JANUSZ ANDERMAN BRAK TCHU opowiadania. Tower Press 2000 Copyright by Janusz Anderman.4 Kraj obraz ...Ten kraj blaknie na mapach,jest coraz mocniej zetla�y;zacieraj� si� kontury granic, mi�kn�,roz�a�� si� na wszystkie trzy strony tego �wiata i ju� nie mo�na ich wyczu� czu�ymi ko�cami palc�w;jego miasto rozsypa�o si� i daje si� odnale�� t ylko w zmatowia�ych okru- chach pami�ci. Ulice ko�cz� si� niespodziewanie kordonami,drzewo,mimo og�oszenia wiosny,jest su- che,bez �ez li�ci,dom przy Przechodniej opustosza�. Adresy w notesie m�tniej� albo si� wykruszaj�,�ycie,zgodne z regu��,wre jeszcze za wy- sokimi murami wi�zie�;tylko tam trwa nadzieja. Kolczaste powietrze rani p�uca,ludzie zapomnieli o przysz�o�ci,a ich �wiat ma kr�tki �y- wot �ciek�w ta�my filmowej,notatek,pogr��onych w rozsypanych karteczkach. Miasto straci�o oddech i ta kobieta w poszarza�ym kitlu;na g��wnej ulicy wysiada z czar- nej wo�gi,rozgl�da si� rozpaczliwie i ju� nie pami�ta,gdzie mia�a dostarczy� talerz zupy, kt�ry trzyma na plastykowej tacy... �Co innego w cywilizacji,co innego u nasz �krzyczy �o�nierz i wymownie poprawia pi- stolet maszynowy....5 Kopanie studni Sta�em przy ko�owrocie.Nogami mocno zaparty.Lewa noga wysuni�ta do ty�u i wryta w k�p� wyschni�tej trawy,a prawa zgi�ta w kolanie i swobodniejsza.Tak,�e nie do niej nale- �a�o utrzymywanie ci�aru cia�a.Ta druga odrabia�a ca�� robot� bez szemrania. Patrzy�em przed siebie;najbli�ej by�y warkoczyki �y�,wyst�puj�ce na grzbietach d�oni. Rozga��zione we wszystkich kierunkach,mi�osnym gestem oplata�y ca�� r�k� i nikn�y do- piero przy palcach � chowa�y si� g��biej.By�y na dow�d wa�no�ci r�k,na ich potwierdzenie; pod cienk� tkanin� sk�ry pulsowa�o i porusza�o si� niespokojnie,a na kostkach wyst�powa�y z wysi�ku jasne plamy.R�ce by�y zm�czone � palce,nadgarstki,ramiona;obie czu�y prac� dzisiejszego dnia,a tak�e minionych.Dobrze pami�ta�y ka�d� minut�. Dalej p�on�a w upale ��ka;sucha trawa falowa�a bez powiewu wiatru,jak j�zyki zielon- kawego ognia. ...no wi�c jak mi za�o�yli t� mask� na twarz,to ju� nic nie mog�am powiedzie�,no bo twarz zas�oni�t� mia�am,ale tylko g�ow� pokaza�am,�e si� dusz�,jak mi powiedzieli,�ebym g��boko oddycha�a,to ja czuj�,�e si� dusz�,g�ow� pokaza�am i nic nie pami�tam;nagle mnie budz�,to ja si� dziwi�,�e usn�� nie mog�am,czy jak,nie?,a to po operacji by�o;nie wie- dzia�am,kiedy usn�am nawet,bo jak mi za�o�yli t� mask� na twarz,to ju� nic nie mog�am powiedzie�,no bo twarz zas�oni�t� mia�am,ale tylko g�ow� pokaza�am,�e si� dusz�,jak mi powiedzieli,�ebym g��boko oddycha�a,to ja czuj�,�e si� dusz�,g�ow� pokaza�am i nic nie pami�tam;wi�c jak si� budz�... �Ci...ci�g,kurna � us�ysza�em jak spod ziemi.Zacisn��em mocniej palce na ciep�ym �e- lazie korby. �Leje si�,kurna!�Zakr�ci�em wolniej,bardziej miarodajnie.Ponad ostatni kr�g wyp�y- n�o blaszane wiaderko,na�adowane piachem.Trzymaj�c korb� praw� d�oni�,wychyli�em si� w lewo i uj��em kab��k.Potem zwolni�em uchwyt i odci�gn��em wiadro w kierunku kop- ca.Tam wysypa�em �adunek;piach by� wilgotny,a na dnie kub�a zebra�a si� ka�u�a m�tnej wody. �Leje si�,kurna,na mnie.Trzeba b�dzie worek indyjski zastosowa� �z ciemno�ci do- chodzi�o szuranie i chrobot.Potem ukaza� si� on.Opiera� si� plecami i nogami o kr�gi i wij�c si� jak robak,unosi� si� ku g�rze,ku upalnemu �wiat�u. � Spadnie pan kiedy,,panie Obl�gorek � odezwa�em si�.. �Jakbym chcia� spada�,to bym si� sto razy zabi�.Co ja,g�upi,�eby spada�?Trzeba b�- dzie worek indyjski zastosowa�,bo mi b�oto na �eb lejesz. � Przepraszam.. �Przepraszam,przepraszam.Jak my budowali kiedy� ze szwagrem Wysockim droge,to te� takie przepraszanie by�o.Panowanie.Pi�ciu nas by�o i tak �prosze pana,dzi�kuje panu,a jak kt�ry wyci�gn�� sporty,�eby zapali�,to mo�e pan skosztuje,a nie,mo�e pan mojego skosztuje.No i tak rozbijamy kamie�,bo by� za gruby,a tu jeden zamiast w kamie�,to m�ot- kiem szwagra Wysockiego w paluch,a on patrzaj gdzie bijesz,skurwesynu i sko�czy�o si� panowanie.Co b�dziesz przeprasza�,tu trzeba worek indyjski zastosowa�. Usiad� na kopczyku �wie�ego piachu,nowo wydobytego z wn�trza gor�cej ziemi,�ci�gn�� buty i wy�yma� onuce.Saperk� studniarsk� na kr�tkim stylisku od�o�y� na trawie,�eby prze- sch�a..6 �Studniarki nigdy nie zostawiaj na dole.Bo,tego,rdza schwyci.A but,to jest but.W bu- cie nie ruszy.Nie to,co go�e r�ce.Raz ci��em sieczk� i wsadzi�em palec.Ciach i nie ma. Wo�am babe,co jej ci��em te sieczke,m�wie,zobacz,czy tam gdzie nie ma w sieczce tego palca.Ano jest,m�wi.Przy�o�y�em go,obwi�za�em szmat� i my�le,b�dzie,to b�dzie,nie b�dzie,to nie b�dzie.A b�l!Rano do lekarki,odwi�za�a,ogl�da i m�wi,no dobra,b�dzie,to b�dzie,a nie b�dzie,to nie b�dzie.Jeszcze posmarowa�a takim ��tym.I jest.Ten palec.Tro- ch� si� tylko �le zgina,ale st� jeszcze podniose.No i w sam raz do studniarki.Bo ja i tak sie, kurna,na studniarza urodzi�em.Specjalnie nie uros�em. ...czerwona wokalistka �piewa paryskie tango,ci�ba porusza si� miarowo i gro�nie;ko- bieta w bia�ej czapce z pomponem;sp�ywaj� spod niej stru�ki potu,elastyczne spodnie opi- naj� zad;male�ki m�czyzna w czerwonej koszuli z koronki wtula twarz mi�dzy piersi ko- biety i sunie przy niej,trzymany za baki... Siedzia�em oparty o cembrowin�,bo dawa�a troch� cienia i ch�odu plecom.Ale ma�o go by�o i n�g ju� nie piastowa�.Kr�tko siedzieli�my i cie� si� jeszcze nie poruszy�. � Panie Obl�gorek,,ta studnia,to mo�e by� zegar s�oneczny. � �e jak?? � Tylko by trzeba kr�gi krzywo spuszcza�..Pod k�tem. �Studnia krzywa?Ty chyba tak z tej gor�czki dzi� pieprzysz.Bierzem sie.Robota dobra, tylko dzie� za d�ugi. � Dzie� jeszcze nie jest taki z�y..Da si� wytrzyma�. ...star�,jak brali,to�my j� wszyscy obst�pili,ona na w�zku i na operacj� i w og�le by�a taka nieprzytomna,tylko jedn� r�k� wyci�gn�a i mamrota�a;chcia�abym gdzie� kolej� poje- cha�,daleko,daleko �eby jecha�,kolej� bym gdzie� chcia�a;czekamy wszyscy,my�limy,�e ju� umar�a,czy jak,wreszcie j� przywo��,oczy zamkni�te,to wszyscy dotykamy,ciep�a jeszcze,czyli �yje i tak przez ca�� noc;operacja,jak mi za�o�yli t� mask� na twarz,to czuj�, �e si� dusz� i tylko g�ow� pokaza�am,bo twarz mia�am zas�oni�t�... � Noc za d�uga,,panie Obl�gorek. �W nocy,to sie �pi przy babie.Albo z tyczk� po pro�bie lata.Bierzem sie.Jak cz�owiek zarobi pieni�dzy,od razu weselszy.A st�wy nie chcia�a da� fra�ca,gospodyni,na dobr� bu- dowe.Zgr�z�a baba,op�dzia�a.Chcia�em j� bra� dwadzie�cia lat wstecz,ale ona nie ogl�da�a sie na mnie.Bidny by�em.I co,swojego pochowa�a,a ja jej teraz nie wezme.A kiedy�,to lata�em za ni�,jak w�ciek�y pies.Nie by�a do mnie pozytywnie zaakceptowana.Ja teraz cwa- ny jestem.Jak bym nie by� cwany,to bym dzi� w ortalionie nie chodzi�.Ale wtedy,to jak w�ciek�y pies.Jak bym j� mia� przed oczami.Kawa� baby.Dzi�,to ju� purkrapek jest.I st�wy nie chcia�a da� na dobr� budowe.Raz,to my ze szwagrem Wysockim budowali sto- do�e.Jeszcze cie�la z nami by�,a szwagier Wysocki porz�dny cz�owiek,bo pijak.No i kurna, do gospodyni,�eby st�we da�a,bo trzeba w rogu zamurowa�,na pomy�lno�� i tego tam.Nie chcia�a da�,kurna,ale da�a.Przy�o�y�em te st�we do fundamentu,pochlapa�em cementem, pochlapa�em,a jak baba,kurna,posz�a,to my papierek wyci�gu i ch�opaka po wino.Pi�� flaszek przyni�s� i jeszcze na sze��dziesi�t sport�w zosta�o bez pi��dziesi�ciu groszy.Potem cie�la na pi�� da� i pijemy.I tak przez sze�� dni by�o.Cie�la wzi�� zaliczke,tysi�c z�otych i dalej pijemy,a potem sie zabra� i pojecha�,bo niedziela przysz�a i tak my go wi�cej nie wi- dzieli. Sta�em przy ko�owrocie.Nogami mocno zaparty.Lewa noga wysuni�ta do ty�u i wryta w k�p� wyschni�tej trawy,a prawa zgi�ta w kolanie i swobodniejsza.Tak,�e nie do niej nale- �a�o utrzymywanie ci�aru cia�a.Ta druga odrabia�a ca�� robot� bez szemrania. Pilnowa�em korby.Ju� nie szerokiego,niewielkiego �wiata,kt�ry by� za plecami.Nie- pi�knego,gdzie niedziela jak ko�uch ple�ni. ...co jest do picia;nie b�d� wylicza�,bo i tak pan jedn� rzecz we�miesz,piwo jest;kto� m�wi,co to za pomys�,te drzewa,mo�na powiedzie�,umieraj� stoj�c;ja nie chc� by� sno-.7 bem,czyli i�� za opini� publiczn�,ale s� dwa obozy,jeden przeciw,znaczy kontra,drugi za, znaczy za;panie,piwo,bo mnie s�abo,jak �e� pan zjad� konsumpcj�,to nie zajmowa� miej- sca;ludzie to wi�cej gadaj�,ni� prawdy jest;prowadz� �urnal siarka i jak chc� jecha� gdzie, to m�wi�,�e jad� i jad�,o przodownikach pisz� i temu podobnie,za samo czytanie gazet wi�cej mam na r�k� ni� ty;panie,ale niech pan powie,jeste� pan ksi�ciem,czy nie,niech pan tylko to powie,kochany;jestem z w�a�ciwego gniazda;ale jeste� pan ksi�ciem,czy nie jeste� pan ksi�ciem... Obraz kraju przesuwa si� wzd�u� poci�gu.Wybucha dzie�,potem przygasa,by trwa� mia- rowo.Obl�gorek prowadzi mnie i krzyczy: � Dziadek,,pomocnika znalaz�em!Tym przyjecha�,autostopem! � A to postaw pod grusze � odpowiada.. A drugiego dnia siedzia�em w so�ninie,pod s�o�ce i widzia�em cie� Obl�gorka;chodzi� po ��ce na szeroko rozstawionych nogach,a r�ce jak �lepiec mia� przed sob�.Trzyma� brzozowe wide�ki,kt�re wyci�� z tego naj�agodniejszego drzewa i posuwa� si� powoli naprz�d.Kape- lusz studniarski z szerokim rondem mia� zsuni�ty na ty� g�owy.By� skupiony i nat�ony,a spod tego ronda wybiega�y mu na skronie p�dy �y�,jak strumyki. �Jezu,Jezu � st�ka�a skulona za mn� gospodyni i tward� d�oni� dzieli�a gor�ce powietrze na cztery cz�ci,znakiem krzy�a. Spa� upa�.Wysch�a trawa nie wi�za�a ziemi,kt�ra unosi�a si� teraz w ob�okach kurzu spod niecierpliwych but�w. ��eby tego skurwegosyna Pan B�g pokr�ci�.�eby jego pokara�,pokrake �mrucza�a wdowa,szarpi�c kawa�ki �ywego cia�a z s�siada,kt�ry jej zagrodzi� drog� do swej studni i teraz musia�a wy�o�y� te tysi�ce. � A �eby jemu zaraza,,amen. Dr�a�a brzozowa witka w r�kach Obl�gorka.Wreszcie wygi�a si� ku spieczonej ziemi,a� si� gwa�townie zatrzyma�. � Tu czuje wode,,tu b�dziemy dr�y�.� Ojezu � j�kn�a wdowa.. �Czuje wode � powt...
pokuj106