Stefan kisielewski DZIENNIKI ISKRY Opracowanie graficzne Krystyna T�pfer Zdj�cie na obwolut� wykona� Jacek Sroka Wprowadzenie Ludwik Bohdan Grzeniewski 1SBN 83-207-1516-4 � Copyright by Wydawnictwo �Iskry", Warszawa 1996 r. Printed i n Poland Wydawnictwo �Iskry", Warszawa 1998 r. Wydanie III. Prasowe Zak�ady Graficzne Sp�ka z o.o. Wroc�aw, ul. P. Skargi 3/5 Dzi�ki panu Ludwikowi Bohdanowi Grzeniewskiemu, wnikli- wemu czytelnikowi i autorowi przypis�w, dzi�ki zespo�owi Wydaw- nictwa �Iskry" i jego prezesowi Wies�awowi Ucha�skiemu, oddaje- my dzi� w Pa�stwa r�ce dzienniki naszego Ojca. Tom zawiera ca- �o�� dziennik�w spisanych odr�cznie w 16 zeszytach w latach 1968-1980. Pomimo pokus i sugestii nie dokonali�my w tek�cie oryginalnym �adnej zmiany, �adnej ingerencji uwa�aj�c, �e by�oby ironi� losu, gdyby cz�owiek, kt�ry przez ca�e �ycie walczy� z wszel- kimi formami cenzury i domaga� si� chocia�by bia�ych plam w miejscach, gdzie ingerowa�a cenzura, zosta� po �mierci ocenzu- rowany przez swoje dzieci. Oddajemy w r�ce Pa�stwa zapis wyda- rze�, wra�e� i ocen poczyniony przez naszego Ojca w przekonaniu, �e b�dzie to �r�d�o wiedzy o tamtym czasie. Czy powinni�my uza- sadnia� b�d� usprawiedliwia� oceny i s�dy zawarte w tek�cie, a kt�- re z perspektywy czasu wyda� si� mog� zbyt surowe? Stefan Kisie- lewski � Kisiel � broni� si� sam, broni� prawa do w�asnego zdania, do w�asnych s�d�w, broni� wreszcie prawa do b��du, o czym przy- pomina we wprowadzeniu Ludwik B. Grzeniewski. Naszym obo- wi�zkiem by�o udost�pnienie Czytelnikom pe�nego tekstu. Winni jeste�my jedynie niezb�dne wyja�nienia. Ot� Ojciec, o czym sam pisze w pog�owiu, nigdy nie wraca� do napisanych tekst�w. Zapisa- ne zeszyty trafia�y w �dobre r�ce", gdzie doczeka� mia�y i doczeka- �y lepszych czas�w. Oceny czy s�dy pisane pod wp�ywem bie��cych wydarze� nie by�y po latach korygowane ani �szlifowane". Dzien- niki stanowi� zapis trudnych czas�w, postaw ludzi, dostarczaj� wreszcie wiedzy o ich autorze. Je�li przyczyni� si� do pog��bienia wiedzy o tamtym okresie, a zw�aszcza wywo�aj� dyskusje, to spe�ni si� zapewne intencja ich autora, a naszego Ojca, Stefana Kisielew- skiego. Krystyna Kisielewska-S�awi�ska, Jerzy Kisielewski Przytocz� par� granicznych dat. 29 lutego 1968 roku Stefan Kisielewski wyst�pil na nadzwy- czajnym zebraniu Oddzia�u Warszawskiego Zwi�zku Literat�w Polskich w sprawie �Dziad�w". Pad�a formu�a o panuj�cej w Pol- sce �dyktaturze ciemniak�w" (jak�e ciekawy jest autokomentarz w dzienniku!). Z dat� 3 marca ukaza� si� w �Tygodniku Powszech- nym" ostatni felieton Kisiela zatytu�owany �Opozycja na �lepo" (1968, nr 9). Prze�omow� dat� w �yciorysie z tych lat by� dzie� 11 marca 1968 roku. Tego dnia pisarz zosta� pobity przez �nieznanych spraw- c�w" w bramie jednego z dom�w przy Kanonii na Starym Mie�cie, w momencie gdy szed� w odwiedziny do jednego z przyjaci� tam mieszkaj�cego. (Przy sposobno�ci chc� sprostowa� b��d Marty Fi- k�wny, kt�ra w ksi��ce �Kultura polska po Ja�cie" podaje, �e by�o to �na Rynku Starego Miasta"). Co powinien wiedzie� Czytelnik przyst�puj�cy do lektury? Przede wszystkim musi pami�ta� o pewnym prywatnym szyfrze stosowanym przez Autora i zapami�ta�, �kto jest kto" spo�r�d ro- dziny i w kr�gu przyjaci�. A wi�c �Lidia" to �ona Autora� pani Lidia Kisielewska. �Wa- cek", �Jerzyk" i �Krysia" - to synowie i c�rka (Wac�aw i Jerzy Ki- sielewscy oraz Krystyna Kisielewska, dzi� S�awi�ska). Z kolei naj- bli�si przyjaciele: �Zygmunt" lub �Zygmunt M." � Zygmunt My- cielski, �Pawe�" lub �Pawe�ek" � Pawe� Hertz, �Henio" � Henryk Krzeczkowski, �Andrzej" lub �Andrzej M." � Andrzej Micewski. �W�adek B." lub �Bartosz" - W�adys�aw Bartoszewski, �Stach" - Stanis�aw Stomma, �Jerzy" � to Jerzy Turowicz lub czasami Jerzy Andrzejewski. Stosunek do przyjaci� � chocia� to przyjaciele wier- ni � bywa kapry�ny. Trudno: jest to rezultat za�y�o�ci, ale i owoc chwilowych nastroj�w Kisiela. Co nale�a�o do zada�, jakie sobie postawi�em? Rozszyfrowa� tylko to, co Kisiel szyfrowa� ze wzgl�du na czas historyczny i oko- liczno�ci, w jakich przysz�o mu pisa�. Do mnie nale�� wy��cznie wtr�ty w tekst, uj�te w nawias kwa- dratowy, oraz przypisy pod tekstem. W przypisach stara�em si� uka- za�, jak wygl�da�a w tych latach uparta walka Stefana Kisielewskie- go o publikacj� w�asnych pogl�d�w. St�d odes�anie Czytelnik�w do tekst�w drukowanych pod rozlicznymi pseudonimami. Jeszcze jedno wyja�nienie. Kisiel cz�sto zas�ania� literkami, ) kim pisze, gdy pisa� rzeczy przykre lub ostre. Nie mog� bra� od- powiedzialno�ci za te s�dy! Dlatego � cho�bym i wiedzia�, o kogo idzie � nie rozszyfrowuj� nazwisk ludzi �yj�cych (a czasem i nie�y- j�cych), gdy Kisiel sam kryptonimuje opinie, a bywaj� one bez- wzgl�dne, mo�e nawet niesprawiedliwe. S� te� �Dzienniki" specyficzn� histori� pi�ciu �dzie�" lub �ro- mans�w" Stefana Kisielewskiego � jak je nazywa�. By�y one w tych latach wydawane w Pary�u przez Jerzego Giedroycia na- k�adem Instytutu Literackiego i sygnowane pseudonimem �To- masz Stali�ski". Kisiel konsekwentnie wypiera� si� swojego autorstwa zar�w- no w rozmowach, jak te� na �amach dziennika (w miar� up�ywu czasu i rozlu�niania gorsetu coraz mniej konsekwentnie). Ale do- piero w listopadzie 1980 roku na �amach �Tygodnika Powszechne- go" odkry� karty: �Jako Tomasz Stali�ski wyda�em w Pary�u a� pi�� powie�ci" (�Tygodnik Powszechny" 1980, nr 44). Dzi� mo�e to wydawa� si� przesadn� ostro�no�ci�! Gdyby jednak znaleziono �dow�d na pi�mie" przyznania si� do autorstwa �Stali�skich", to w �wczesnych warunkach mog�o grozi� procesem i wyrokiem wi�- zienia (istnia�y precedensy Jana Nepomucena Millera i Melchiora Wa�kowicza). Czytelnik dzisiejszy musi mie� w pami�ci spis i kolejn� nume- racj� �Stali�skich", gdy wg��bia si� w lektur� zapisk�w Kisiela, kt�- re stanowi� nieoczekiwany aneks do pisanych w tym czasie powie- �ci tajemniczego Tomasza Stali�skiego. Oto ten spis: 1) �Widziane z g�ry", Pary� 1967, Instytut Literacki, Bibliote- ka Kultury, tom 148. 2) �Cienie w pieczarze", Pary� 1971, Instytut Literacki, Bi- blioteka Kultury, tom 199. 3) �Romans zimowy", Pary� 1972, Instytut Literacki, Biblio- teka Kultury, tom 221. 4) ��ledztwo", Pary� 1974, Instytut Literacki, Biblioteka Kul- tury, tom 243. 5) �Ludzie w akwarium", Pary� 1976, Instytut Literacki, Bi- blioteka Kultury, tom 263. We wrze�niu 1985 roku d�u�sz� rozmow� o Stali�skim i jego ksi��kach nagra� w Pary�u z Kisielewskim � Wojciech Skalmowski. Og�osi� j� po latach w �Kulturze" (1996, nr 1/2). Czytelnik�w od- sy�am do tego tekstu. �Moje b��dy �wiadcz� o mnie" - brzmia� tytu� felietonu Kisie- la w �Tygodniku Powszechnym" (1966, nr 35). �St�d wa�cze w tych felietonach zawsze o prawo do b��d�w" � wyja�nia� przekornie. Prawo do odmiennego pogl�du nie oznacza apologii b��d�w rze- czowych. W paru miejscach pozwoli�em sobie na sprostowanie fak- t�w, w niczym nie ingeruj�c w tekst autorski. Ludwik Bohdan Grzeniewski ZESZYT l 31 ma/a Nareszcie po d�ugim okresie chmurnego zimna troch� s�o�ca. Waham si�, czy pisa� czy te� pojecha� na rowerze lub opala� si� na s�o�cu. Pisanie �dla siebie" rzec2 z�udna, trudna, cho� czasem w perspektywie lat owocna. Wybieram kompromis: godzin� poopa- lam si� na balkonie, a potem b�d� pisa�. Przy �niadaniu przed�u�am lektur� gazet � s� pod znakiem Francji. Decyzja de Gaulle'a pozo- stania i rozwi�zania parlamentu g�upia i niebezpieczna. Innej si� po jego wielkomocarstwowej megalomanii nie spodziewa�em: jego po- garda dla partii opozycyjnych, ruch�w spo�ecznych, parlamentary- zmu etc. do z�udzenia przypomina nasz� Sanacj�. T�pawy kore- spondent ��ycia Warszaw)'" po raz pierwszy pisze, �e robotnicy ko- muni�ci krytykuj� wydawanie forsy na force de frappe. Przed Ko- munistyczn� Parti� Francji stoi ciekawy problem: polityka zagra- niczna de Gaulle'a odpowiada Rosji i jej satelitom, ale poci�ga za so- b� olbrzymie koszta na w�asn� energi� nuklearn� i rezygnacj� z do- brodziejstw ameryka�skich inwestycji. Co wybierze KPF? Ciekawe! W og�le widz� we Francji trzy wyj�cia: l) de Gaulle t�umi wszystko si�� (wojsko) i rz�dzi dalej jak Pi�sudski, 2) komuni�ci pod- burzaj� masy i doprowadzaj� do Frontu Ludowego (co wtedy z po- lityk� zagraniczn�?!), 3) tworzy si� rz�d centrolewicy Mendes-Fran- ce'a lub Mitteranda, kt�ry powraca do tradycyjnego proamerykani- zmu, wpuszcza Angli� do Wsp�lnego Rynku, rezygnuje z mrzonek. Trzecie najrozs�dniejsze, ale rozs�dek nie zawsze wygrywa. Mia�em ju� zacz�� pisa�, gdy przyniesiono paczk� ksi��ek z PWM [Pa�stwowe Wydawnictwo Muzyczne]. Przejrza�em zmaj- strowan� przez muzykolog�w �Polsk� wsp�czesn� kultur� mu- zyczn� 1944�1964" i tak si� zdenerwowa�em, �e straci�em ochot� do wszelkiej pracy (starcza nerwowo��!). Bristiger i Jaroci�ski ��� jak z nut, wazelinuj� si� Lissie i Chomi�skiemu, spraw� socrealizmu niemal pomijaj�, zamazuj�, kr�c�. Jeszcze Jaroci�ski troch� si� tam II bije w cudze piersi, skrz�tnie przemilczaj�c sw�j udzia�, ale Bristiger pisze ju� istny panegiryk, s�awi�c pod niebiosa najg�upsze wypoci- ny �Zosi". C� za skurwysyn � bo co do tamtego, to nigdy nie mia- �em z�udze�. Przy okazji oczywi�cie ca�kiem wymazali mnie i moje polemiki estetyczne, Bristiger pomin�� nawet zbiory artyku��w i re- cenzji pisz�c: �Co si� za� tyczy codziennego �ycia muzycznego w Polsce, to tylko Zygmunt Mycielski i Jerzy Waldorff wydali w formie ksi��kowej felietony �ledz�ce jego przebieg". G�upie by- dl�. Fa�szerstwom sprzyja pomini�cie w bibliografii pism �Tygo- dnika Powszechnego". Ca�a zreszt� ksi��ka roi si� od typowo mu- zykologicznych niechlujstw, b��d�w i nonszalancji � kronika wyda- rze� skandaliczna. Jeden artyku� Chomi�skiego o najnowszej mu- zyce dobry � ten ma zawsze wszystko w dupie, robi swoje � jeden co� wart, cho� �wtedy" tak by� cyniczny. Ale cynizm to przynajm- niej postawa jako� uczciwa (przyzna� m...
pokuj106