opowiadanie 7 (42).doc

(108 KB) Pobierz

Rozdział 7

A ślub śpiewał i tańcował

 

Dzień mojego ślubu był wyznaczony na sam środek lata. Tylko jakoś tak się stało, że wczoraj wieczorem pogoda drastycznie się zmieniła nagle pochłodniało, a z rana zaczął padać nieprzyjemny i lodowaty deszczyk.

Stałam przy oknie i w bezsilnej złości groziłam pięścią niebu.

 Przeklęty głupi kot! warczałam przez zęby. Uważasz, że niszczenie mojego święta jest zabawne? Uuu, wąsaty bydlaku! Żeby cię pchły zeżarły!

 Z kim ty tam rozmawiasz? zaciekawił się Otto, który właśnie wszedł niepostrzeżenie. Pozdrawiasz Sukin Kota?

 Aha jeszcze raz objaśniłam niebu, co bym zrobiła z niektórymi ogoniastymi Przecież wiedział, że wychodzę za mąż aby pochodzić w elfickiej sukience! I wszystko zniszczył!

 Nie warto kłócić się z bóstwem logicznie zauważył Otto. Jeszcze może ci się przydać.

 Ale zniszczyć mi ślub!

 Histeryzujesz. Dzień się dopiero zaczął. Poczekaj aż goście się nachleją i zaczną się bić, tłukąc przy okazji talerze, a wtedy będziesz mogła się żalić. Tym bardziej że wytłuką nie nasze talerze, a restauracji, a wiesz, ile biorą za jeden rozbity? Za takie pieniądze można kupić całą zastawę!

 Yyyyyy jęknęłam głucho.

Całe to zamieszanie działało mi na nerwy. Chciałam wyjść za mąż normalnie, w elfickiej sukience i przyjaciółmi jako świadkami. A potem świętowalibyśmy w knajpie z kuflami piwa i kiełbaskami. Ale moja mama była nieprzejednana i zagroziła, że naśle na mnie matczyne przekleństwo, jeśli nie będzie tak jak trzeba. Do przekleństw odnosiłam się bardzo poważnie, dlatego zgodziłam się na wszystko, wynegocjowawszy tylko mniejszą liczbę gości. Przy czym krewni, po tym jak Irga pokazał im się w całej krasie, nie spieszyli się do zawarcia z nim bliższej znajomości.

I bez dalekich ciotek i wujaszków miało być dużo narodu. Nasze rodziny, rodzice Otto, szefowie Irgi, kilku Profesorów, przyjaciele. No i trzeba pamiętać o ludziach, którzy zawsze pojawiali się na weselach nie wiadomo skąd.

Nekromanta w milczeniu wyciągał kasę z sakiewki na wszystkie rzeczy, a kiedy napomknęłam o tym, że po weselu też musimy za coś żyć, uśmiechnął się i powiedział:

 Dostatecznie długo zbierałem na swój ślub, dlatego, że wiedziałem, że moją żoną zostanie najpiękniejsza kobieta świata. Pieniędzy starczy.

Zadowolona z komplementu zamilczałam. Fajnie, jak ktoś cię docenia.

 Przygotuj się przerwał Otto moje rozmyślania. Zaraz przyjdą twoi i zaczną cię ubierać, upiększać i w ogóle przygotowywać do ślubu.

 To nic powiedziałam do siebie. To tylko jeden dzień i go przeżyję!

 Nie wątpię zachichotał krasnolud. W każdym razie Irga ci nie da umrzeć. Nie w dzień ślubu!

Co z twoją fryzurą? w końcu zwróciłam uwagę na półkrasnoluda. Nigdy nie wiedziałam go takiego roztrzepanego.

 Zaraz przyjdzie do mnie fryzjer wyjaśnił.  Nie mogę wyglądać na ślubie najlepszej przyjaciółki jak menel.

 Aaaa, rozumiem.

 Ojciec do tej pory żałuje, że nie zostaniesz moją żoną cucho powiedział Otto.  A ja cieszę się, że udało mi się wam pomóc. Jestem pewny, że będziecie szczęśliwi.

Jak się okazało właśnie tych słów brakowało mi, żeby odzyskać duchową równowagę.

 I tak mi nie opowiedziałeś, jak zmusiłeś Irgę do oświadczyn przypomniałam mu.

 О! Miałem bardzo ważny powóddziesięć złotych, które mi obiecałaś!

 Otto! Proszę cię! Przecież powinnam wiedzieć co czeka mnie po ślubie, tak? A może porwałeś Ilissę i zaszantażowałeś Irgę, że będziesz jej codziennie obcinał po palcu, jeśli się ze mną nie ożeni?

 Dobry pomysł w zamyśleniu powiedział Otto. Szkoda, że mi to wcześniej to głowy nie przyszło, wszystko byłoby prostsze. Tak naprawdę porazmawiałem z Irgą jak mężczyzna z mężczyzną. Pozabijałem, jeśli można tak powiedzieć, niepotrzebne karaluchy w jego głowie. Przecież nikt nie zna cię lepiej niż ja. Nawet on.

 To prawda przyznałam. Dzięki ci, przyjacielu, że byłeś w moim życiu!

 Co znaczy „byłem”? Chcesz mnie po ślubie zabić? Ja byłem, jestem i będę w twoim życiu! Przecież jesteś moim partnerem! A krasnoludy swoich nie zostawiają.

Otto niezdarnie, ale z czułością pogłaskał mnie po głowie.

 Co prawda zamyślił się.  Nie oczekiwałem, że Irdze uda się przez noc znaleźć ten paskudny biały garnitur i białą karetę z końmi.

 Dlaczego paskudny? oburzyłam się. To ja mu kiedyś powiedziałam, że wyjdę za mąż tylko wtedy, kiedy oświadczy mi się w białym garniturze.

 Najwyraźniej cię bardzo kocha zauważył Otto. Dla swojej dziewczyny nigdy bym na coś takiego nie poszedł.

 To nic stwierdziłam.  Jak wyjdę za mąż to zajmę się i twoim życiem.

 Nie musisz! krzyknął przerażony półkrasnlud. Jestem grzeczny! Ciociu, nie musisz mi grozić!

 Co tu się dzieje? zdziwiła się Larija, zaglądając do pokoju.  Siostra, razem z mamą jesteśmy gotowe do zamienienia cię w prawdziwą piękność.

 Czy nie jestem piękna i bez waszych wysiłków?  zaciekawiłam się, ostrożnie wyciągając z szafy swoją świeżo kupioną elficką sukienkę i przykładając ją do siebie.

Larija zamarła z rozdziawioną buzią, zapominając jak się oddycha. Niktani mama, ani siostry, ani Irganie widział mojej sukni ślubnej. Po sklepach chodziliśmy w trójkęja, Lira i Otto. Półkrasnolud występował jako ekspert w sprawie podróbek i wypowiadał się ze swego męskiego punktu widzenia. A Lira odpowiadała za odpowiednią atmosferę co to za zakupy bez przyjaciółki?

Elficka suknia na pierwszy rzut oka wyglądała na białośnieżną...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin