie na Wschodzie i wyrażają jego filozofię. Z
broszurki wydanej przez Warszawski Klub Karate-do-Tsunami wynika, że jest to szkoła for-
macji światopoglądowej, która poprzez ćwiczenia psychiczne „zen”, prowadzi do buddyzmu
lub panteizmu: „Głównym celem Zen jest odnalezienie sensu ludzkiej egzystencji. (...) Każdy
powinien tak pokierować swym życiem, by osiągnąć szczęście już tu na ziemi, a nie dopiero
w niebie. (...) Szczęście w terminologii zen określane jest jako tzw. «pustka». Stan ten jest
rodzajem mistycznego upojenia, w którym człowiek traci poczucie własnej jaźni oraz indywi-
dualnego istnienia”[10].
Sztuki walki są sposobem kontrolowania samego siebie, aż do osiągnięcia dwóch ce-
lów: jedności ducha z ciałem oraz harmonii z naturą – otoczeniem. Sesshin, czyli Centralne
Ogólnopolskie Zgrupowanie Karate-do-Tsunami, które odbyło się w Kutnie w 1985 r., okre-
śliło cel ćwiczeń jako autokreację człowieka: „Tworzeniem przez człowieka samego siebie
jest Droga ciągłych zmian swego życia na lepsze. Doskonałym rozwiązaniem wydaje się tu
być niewątpliwie Karate-do - metoda łącząca ćwiczenia fizyczne (karate) z duchowym do-
skonaleniem się (zen)”[11].
A. Zwoliński, Wschodnie sztuki walki – szansa czy zagrożenie? – 5
Specyficzne formy ruchowe mają doprowadzić, poprzez otwarcie potencjalnej energii
człowieka, do wyzwolenia w technikach walki wewnętrznej mocy oraz osiągnięcia paranor-
malnych zdolności. Zdolności te są często przedstawiane jako służące harmonii ze wszech-
światem, osiągnięciu długowieczności i zdrowia. Celem i efektem tych praktyk jest:
RIN – wzmocnienie umysłu i woli;
KYO – kierowanie energią;
TOH – energetyczne zjednoczenie ze wszechświatem;
SHA – leczenie energiami;
KAI – przeczuwanie niebezpieczeństwa;
JIN – poznanie myśli innych;
RETSU – opanowanie czasu i przestrzeni;
ZAI – panowanie nad żywiołami natury;
ZEN – oświecenie.
Sami mistrzowie Wschodu ostrzegają jednak przed tymi technikami. Jeden z nich
mówi: „Wszystkie te techniki są metodami przepływu energii ku ściśle określonym rejonom
wewnątrz ciała. Techniki te wyprowadza się ze starożytnej, jogistycznej i tantrycznej tradycji,
która sięga czasów uznanych za poprzedzające narodziny cywilizacji. Ćwiczenia te w swych
skrajnościach są potężne i sięgają głęboko. Nie można nierozważnie ukierunkować we-
wnętrznie siły życia. Staniesz przed doświadczeniem grozy i tajemnicy umysłu. Po rozpoczę-
ciu ich nie ma powrotu do przeszłości czy też skoku w przyszłość. Istnieje tylko rzeczywi-
stość chwili obecnej”[12].
KARATE – stosuje metodę typową dla filozofii hinduskiej, kształtowania ducha ludzkiego
poprzez kształtowanie ciała, co leży u podstaw jogi. Jego celem jest duchowe zjedno-
czenie i stan nieczułości, aż do osiągnięcia stanu zen. Drogą do tego jest całkowite za-
pomnienie: „Zapomnij o sobie, zapomnij swoich wrogów, zapomnij zwycięstwa i stra-
ty, a kiedy to zrobisz, będziesz w stanie duchowego zjednoczenia, który w Zen nazy-
wa się Mu lub Nicość”. Kapłan zen Dogen powiada: „to nie da się wyrazić słowami,
kiedy ja uwolnię swoją duszę i ciało i zapomnę o nich – wejdę do domu Buddy, by
poddać się jego prawom, ja znalazłem światłość”[13].
XIV rozdział buddyjskiej „świętej księgi”, Sutry lotosu, zawiera najstarszą wzmiankę
na temat indyjskiej walki wręcz. Budda, zwracając się do swego ucznia Manjusri,
przestrzega go przed zawieraniem bliższych znajomości z „ludźmi, co walczą za po-
mocą pięści”. W Sutrze Hongyakyo, będącej zbiorem wiedzy z początkowego okresu
istnienia buddyzmu, znajduje się urywek przedstawiający walkę bez broni między
przyrodnim bratem Buddy Naudą a kuzynem Devadattą.
Współcześnie, na kursach karate, wspomina się niekiedy o Buddzie, lecz częściej o
własnym duchowym potencjale. Nie zmienia to faktu ścisłego związku karate z medy-
tacją zen. Podczas tzw. wielkich ślubowań, odpowiadających ośmiu ścieżkom tradycji
buddyjskiej, adept karate zobowiązuje się: „Będę zawsze słuchać Buddy, Dharmy i
Sanghi”. Przyrzeka wypełnienie reinkarnacji: „Będę zawsze odradzać się w sprzyjają-
cych warunkach” i „Rozprzestrzenię się na cały Wszechświat”. Głosi także ideę sa-
mozbawienia - bez łaski Bożej: „Dobrowolnie uratuję wszystkie istoty”[14].
Zgłoś jeśli naruszono regulamin