Franciszek Zab�ocki Fircyk w zalotach DO NAJJA�NIEJSZEGO STANIS�AWA AUGUSTA KR�LA POLSKIEGO WIELKIEGO KSI���CIA LITEWSKIEGO etc. PANA MI�O�CIWEGO przy podaniu na posiedzenie czwartkowe tej komedii ODA Wpo�rz�d tylu spraw wa�nych, Wpo�rz�d stara� tyle, Kt�re Ci� zaprz�taj�, Najja�niejszy Panie, Godzi si� chocia� jedna odetchnieniu chwila, Godzi si� pracy, chocia� na moment, przerwanie. Nadto si� wiele trudzisz k'woli Twojej s�awie; B�dziesz j� mia�, cho� oddasz chwil� i zabawie. Wszak nie zawsze si� Jowisz rz�dem �wiata trudzi; Prace i troski jego lube dziel� wczasy. Mia� i on niegdy� krn�brny dla si� rodzaj ludzi, Miewa� do pokonania zuchwa�e Gigasy; Wr�ci� na koniec niebu pok�j po��dany I pierwszy przed wszystkimi sam spocz�� niebiany. Muzo, korzystaj z tych chwil! Bardzo trudno o nie, Rzadko naszego Pana w spoczynku widzimy; I teraz, gdy si� zdaje bawi� w mi�ych gronie, Kto wie! je�li nie my�li, �e ma �wiat olbrzymy; �e ta, co si� w tysi�cznych przemianach uk�ada, Nie przeto, �e st�umiona, nie chce broi� zdrada. Muzo, przerwij te my�li Panu! Jego zdrowie Bardzo d�ugo dla polskiej potrzebne jest doli. �ycie wasze jest naszym, o dobrzy kr�lowie! W�tli� go nie do waszej zostawiono woli. Gdzie wielko�� duszy z cnot�, tam i pomoc nieba Masz je, Kr�lu, troskliwych my�li mie� nie trzeba. Ale sk�d te podchlebne przysz�y mi nadzieje, Abym m�dro�� m�g� bawi�, sk�d to zaufanie? Nie przejd� tym zuchwalstwem �mia�e Bryjareje? Przez wzgl�d ch�ci, �mia�o�ci racz darowa�, Panie. Wszak da� kto hekatomb� czy go��bk�w par�, Byle to czyni� z serca, dobr� da� ofiar�. I to mi tylko mo�e s�u�y� za obron�, �e si� wa�� z tym b�ahym popisywa� dzie�em: Pi�ro moje przez Ciebie, Kr�lu, zach�cone. Wzi��em medal, przeto si� samo zad�u�y�em I cho� Ci tera�niejsz� ofiaruj� prac� - Dar Tw�j wielki - w �yciu si� ca�ym nie wyp�ac�. WASZEJ KR�LEWSKIEJ MO�CI PANA MEGO MI�O�CIWEGO wierny poddany Franciszek Zab�ocki Respicere exemplar vitae morum�ue iubebo Doctum imitatorem et vivas hinc ducere voces. HORATIUS, De artcpoetica OSOBY: ARYST, m�� Klarysy KLARYSA PODSTOLINA, wdowa, siostra Arysta FIRCYK, staro�cie, kochanek Podstoliny PUSTAK, s�uga Arysta �WISTAK, s�uga Fircyka PRAWNIK LOKAJ Scena w domu wiejskim Arysta, blisko Warszawy. AKT PIERWSZY SCENA I Pustak, �wistak PUSTAK spostrzegaj�c �wistaka Nie myl� si� - tak jest - on. Witaj, po��dany �wistaku, urwipo�ciu, stary lisie szczwany! C� tu robisz? Jak si� masz? Czy� zdr�w, czy weso�y, Czy pieni�ny? �ciskaj� si� �WISTAK Zdr�w, ale co go�y, to go�y. PUSTAK �wiat dzi� taki. Przynajmniej, �e ci� widz� zdrowym. Z kim�e tu przyjecha�e�? �WISTAK Z moim panem nowym. Ale niech ci� u�ciskam, m�j luby Pustaku! PUSTAK Take� mi strojny! By�e� niedawno w paklaku, Teraz si� taka �wieci na tobie mamona, Jak gdyby na ministrze kr�la faraona. Odzieraj�c go Suto! suto! A wszystko od srebra i z�ota! Przecie sk�d ta do ciebie zawin�a flota? Obziera go Niech ci� jeszcze obejrz�! - Ale jak�e gusto! �WISTAK Tak, gusto, gusto, ale za to w worku pusto. Gdyby sto astronom�w patrza�o w kieszenie, Grosz grosza nie zobaczy: takie tam za�mienie! Prawda, do�� jestem strojny. To sukno w sagiecie Angielskiej, jak rozumiesz, co kosztuje przecie? PUSTAK Przynajmniej ze sto z�otych. �WISTAK A p�tle, a guzy? PUSTAK Tyle drugie. �WISTAK Nic wi�cej, tylko cztery tuzy Tryszakowe za r�k�. PUSTAK To szcz�liwie w�a�nie! �WISTAK Ale za to - szel�ga! Zapal, to nie trza�nie! Ujrzysz i mego pana: jak si� on nadstawia, Jak puszy, jak pstry ca�y, gdyby ogon pawia. Oisniesz, bracie, gdy spojrzysz na jego b�yskotki... Wiesz�e, wiele ma w worku? PUSTAK Nie wiem. �WISTAK Dwa p�z�otki. PUSTAK Dwa p�z�otki? - To cienko ko�o was, zekaty! �WISTAK Joby, Joby na oko, w rzeczy - reformaty. PUSTAK Sk�d�e szumicie? �WISTAK Czy znasz "set kenz lewa plie"? Ot� ja z pana, a pan z tych dochod�w �yje. Znaczemy jak panowie: hulanki, parady, Gry, uczty, bale, ta�ce, umizgi, biesiady... S�owem, �e ci tak powiem, bicze krecim z piasku. Ot, tak to, tak to, bracie, �yj� po warszawsku. PUSTAK Wiem, wiem, bywa�em kiedy� i ja tym furmanem. Ale skracaj�c dyskurs, kt� jest twoim panem? �WISTAK Opatrzno��, co swej wszystkim opieki u�ycza, Zdarzy�a mi za pana m�odego panicza. Jest to cz�ek znakomity, bo, jak sam powiada, Ma tytu� staro�cica jeszcze od pradziada. Ale, przecie musia�e� s�ysze� o Fircyku? PUSTAK I znam go. Kt� by o tym nie s�ysza� wietrzniku? Wszak to on z moim panem, kiedy s� w Warszawie, Brat a brat - jedn� �y�k� i na jednej strawie. �WISTAK Chwa�a Bogu! Tym lepiej! Tak� rzecz� teraz B�dziemy, przyjacielu, widywa� si� nieraz. PUSTAK Przecie� z swego Fircyka kontent? �WISTAK Jak si� zdarzy. Ale mu nigdy smutnej nie uka�� twarzy. I wart tego. Natura dobra w nim i szczera. Zacina, prawda, panicz troch� na szulera, Kocha m�ode kobietki, lubi winko stare... Lecz wreszcie, ka�dy cz�owiek ma swoj� przywar�. PUSTAK Wszyscy�my ludzie!... �WISTAK Zreszt�, �yjem jak dw�ch braci: Ja mu s�u�� lada jak, on mi te� �le p�aci. A tobie jak si� wiedzie u pana Arysta? Czy taki� paliwoda? Czy tak jak m�j �wista? Czy z tob� poufale �yje? PUSTAK Co to, to nie. Co do humoru, z diab�y k�ad� go w paragonie! Wielki brutal, z�o�liwszy nad smoki i �mije: Gdy gada, gdyra, a gdy macha, zaraz bije. Niech w domu nie do my�li rzecz si� zdarzy jaka, Kto zbroi, ja mu krzywy - jak w dym do Pustaka, A to tak regularnie, �e gdyby spod krydki Jak na os�a t�umoki, na mnie lec� pytki. Klarysa, �ona jego, cudnie pi�kna pani: Bo to stanik jak ��tka, n�ka jak u �ani, A oczki, a usteczka, sk�ad cia�a, postawa... A humor - gdyby �ywe srebro, dziarska, �wawa, Rozumna, wesoluchna. Z ty�a przymiotami Rozumiesz, �e szcz�liwa? R�wnie cierpi z nami. S� czasy, �e zazdro�nik czulszy od Argusa, Naziera j�, w��czy si� za ni� jak pokusa, Huczy, mruczy, przeklina, r�ce �amie, wzdycha, Wo�a ludzi - gdy przyjd�, za drzwi powypycha... �WISTAK C� �ona? PUSTAK Zaufana w sumieniu i cnocie, Im on diab��w liczniejsze wywo�uje krocie, Im wi�ksze robi g�upstwa, im dziwaczniej brydzi, Skacze, �piewa, �mieje si� i jak z dudka szydzi... �WISTAK To w�a�nie osobliwszy przekor mi�dzy niemi! PUSTAK Tak dalecy od siebie, jak niebo od ziemi. Ale niechaj doko�cz�. Fraszka to, �e gdyra I zazdro�ci, to wi�ksza wada, �e kostyra I filozof. Filozof smutny i ponury, Mniej podobno z rozumu, jak raczej z natury. Gracz za�, nie tak z �akomstwa (ma do��, dzi�ki Bogu!), Lecz z chimery, z ubrzdania, z chluby i na�ogu. W wygranej - tch�rz, w przegranej - odwa�ny bez granic; Gra we wszystkie, a �adnej gry nie zna nic a nic, Przeco si� na przegran� wystawia i �arty. Gdy gra� si�dzie, ja musz� zaziera� mu w karty. Wygrali-li - moje szcz�cie, niech�e, bro� Bo�e, nie - Naklnie mnie, naszturcha si�, zburczy i wy�enie. �WISTAK A to jest osobliwszy gatunek cz�owieka! C� ty winien? PUSTAK Wzrok go m�j, m�wi, �e urzeka. Lecz nareszcie ma ka�dy cz�owiek swoje "ale". Zgani�em go, w czym by� wart i w czym wart pochwal�: Punkt honoru prawdziwe, poczciwo�� niepr�na, Przyja�� grzeczna, powolna, stateczna, us�u�na, Serce dobre, my�l szczera, obyczajno�� czysta Cho� dziwaka, ka�� czci� i kocha� Arysta. Co si� tycz� maj�tku i jego u�ytku, Cz�sto do rozrzutno�ci zbli�a si� i zbytku. S�u�� mu od lat czterech i kilku miesi�cy - Ile� przez moje r�ce nie posz�o tysi�cy!... Pewnie my�lisz, �e kiedy rejestra przeczyta, Zwa�y s�uszno�� wydatku, o reszty zapyta? Nigdy mi jeszcze o to nie m�wi� i s��wka. �WISTAK Nie ma go co st�d chwali�: to znaczy p�g��wka. PUSTAK Przy takich te� to cz�ek si� dorobi groszyka. Wiesz przys�owie: Drzyj wtenczas, kiedy si� dr�, �yka. Ostatnia to rzecz, bracie, ju� to ci�kie czasy, Kiedy si� podskarbiemu przyjdzie sprawia� z kasy. Bodaj m�j pan! Niech za to �yje jak najd�u�ej! Cz�ek go te� z duszy kocha i poczciwie s�u�y. �WISTAK To cnota bohatyrska! Je�li mi si� zdarzy Moich kiedy znajomych odwiedzi� kucharzy, Cokolwiek im si� lauru od szynek ochroni, Nie omieszkam zam�wi� na wieniec twej skroni. Warte� tego. PUSTAK Tylko by� zaniecha� te drwinki. Poetom laur, poetom, dla nas lepsze szynki. Ale m�wi�c o naszym: powiedz mi, m�j bracie, Po co tu do nas na wie� z panem przyje�d�acie? To nie jest bez przyczyny, co� si� w tym zawiera. �WISTAK Ca�a rzecz przywidzenie, kaprys i chimera, Nie w z�ym jednak, bro� Bo�e, rozumieniu wzi�ta - Nie s� to jego wady, lecz raczej talenta. Chimera, pospolicie w innych niedorzeczna, K��tliwa, niespokojna, w nim s�odziuchna, grzeczna, Mi�a, powabna... s�owem, �e tak powiem, kt�ra Tyle w nim jest, co w drugich szcz�liwa natura. Cz�ek z niego osobliwszy: zrobi co, czy powie, Nad niczym si�, jak �ywo, krty nie zastanowi... A wszelako z post�pk�w i z rzeczy, i z mowy Zawsze go zna�, �e jeszcze orygina� nowy Tak do na�ladowania, jak trudny do wzoru. PUSTAK Prawda, osobliwego pan Fircyk humoru! Lecz co ma za interes? �WISTAK Domy�lam si� trocha, Ale prosz� o sekret: podobno si� kocha. PUSTAK Czy tak? Wie� jest zwyczajna w tej mierze pociecha: Szmer strumyk�w, kwilenie ptasz�t, gaj�w echa - S� to lube ustronia, jest to bytno�� cicha, Gdzie swe amant tym koi k�opoty, �e wzdycha. �WISTAK Kto? On wzdycha? Nie znasz ty tego specyja�a... Gdyby raz westchn��, ca�a p�e� by omgliwa�a. Uprzedzany w mi�ostkach, ukochany wsz�dzie, Ledwie si� do kt�rego dziewcz�cia przysi�dzie, Zalotnice publicznie, pok�tnie dewotki Po�eraj� go wzrokiem - tak jest dla nich s�odki! Ja my�l�, czy inkluza nie ma, kt�rym n�ci. I teraz ze sze�� w nim si� kocha bez pami�ci, Ale si� pozawodz�. Wasza Podstolina Kaducznego mu w g�ow� zasadzi�a klina. Jest teraz z ni� w ogrodzie. PUSTAK Mego pana siostra? Ta pi�kno�� w miar� siebie surowa i ostra? �WISTAK Ta sama, ale nie tak, jak powiadasz, sroga, Lubi ona i ludzi, cho� wzdycha do Boga. B�dzie z niej dla mojego zdo...
pokuj106