Maurensig Wariant luneburski.txt

(278 KB) Pobierz
Paolo Maurensig

WARIANT  LUNEBURSKI

Jak si� powszechnie g�osi, z wynalezieniem gry w szachy wi��e si� krwawe 
wydarzenie.
M�wi bowiem legenda, �e kiedy gra ta zosta�a po raz pierwszy zaprezentowana na 
su�ta�skim dworze, su�tan zapragn�� wynagrodzi� nieznanego tw�rc�, obiecuj�c 
spe�nienie ka�dego jego �yczenia. Ten za� za��da� zap�aty, kt�ra pocz�tkowo 
wyda�a si� bardzo u�omna: tyle ziarenek zbo�a, ile wynika z prostej operacji 
dodawania. Na pierwszym z sze��dziesi�ciu czterech p�l - jedno ziarno, a drugim 
- dwa, na trzecim - cztery, i tak dalej...
Su�tan najpierw ch�tnie zgodzi� si� na tego rodzaju zap�at�, kiedy jednak 
u�wiadomi� sobie, i� dla zrealizowania podobnego �yczenia nie wystarczy 
zawarto�� wszystkich spichrz�w jego kr�lestwa, mo�e i wszystkich spichrz�w 
�wiata, uzna� za stosowne rozwi�za� problem �cinaj�c g�ow� tw�rcy gry w szachy.
Legenda przemilcza pewn� okoliczno�� - t� mianowicie, i� p�niej w�adca ten 
musia� zap�aci� znacznie wy�sz� cen�. Szachy sta�y si� bowiem nami�tno�ci� jego 
�ycia i to do tego stopnia, �e straci� dla ich g�ow�. Zach�anno�� mitycznego 
tw�rcy mo�e by� tu por�wnana jedynie do zach�anno�ci samej gry w szachy.
Pierwsze strony dzisiejszych gazet donosz� o �mierci pewnego cz�owieka. Fakt ten 
mia� miejsce w miasteczku niezbyt odleg�ym od Wiednia. Wczoraj, to jest w 
niedziel� rano, cz�owiek o nazwisku Dieter Frisch zmar� z powodu rany 
postrza�owej. Jak stwierdza orzeczenie bieg�ego, musia�o to nast�pi� oko�o 
czwartej nad ranem.
Bezpo�redni� przyczyn� �mierci by� pocisk rewolwerowy - wystrzelony z 
niewielkiej odleg�o�ci, przebi� podniebienie ofiary i wyszed� w obszarze 
skroniowym czaszki.
W gazetach znajduje si� te� ostatnie zdj�cie zmar�ego. Wida� na nim 
przyzwyczajonego do �ycia na wsi d�entelmena, po powrocie z codziennej 
przechadzki w parku przy w�asnej willi. Ubrany jest w jasny komplet z lnu i 
siedzi wygodnie w wiklinowym fotelu. Wydaje si� wyci�ga� r�k�, by pog�adzi� 
g�ow� jednego z dw�ch ps�w le��cych u jego st�p. Nie potrafi� rozpozna� tej 
twarzy, na kt�r� pada cie� ronda lekkiego, s�omkowego kapelusza. Czym�e zreszt� 
jest fizjonomia? Stanem r�wnowagi pomi�dzy mas�, ci�arem i form� warstwy 
mi�ni? A mo�e czym�, co pozostaje naprawd� niezmienne pomimo up�ywu czasu? 
Zastanawiam si�, czy jest to mo�liwe, aby pod tym nazwiskiem i za tym wyrazem 
twarzy ukrywa�a si� osoba, kt�r� kiedy� zna�em? Wyt�am moj� pami�� i oto rysy 
twarzy, kt�re w niej zachowa�em, pokrywaj� si� idealnie z t� twarz� nabrzmia�� z 
powodu wieku, a pomimo to - zaryzykowa�bym takie okre�lenie - uparcie 
m�odzie�cz�.
Tytu�y pierwszych stron gazet m�wi� zgodnie o odej�ciu "wybitnej osobisto�ci", 
pomijaj�c jednak okoliczno�ci tego wydarzenia. W wyniku nacisk�w ze strony 
cz�onk�w rodziny zmar�ego, zdecydowanie odrzucaj�cych wersj� samob�jstwa, prawie 
wszystkie gazety pisz� o "wypadku", "nieszcz�ciu", albo te� o �mierci w 
"tajemniczych okoliczno�ciach". W sytuacji kiedy brak jakiegokolwiek motywu, 
nawet bezsporne fakty trac� swe znaczenie, bowiem wszyscy, kt�rzy go znali, 
gotowi s� przysi�c, i� nie istnia�a �adna racja mog�ca usprawiedliwi� samob�jczy 
gest ze strony zmar�ego. Nikt nie dostrzeg� najmniejszych objaw�w depresji czy 
te� zm�czenia. Wr�cz przeciwnie - wydaje si�, i� badania lekarskie, kt�rym 
podda� si� ostatnio, wypad�y nadzwyczaj pomy�lnie. Jego forma fizyczna - mimo 
sze��dziesi�ciu o�miu lat - musia�a budzi� zazdro��. Pomijaj�c lekkie utykanie 
spowodowane operacj� ��kotki po nieszcz�liwym upadku z konia, ci�gle uprawia� 
swoje ulubione sporty- tenis i jazd� konn�. Upada nawet hipoteza usi�uj�ca 
wyja�ni� to zdarzenie trudno�ciami finansowymi zwa�ywszy fakt, i� kilka dni 
wcze�niej zapewni� sobie wielomiliardowy interes wygrywaj�c przetarg na budow� 
zespo�u budynk�w dla Bundesbanku.
Frisch by� zatem jedn� z tych os�b, kt�rym zawsze i wsz�dzie sprzyja fortuna, 
nawet w �yciu prywatnym. Jego �ona odziedziczy�a znaczny spadek, a czterej 
synowie zajmowali wysokie stanowiska. Prowadzi� �ycie spokojne i regularne. 
Ka�dego tygodnia udawa� si� na cztery dni do Monachium, aby osobi�cie kierowa� 
w�asn� firm�, za� w pi�tki przyje�d�a� do Wiednia. Nast�pnie samochodem wybiera� 
si� do miejsca, gdzie najch�tniej sp�dza� sw�j wolny czas - do willi po�o�onej 
po�r�d rozleg�ego parku, otoczonego z kolei rezerwatem my�liwskim o obszarze 
oko�o pi��dziesi�ciu hektar�w. Willa, pochodz�ca z ko�ca siedemnastego wieku, 
znajdowa�a si� niedaleko od Wiednia i stanowi�a spor� atrakcj� turystyczn�. 
Latem jej bramy otwiera�y si� dla turyst�w, kt�rzy mogli zwiedza� stadnin� koni 
lipickich i spacerowa� do woli po parku. Ten ostatni by� prawdziwym arcydzie�em 
sztuki ogrodniczej i hydrauliki, stworzonym ponad sto lat temu. Jego najwi�ksz� 
atrakcj� by� geometryczny labirynt, kt�rego �cianami by�y trzymetrowej wysoko�ci 
tuje. W centrum tego labiryntu znajdowa� si� plac b�d�cy powi�kszon� 
szachownic�. Pola szachownicy wykonane by�y z bia�ego i czarnego marmuru. Na jej 
przeciwnych brzegach ros�y dwa rz�dy g�stych krzew�w - z jednej strony ciemne 
krzewy cisowe, z drugiej za� jasne, bukszpanowe. W krzewach sprawna r�ka 
ogrodnika "wyrze�bi�a" figury szachowe dor�wnuj�ce wysoko�ci� cz�owiekowi.
Frisch, jak niemal wszyscy ludzie w jego wieku, mia� swoje przyzwyczajenia. 
Ka�dego ranka, kiedy tylko przebywa� w willi, wstawa� punktualnie o si�dmej 
trzydzie�ci i nast�pnie zanurza� si� na przeci�g dok�adnie pi�ciu minut w 
basenie wype�nionym zimn� wod�. Po wyj�ciu z basenu wykonywa� kilka �wicze� 
gimnastycznych i oddawa� si� starannej toalecie. Oko�o �smej, elegancko ubrany, 
schodzi� do obszernego salonu, gdzie spo�ywa� lekkie �niadanie. Fili�anka kawy 
bez cukru, kilka herbatnik�w cienko posmarowanych d�emem, a wszystko to podane 
na kosztownej zastawie. Nast�pnie udawa� si� do swojego gabinetu-biblioteki, 
gdzie ca�e przedpo�udnie po�wi�ca� szachom - swej wielkiej pasji. W bibliotece 
znajdowa�o si� wszystko, co zosta�o napisane na temat szach�w. Posiada� te� 
kosztown� kolekcj� starych szachownic. Chocia� od wielu ju� lat nie uczestniczy� 
w turniejach, ci�gle piastowa� tytu� mistrza i kierowa� powa�nym czasopismem 
szachowym.
Wed�ug z�o�onych zezna�, a� do owego pi�tkowego wieczoru nie zdarzy�o si� nic, 
co mog�oby naruszy� te przyzwyczajenia. Jak zwykle kierowca oczekiwa� go na 
wiede�skiej stacji, za� w czasie jazdy zamienili jedynie kilka st�w. Do willi 
przyjechali p�n� noc� - za kwadrans pierwsza, dla �cis�o�ci (kierowca za ka�dym 
razem mierzy� czas przejazdu). Wysiad�szy z samochodu, Frisch, jak zwykle 
podszed� do ogrodzenia z psami, aby dotykiem d�oni uciszy� entuzjastyczne 
powitanie zgotowane mu przez jego "szczeniaki". Nast�pnie wszed� od razu do 
domu. Wszystko odby�o si� tak, jak w ka�dy pi�tek.
Ale ju� w sobot� rano jego stara pokoj�wka zauwa�y�a co� dziwnego w zachowaniu 
swego pana. S�dz�c z twarzy, Frisch musia� spa� tej nocy ma�o, albo wcale. Co 
wi�cej, kobieta by�a gotowa przysi�c, �e je�eli nawet si� po�o�y�, to z ca�� 
pewno�ci� w ubraniu. Rutyna codziennych wydarze� domowych, tocz�cych si� tak 
jakby to by� dobrze naoliwiony mechanizm, stanowi�a dla niej �r�d�o oparcia i 
pociechy. St�d te� nag�a zmiana w zwyczajach pana zaalarmowa�a j� natychmiast.
Pami�taj�c jednak o swej pozycji s�u��cej, nie odwa�y�a si� na najmniejsz� nawet 
uwag�. Z nikim te� o tym nie rozmawia�a. Nie zwierzy�a si� nawet reszcie s�u�by, 
ani tym bardziej �onie Frischa - ma��onkowie bowiem zajmowali oddzielne skrzyd�a 
willi, �yj�c w istocie niezale�nie i pokazuj�c si� razem jedynie przy okazji 
oficjalnych przyj��. Je�li wierzy� opowiadaniu kobiety, tego ranka doktor Frisch 
nie dotkn�� �niadania. To samo sta�o si� te� z obiadem, kt�ry podany o zwyk�ej 
porze wr�ci� nietkni�ty na tacy.
Wydaje si� by� zatem pewne, i� ca�y ten dzie� Frisch pozosta� zamkni�ty w domu 
nie przyjmuj�c �adnych wizyt, a� do p�nego wieczora. Gdy s�u��ca poda�a mu 
kolacj� w jego gabinecie, za�wieci� sobie lamp� i lampa ta pozosta�a zapalona a� 
do drugiej w nocy, kiedy to nasz �wiadek po�o�y� si� spa�.
W niedziel�, gdy min�a ju� godzina �sma i Frisch jeszcze si� nie pokaza�, 
pokoj�wka zaniepokojona tym niezwyk�ym op�nieniem uda�a si� do jego skrzyd�a. 
Zastawszy sypialni� pust� i ��ko nietkni�te, pomy�la�a najpierw, �e Pan sp�dzi� 
noc poza domem, cho� nie le�a�o to w jego zwyczajach. Ale w gara�u nie brakowa�o 
�adnego samochodu i w�a�nie to wzbudzi�o w niej pierwsze podejrzenia. Zacz�a 
puka� natarczywie do drzwi gabinetu, g�o�no wo�aj�c. Poniewa� nie by�o �adnej 
odpowiedzi, zdecydowa�a si� na otwarcie drzwi, w bibliotece jednak nie by�o 
nikogo. W tej sytuacji nie pozosta�o jej nic innego, jak tylko zbudzi� �on�. Nie 
by�o to pozbawione ryzyka, poniewa� Pani cierpia�a na bezsenno�� i zapewne o tej 
porze uda�o si� jej w ko�cu zasn��.
Chwil� p�niej ju� ca�a s�u�ba zosta�a zmobilizowana do przeszukiwania 
dwudziestu o�miu pokoi, licznych piwnic i pomieszcze� dla go�ci. Poszukiwania 
obj�y nawet najbli�sze otoczenie willi, ale nie przynios�y �adnego rezultatu. W 
ko�cu kto� wpad� na pomys� u�ycia ulubionych ps�w pana - dw�ch owczark�w 
alzackich, kt�re ca�y ten czas w�ciekle ujada�y. Natychmiast po otwarciu 
ogrodzenia pierwszy z nich rzuci� si� w g�szcz ogrodu, drugi za�, prowadzony na 
smyczy, bez najmniejszego wahania zaprowadzi� wszystkich do owego miejsca. Cia�o 
Frischa, le��ce w ka�u�y krwi, zosta�o odnalezione w �rodku labiryntu. W 
niewielkiej odleg�o�ci od cia�a znajdowa� si� jego s�u�bowy pistolet sprzed 
wielu lat. Nikt nie m�g� us�ysze� wystrza�u, poniewa� pistolet wyposa�ony by� w 
t�umik.
Daremnie szukano jakiego� listu po�egnalnego. Na stole w jego gabinecie 
znaleziono jedynie szachownic�. Rozgrywana na niej partia szach�w znajdowa�a si� 
w decyduj�cym momencie.
Prawd� powiedziawszy by�a to bardzo dziwna szachownica. Wykonana ze zszytych 
razem jas...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin