Święty Józef osamotniony w obliczu tajemnicy (81 KB).doc

(81 KB) Pobierz
Román Llamas OCD

2

 

Román Llamas OCD

 

 

 

 

 

 

Świety Józef osamotniony
w obliczu tajemnicy

 

Referat wygłoszony
podczas XXXV Sympozjum Józefologicznego
w Kaliszu, 7 maja 2004 r.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

KURIA

KRAKOWSKIEJ PROWINCJI KARMELITÓW BOSYCH

KRAKÓW 2004


Wprowadzenie

 

W tym wystąpieniu nie mam zamiaru wchodzić głęboko w studium wszystkich problemów, jakie przedstawiają wersety 19-25 pierwszego rozdziału Ewangelii św. Mateusza, na temat których powstało tak wiele opracowań[1]. Ograniczę się do dwóch refleksji, jakie mi poddaje lektura tekstu. Pierwszą z nich jest ta, że stan św. Józefa, jaki opisuje Mateusz, a który wyraża wiarę ówczesnego Kościoła w tej materii, jest stanem próby, nocy ciemnej, co pragnę wyjaśnić za św. Janem od Krzyża. Drugą jest ta, że nie rozumiem dlaczego niektórzy tłumacze i egzegeci tłumaczą czasownik enzumeszendos jako „podejmować decyzję”, kiedy oznacza on po prostu „myśleć”, „rozmyślać”, „zastanawiać się”. Literalnie więc tekst mówi tak: „A zatem Józef, będąc sprawiedliwym i nie chcąc Jej zniesławić, zhańbić, zamierzał oddalić Ją, rozwieść się z Nią w tajemnicy. Ale gdy myślał o tym, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie, mówiąc mu: Józefie, synu Dawida, nie bój się...” (Mt 1,19-25).

 

Doświadczenie nocy ciemnej w życiu św. Józefa

 

Józef, młodzieniec Józef, między 18 a 25 rokiem życia, zaręczył się z Maryją, dziewczyną, prawie dzieckiem, Maryją między 12 a 14 rokiem życia. Sprawowano ceremonię quiddusîn, tj. poświęcenia, w sensie oddzielenia zaręczonej, co miało taką wartość jak małżeństwo zawarte [łac. ratum, non consummatum, por. KPK 1061 – przyp. tłum.] z pewnymi konsekwencjami społecznymi i prawnymi: mimo że małżonka nadal mieszkała w domu swoich rodziców, a zaślubieni nie mieli ze sobą relacji małżeńskich, niewierność żony była uważana jako grzech [wina] i była karana ukamienowaniem; separacja była uważana jako prawdziwy rozwód, który wszczynano poprzez doręczenie „listu rozwodo-wego”; jeżeli małżonek umarł, żona była postrzegana jako wdowa i mogła uciec się do prawa lewiratu.

W rok później sprawowano małżeństwo definitywne, nissu´în, tj. akt przyjęcia małżonki do domu męża. Akt ten obchodzono uroczyście z zabawami, które trwały kilka dni, czego wspomnienie mamy w przypowieści o dziesięciu pannach (por. Mt 25,1-13) i w relacji z godów w Kanie Galilejskiej (J 2,1-11).

Zatem w tej sytuacji zaślubionych, w jakiej widzieli się i odnosili się do siebie zgodnie z tym, kim byli, Józef odkrył, że Maryja, jego małżonka, oczekiwała dziecka. Ewangelia nie mówi ani kiedy, ani jak, ani gdzie, ani w jakim momencie narzeczeństwa. Przekazuje jedynie fakt: Maryja znalazła się w takim stanie za sprawą Ducha Świętego, to znaczy poczęła z Ducha Świętego.

Jakie było zachowanie, jaka reakcja, jakie uczucia św. Józefa wobec tego faktu tajemniczego dla niego? Nie opisuje go w szczegółach nawet ewangelista. Jedyną rzeczą, jaką nam mówi, jest to, że wobec tego odkrycia zastanawiał się, myślał, aby odkryć to, co należało czynić. Nie mówi nic o byciu zazdrosnym – postawie, jaką opisują niektórzy kaznodzieje XVII wieku, wykorzystując okazję, by robić drobiazgową analizę tejże samej zazdrości i zła, jakie przynosi. Jeśli rzeczywiście św. Józef był zazdrosny o Maryję, swoją małżonkę, była to bez wątpienia próba o charakterze mistycznym, jakiej Bóg go poddał – jego, który był poddawany próbom w ciągu całego swego życia[2].

Możemy wyjaśnić próbę św. Józefa na podstawie tego, co Jan od Krzyża mówi nt. nocy ciemnej zmysłów w rozdz. 8-9 oraz 14 pierwszej księgi Nocy ciemnej, a mianowicie, gdy ktoś jest całkiem uspokojony [wyciszony], radując się Bogiem, nagle [zaś] z powodu jakichś zewnętrznych okoliczności widzi siebie zanurzonego w okrutnej nocy; nocy, w której Bóg zsyła burze i wewnętrzne zmagania, skrupuły i ogromny zamęt (por. 1N 14,3-5). Są to życiowe sytuacje niepokoju, pytań, wątpliwości, lęków, pragnień, dążeń, nadziei zrodzonych w kręgu tego, co stanowi życie osobiste, jaką może być noc ciemna matki rodziny, małżonka, robotnika, prostego człowieka[3].

I tak coś podobnego musiało się wydarzyć w przypadku św. Józefa, męża, który żył w pokoju i radości, oczekując dnia przyjęcia do domu swojej małżonki. Nagle ta stała się brzemienną, a on o niczym nie wiedział. To wprowadziło go w noc ciemną.

W nocy ciemnej mówi się o działaniu Boga, które jest miłosną mądrością Boga, a za pośrednictwem którego On oczyszcza i oświeca duszę, by ją zjednoczyć ze sobą w miłości; jest to to samo działanie, które oczyszcza błogosławione duchy, oświecając je (2N 5,1). Św. Józef był kimś więcej niż duchem błogosławionym, Bóg zaś za przyczyną tej nocy ciemnej pragnął pouczyć go i napełnić światłem nt. tajemnicy, jaką dostrzegł w Maryi, ale której nie rozumiał. Bóg pragnął przeprowadzić go do końca poprzez tę bolesną noc ciemną, aby oczyścić i przysposobić na przyjęcie duchowej łaski, jaką mu zamierzał uczynić (tak jak wigilijne czuwanie przygotowuje na święto). A chciał to uczynić Ten, który nigdy nie uśmierca, jak tylko aby dać życie, nigdy też nie upokarza, jak tylko aby wywyższyć (por. 1 Krl 2,6-7; 2N 23,10).

Św. Józef został sam [samotny] wobec tajemnicy, czuł się opuszczony; jedyną rzeczą, jaka mu pozostała, była ufność w Bogu, pozostawienie siebie w Jego rękach i bezgraniczne zawierzenie. On czytał w Psalmach nie jeden raz: ufających Panu okrywa miłosierdzie (Ps 32,10). A ponieważ on zawierzył, jego również dotknęło miłosierdzie Pana w postaci posłańca z nieba, by wskazać mu rozwiązanie problemu, jaki go dręczył. I nie powinniśmy się dziwić, że św. Józef został sam [samotny] wobec tajemnicy dla niego niewytłumaczalnej, wszak Jezus poczuł się jeszcze bardziej sam w obliczu niebezpieczeństwa śmierci, doświadczając w tym kulminacyjnym momencie istnienia opuszczenia ze strony swego Ojca.

Św. Teresa od Jezusa opowiada o sobie samej, że – zakończywszy fundację pierwszego klasztoru św. Józefa w Avila – „odczuwała tak wielkie zadowolenie, iż jakby znajdowała się poza sobą”, a trzy czy cztery godziny później poczuła się wprowadzoną w okrutną noc ciemną. Opisuje to szczegółowo w swej Księdze życia. Szatan wniósł w nią zamieszanie, wprowadzając duchową walkę: Czy nie zostało cos źle zrobione, czy nie uczyniła czegoś przeciw posłuszeństwu, czy nie miało zabraknąć im jedzenia, czy wszystko nie było niedorzecznością, któż ją zmuszał do tego, jakże chciała się zamknąć w tak ciasnym domu i do tego z tyloma dolegliwościami, porzucając dom tak przestronny i przyjemny oraz tyle przyjaciół...? I tak z tyloma utrapieniami i mrokami duszy, których nie sposób nawet wyolbrzymić, wydawało się, że była w udręce jak ktoś, kto jest w agonii śmierci. Ale gdy znajdowała się w tej agonii, Pan dał jej trochę światła, by zobaczyła, że to sprawcą zamieszania był szatan, i by zrozumiała prawdę (Ż 36,6-9).

Św. Józef widział siebie pogrążonego w nocy ciemnej z powodu faktu dla niego okrutnego: Co mam czynić? Jaką decyzję podjąć? Czy to stało się w czasie powrotu Maryi z odwiedzin krewnej Elżbiety? – pytał.

Jak długo trwała ta próba? Gdyby Maryja mieszkała w domu swoich rodziców, wszak nie sprawowano jeszcze uroczystości nissu´în, mógłby to zauważyć on sam w czasie którejś z wizyt, jakie Jej składał – widywali się przecież niemal każdego dnia – albo ktoś by mu o tym doniósł. Fakt ten wytworzył tę bolesną sytuację, nad którą rozmyślał dzień po dniu aż do momentu wzięcia Maryi do swego domu, a wówczas ból wzmógł się jeszcze...

Św. Józef znalazł się sam wobec tajemnicy. Co mam czynić? – pytał. Jedyną rzeczą, jaką mówi nam ewangelista, jest to, że zastanawiał się nad tym, co czynić. Było dla niego jasne, że nie wyda Maryi publicznie (czasownik w czasie teraźniejszym), a z myśli, jakie przychodziły mu do głowy, jedną była ta, aby porzucić Maryję w tajemnicy (czasownik w aoryście). I to zamierzał zrobić, ponieważ był sprawiedliwy, to znaczy był doskonały, święty, był wybawicielem dobrym i miłosiernym[4]. Nie wyszedł jednak poza samą myśl. Nie podjął żadnej decyzji. Pozwala nam to zrozumieć, że św. Józef nie myślał nigdy o cudzołóstwie Maryi, Jego małżonki, musiałby bowiem donieść o tym zwierzchnikom religijnym, aby wypełnić w ten sposób Prawo, które nakazywało ukamienować cudzołożnicę (por. Pwt 20,22n, choć w tej epoce nie aplikowano tej normy).

Jak długo trwała próba? Ewangelista nie mówi tego. W przypadku św. Teresy od Jezusa – do której nawiązywaliśmy wcześniej – kilka godzin, św. Teresa od Dzieciątka Jezus przeszła próbę, noc ciemną wiary, trwającą półtora roku. Ewangelista mówi zwyczajnie, że „św. Józef, wstając ze snu...” Czy był to sen jednej nocy, kilku godzin, kilku dni? – nie wiemy tego. Ale wiemy, owszem, że ten sen, dłuższy czy krótszy, musiał być bardzo trudny i bolesny, przynoszący wielkie cierpienie, bo w nim przeplatały się myśli, by pod żadnym warunkiem nie opuszczać Maryi, a z drugiej strony – by opuścić Ją potajemnie. Czy przychodziły mu inne pomysły – Mateusz nic nie mówi.

Jeśli Maryja nie była cudzołożnicą, a zarazem to, co w Niej widział, nie było jego dziełem – to o czym myślał św. Józef? Nie postępowałby jako mąż sprawiedliwy, jakim był, gdyby działał z pośpiechem i bez odpowiedniego rozeznania. I nie postępowałby jako mąż sprawiedliwy, nie widząc jasno rzeczy. Przemawia za tym fakt, że nie jest ani roztropne, ani uczciwe, ani w stylu męża sprawiedliwego podejmować decyzję, gdy sprawy nie są jasne. Jak mówi Ignacy z Loyoli w swoich Regułach, by w jakiś sposób odczuć i poznać różne poruszenia, jakie rodzą się w duszy: „Piąta [reguła]. W chwili rozpaczy nigdy nie robić [wprowadzać] zmiany, ale trwać jeszcze bardziej nieugięcie i wytrwale w zamiarach i decyzjach [zdeterminowaniu]. Ponieważ jak w pocieszeniu prowadzi i doradza bardziej dobry duch, tak w rozpaczy zły, za którego radami nie można obierać drogi prowadzącej do celu”[5]. Zatem mogły istnieć inne przyczyny, z powodu których Maryja znalazła się brzemienną. Prorok Izajasz przepowiedział, że Mesjasz narodzi się z Dziewicy (według tłumaczenia Septuaginty); idea ta była rozpowszechniona w czasach Nowego Testamentu. Byłoby to w takim razie dziełem Boga, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. A wówczas św. Józef miałby na myśli własne dyskretne usunięcie się, stąd pragnął opuścić Maryję potajemnie.

 

Vir iustus
sprawiedliwość jako odpowiedź wiary poddanej próbie

 

To rozważanie potwierdza opinię tych, którzy sądzą, że św. Józef myślał o oddaleniu w tajemnicy Maryi, swej małżonki, z powodu pokory. Wśród myśli, jakie przychodziły mu do głowy w tej nocy ciemnej, była ta, by porzucić Ją potajemnie; czuł się bowiem niegodny być razem z Tą, która, jak myślał, poczęła za sprawą Ducha Świętego – tak mówi św. Bernard[6]. Czy przyszła mu na myśl taka możliwość? Podstawą, by twierdzić, że św. Józef rozważał między innymi i tę możliwość, tj. dzieło Boże, jest wypowiedź anioła: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, bo to, co się w Niej poczęło, jest dziełem Ducha Świętego” (Mt 1,20). To tak jakby mu mówił: To, co ty podejrzewasz, jest takim w rzeczywistości. Ale to nie jest powód, abyś porzucał twoją małżonkę. Dlatego też mówię ci: Nie bój się...

W każdym bądź razie nie można zapomnieć o tym, iż cała scena rozgrywała się w przestrzeni nadprzyrodzonej, przestrzeni łaski i bezinteresownej obecności Boga. Z tego też powodu interpretacja i przedstawienie sceny według parametrów czysto naturalnych wydaje mi się błędem, który nie odpowiada zamysłowi i intencji autora natchnionego. Św. Józef nie działał i nie reagował tylko i wyłącznie jako człowiek, lecz jako sprawiedliwy, tzn. jako święty, doskonały, dobry, miłosierny i zbawiający, to wszystko według Mateusza oznacza sprawiedliwy.

O tym wszystkim myślał Józef, jak sądzę, z wielkim bólem serca, gdyż kochał bezgranicznie swą małżonkę, był w niej szalenie zakochany: „chciał ją potajemnie oddalić” (w aoryście) wyraża zamiar przejściowy, historyczny, jest to niejako próba, w przeci-wieństwie do „niechcenia zniesławienia jej” (w czasie teraźniej-szym) wyrażającej postawę stałą.

To, że owo „chciał” nie odnosi się do podjętej decyzji, ale do czegoś, co pojawia się lub pojawiło się w jego myśli, potwierdza fakt, iż bezpośrednio po tym ewangelista mówi: „Gdy miał zaś na myśli te rzeczy, [tj.] nie narazić jej na zniesławienie (jako decyzja/ postanowienie), oddalić ją potajemnie (jako możliwość), anioł rzekł do niego...”. Dlatego też uważam, iż nie jest właściwym ani poprawnym tłumaczyć, jak to robią komentatorzy i tłumacze Mateusza: „Po tym jak powziął to postanowienie”7. Salvador Muñoz Iglesias stwierdza stanowczo: „Skłaniam się do tego, by w aoryście eboulese, tak jak i w enzumezendos następnego wersetu, widzieć zdecydowanie podjętą decyzję. Sen, w którym anioł sprowokował ostateczną decyzję Józefa, nie pojawił się, kiedy ten rozważał możliwości, ale kiedy już podjął decyzję, stanowcze rozwiązanie, po ludzku – nieodwołalne”8.

Nie wiem, w jaki sposób można wysunąć twierdzenie tego rodzaju, kiedy tekst w żadnym razie nie mówi o rozwiązaniu, ale o myśli, refleksji. Tak czasownik eboulose – chciał, powziął myśl, przyszła mu w myśli idea, by... Jak również czasownik enzumezendos, który znaczy tyle, co myśleć, rozmyślać o jakiejś rzeczy.

Sadzę, że rozumienie tych czasowników w sensie mocnego i definitywnego rozwiązania powoduje zniesławienie św. Józefa, który działałby pospiesznie, a będąc sprawiedliwym, musiał rozpatrywać wszystkie przyczyny dzieła zanim jeszcze podjął się rozwiązania i oczekiwać z ufnością natchnienia Bożego.

Chcę odwołać się do najnowszej książki w języku hiszpań-skim, którą znam, traktującej ten przedmiot, a która w tej materii twierdzi z jednej strony: „To, iż chodzi tu o prawdziwą decyzję potwierdza aoryst następnego wersetu (w. 20), którego nie powinno się tłumaczyć jako: Podczas gdy myślał [myśląc], ale raczej jako: Kiedy już zadecydował...”9. Czy aoryst zmienia sens i znaczenie czasownika? Należałoby tłumaczyć: Po tym jak miał na myśli [pomyślał]. Ponadto czasownik odnosi się w sposób ogólny do całej uprzedniej sytuacji, w jakiej znalazł się św. Józef, jak też do rzeczy, o których rozmyślał.

Z drugiej zaś strony, kiedy wyjaśnia werset 20, tłumaczy go tak: „Podczas gdy on [św. Józef] rozmyślał o tych rzeczach, anioł...” Ale czyż nie twierdzi nieco wcześniej, że nie można tłumaczyć w ten sposób ze względu na to, iż czasownik występuje w aoryście? I uzasadnienie, jakiego udziela zaraz po tym, jest takie, że [Józef] myślał, rozważał to, co widział. Oceniał czynniki, fakty i okolicz-ności odnoszące się do tego, co powinien zrobić, i w trakcie tej refleksji przyszło mu do głowy oddalić Ją potajemnie10.

Tak jak komentatorzy również tłumacze idą tą samą linią. Biblia Jerozolimska z 1999 r. tłumaczy: „Jej mąż Józef, który był sprawiedliwy, ale nie chciał narazić Jej na zniesławienie, posta-nowił oddalić Ją potajemnie. Tak też zamierzał zrobić, kiedy to...” (Mt 1,19-20). Biblia „Domu Biblii” podaje natomiast taką wersję: „Józef, Jej mąż, który był sprawiedliwy i nie chciał Jej wydać, zdecydował odłączyć się od Niej w sekrecie... Po podjęciu tej decyzji...” (Mt 1,19-20). Biblia Pielgrzyma o. Luisa Alonso Schökel (Gea-Mensajero, 1995) tłumaczy: „Józef, Jej mąż, który był człowiekiem prawym i nie chciał Jej narazić na zniesławienie, zdecydował oddalić Ją potajemnie. Podjął już taką decyzję, kiedy to anioł...” (Mt 1,19-20). Ten sam o. Schökel w Nowej Biblii hiszpańskiej tłumaczy: „Św. Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, postanowił oddalić Ją potajemnie. Ale skoro tylko podjął to postanowienie, ukazał mu się we śnie anioł Boży” (Mt 1,19-20). I jest to tłumaczenie, które czytamy w liturgii, w Ewangelii na uroczystość św. Józefa: „Ale skoro tylko podjął to postanowienie”.

Wystarczy przytaczanych autorów. Skąd biorą oni to, że św. Józef podjął decyzję? W odniesieniu do nich, trzymając się dosłownie tekstu, myślę, że nie powinno się posuwać refleksji zbyt daleko, tj. ponad świadectwo zachowania św. Józefa w tym bolesnym doświadczeniu jego życia. Jako człowiek sprawiedliwy musiał działać we wszystkim zgodnie z wolą Boga Ojca, a nie zgodnie z własnym widzi mi się. Ale jaka była wola Boga? Nie było łatwo dostrzec ją w tajemnicy, przed którą stał. Nie zapominajmy, iż poruszamy się w przestrzeni nadprzyrodzonej, tj. że św. Józef działał jako sprawiedliwy, prowadzony przez Boga, jak też że ze strony samego Boga tajemnica zbawienia, do której należy to fundamentalne dzieło – używając określenia Edyty Stein – „poczęła się i dokonała w przepaści tajemniczych głębokości, w milczeniu i w sekrecie”11. Nie ma tu absolutnie mowy o rozwiązaniu czy podjęciu decyzji, ale po prostu o roztrząsaniu w myślach, jak postąpić, i w tym właśnie rozważaniu przyszło mu na myśl oddalić Maryję potajemnie. To zastanawianie się, rozważanie sytuacji tak niepokojącej i bolesnej, było próbą św. Józefa, było jego nocą ciemną.

Myślę, że takie tłumaczenie i rozumienie tekstu Ewangelii, według którego św. Józef nie wykroczył poza myśl, tłumaczenie, które też nie zawiera stanowczego rozwiązania, jest słuszne i zgodne z tekstem, a także pokrywa się całkowicie z ewangelicznym pojęciem sprawiedliwości i świętości, jakie zawiera w sobie poddanie się ciężkim próbom i pełną akceptację lęków, upokorzeń oraz trudności wewnętrznych i zewnętrznych: „Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe przeciwko wam” (Mt 5,11). Są to jednak próby, lęki i upokorzenia, jakim Panu udaje się zaradzić w odpowiednim momencie, właśnie wtedy, kiedy człowiek jest kuszony, by upaść, jak Abraham.

Ponadto według dynamiki postępowania Boga w historii zbawienia normalnym jest, iż próbuje on konkretne osoby, tutaj św. Józefa, wybrane przez Niego, by doprowadzić do końca plany zbawcze: tak próbował św. Józefa, kiedy ten w ważnym momencie swego życia wszedł w relację z tajemnicą odkupienia. Św. Józef wszedł w nią z woli Boga, w porządku hipostatycznym, ściśle zjednoczony z Jezusem i Maryją w tajemnicy zbawienia, wszedł
w pełni z zamysłu Bożego – jest więc rzeczą normalną, iż był mocno doświadczany.

Abraham jeszcze przed ustanowieniem go ojcem wielu narodów był doświadczany przez żądanie złożenia w ofierze własnego syna, syna obietnicy (Rdz 22,1n). Nasi ojcowie, sprawiedliwi przed Bogiem, byli przez Niego doświadczani (Jud 8,26-27).

Maryja, zanim stała się Matką Boga i Zbawiciela, była doświadczana przez próbę wiary, by zrezygnować z dziewictwa, nie wiedząc jednak, co się ma stać, ufając tylko Bogu samemu, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych (Łk 1,26-38). Była doświad-czana także przez próbę wiary w momencie śmierci swego Syna, Tego, którego najbardziej kochała, zanim stała się Matką Kościoła i Matką wierzących.

Mateusz wie, że Jezus był kuszony przez diabła zanim rozpoczął głoszenie Dobrej Nowiny (Mt 4,1-11) i znał noc ciemną, najokrutniejszą, jaka kiedykolwiek istniała w dziejach ludzkości, której poddany był Syn Boży, Sprawiedliwy (Mt 27,24.46) zanim ustanowiony został Zbawicielem ludzkości.

Poza tym Pismo Święte jasno potwierdza, że Bóg próbuje tych, których kocha, sprawiedliwych, świętych. Ponieważ znalazłeś upodobanie w oczach Boga, trzeba było, byś przeszedł próbę kuszenia (Tb 12,13; por. Jud 8,25-27).

W tym znaczeniu paradygmatyczną jest również Księga Hioba. Hiob był człowiekiem sprawiedliwym, prawym i uczciwym, bojącym się Boga i obcym złu (Hi 1,1.9) Dlatego też Bóg, jak pisze księga, tak okrutnie go wypróbował.

 

Zakończenie

 

Mateusz w tym fragmencie nie jest nikim innym jak tylko świadkiem wiary pierwotnego Kościoła w tej materii. Jak Kościół mógł dojść do poznania tak jednostkowego i intymnego momentu psychologiczno-duchowego? Dzisiaj dużo mówi się o tym, by przedstawić Jezusa i Maryję w ich aspektach ludzkich: „Jezus z Nazaretu, Maryja z Nazaretu” – modne są te określenia. W tej perspektywie bardzo ludzkim jest, aby Józef i Maryja dzielili się chwilami, które nosili w sercu, jak też by, kiedy Józef umarł, Maryja dzieliła się nimi z najbliższymi – i tak z tych rozmów pierwotna wspólnota poznała rzeczywistości tak ludzkie i tak boskie, które później, według swojego stylu i swych intencji spisał Mateusz.


[1] Należałoby tutaj przypomnieć wszystkie komentarze na temat św. Józefa. Ja odwołam się do: Salvador Muñoz Iglesias, Los evangelios de la Infancia IV, BAC Madrid 1990, s. 160-175; I. de la Poetterie, María en el misterio de la alianza, BAC Madrid 1993, s. 66-97, z ich odpowiednią bibliografią.

[2] Aby poznać różne opinie nt. postawy sprawiedliwego św. Józefa wobec błogosła-wionego stanu Maryi, Jego małżonki, można zobaczyć: Román Llamas, San José, siendo justo, Est. Jos. 57 (2003) s. 10.13, gdzie są cytowani autorzy piszący szerzej na ten temat jak: Muñoz Iglesias, I. de la Potterie, R. Laurentin, T. Stramare, José Cristo Rey García, Josemaría Monforte.

[3] Por. Augusto Guerra, Para la integración existencial de la Noche oscura, en Experiencia y pensamiento en san Juan de la Cruz, Edit. de Espiritualidad, Madrid 1990, s. 225-250, szczególnie s. 136n.

[4] Aby poznać znaczenie terminu sprawiedliwy w odniesieniu do św. Józefa według Mateusza, zob. Román Llamas, art. cyt., s. 7-29.

[5] Zob. Obras de san Ignacio de Loyola, BAC, Madrid 1991, s. 295.

[6] Homilia Supper missus est, II, 14 (PL 183,68).

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin