Ballard Rzeźbiarze chmur.txt

(40 KB) Pobierz
J. G. BALLARD

rze�biarze chmur

rze�biarze chmur
(The Cloud Sculptors of Coral D)
Przez ca�e lato rze�biarze chmur przylatywali z
Cynobrowych Piask�w, �eby unosi� si� w swoich kolorowych
szybowcach nad koralowymi szczytami, kt�re niczym bia�e
pagody wyrasta�y przy autostradzie do Laguny Zachodniej.
Najwy�szy z nich, Koral D, zbieraj�cy rozgrzane powietrze z
piaszczystych wydm, uwie�czony by� �ab�dzimi k��bami
cumulusa. Unoszeni na ramionach pr�d�w nad wierzcho�kiem
Koralu D, rze�bili�my koniki morskie, jednoro�ce, portrety
prezydent�w i gwiazd filmowych, jaszczury i egzotyczne
ptaki. Podczas gdy t�um przygl�da� si� nam ze swoich
samochod�w, na ich zakurzone dachy spada� ch�odny deszcz,
kapi�c z rze�bionych chmur, kt�re �eglowa�y nad pustyni� w
stron� S�o�ca.
Ze wszystkich ob�ocznych rze�b, jakie mieli�my stworzy�,
najdziwniejsze by�y portrety Leonory Chanel. Kiedy wracam
my�l� do tego popo�udnia zesz�ego lata i widz�, jak po raz
pierwszy przyje�d�a swoj� bia�� limuzyn�, �eby obejrze�
rze�biarzy chmur przy pracy, wiem, �e nie zdawali�my sobie
sprawy, z jak� powag� ta pi�kna, lecz szalona kobieta traktuje
rze�by, kt�re unosz� si� nad ni� na spokojnym niebie. P�niej
jej portrety, wyci�te w tr�bie powietrznej, mia�y obmywa�
burzowymi �zami trupy swoich tw�rc�w.
Ja przyby�em do Cynobrowych Piask�w o trzy miesi�ce
wcze�niej. Jako niedawny pilot bole�nie prze�ywa�em
skomplikowane z�amanie nogi i �wiadomo��, �e nigdy ju� nie
b�d� m�g� lata�. Wybrawszy si� kt�rego� dnia na pustyni�,
zatrzyma�em si� w pobli�u koralowych szczyt�w przy
autostradzie do Laguny Zachodniej. Przygl�daj�c si� tym
ogromnym skalnym pagodom, wyrastaj�cym z dna
skamienia�ego morza, us�ysza�em muzyk�, dobiegaj�c� zza
oddalonej o jakie� dwie�cie jard�w piaszczystej rafy.
Posuwaj�c si� o kulach po umykaj�cym spod n�g piasku,
znalaz�em w�r�d wydm p�ytkie  zag��bienie, na kt�rym obok
zapuszczonego studia niszcza�y pos�gi d�wi�kowe. W�a�ciciel
porzuci� przypominaj�cy hangar budynek na pastw� piasku i
pustyni, a ja pod wp�ywem jakiego� niejasnego impulsu
zacz��em przyje�d�a� tam ka�dego popo�udnia. Korzystaj�c z
pozostawionych narz�dzi i materia��w zbudowa�em tam
swoje pierwsze wielkie latawce, a potem szybowce z
kabinami. Uwi�zane na linach, unosi�y si� w popo�udniowym
powietrzu nad moj� g�ow� niczym przyjazne hieroglify.
Pewnego wieczoru, kiedy �ci�ga�em szybowce wyci�gark�
na ziemi�, nagle nad szczytem Koralu D zerwa� si�
gwa�towny wiatr. Podczas gdy walczy�em z obracaj�c� si� jak
szalona korb�, staraj�c si� wbi� swoje kule jak najg��biej w
piasek, od strony pustyni zbli�y�y si� dwie postacie. Jedn� by�
ma�y garbus z �ywym spojrzeniem dziecka i zniekszta�con�
szcz�k�, skr�con� na jedn� stron� jak pazur kotwicy. Podbieg�
do wyci�garki i odepchn�wszy mnie krzepkim ramieniem,
�ci�gn�� poszarpane szybowce. Potem pom�g� mi stan�� na
kulach i zajrza� do hangaru. Tam, na stole roboczym,
przybiera�o sw�j ostateczny kszta�t moje najbardziej ambitne
dzie�o, ju� nie lotnia, ale prawdziwy szybowiec ze sterami
wysoko�ci i linkami kontrolnymi.
Garbus przy�o�y� wielk� d�o� do piersi.
- Petit Manuel, akrobata i si�acz. Nolan! - hukn��. -
Sp�jrz tylko na to! - Jego towarzysz przykucn�� przy rze�bach
d�wi�kowych, podkr�caj�c co�, od czego ich g�os natychmiast
zabrzmia� czy�ciej i dono�niej. - Nolan to artysta - stwierdzi�
garbus. - Zbuduje panu szybowce jak kondory.
Wysoki m�czyzna przechadza� si� mi�dzy szybowcami,
dotykaj�c ich skrzyde� r�k� rze�biarza. Jego pos�pne oczy
by�y osadzone w twarzy znudzonego Gaugina. Spojrza� na
gips na mojej nodze, na moj� wyp�owia�� kurtk� pilota i
wskaza� na szybowce.
- Widz�, �e zaopatrzy� je pan  w kabin�, majorze. - Jego
uwaga �wiadczy�a o pe�nym zrozumieniu moich zamiar�w.
Spojrza� na koralowe szczyty, wznosz�ce si� nad nami na tle
wieczornego nieba. - Za pomoc� jodku srebra mogliby�my
rze�bi� te chmury.
Garbus zach�caj�co kiwn�� g�ow�, w jego wzroku
zap�on�a astronomia marze�.
W ten spos�b zrodzili si� rze�biarze chmur z Koralu D.
Uwa�a�em si� za jednego z nich, chocia� sam nie lata�em, ale
to ja nauczy�em sztuki szybowania Nolana i ma�ego Manuela,
a potem, kiedy do nas do��czy�, Charlesa van Eycka. Nolan
znalaz� tego jasnow�osego pirata kawiarnianych taras�w w
Cynobrowych Piaskach, lakonicznego Teutona z weso�ymi
oczami i s�ab� lini� ust, i przyprowadzi� go do Koralu D,
kiedy sezon dobieg� ko�ca, a bogaci tury�ci z c�rkami na
wydaniu wr�cili do Czerwonej Pla�y.
- Major Parker, Charles van Eyck. To �owca g��w...
damskich - przedstawi� go Nolan z zimnym humorem. Mimo
ich skrywanej rywalizacji uzna�em, �e van Eyck mo�e wnie��
do naszej grupy przydatny element osobistego uroku.
Od pocz�tku podejrzewa�em, �e studio na pustyni nale�y
do Nolana i �e wszyscy realizujemy jak�� osobist� fantazj�
tego ciemnow�osego samotnika. Wtedy jednak bardziej
zajmowa�o mnie instruowanie ich w sztuce latania,
pocz�tkowo na uwi�zi, �eby mogli zapanowa� nad pr�dami
wznosz�cymi, kt�re omiata�y poskr�can� baszt� najni�szego
szczytu Koralu A, potem smuklejsze zbocza wie�ycy B, a w
ko�cu pot�ne strumienie Koralu D. Pewnego p�nego
popo�udnia, kiedy zacz��em ich �ci�ga�, Nolan zwolni� swoj�
lin�. Jego szybowiec przewr�ci� si� na plecy i spada�, jakby
si� mia� nabi� na skalne iglice. Rzuci�em si� na ziemi�, zanim
koniec liny strzeli� w m�j samoch�d, rozbijaj�c przedni�
szyb�. Kiedy zn�w podnios�em wzrok, Nolan szybowa�
wysoko w przebarwionym powietrzu nad Koralem D. Wiatr,
ten nieod��czny stra�nik koralowych turni, unosi� go mi�dzy
wyspami cumulus�w, przes�aniaj�cymi wieczorne �wiat�o.
Zanim podbieg�em do wyci�garki, pu�ci�a druga lina i
ma�y Manauel skr�ci�, �eby do��czy� do Nolana. Na ziemi by�
brzydkim krabem, ale w powietrzu ma�y garbus przemieni� si�
w ptaka o ogromnych skrzyd�ach, zdobywaj�c przewag� nad
Nolanem i van Eyckiem. Przygl�da�em si�, jak kr��yli wok�
koralowych wie�yc, a potem razem sp�yn�li na powierzchni�
pustyni, wzniecaj�c z wydm chmury piasku. Petit Manuel
promienia�. Chodzi� doko�a mnie, dumny jak jaki�
kieszonkowy Napoleon, zbieraj�c gar�cie pot�uczonego szk�a i
podrzucaj�c je nad g�ow� niczym p�atki kwiat�w.
W dwa miesi�ce p�niej, kiedy jechali�my do st�p Koralu
D, w dniu, w kt�rym mieli�my pozna� Leonor� Chanel, co� z
tego podniecenia wygas�o. Sezon turystyczny dobieg� ko�ca i
tylko nieliczni go�cie wybierali si� do Laguny Zachodniej,
nierzadko wi�c dawali�my pokazy rze�bienia chmur wobec
pustej autostrady. Czasami Nolan zostawa� w hotelu,
popijaj�c sam ze sob�, albo van Eyck przepada� na kilka dni z
jak�� wd�wk� czy rozw�dk�, i wtedy Petit Mauel i ja
wybierali�my si� we dw�jk�.
Mimo to, kiedy nasza czw�rka wyjecha�a owego
popo�udnia moim samochodem i zobaczyli�my chmury
czekaj�ce na nas nad wie�yc� Koralu D, ca�e moje
przygn�bienie i  zm�czenie gdzie� znik�o. W dziesi�� minut
p�niej trzy ptaki wzbi�y si� w powietrze i na autostradzie
zacz�y si� zatrzymywa� pierwsze samochody. Prowadzi�
Nolan w swoim czarnoskrzyd�ym szybowcu, wspinaj�c si�
prosto ku wznosz�cemu si� o dwie�cie st�p wy�ej szczytowi
Koralu D, podczas gdy van Eyck kr��y� poni�ej niego,
demonstruj�c swoj� p�ow� grzyw� podstarza�ej damie w
topazowym kabriolecie. Za nimi pod��a� ma�y Manauel, a
jego pasiaste skrzyd�a wibrowa�y w niespokojnym powietrzu.
Wykrzykuj�c radosne przekle�stwa, Manuel pilotowa�
szybowiec za pomoc� ko�lawych kolan, gestykuluj�c
pot�nymi ramionami na zewn�trz kabiny.
Trzy jaskrawo pomalowane szybowce kr��y�y nad
Koralem D jak leniwe ptaki, czekaj�c, a� nadp�yn� pierwsze
chmury. Pierwsz� wybra� sobie van Eyck. Okr��a� jej bia��
pierzyn�, natryskuj�c boki jodkiem srebra i odcinaj�c k��by
bia�ej waty. Paruj�ce strz�py spada�y na nas jak krusz�ce si�
kry lodowe. Poprzez skroplon� par�, kt�ra spada�a na moj�
twarz, widzia�em, jak van Eyck kszta�tuje ogromn� ko�sk�
g�ow�. Szybowa� wzd�u� linii czo�a, cyzeluj�c oczy i uszy.
Widzom, stoj�cym przy swoich samochodach, jak zwykle
podoba� si� ten okaz powietrznego marcepana, kt�ry,
uniesiony wiatrem, przep�yn�� nad ich g�owami. Van Eyck
poszybowa� za nim leniwie, eskortuj�c swoje dzie�o.
Tymczasem Petit Manuel pracowa� nad nast�pn� chmur�. W
miar�, jak natryskiwa� jej boki, spod k��b�w mg�y wy�ania�a
si� znajoma ludzka g�owa. Za pomoc� serii zr�cznych podej��
Manuel tworzy� z chmury karykatur� z wysok� rozwian�
grzyw� w�os�w i mocn� szcz�k�, ale z obwis�ymi ustami, a
skrzyd�a jego szybowca podwija�y si� do g�ry, kiedy gin�� w
portrecie i po chwili  zn�w z niego wypada�.
L�ni�ca bia�a g�owa, niew�tpliwa parodia van Eycka w
jego w�asnym najgorszym stylu, przep�yn�a nad autostrad� w
stron� Cynobrowych Piask�w. Manuel wy�lizgn�� si� z
pr�d�w powietrza i posadzi� szybowiec tu� obok mojego
samochodu, podczas gdy van Eyck z wymuszonym
u�miechem wysiada� ze swojej kabiny.
Czekali�my na trzeci wyst�p. Formuj�ca si� nad Koralem
D chmura w ci�gu kilku minut rozkwit�a w dziewiczo bia�y
cumulus. Natychmiast rzuci� si� na ni� od strony s�o�ca
czarnoskrzyd�y ptak Nolana. Kr���c wok� chmury, odcina�
od niej zb�dn� tkank�, kt�ra spada�a na nas w postaci
ch�odnego deszczu.
Od jednego z samochod�w rozleg� si� okrzyk. Nolan
oddali� si� od chmury i  zwolni� lot, jakby prezentuj�c swoje
dzie�o. W popo�udniowym s�o�cu ukaza�a si� weso�a buzia
trzyletniego mo�e dziecka. Jego pyzate policzki otacza�y
u�miechni�te usta i pulchn� br�dk�. Podczas gdy kilkoro
widz�w nagradza�o jego prac� oklaskami, Nolan poszybowa�
nad chmur� i roztrzepa� jej g�rn� cz�� w loczki i kokardki.
Wiedzia�em, �e prawdziwy punkt kulminacyjny dopiero
si� zbli�a. Nolan, obci��ony jakim� z�o�liwym wirusem, jakby
nie potrafi� zaakceptowa� swojego w�asnego dzie�a i zawsze
niszczy� je z tym samym czarnym humorem. Petit Manuel
rzuci� niedopalonego papierosa i nawet van Eyck odwr�ci� na
chwil� swoj� uwag� od kobiet siedz�cych w samochodach.
Nolan unosi� si� nad g��wk� dziecka ja...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin