Robert Nye MERLIN Fatidici vatis rabiem musamque iocosam Merlini cantare paro. Geoffrey z Monmouth, Vita Merlini Pami�ci Ronalda Firbanka, Gertrudy Stein i Sir Thomasa Mallory'ego, cz�onka stanu rycerskiego B�agam was i molestuj�, szlachetni panowie i panie, kt�rzy j�li�cie czyta� t� ksi�g�, aby�cie zechcieli si� pomodli�, prosz�c Boga, by raczy� mie� pewien wzgl�d na mnie za �ywota, a kiedy sczezn�, aby�cie si� modlili za spok�j mej duszy. Le Morte Darthur, Ksi�ga XXI, Rozdzia� XIII Czarna ksi�ga l Zaczynamy. Jeszcze raz. Znowu. Znowu zaczynamy, prosiaczku. Zaczniemy od tego, kim jestem, a potem opiszemy zst�pienie do piekie�. Kim jestem? Merlinem. Jestem Merlin Ambrozjusz, czyli Merlin Sylwester. Merlin czarodziej. Merlin czarnoksi�nik. Najm�drszy ze �wity kr�la Artura, a i najwi�kszy b�azen. Powiedzmy sobie od razu: jedyny doros�y w tamtym towarzystwie. Dzia�o si� to drzewiej, gdy rycerze bywali jeszcze waleczni. Merlin... Zrodzony z dziewicy. I z diab�a. Skoro tak, zacznijmy od piek�a, prosiaczku. Piek�o jak piek�o. Kraina umar�ych. Hades, Gehenna i tak dalej. Dok�adna nazwa nie ma znaczenia. Piek�o. Wiadomo, o czym mowa. 10 Diabe� �pi. Diabe� �pi na samym dnie piek�a, a rozchrapa� si� niczym wieprzek. (Wybacz takie por�wnania, Jezusku, ale mowa jest o moim ojcu). Imperator Lucyfer, ciemno�� obdarzona wzrokiem, Nios�cy �wiat�o, Majster Popsuj, by�y archanio�, syn poranka, w�dz zbuntowanych anio��w. Ten�e sam, kt�rego na pysk wylano z nieba z przyczyny szata�skiej pychy. Lucyfer, spadaj�ca gwiazda z j�zorem jak hak. Zb��kany piorun, cie� Bo�y, kt�rego drugie imi� jest Legion. Wysoki jest i chudy, m�j wilczku. O poci�g�ej twarzy. Po jego prawicy siedzi ksi��� Belzebub. Po lewicy - hrabia Astarot. Oni dwaj tak�e chrapi�. Gdy wtem... PUK. PUK. Kto� puka we wrota! Wrota du�e, solidne. Zdaje mi si�, braciszkowie, �e z br�zu. Od�wierny dalej�e otwiera�. Do piek�a wkracza poprzez pr�g dziewczyna. I to jaka! Wysoka, o wdzi�cznej postaci, z fal� ciemnych w�os�w a� po kibi�. Dziewczyna ma na sobie sukni� miedzianej barwy, na twarzy za� czarn� mask�. Tu� za ni� post�puje ma�pa. Maska zas�ania dziewczynie ca�� twarz, lecz patrz�c na cia�o, mo�na �atwo orzec, i� jest m�oda, o piersiach bujnych i stercz�cych, a i n�k� ma w kostce tak�, �e o Jezu. W r�kach dziewczyna trzyma par� mosi�nych talerzy. A co z ma�p�? Ma�pa, s�odyczy i c�reczko moja... Ma�pa ma na szyi obr�k�, nabijan� czerwonym klejnotem, a odziana jest w niebieski surducik, ca�y w bia�e gwiazdki. Z ty�u surduta, uwa�acie, widnieje dziura, z kt�rej dynda ma�pi ogon. Szczeliny czarnej maski zwracaj� si� ku diab�u. Diabe� nic, chrapie. Po ostrej brodzie ciurka mu g�sta, czerwona plwocina. Dziewczyna unosi talerze nad g�ow� niczym cymba� brzmi�cy: 11 JHWH. Straszliwy ha�as/ bolesny, nie do wym�wienia... Diabe� nic. �pi. Za to Belzebub powoli rozwiera prawe oko. Astarot rozwiera lewe. Para osobnych oczu wwierca si� w dziewczyn�. Jedno oko czerwone. Drugie, uwa�acie, zielone. Dziewczyna zn�w zderza talerze nad g�ow�/ trzymaj�c je pod innym k�tem. IAIA. Na co ma�pa puszcza si� w pl�sy. Belzebub tr�ca swego w�adc� lewym �okciem. Astarot czyni to samo �okciem prawym. A tymczasem... Ma! Ma! Ihwh! laia! Imperator Lucyfer budzi si� w piekielnej chwale. Ba! Wyszczerza si� jak lis wygryzaj�cy chy�kiem g�wno z ry�owej szczotki Idozetowej. Mruga oczami i wwierca wzrok w ta�cz�c� ma�p�. Ma�pa pl�sa, chocia� za ca�� muzyk� ma huk mosi�dzu. Ma�pie nie trzeba innej muzyki ni� huk mosi�nych talerzy. Ma�pa pl�sa, w niespiesznym i skupionym, skomplikowanym ta�cu, to w k�eczko, to w boki, to z przytupem, wci�� na nowo powtarzaj�c chwiejne pas. A dziewczyna raz po raz huczy talerzami - to nad g�ow�, to zn�w przed sob�, �e ma�o ?obie piersi nie przytrza�nie. Piersi trz�s� si� pod sukni�. Ja-p�oneczko, rado�ci moja, �a�uj, �e nie widzisz tych sutek, stercz�cych pod miedzian� tkanin�. Oczy w szczelinach czarnej maski l�ni� niby klejnoty. (Ale jakie klejnoty Merlinie? Tkwi�c w zielonym wi�zieniu, Merlin zapomnia� nazw klejnot�w). Dziewczyna za� zaczyna �piewa�. Pos�uchajcie. La, ha, ka, ba, la.-- Pie�� bez s��w, prawda, Jezusiorku? Przeszywaj�ce tony pie�ni bez s��w nios� si� ra�no w powietrzu, kt�re przesyca opar straszniejszy od zwyk�ego mrozu. To samo dotyczy niskich ton�w. Lucyfer zerka pytaj�co na dziewczyn�. Ma czym, on, obdarzony trojgiem oczu- To trzecie widnieje mu po�rodku czo�a. Zerka za� pytaj�co dlatego, �e g�os dziewczyny wydaje mu si� znajomy. Diabe� mia� okazj� s�ucha� wielu �piewaczek. Tej wi�c zapewne tak�e, tylko kiedy? Pr�buj�c to sobie przypomnie�, Lucyfer zapala czarnego papierosa i wydmuchuje k�ko z dymu. Doskonale koliste. Jedno, p�niej drugie. Ma�pa tymczasem fika koz�a tu� u st�p Belzebuba, tak blisko, �e potyka si� o wyci�gni�te, piernikowej barwy, ci�my diab�a. Pada, zbiera si� z ziemi i k�ania. Ma�pi uk�on jest dworny - z lew� �apk� wczepion� w czarne futerko na brzuszku, z wymachem prawej �apki w piekielnym oparze. Diab�y �miej� si� g�o�no. Hucz� i brzmi� cymba�y. Taniec trwa. Lecz c� to? Ma�pa wyci�ga �apk�, prosz�c w tany hrabiego Astarota. Ten waha si� tylko przez chwilk�, a potem podejmuje zwierza pod w�ochate rami� i w rytm ta�ca zaczyna szura� kopytami po posadzce. Na co ma�pa zn�w wyci�ga �ap�. Kog� ni� u�apia? Ksi�cia Belzebuba! A trzeba ci wiedzie�, prosiaczku, �e �w ksi��� obdarzony jest cienkimi, wielce rozci�gliwymi ustami, kt�re u�miechaj� si�, gdy ich w�a�cicielowi jest smutno. Belzebubowi tym razem daleko do smutku, wi�c nie u�miecha si� wcale, tylko w kaftanie ze srebrnego brokatu, z pohukiwaniem i przytupem, rusza do ta�ca. Teraz ju� para diab��w walcuje tam i sam pod r�k� z ma�p�, w takt muzyki cymba�u brzmi�cego w r�kach dziewczyny w czarnej masce. Diab�y ta�cz� i pohukuj� na swojego w�adc�, wywijaj� ho�ubce, fikaj�... Lucyfer przez chwil� patrzy na to wszystko. Pali papierosa i milczy. Wygl�da w tej chwili zupe�nie jak czapla zaczajona nad ryb�. Chudy, cienki i czujny - jak czapla. Zaraz jednak i on zaczyna obcasem z ko�ci s�oniowej wystukiwa� rytm. Palcami strzela w takt muzyki. Ciska papierosa w bok, �mieje si� i wije... �mieje si� z ma�pich figli ma�py, a wije r�wnie� ze �miechu, na widok wyg�up�w pary swych diabelskich pomocnik�w. Na�miawszy si�, si�ga do kuferka i wydobywa skrzypki. 13 Skrzypki ma, powiem ci, prosiaczku, niezgorsze, bo - stradivariusa. Stroi je w mgnieniu oka. Dla niego to �aden k�opot. Lucyfer ma s�uch absolutny. A jak potrafi zagra�! Fala skrzypkowej muzyki miesza si� z muzyk� talerzy. Ma�pa ta�czy. Ta�czy Belzebub. Astarot tak�e ta�czy. Ta�czy Lucyfer, cho� nie przestaje ci�gn�� smyczkiem. Z przedsionka piekie� tanecznym krokiem wpadaj� Adam i Ewa, zwabieni muzyk�, a w �lad za nimi prorok Eliasz, za nim za� Wergiliusz i Platon. Wszyscy kolejno �ciskaj� w�ochat� d�o� ma�py w niebieskim, pstrokatym fraczku. W rytmie walca wwirowuje przez wrota kr�lowa Izis, cho� mocno nie do taktu. Na szcz�cie Arystoteles zaraz zaczyna j� uczy�, jak si� prawid�owo ta�czy walca. Izis wiruje w ta�cu i �mieje si� g�o�no, pierwszy raz od nie wiadomo jak dawna, co si� wczepiona w ma�pi ogon. Do piekie� wsuwa si� te� d�uga broda, a na jej ko�cu s�dziwy Abraham. Za Abrahamem rozp�omieniona Safona. Za ni� Homer. A tamten gruby w k�cie? Demokryt. Belzebub wskakuje na palenisko i �piewa spro�n� piosenk� na temat wyczyn�w swojej siostry ze zgraj� cherubin�w. Astarot hyc! Na katowski pieniek! I nu�e brz�ka� krowim dzwonkiem! Jaki� zgie�k, �winko moja, Jezusku! Dziewczyna popatruje na to wszystko przez szpary w masce. A ma�pa tak�e hyc! Wskakuje jej na plecy i kuli si� w futrzany k��bek. Potem podnosi do pyska pucharek. Osusza go jednym haustem, jak trzeba. Beka g�o�no. Po czym podaje kielich Ewie. Ewa za�miewa si� i kr�ci g�ow�, pewna, �e kielich jest pusty, a wszystko to jedynie ma�pie figle. Ma�pa jednak przemoc� zaciska Ewie d�o� wok� n�ki kielicha. Jeden palec po drugim. Odchyla �eb i bulgot wydaje z gardzieli, jak gdyby co� pi�a, a kiedy ko�czy, zn�w beka, na znak, �e nap�j przepyszny. Rajska pramatka Ewa wzrusza ramionami i udaje, �e pije. Nie chce robi� ma�pie przykro�ci. Nap�j rzeczywi�cie niczego. 14 Ewa podaje kielich Adamowi. Adam pije, podaje go dalej. Pij� teraz wszyscy po kolei. A doko�a trwa taniec, pl�s z ma�pim wodzirejem. Lucyfer gra na skrzypkach i ta�cuje pod r�k� z ma�p�. Ani si� kto obejrza�, a ju� ca�e piek�o ta�czy do wt�ru diablich skrzypek i straszliwej, nie do wym�wienia, grzmi�cej muzyki talerzy w r�kach dziewczyny w masce i sukni barwy miedzi. Wszyscy lokatorzy piek�a, nawet tr�jka diab��w, poci�gaj� z kielicha, kt�ry zawsze si� wydaje pe�ny. M�wi� ci, ma�y wilczku - scena jak z wesela. Piek�o ni st�d, ni zow�d zmienia si� w izb� oblubienicy. Zapada zmrok, a oni nadal ta�cz�. Dokolusia, w k�eczko. Padaj�. Zn�w wstaj�. I pij�. Ach, jak pij�! Nie�le, jak na umar�ych. Ma�pa w b��kitnym fraczku wiedzie taneczny korow�d. Ma�pa wodzirej. Ma�pa - dusza towarzystwa. C� dalej, braciszkowie? Nastaje poranek. Hrabia Astarot tak si� rozpali� i rozochoci� w ta�cu, �e z przodu sterczy mu wzwiedziony gro�nie cz�onek, a z ty�u r�wnie twardy, zadzier�ysty ogon. Oba stercz� mu jak para dyszli. Astarot pr�buje podsun�� dziewczynie to jeden dyszel, to drugi. Podta�cowuje bli�ej i lu! Podsuwa przed oczy. Kiedy przytupuje, obie cz�ci cia�a wibruj� do taktu, a kiedy wspina si� na palce w piruecie, wygl�da niczym baletnica, kt�rej w�o�ono w d�onie par� jajec. Dziewczyna ani spojrzy. Wreszcie jednak, Jezusku, hrabia wynajduje plan i�cie szata�ski. Zakrada si� do dziewczyny od ty�u, by rzuci� si� na ni� z rozp�du, a jednocze�nie u�api� za kibi�. Kiedy ju� ma skoczy�, mosi�ne talerze zderzaj� si� w g�rze z �oskotem. JHWH. - Muzykantko nasza! - wyje hrabia Astarot. - Poka��e nam l...
pokuj106