Bertrice Small - Dziedzictwo Skye 01 - Prawdziwa milość.rtf

(3360 KB) Pobierz

Bertrice Small

 

Prawdziwa miłość

(Darling Jasmine)

 

Przeła Hanna Rostkowska-Kowalczyk


Dla Carol Stacy i Kathe Robin


Queens Mafoern

Wieczór Trzech Króli, rok 1615

 

Prolog

 

Adam de Marisco nie ż. Chwile wcześniej siedział w fotelu w głównej sali swojego domu, otoczony licznymi członkami rodziny, którzy się zebrali, żeby wspólnie świętować. Trzej pasierbowie i dwie pasierbice ze swoimi bliskimi, wnuczęta i prawnuczęta tworzyli tłum wypełniający salę, w której jeszcze przed chwilą rozbrzmiewał śmiech. Śmiech Adama. Nawet mając osiemdziesiąt cztery lata, rozbawiony Adam wybuchałnym śmiechem. Ten ostatni przypływ wesołci wywoł wyjątkowo nieprzyzwoity żart, opowiedziany przez Valentinę Burkę, jego synową.

Adam otarł oczy, ujął żony i pocałował czule. Uśmiechnął się do zebranych i powiedział:

Niech Bóg błogosławi was wszystkich, moi kochani! A potem jego ogromna, lwia głowa opadła mu na piersi, a w sali zapanowała śmiertelna cisza.

Wiedziała! Głęboko wstrząśnięta Skye widziała, jak życie ulatuje z jego niebieskich oczu już w chwili, gdy wargi męża dotknęły jej skóry.

O, Adamie, mój najdroższy, najukochańszy, jak możesz mnie tak zostawiać? pomyślała. Chociaż trzeba przyznać, że miał wspaniałą śmierć. Nie chorował, nie cierpiał i pozostawił ich ze swoim błogosławieństwem. Jakież to typowe dla Adama! Jego wielkie serce zawsze przepełniała miłość do rodziny. Litościwy Bóg zabrał go, gdy był otoczony tymi, których najbardziej kochał.

Mamo! zabrzmiał w pobliżu głos jej córki, Deirdre Blakeley.

Skye uniosła oczy pełne łez. Nie była pewna, czy w takiej chwili poradzi sobie z nimi wszystkimi. Ale kto miał to zrobić? Wiedziała, że nie będzie mogła w spokoju pogrąż się w żobie, dopóki ich nie uspokoi i nie przekona, że wszystko będzie dobrze, pomimo tej straszliwej straty, jakąnie ponieśli. Kochała swoich bliskich, ale marzyła o nadejściu czasu, gdy zajmą sięasnymi problemami, nie oglądając się na nią. Zapanowała nad swoim bólem i rzekła:

Wszystko będzie dobrze, Deirdre.

A potem otoczyły ją dzieci, okazując miłość, pocieszenie i wsparcie. Lecz w sercu Skye OMalley pojawiła się ogromna pustka, której nic nie mogło wypełnić. Adam de Marisco nie ż, ona zaś pozostała sama, by ż dalej bez niego.


Część I

 

 

BELLE FLEURS

Zima rok 1615


Rozdział 1

 

Nie możesz tu zostać sama, mamo wiadczyła lady Willow Edwards stanowczym tonem, który dla jej wszystkich dzieci oznaczał, że postawi na swoim, cokolwiek by się działo.

Skye OMalley de Marisco wyglądała przez okno swojego gabinetu. Na zewnątrz prószył śnieg, pokrywając grób Adama na wzgórzu. Skye pomyślała, że śnieg jest lepszy, niż pagórek świeżo wzruszonej, ciemnej ziemi. Śnieg wszystko łagodził.

Masz siedemdziesiąt pięć lat, mamo ciągnęła dalej Willow.

Zaledwie miesiąc temu świętowałam siedemdziesiąte czwarte urodziny, Willow zirytowanym głosem rzekła Skye. Nawet się nie odwróciła od okna. Na dworze robiło się ciemno. Wkrótce nie będzie w stanie dostrzec grobu Adama. Aż do świtu.

Kobieta w twoim wieku nie może mieszkać sama nalegała Willow.

Dlaczego nie może? zapytała matka.

Dlaczego? krzyknęła Willow, nieprzygotowana na pytanie, na które powinna znać odpowiedź. Mamo, po prostu nie przystoi, żeby matrona w twoim wieku mieszkała sama.

Na dworze zapanowały już zupełne ciemności. Skye spojrzała na najstarsząrkę.

Jedź do domu, Willow odezwała się znużonym głosem. Chcę, żebyś wraz z resztą rodzeństwa mnie zostawiła, bym mogła w spokoju opłakiwać zmarłego, który przez czterdzieści dwa lata był moim mężem. Wy zaś od śmierci Adama przed czterema dniami nie daliście mi nawet chwili wytchnienia. Potrzebuję samotności. Chcę być sama. Jedźcie do domu.

Ale... ale... zaczęła Willow, szybko jednak zamilkła pod chłodnym spojrzeniem matki.

Nie jestem bezradną staruszką, Willow. I zachowałam jeszcze zdrowy rozsądek. Nie mam najmniejszego zamiaru zamykać domu, odprawićużących i zamieszkać z którymkolwiek z moich dzieci. Zamierzam zostać w Queens Malvern aż do śmierci, jasne?

Daisy Kelly, wierna garderobiana Skye, poczuła, że kąciki ust podnoszą się jej w uśmiechu, ale powstrzymała się i, siedząc przy ogniu, spokojnie podszywała obręb przy jednej z sukien swojej pani. Była zdumiona, jak niewiele panienka Willow zdawała się wiedzieć o swojej matce, skoro wierzyła, że ta zamieszka z nią z którymkolwiek z dzieci. Zerkając na swoje ściegi, Daisy ze smutkiem uprzytomniła sobie, że obie z panią się postarzały, lecz nadal były w pełni zdolne, żeby troszczyć się o siebie.

Ależ, mamo nalegała Willow Queens Malvern nie jest już twojąasnością. Należy do małego księcia Lundy, Charlesa Fryderyka Stuarta.

Naprawdędzisz, Willow, że moja wnuczka albo kurator księcia, lord Glenkirk, wyrzuci mnie z domu? warknęła Skye. Wydaje mi się, że to ty zwariował, a nie ja.

Jemmie Leslie na jesieni znów zwrócił się do sądu poinformowała Willow matkę. Jest wściekły, że nie udało mu się odnaleźć Jasmine we Francji. Na wiosnę miną dwa lata, odkąd od niego uciekła, zabierając ze sobą dzieci.

Skye zachichotała złliwie.

Nie mam pojęcia, czemu nie był w stanie jej znaleźć. Przecież Adam włciwie powiedział mu wprost, gdzie jej szukać. Ale wtedy ja, oczywiście, posiałam umyślnego, żeby ją uprzedzić o tym, że dziadek się wygadał.

Jak mogł, mamo? knęła Willow. Zrobisz sobie wroga z króla, jeśli ludzie się dowiedzą, że przeciwstawiasz się woli Jakuba Stuarta! Czy nie wystarczy ci, że nie cierpiała cię nasza królowa Bess? Czy z wiekiem nie przybyło ci rozumu?

Moja kochana wnuczka dwukrotnie wyszła za mąż, żeby zadowolić swoją rodzinę zdecydowanym głosem oświadczyła Skye. Mam nadzieję, że tym razem będzie mogła sama dokonać wyboru, Willow. Nikt nie powinien zmuszać Jasmine do ślubu, nawet król. Poprzednie próby były czystąupotą ze strony Jakuba Stuarta i jego naiwnej, romantycznej żony.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin