Dickens Opowieść wigilijna.txt

(148 KB) Pobierz
Charles Dickens
Opowie�� wigilijna 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 Rozdzia� I Duch Marleya Zacz�o si� od tego, �e Marley umar�. To nie ulega�o w�tpliwo�ci. �wiadectwo zgonu podpisali: ksi�dz, urz�dnik, grabarz i w�a�ciciel zak�adu pogrzebowego. Scrooge, wsp�lnik Marleya, tak�e je podpisa�, a jego nazwisko by�o cenione, cokolwiek by podpisa�. Zw�aszcza na gie�dzie. Stary Marley by� martwy jak �wiek w drzwiach; tak m�wi znane angielskie przys�owie. Czy Scrooge wiedzia� o �mierci Marleya? Oczywi�cie. Jak�eby mog�o by� inaczej? Scrooge i on byli wsp�lnikami przez wiele lat. Scrooge by� te� jedynym spadkobierc�, zarz�dc�, przyjacielem Marleya i jedynym cz�owiekiem, kt�ry szed� za jego trumn�. Przy tym Scrooge nie by� zbytnio dotkni�ty tym wypadkiem, bo okaza� si� doskona�ym kupcem i w dniu pogrzebu obmy�li� korzystny interes. Scrooge nie kaza� zamalowa� nazwiska starego Marleya na szyldzie swego domu handlowego. Jeszcze po wielu latach na szyldzie nad drzwiami wej�ciowymi ich firmy mo�na by�o czyta�: � Scrooge i Marley � . Firma ta bowiem by�a znana powszechnie. Nowicjusze w sprawach handlowych zwracali si� do Scrooge � a � Scrooge albo Marley, on za� odpowiada� na obydwa nazwiska. By�o mu wyra�nie wszystko jedno. Trzeba te� przyzna�, �e Scrooge mia� siln� r�k�, gdy sz�o o interes. Chwyta�a ona, �ciska�a, ze sk�ry obdziera�a swoj� ofiar�, nie wypuszczaj�c jej, a� po doszcz�tnym wyzyskaniu. By� to jednym s�owem chciwy i stary grzesznik. Twardy i ostry jak krzemie�; zamkni�ty w sobie, milcz�cy i samotny jak ostryga. Zimno wewn�trzne wyostrzy�o jego starcze rysy, wyd�u�y�o nos, zmarszczy�o policzki, uczyni�o jego ch�d sztywnym, zaczerwienia�o oczy i zabarwia�o na niebiesko usta. Gniewnie brzmia� jego ostry g�os. Szron pokrywa� jego g�ow�, brwi i chud� brod�. Wnosi� ze sob� lodowat� temperatur�; zamra�a� ni� swe biuro podczas upa�u i nie podwy�sza� jej ani o jeden stopie� nawet podczas wigilii Bo�ego Narodzenia. Zmiany pogody nie mia�y wp�ywu na Scrooge � a. �adne ciep�o nie mog�o go ogrza�, �aden mr�z bardziej ozi�bi�. Niepogoda nie wiedzia�a, z kt�rej strony go zaatakowa�, najwi�kszy deszcz, �nieg, grad czy zawierucha mia�y nad nim wy�szo�� pod jednym tylko wzgl�dem: one 5 cz�sto okazywa�y si� szczodrymi, spada�y na �wiat i ludzi hojnie, dla Scrooge � a za� takie poj�cia, jak szczodro�� lub hojno�� w og�le nie istnia�y. Nie zdarzy�o si�, aby kto� z przyjaznym u�miechem zatrzyma� go na ulicy i powiedzia�: � Kochany Scrooge, jak si� masz? Kiedy mnie odwiedzisz? � �ebracy nie prosili go o ja�mu�n�, dzieci nie pyta�y o godzin�, �adna kobieta ani m�czyzna nie pytali Scrooge � a o drog�. Nawet psy �lepc�w musia�y go zna�, bo gdy nadchodzi� � wci�ga�y swych w�a�cicieli do dom�w lub na podw�rka, a potem macha�y ogonami jakby chc�c powiedzie�: � Brak oka jest lepszy od z�ego oka, m�j niewidomy panie! � Co to obchodzi�o Scrooge � a? On tego w�a�nie pragn��. I�� samotnie przez �ycie, odpycha� od siebie wszelk� ludzk� sympati� � to, zdawa�o si�, wybra� Scrooge za cel i tego si� trzyma� niewzruszenie. Odstr�czanie od siebie, przera�anie lodowatym ch�odem spotykanych ludzi by�o dla niego tym, czym jest s�odka legumina dla ma�ych �akomczuch�w. Pewnego razu � by�o to w�a�nie w wigili� Bo�ego Narodzenia � stary Scrooge siedzia� w kantorze i pracowa�. Dzie� by� przejmuj�co mro�ny. Ludzie na ulicach chuchali w d�onie, bili r�koma o piersi i tupali dla rozgrzania. Zegary wybi�y dopiero trzeci�, a ju� by�o ciemno. Przez ca�y dzie� nie widzia�o si� s�o�ca. W oknach s�siednich biur migota�y �wiece. Mg�a wdziera�a si� do pomieszcze�, a by�a tak g�sta, �e ton�y w niej domy na przeciwnej stronie w�skiej ulicy. Patrz�c na niskie mg�y, mo�na by�o s�dzi�, �e natura, rozsiad�szy si� gdzie� w pobli�u, odbywa�a jakie� z�owrogie praktyki. Drzwi biura by�y otwarte; Scrooge wola� mie� na oku swego pomocnika, kt�ry siedzia� obok w ma�ej izdebce i kopiowa� listy. Na kominku w pobli�u Scrooge � a tli� si� skromny ogie�; w izdebce pomocnika ledwie �arzy� si� jeden w�gielek. Zzi�bni�ty pracownik nie m�g� podsyca� ognia, bo Scrooge trzyma� skrzyni� z w�glem w swoim pokoju. Ile razy pomocnik wszed� z �opatk�, pryncypa� grozi� mu, �e b�d� musieli si� rozsta�. Pomocnik owin�� szyj� bia�ym szalikiem i usi�owa� ogrza� si� od �wiecy; a poniewa� nie mia� do�� bujnej wyobra�ni, usi�owania jego by�y bezskuteczne. � Weso�ych �wi�t, , wuju! Niech ci� B�g ma w swej opiece! � odezwa� si� sympatyczny g�os. . By� to siostrzeniec Scrooge � a, kt�ry wszed� tak nagle, �e Scrooge zauwa�y� jego obecno�� dopiero wtedy, kiedy ten do niego przem�wi�. � C� znowu za g�upstwa? ? ! � mrukn�� Scrooge. . Siostrzeniec Scrooge � a rozgrza� si� szybkim chodem i ca�y by� rozpromieniony; pi�kna twarz ja�nia�a, oczy b�yszcza�y. � �wi�ta nazywasz g�upstwem, , wuju? � zawo�a� � Jestem pewny, , �e nie my�lisz tak! � Przeciwnie, tak w�a�nie my�l� � odrzek� Scrooge. � I mam racj�. Weso�ych �wi�t! Jaki ty masz pow�d, �eby by� weso�ym? Ty, biedaku? � Doskonale! � roze�mia� si� siostrzeniec. � A jaki ty masz pow�d, �eby by� ponurym, wuju? Ty, bogacz? Scrooge, nie maj�c pod r�k� odpowiedzi, powt�rzy� znowu: � G�upstwo! ! � Nie b�d� taki kwa�ny, , wuju! � rzek� siostrzeniec. . � Czy mog� by� inny � gdera� wuj � kiedy zmuszony jestem �y� w �wiecie g�upc�w? Weso�ych �wi�t! . . . Do licha z weso�ymi �wi�tami! Zna� ich nie chc�! Czym�e s� �wi�ta Bo�ego Narodzenia dla ciebie, je�li nie terminem p�acenia rachunk�w, a zwykle wtedy jeste� bez grosza. Z ka�dym Bo�ym Narodzeniem jeste� o rok starszy, ale nie bogatszy. W ten dzie� po sprawdzeniu ksi�g handlowych przekonujesz si�, �e po dwunastu miesi�cach galerniczej pracy nie masz odrobiny zysku. . . Gdybym by� pracodawc�, to ka�dy idiota, w��cz�cy si� z �yczeniem 6 � weso�ych �wi�t � , zosta�by ugotowany w jego �wi�tecznej potrawie i pogrzebany z ga��zk� choinki zatkni�t� w serce. To by�oby rozs�dne i s�uszne! � Wuju! ! � �agodnie mitygowa� go siostrzeniec. . � Siostrze�cze! � przerwa� wuj surowo � �wi�� dzie� Bo�ego Narodzenia na sw�j spos�b, a mnie pozw�l obchodzi� go po mojemu. � Obchodzi�! ! � powt�rzy� siostrzeniec. . � Ale� ty go wcale nie obchodzisz, , wuju. � Daj�e mi ju� pok�j, do licha! � sarkn�� Scrooge. � Zobaczymy, co ci dobrego przynios� tegoroczne �wi�ta. One ci zawsze du�o dobrego przynosz�! � Przyznaj�, �e wiele by�o sytuacji, z kt�rych mog�em wyci�gn�� korzy�ci, a jednak nie wykorzysta�em ich � odpar� siostrzeniec. � Mi�dzy innymi, �wi�ta Bo�ego Narodzenia! Mimo to zawsze my�l� o nich nie tylko jak o czcigodnej pami�tce dla ca� ego chrze�cija�skiego �wiata, ale tak�e jak o chwilach bardzo upragnionych. S� to bowiem chwile dobre, pokrzepiaj�ce, radosne. Zawsze oczekuj� ich z serdecznym pragnieniem i obchodz� z rado�ci �. S� t o w d� ugi m kalendarzu rocznym jedyne dnie, w kt�rych wszyscy, kobiety i m�czy�ni, jakby na podstawie wsp�lnej ugody, otwieraj� swe cz�sto zaryglowane serca i my�l� o biedniejszych bli�nich. I dlatego, wuju, cho� �wi�ta te nigdy nie wzbogaci�y mnie ani o ziarnko srebra czy z�ota, wierz�, �e przynios�y mi niejedno dobro i jeszcze przynios� mi wiele rado�ci. Dlatego te� chwal� je. Pomocnik Scrooge � a, �l�cz�cy nad robot� w s�siedniej izdebce, gor�co przyklasn�� tym s�owom, spostrzeg�szy jednak niew�a�ciwo�� swego entuzjazmu, zacz�� dr�twymi z zimna palcami poprawia� ogie� na swym kominku. W efekcie zgasi� ostatni� iskierk�. � A to co zn�w za moda odrywania si� od pracy i wtr�cania si� tam, gdzie nie potrzeba? � zgromi� go ostro Scrooge. � Odezwij si� pan cho� s��wkiem jeszcze, a upami�tni� ci dzie� Bo�ego Narodzenia dymisj�. . . Jeste� nie lada m�wc� � doda�, zwracaj�c si� do siostrze�ca. � Dziwi mnie, dlaczego dotychczas nie zasiadasz w parlamencie. � Nie gniewaj si�, , wuju! Przyjd� do nas jutro na obiad. Scrooge odpowiedzia� z ironi�, �e z pewno�ci� przyjdzie i �e zaraz zaczyna si� szykowa�. Nie ma nic lepszego do roboty. Siostrzeniec zrozumia�, �e by�a to stanowcza odmowa. Zapyta� wi�c �agodnie: � Dlaczego odmawiasz, , wuju? � A dlaczego o�eni�e� si�? ? � Poniewa� pokocha�em! ! � Poniewa� po- ko- cha- �e�! � powt�rzy� Scrooge, przedrze�niaj�c go w ten spos�b, jak gdyby mi�o�� i ma��e�stwo by�y najwi�kszym na �wiecie g�upstwem po Bo�ym Narodzeniu. � Bywaj�e mi zdr�w, drogi siostrze�cze! � Lecz ty, wuju, nigdy nie odwiedzi�e� mnie tak�e przed o�enkiem. Dlaczeg� wi�c podajesz to obecnie za pow�d odmowy? � B�d� zdr�w! ! � powt�rzy� Scrooge. . � Niczego od ciebie nie potrzebuj� i o nic ci� nie prosz�, dlaczeg� wi�c nie mo�emy by� przyjaci�mi? � B�d� zdr�w! ! - mrukn�� Scrooge. � Przykro mi bardzo, �e� taki twardy. Nigdy nie mieli�my �adnego konfliktu, do kt�rego ja da�bym pow�d. Trudno! Uczyni�em propozycj� ze wzgl�du na Bo�e Narodzenie, a chocia� mi si� nie uda�a, zachowam pogodny i radosny nastr�j. Zatem weso�ych �wi�t, wuju! � B�d� zdr�w! ! � zn�w powt�rzy� Scrooge. . � I pomy�lno�ci z Nowym Rokiem! � B�d��e zdr�w i odczep si� ode mnie! � zamrucza� gro�nie Scrooge. Siostrzeniec opu�ci� wuja. Przy drzwiach zatrzyma� si�, aby z�o�y� �yczenia pomocniko wi , k t � r y � c h o� 7 przemarzni�ty do ko�ci � okaza� si� cieplejszy od pryncypa�a, odpowiadaj�c na �yczenia uprzejmie i serdecznie. � Macie drugiego idiot�! � mrucza� Scrooge, s�ysz�c wymian� �ycze�. � M�j pomocnik, obarczony rodzin� i zarabiaj�cy pi�tna�cie szyling�w tygodniowo na jej utrzymanie, m�wi o � weso�ych �wi�tach � ! Komu� tu chyba potrzebny szpital wariat�w! Pomocnik, odprowadziwszy do drzwi siostrze�ca Scrooge � a, wpu�ci� jakich� dw�ch jegomo�ci�w. Byli to powa�ni obywatele, o przyjemnej powierzchowno�ci; zdj�wszy kapelusze, stan�li przy biurku Scrooge � a. Trzymaj�c w r�kach portfele i papiery, sk�onili si� uprzejmie. � Firma Scrooge i Marley, je�eli si� nie myl�? � zapyta� jeden z nich, zagl�daj�c do swej listy. � Czy mam przyjemno�� m�wi� z panem Scrooge, , czy z panem Marleyem? � Pan Marley umar� ju� siedem lat temu � odpar� Scrooge. . � Nie w�tpimy, �e jego nast�pca jest r�wnie jak on hojny i szczodrobliwy � p...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin