Cuda inżynierii
Witold Szolginia
CUDA INŻYNIERII
WYDAWNICTWA „ALFA" WARSZAWA 1987
Opracowanie graficzne
PIOTR KAWECKI
Fotografie w tekście TADEUSZ BARUCKI WITOLD SZOLG1NIA
Redaktor JOANNA EGERT
Redaktor techniczny TERESA JĘDRA
Copyright by Wydawnictwa ALFA, Warszawa 1987
ISBN 83-7001-076-8
WYDAWNICTW A „ALFA" WARSZAW A 1987
Wydanie I. Nakład 30000 + 250 egz
Ark. wyd. 16,5 Ark. druk 19,5
Zakład poligraficzny Wydawnictw „Alfa"
Zam. 3128/85 K 25
Cena zł -400,
Wprowadzenie
Na samym wstępie tej książki jej autorowi wypada możliwie dokładnie wyjaśnić Czytelnikowi, o jakich właściwie cudach będzie w niej mowa. Może ktoś powiedzieć, że wiadomo to przecież już z tytułu. Wyraźnie mówi on o cudach inżynierii. Ba, ale termin „inżynieria" nie jest bynajmniej jednoznaczny. Określa się nim nie jakąś jedną dyscyplinę, ale zespół rożnych nauk i umiejętności technicznych, przenosząc go zresztą także na inne, zupełnie od techniki odmienne dziedziny. Istnieją przecież takie dyscypliny, jak inżynieria chemiczna, społeczna, genetyczna i inne.
Autor wyjaśnia więc, że wszystko, co zawarł w tej książce, odnosi się do inżynierii w jej tradycyjnym rozumieniu przez tak zwany szeroki ogół jako umiejętności i techniki wznoszenia różnych budowli, potocznie zwanych inżynierskimi. Jednakże również i to jednoznaczne już, jakby się mogło wydawać, wyjaśnienie wymaga dalszego uściślenia. O jakie bowiem konkretnie budowle chodzi? I co właściwie znaczą terminy „inżynieria", „inżynierski", „inżynier"?
Pochodzenie terminu „inżynier", od którego utworzono wszystkie określenia pokrewne, nie jest zupełnie jasne. Większość lingwistów wy-
5
wodzi go z łacińskiego słowa ingenium, które oznacza talent, zdolność twórczą. Inni jednak wyrażają pogląd, że termin ów pochodzi od łacińskiego czasownika incingere, który znaczy tyle co „opasywać", „fortyfikować", „otaczać miasto murem". Pogląd ten uzasadniają (zdaniem autora tej książki niezbyt przekonywająco) tym, że w ubiegłych wiekach inżynierią nazywano tylko umiejętność budowania fortyfikacji, obwarowań i innych obiektów obronnych.
Już w początkach XIII wieku w kronikach włoskich wymienia się enzignerii, kierujących umacnianiem miejskich murów obronnych. W XVI wieku zarówno we Włoszech, jak i w Hiszpanii działają ingegnerii lub ingenieros, czyli oficerowie artylerii, wszystkie bowiem prace fortyfikacyjne, saperskie, minerskie i im pokrewne należały wówczas właśnie do artylerzystów. Rozgraniczenie tych wojskowych specjalności następuje dopiero w następnym stuleciu, w wyniku czego we Francji organizowane są wydzielone oddziały wojskowe, będące prototypem dzisiejszych wojsk inżynieryjnych.
Zadaniem owych oddziałów było budowanie, a w razie potrzeby również niszczenie fortyfikacji i wszelkiego typu umocnień, a także mostów i różnych machin wojennych. Kierujący takimi pracami oficerowie byli nazywani les ingenieurs. Nazwa ta bardzo szybko rozpowszechniła się w całej Europie. W Polsce już w roku 1658, w sejmowej uchwale Rzeczypospolitej, znalazła się między innymi taka oto rezolucja: Chcemy mieć po mianowanych komisarzach, aby do Krakowa zjechawszy, delineacyę takowey fortyfikacyi przez inżyniery sposobne uczynili.
Już sto lat później, w wieku XVIII, w miarę
szybkiego rozwoju broni palnej, której stosowanie całkowicie zrewolucjonizowało sztukę fortyfikacyjną, we wszystkich armiach europejskich powstają specjalne korpusy inżynieryjne, a w ślad za nimi specjalne szkoły wojskowe kształcące fachowych oficerów dla tych korpusów. Pierwsze dwie takie szkoły powstały w 1716 roku w Brukseli i w Wiedniu. Jednakże wspomniane korpusy nie były zbyt liczne. Polski Korpus Inżynierów Koronnych (dodajmy, że istniał wówczas również Korpus Inżynierów Litewskich) liczył tylko 85 żołnierzy, w tym jednego pułkownika, jednego podpułkownika, czterech kapitanów, sześciu poruczników, ośmiu tzw. konduktorów, szesnastu podoficerów, dwudziestu minerów i trzydziestu saperów.
Niemniej jednak już stulecie wcześniej polski inżynier, kartograf i matematyk, Józef Na-ronowicz-Naroński (data urodzenia nieznana, zmarł 1678), autor trzytomowego podręcznika dla inżynierów1, ówczesne powszechne rozumienie terminu „inżynier" oraz własną jego wykładnię tak oto przedstawił w jednym z rozdziałów swego dzieła, zatytułowanym: Architekt militaris ingenierem nazwany, a ten iaki ma być ingenier i co iego iest powinność umieiętności i iaka zacność:
A naprzód, co iest ingenier. Ingenier, a z włoska nazwany indzienier — słowo to iest tytułu barzo wysokiego i zacnego, bo ingenium ad ingenia-
1 Księgi nauk matematycznych: tom 1 — Arytmetyka (rękopis Zaginął), tom 2 — Geometria (podręcznik trygonometrii i kartografii), tom 3 — Optyka (w tym m.in. podręcznik fortyfikacji pt. Budownictwo wojenne, wyd. 1957).
6
rum2 — od wynalazków wszelkich, inwencji, struktur i machin generaliter iest nazwany. W którym to słówku cokolwiek na świecie nauk, dowcipów wysokich, subtelnych i dziwnych zamyka się, w nim się to znaiduie i ma rozumieć. Wszelki w tym błąd ludzi pospolitych, którzy lada wałmistrza, co wał kopie, albo co trochę rozmiaru umie, lubo budownictwa woiennego abo domowego indzienierem nazywaią...
Jak widać, Naroński w swej wykładni terminu „inżynier" znacznie wybiega poza tradycyjne jeszcze do tamtego okresu stawianie znaku równości między „inżynierem" a „architektem militaris" — specjalistą z dziedziny budownictwa obronnego. Wytrąca też jakby broń z ręki wyznawcom teorii wojskowego pochodzenia terminu „inżynier". Musiało jednak upłynąć jeszcze sporo czasu, zanim od połowy mniej więcej XVIII wieku, najpierw za granicą, a potem również w Polsce zaczęto wyraźnie rozróżniać inżynierię wojskową i inżynierię cywilną. Przedstawiciele tej drugiej działali w dziedzinie budownictwa powszechnego oraz przy budowie wszelkiego rodzaju dróg komunikacyjnych.
W roku 1747 znakomity francuski budowniczy dróg i mostów Jean Rodolphe Perronet 1708—1794) oraz współpracujący z nim Daniel Charles Trudaine (1703—1769) zorganizowali w Paryżu słynną Ecole des Ponts et Chaussees — szkołę budowy dróg i mostów, pierwszą w świecie cywilną uczelnię inżynierską. Inżynieria przestała oznaczać wyłącznie wojskową specjalność techniczną, stając się również specjalnością
2ingenium ad ingeniarum — łac: talent do pomysłów.
cywilną. W Polsce tamtych czasów niejaki imć pan Jean Ignace du Desfilles, Francuz w służbie króla Stanisława Augusta, z polska zwany poufale Dudefilem, a będący między innymi projektantem kanału Bug-Dniestr i autorem pierwszego pomiarowego planu Lwowa — na swych projektach podpisywał się tak: Ingenieur Architecte et Geometrę lure du Roy et de Republique de Pologne lub Indzinier architekt i jeometra przysięgły Iego Królewskiey Mci i Rzeczypospolitey.
W początkach XIX wieku szybki postęp techniczny doprowadził do stopniowego wyspecjalizowania się inżynierów w ściśle określonych zawodach technicznych. Wówczas to i później narodziły się tytuły wysoko wykwalifikowanych specjalistów w owych zawodach, które to tytuły utrzymały się do dzisiaj: inżynier mechanik, inżynier chemik, inżynier górnik, inżynier hutnik, inżynier metalurg, inżynier geodeta, inżynier transportu, inżynier poligraf. A także tytuły inżynierskie oznaczające twórców obiektów, o których mowa w tej książce: inżynier budownictwa lądowego i inżynier budownictwa wodnego.
Współcześnie zbiorczym terminem „inżynieria", w interesującym nas tutaj budowlanym zakresie, określa się potocznie umiejętność wznoszenia wszelkiego rodzaju budowli z wyjątkiem budynków. I tu konieczne „wyjaśnienie do wyjaśnienia" w postaci ścisłych definicji:
Budowla jest to obiekt nieruchomy powstały w wyniku działalności budowlanej, wyodrębniony z przestrzeni, trwale połączony z gruntem, stanowiący skończoną całość użytkową. Budowlą jest więc nie tylko dom miesz-
7
kalny, szkoła, szpital, teatr czy fabryka, lecz w ogóle każdy budynek, most, zapora, droga, nabrzeże, pas startowy na lotnisku, tunel itp., a także ogrodzenie, słup przesyłowej linii energetycznej, maszt radiowy, skocznia narciarska itp. Natomiast budynek to budowla nadziemna, wydzielona z przestrzeni za pomocą przegród budowlanych (ścian i dachu), przeznaczona do stałego lub czasowego przebywania w niej ludzi albo zwierząt.
Tak szeroko rozumiana inżynieria dzieli się na poszczególne dyscypliny szczegółowe. Inżynieria zwana lądową zajmuje się budową dróg, ulic, mostów, wiaduktów, tuneli, linii kolejowych, lotnisk; inżynieria wodna — budową jazów, zapór, kanałów, sieci nawadniających i odwadniających oraz regulacją rzek; inżynieria morska — budową portów morskich, przystani i nabrzeży oraz ochroną brzegów morskich; inżynieria sanitarna — budową sieci oraz urządzeń wodociągowych, kanalizacyjnych i grzewczych; inżynieria leśna — budową dróg leśnych, kolejek wąskotorowych, linowych i innych urządzeń do transportu drewna oraz zabezpieczaniem stoków górskich przed erozją.
W tej książce zostały przedstawione dzieła inżynierii przede wszystkim lądowej i wodnej jako obiekty najpowszechniej w inżynierskiej działalności człowieka występujące zarówno dawniej, jak i dziś. Wśród kilkudziesięciu więc omówionych „cudów inżynierii" z różnych epok najwięcej jest tuneli, mostów i linii kolejowych. Nie zabrakło jednak również przykładów z innych specjalizacji w „lądówce" — autostrady, masztu radiowego oraz kilku niezwykłych, nie-
8
typowych konstrukcji inżynierskich. Sporo też przedstawiono obiektów z dziedziny inżynierii wodnej: kanały żeglowne, drogę morską, tamę, a nawet całe miasto wzniesione na morzu. Z innych gałęzi tej wielkiej dziedziny techniki, jaką jest inżynieria, zaprezentowano przykładowo obiekty dawnej architecturae militarise czyli inżynierii wojskowej, oraz obiekty dawnej inżynierii sanitarnej i inżynierii transportu.
Już przy pierwszym pobieżnym przerzuceniu kartek tej książki, Czytelnikowi może nasunąć się pytanie, dlaczego przedstawionych obiektów jest akurat tyle, ile ich jest, a nie mniej lub więcej, i czym się autor właściwie kierował przy wyborze tych właśnie, a nie innych? Odpowiadając na to domniemane pytanie, autor musi, chcąc nie chcąc, powtórzyć się, przytaczając te same motywacje, co w odniesieniu do innej swojej książki, zbliżonej charakterem do tej oto3.
Słynnych, pochodzących z różnych epok budowli inżynierskich jest w świecie oczywiście znacznie więcej niż tych bez mała trzydzieści, które zostały tutaj przedstawione. Podwojenie lub potrojenie tej liczby nie byłoby bynajmniej przesadne. Można by je było omówić tu wszystkie, jednakże tylko za cenę znacznego ograniczenia rozmiarów ich opisu. Jeżeli więc pragnie się przedstawić je nieco bardziej szczegółowo, poświęcając należną uwagę nie tylko, co byłoby najłatwiejsze, samemu opisowi owych, z reguły bardzo interesujących z technicznego punktu widzenia, budowli, ale również ich niejedno-
3Witold S z o l g i n i a: Cuda architektury. Warszawa: Krajowa Agencja Wydawnicza 1985.
krotnie bardzo długim, zazwyczaj frapującym, a często również burzliwym dziejom — trzeba, mając na uwadze ograniczoną objętość książki, z konieczności zredukować liczbę prezentowanych obiektów.
Nakłada to na autora rygor wyboru najlepszych, jego zdaniem, najwartościowszych poznawczo oraz najbardziej z historycznego i kulturowego punktu widzenia interesujących dzieł inżynierii wszystkich czasów — od zamierzchłej starożytności poczynając, a na czasach nam współczesnych kończąc. Powiedziano: „najlepszych jego zdaniem dzieł", co powinno wytłumaczyć autora przed Czytelnikiem z wyboru tych właśnie, a nie innych obiektów.
Niemniej jednak przy wyborze obiektów do tej książki autor kierował się kilkoma ustalonymi przez siebie kryteriami, które miały mu pomóc w uzyskaniu zestawu kilkudziesięciu inży...
megazynek