James Morrow Abe Lincoln u McDonalda Z�apa� ostatni poci�g odje�d�aj�cy z roku 1863 i wysiad� w pochmurnym grudniu 2009, nied�ugo przed �wi�tami, po czym przeszed� przez prze�om dekad i nie ogl�daj�c si� za siebie stan�� pi�tego lipca, �eby si� porz�dnie rozejrze�. Nie wystarczy�o by� zwyczajnym turyst�; musi wnikn�� w ten czas i w to miejsce, ogarn�� wszystko swoj� dusz�. W kieszeni kamizelki, przyci�ni�ta do trzepocz�cego rozpaczliwie serca, spoczywa�a ostateczna wersja straszliwego Uk�adu z Seward. Wystarczy, �e z�o�y pod nim sw�j podpis - Jefferson Davis ju� to uczyni� w imieniu od��czonych stan�w - i rozbity nar�d ponownie si� zjednoczy. Nic prostszego jak jeden podpis: A. Lincoln. Poprawiwszy w�ski krawat zanurzy� si� w wype�niaj�cym Pennsylvania Avenue chaosie i zacz�� szuka� banku. - Mam z�e wiadomo�ci - oznajmi� Norman Grant, odk�adaj�c s�uchawk� telefonu jakby to by� zatruty sztylet. - Badania Jimmy'ego da�y wynik pozytywny. Obwis�a, przypominaj�ca dyni� twarz Waltera Shermana poblad�a z przera�enia. - Jeste� pewien? - "Pozytywny wynik", c� za paradoksalne okre�lenie! Ile� ironii kry�o si� w jego klinicznych znaczeniach: nico��, choroba, zag�ada. - Przeprowadzili�my dwukrotnie badanie krwi, a potem jeszcze test na obecno�� antycia�. Przykro mi. Jim ma gor�czk� B��kitnego Nilu. Walter j�kn��. Dzi�ki Bogu, �e jego c�rka by�a akurat u Sheridan�w; przed trzema laty Tanya otrzyma�a Jimmy'ego pod choink�, z listem od �wi�tego Miko�aja, i od tego czasu bardzo pokocha�a starego niewolnika. Nazywa�a go swoim drugim ojcem. Walter nigdy nie m�g� zrozumie�, dlaczego prosi�a akurat o sze��dziesi�ciolatka, a nie o szczeni�, stanowi�ce obiekt marze� wi�kszo�ci dzieci, ale z drugiej strony, czy komu� uda�o si� zg��bi� meandry umys�u przedszkolaka? Gdyby tylko tego cholernego wirusa z�apa� kto� inny, a nie akurat Jimmy! To nie by� taki sobie, zwyczajny niewolnik. Prawda, �e je�li chodzi�o o piel�gnowanie ogrodu, pranie dywan�w czy malowanie domu, to zawsze mia� do wszystkiego dwie lewe r�ce, ale ten jego zwi�zek z Tany�! By� jej opiekunem, towarzyszem zabaw, powiernikiem, a nawet nauczycielem. Walter wci�� jeszcze nie m�g� wyj�� z podziwu nad tym wielkim odkryciem ubieg�ego wieku: wystarczy przyku� do komputera odpowiednio m�ode szczeni� (najlepiej w wieku od dw�ch do sze�ciu lat), a ono wch�onie ogromne zasoby wiedzy i nast�pnie we wspania�y spos�b przeka�e j� dzieciom. Tylko dzi�ki Jimmy'emu Tanya przyswoi�a sobie znacz�c� porcj� informacji na temat geometrii, teorii muzyki, historii Ameryki i Grecji, zanim jeszcze pierwszy raz posz�a do przedszkola. - Jakie s� prognozy? Lekarz westchn�� ci�ko. - Rozw�j choroby przebiega zawsze w ten sam spos�b. Mniej wi�cej za rok dojdzie do drastycznego os�abienia odporno�ci jego organizmu, w wyniku czego zostanie wydany na pastw� setek z�o�liwych infekcji. Jednak najbardziej, rzecz jasna, niepokoi mnie ci��a Marge. Blade cia�o Waltera pokry�o si� g�si� sk�rk�. - Czy to znaczy, �e... �e to mo�e zaszkodzi� dziecku? - C�, O�rodek Kontroli Chor�b zaleca natychmiastowe usuni�cie wszystkich zara�onych wirusem ruchomo�ci z dom�w, w kt�rych przebywaj� ci�arne kobiety. - Usuni�cie? - powt�rzy� z oburzeniem Walter. - Przecie� chyba istnieje co� takiego jak bariera pigmentacji? - To prawda - odpar� Grant, �ciszaj�c wyra�nie g�os - ale tu chodzi o z a r o d e k, Walterze, rozumiesz? Zarodki nie maj� rozwini�tego systemu odporno�ciowego. Nie wolno nam ryzykowa�, szczeg�lnie wtedy, kiedy mamy do czynienia z retrowirusem. - Bo�e, to okropne. Naprawd� s�dzisz, �e istnieje ryzyko? - Powiem to inaczej: gdyby to moja �ona by�a w ci��y... - Dobrze, ju� dobrze. - Przyprowad� Jimmy'ego w przysz�ym tygodniu; wszystkim si� zajmiemy, szybko i bezbole�nie. Odpowiada ci wtorek, druga trzydzie�ci? Oczywi�cie, �e odpowiada�. Walter zaj�� si� ortodoncj� g��wnie ze wzgl�du na p�ynne godziny pracy i brak istotnie powa�nych przypadk�w, a tak�e dlatego, �e dzi�ki temu nie musia� p�aci� za aparaciki swoich dzieci. - W takim razie do wtorku - powiedzia�, k�ad�c d�o� na zdruzgotanym sercu. Prezydent wyszed� z siedziby P�nocnowschodniego Banku Federalnego i ruszy� dalej w kierunku zwie�czonego dachem przypominaj�cym melonik Kapitolu. C� za wspania�y budynek; dzi�ki niemu w mie�cie by�o cokolwiek innego opr�cz szklanych wie�owc�w i smutnych, szarych bank�w. - To by�aby ca�kiem normalna operacja, gdyby wci�� jeszcze obowi�zywa� parytet z�ota - pisn�� pe�ni�cy obowi�zki zast�pcy dyrektora g�upiec nazwiskiem Meade, kiedy Lincoln za��da� wymiany swoich monet. A wi�c zrezygnowali ze z�ota! Nie ulega�o najmniejszej w�tpliwo�ci, �e musieli macza� w tym palce demokraci. Na szcz�cie Aaron Green, G��wny Wr�biarz Prezydenta i Doradca Do Spraw Podr�y w Czasie, przygotowa� go na zadziwiaj�ce potworno�ci i pokr�tne innowacje, kt�re teraz atakowa�y jego zmys�y. Po wy�o�onych czarnym kamieniem ulicach p�dzi�y pozbawione koni zaprz�gi, nad jego g�ow� co chwila przelatywa�y wielkie, metalowe ptaki, nios�ce podr�nych na drugi koniec kraju z pr�dko�ci� wieluset mil na godzin�, za� wsz�dzie wok� rozbrzmiewa�a kakofonia tr�bni��, zgrzyt�w i mechanicznego warkotu. Tak, Waszyngton najwyra�niej znajdowa� si� w najw�a�ciwszej dla siebie epoce, ale czy to samo mo�na by�o powiedzie� o ca�ym narodzie? Dwie grupy obna�onych do pasa niewolnik�w pracowicie przebudowywa�y Pennsylvania Avenue - pierwsza rozbija�a asfalt kilofami, za� druga uk�ada�a w wykopie grube rury. Na pokrytych potem grzbietach nie by�o wida� �adnych blizn, ale nie nale�a�o si� temu dziwi�, jako �e nadzorcy nie mieli biczy, tylko dziwne, jednokomorowe pistolety i lekkie karabiny. Na zat�oczonym skrzy�owaniu z Constitution Avenue - ogromna liczba znak�w, kosz�w na �mieci i ma�ych, �wiec�cych budek reguluj�cych ruch powoz�w - uwag� Lincolna przyku�y dwie zielone strza�ki. Na skierowanej na wsch�d widnia� napis "Kapitol", za� na wskazuj�cej przeciwny kierunek "Pomnik Lincolna". Jego w�asny pomnik! A wi�c przysz�o��, skryta w z�owieszczym cieniu Uk�adu z Seward, okaza�a si� dla niego �askawa. Zatrzyma� taks�wk� i zdj�wszy cylinder wcisn�� z trudem swoje mierz�ce ponad sto dziewi��dziesi�t centymetr�w cia�o na tylne siedzenie (nigdy nie nale�y siada� z przodu, ostrzeg� go Aaron Green). - Dzie� dobry - powiedzia� pogodnie. Siedz�ca za kierownic� pulchna kobieta odwr�ci�a si� i odsun�a fragment oddzielaj�cej ich szyby. - Lincoln, zgadza si�? - zapyta�a przez otw�r niczym Pyram rozmawiaj�cy z Tysbe. - Masz wygl�da� jak Lincoln, no nie? Przebieraniec? - Nie, republikanin. - Dok�d? - Do Bostonu. - Je�eli jakiekolwiek miasto mia�o pozosta� zagrzebane w przesz�o�ci, to m�g� to by� tylko Boston. - Boston, Massachusetts? - Zgadza si�. - Czy� ty oszala�, ch�optasiu? To co najmniej pi�� godzin jazdy, nawet je�li stale b�d� przekracza�a dozwolon� pr�dko��. B�dziesz musia� zap�aci� te� za drog� powrotn�. Prezydent wyj�� z kieszeni p�aszcza sakiewk� z pieni�dzmi. Chocia� ich warto�� opiera�a si� teraz wy��cznie na dobrych intencjach, dwudziestowieczne pieni�dze powinny okaza� si� odpowiednie przynajmniej pod wzgl�dem estetycznym: szlachetny profil na jednocent�wkach, przystojne oblicze na pi�ciodolar�wkach. Z tego, co si� zorientowa�, wynika�o, �e tylko on i Waszyngton zostali uhonorowani dwukrotnie. - Ile to b�dzie razem? - Serio? Jakie� czterysta dolar�w. Abe odliczy� ��dan� sum� i poda� banknoty przez okienko. - W takim razie prosz� mnie zawie�� do Bostonu. - S� takie � l i c z n e ! - wykrzykiwa�a co chwil� Tanya, w�druj�c u boku Waltera po Niewolniczym Supermarkecie Sonny'ego, olbrzymim sklepie ust�puj�cym rozmiarami jedynie sklepowi z artyku�ami sportowymi. - Sp�jrz na tego, jakie ma du�e uszka! - W szklanych klatkach roi�o si� od dzieci, �ciskaj�cych w r�czkach najr�niejsze zabawki i bezustannie potykaj�cych si� jedno o drugie. - Czy mo�emy kupi� jednego, tatusiu? Serce Waltera �cisn�o si� bole�nie, kiedy spojrza� w d� i zobaczy� rozpromienion� twarz c�rki. - Tanya, mam z�e wiadomo�ci. Jimmy jest bardzo chory. - Chory? Przecie� dobrze wygl�da. - To B��kitny Nil, kochanie. Jimmy umrze. - Umrze? - Tanya skrzywi�a si� rozpaczliwie, usi�uj�c za wszelk� cen� powstrzyma� nap�ywaj�ce do anielskich oczu �zy; dzielny berbe�, pomy�la� Walter. - Nied�ugo? - Nied�ugo. - Gard�o bola�o go jak zwichni�te kolano. - Wiesz, co zrobimy? Kupimy zaraz ma�ego szczeniaczka, ale nie b�dziemy go u�ywa�, dop�ki... - Dop�ki Jimmy... - st�umiony szloch - ... nie odejdzie? - Uhm. - Biedny Jimmy. Kiedy zbli�yli si� do lady, za kt�r� sta� szczup�y, ��ty m�czyzna, z przyci�ni�tym do g�rnej wargi j�zykiem ustawiaj�cy metodycznie piramid� opakowa� jednorazowych pieluszek, w nozdrza Waltera uderzy� s�odki, o�ywczy zapach nowo narodzonych szczeni�t. - Prosz�, prosz�, oto dziewczynka, kt�ra na pewno potrzebuje przyjaciela! - powiedzia� �piewnie Azjata, obdarzaj�c Tany� sztucznym u�miechem. - Nasz najlepszy niewolnik zachorowa� na B��kitny Nil - wyja�ni� Walter - wi�c chcieliby�my... - Prosz� nic wi�cej nie m�wi�. - Sprzedawca uni�s� obie d�onie jakby kierowa� ruchem na skrzy�owaniu. - Mo�emy zatrzyma� dla pana wybrany egzemplarz a� do sierpnia. - Obawiam si�, �e to potrwa znacznie kr�cej. Sprzedawca zaprowadzi� ich do klatki, w kt�rej znajdowa�o si� samotne szczeni�, ss�ce pracowicie ma��, plastykow� kosiark� do trawy. "Samiec, 3 mies., cena $399.95", g�osi�a tabliczka. - Dostali�my go dopiero wczoraj. Gwarantuj�, �e w ci�gu dw�ch tygodni przestanie si� zanieczyszcza�. - By� ju� szczepiony? - Oczywi�cie. Zosta�o jeszcze tylko polio, ale to w przysz�ym miesi�cu. - Tatusiu, on jest uroczy! - zapiszcza�a Tanya, podskakuj�c z podniecenia. - Kocham go! We�my go jeszcze dzisiaj do domu! - Nie mo...
pokuj106