Agatka przycupnęła na ścieżce, podnosi i ogląda opadłe liście. Zostaw to – denerwuje się mama – bo spóźnimy się na angielski. Tomek wygrzebuje patykiem kamyki z kałuży i zaraz wrzuca je z powrotem. Zobacz, jak się ubrudziłeś – narzeka tata. A tymczasem dzieci tylko z pozoru bawią się niemądrze. W istocie budują zręby przyszłych sukcesów w szkole. Agatka czuje, jaki liść jest w dotyku, widzi jego kształt i kolory, wdycha zapach, słyszy, jak chrzęści, gdy go zgniata, obserwuje, jak drży na wietrze. Umiejętność dostrzegania wielu cech tego samego przedmiotu jest niezbędna przy klasyfikowaniu, a tym samym przy tworzeniu zbiorów. Tomek zauważa, że kamyki toną i rozpryskują błoto. Za każdym razem! Ta powtarzalność pozwala mu dowiedzieć się czegoś o trwałych właściwościach wody i kamienia, a także wiązać przyczynę ze skutkiem.
Mózg małego dziecka jest tak zaprogramowany, by w drodze wielokrotnych doświadczeń zdobywać wiedzę o otoczeniu, poznawać prawa przyrody, a co więcej – kształtować własną strukturę. Z otoczeniem kontaktuje się przy pomocy zmysłów: wzroku, słuchu, węchu, smaku oraz kilku zmysłów somatycznych (m.in.: równowagi, dotyku, czucia temperatury). Receptory w narządach zmysłów (na siatkówce, w ślimaku ucha, na języku, itp.) odbierają swoiste bodźce i przekładają je na język mózgu – serię impulsów elektrycznych. Te, przesłane do odpowiednich obszarów kory mózgowej (wzrokowej, słuchowej, węchowej itd.), są w nich analizowane. Aby Agatka wiedziała, że trzyma w ręku liść, mózg musi te cząstkowe wiadomości scalić. Jest to możliwe dzięki temu, że pomiędzy jego komórkami istnieje cała sieć połączeń. Przepływające impulsy wzmacniają je i tworzą nowe (połączenia nieczynne zanikają). I dlatego "wszystko co dziecko widzi, słyszy, czuje, o czym myśli, czego dotyka i tak dalej wpływa bezpośrednio i trwale na strukturę i ostateczne funkcjonowanie mózgu" (Lis Eliot "Co tam się dzieje", Media Rodzina 2003).
Wniosek nasuwa się sam. Dla ukształtowania prawidłowej architektury mózgu maluch potrzebuje bogatych wrażeń zmysłowych. Doznaje ich w swobodnej zabawie przedmiotami o różnych kształtach, kolorach, rozmiarach, fakturach.
Przedszkolaki, które zdobyły już w ten sposób sporą wiedzę o świecie, odnoszą korzyść obserwując zachowanie się przedmiotów w różnych sytuacjach doświadczalnych (papier nasiąka wodą, a kamień nie, monety wrzucane do puszki brzęczą, a waciki nie dają takiego efektu, itd.). Uczą się przy tym dociekliwości, cierpliwości, a przede wszystkim reguł myślenia.
Pomóż dziecku podsumować jego obserwacje, podkreślając cechy przedmiotów ("Prawda, że ta pomarańcza jest okrągła?", "Powąchaj, jak pięknie pachnie", "Czujesz, jaką ma chropowatą skórkę?") i zwracając uwagę na różnice i podobieństwa (suchy- mokry, szorstki-gładki, daje się rozerwać-nie daje).
Dziecku powyżej 3. roku życia podsuń temat zabawy. (Ciekawiej jest robić ogródek, niż po prostu wtykać kamyki w masę solną). Młodszym dzieciom nie jest on potrzebny – frapuje je samo działanie.
Potrzebne będą: dwie małe plastikowe butelki po napojach z wydłużoną szyjką z nakrętkami, lejek, łyżka, ryż w miseczce, dwustronna taśma samoprzylepna, mocniejsza taśma do oklejenia nakrętki, kolorowe gumki do włosów
Mama przymocowała miseczkę z ryżem dwustronną taśmą do tacy i pokazuje Anielce, jak wsypywać ryż przez lejek do butelki. Aniela raz chwyta ryż palcami, a raz nabiera go łyżką i wsypuje do środka. Kiedy już kilka porcji znajdzie się w butelce, mama zamknie ją i zabezpieczy nakrętkę taśmą. Teraz pokazuje Anieli, jak ozdobić instrument, nawlekając na szyjkę kolorowe gumki do włosów.
Zabawa rozwija myślenie, ćwiczy dotyk, sprawność rąk i ich współpracę ze wzrokiem.
Potrzebne będą: rytmiczna muzyka szybka i wolna.
Mama bierze Anielę na kolana i uczy ją potrząsać marakasami w rytm muzyki. Każdą zmianę rytmu sygnalizuje słowami: "ta muzyka jest szybka" albo "ta jest muzyka jest wolna".
Zabawa rozwija słuch i poczucie rytmu, uczy znaczenia słów "szybko" i "wolno".
Potrzebne będą: nieprzemakalny fartuszek, woda w spryskiwaczu, taca, masa solna w dwóch kolorach (zmień zapach i fakturę dodając piasku i zasuszonych ziół), płaskie pudełeczka sklejone taśmą, a w nich posegregowane kamyki, patyczki, malutkie gałązki, kora, szyszki.
Mama robi z masy solnej gruby wałek, a Marianka odrywa z niego kilka dużych kawałków i kładzie na tacy. Wciska w masę kamyki, kawałki kory, sadzi gałązki i zrasza wodą z rozpylacza. Mama dopytuje się, czy po deszczu ogród zmienił zapach i kolory. Chce wiedzieć, czy kamyków w ogrodzie będzie więcej, czy mniej, gdy dołoży jeszcze jeden. Zachęca Mariankę, aby ułożyła trzy kamyki w jednym rzędzie i je policzyła, a potem przełożyła jeden z nich (tak, by utworzyły trójkąt) i znów policzyła. Teraz mama dodaje po jednym kamyku, a Marianka układała je na różne sposoby i za każdym razem liczy.
Zabawa dostarcza dziecku bogatych wrażeń dotykowych, pozwala zauważyć co jest, a co było chwilę wcześniej (kształtuje pojęcie czasu), pozwala się przekonać, że liczba elementów nie zależy od ich położenia.
Potrzebne będą: doniczka z ziemią lub piaskiem, gałązka, wata, olejki do ciasta różnych zapachów, łyżeczki, kolorowe gałganki o różnych kolorach i fakturze, cienki sznurek.
Marianka rozkłada na stoliku kolorowe szmatki. Wącha olejek, nalany przez mamę na łyżeczkę, i rozpoznaje zapach cytryny. Odrywa mały kawałek waty, zanurza go w płynie i kładzie na jednej ze szmatek. Mama zawiązuje ją w węzełek. Z reszty sznurka robi dużą pętelkę, za którą Marianka wiesza "owoc" na drzewie i mówi: "powiesiłam jeden". Powtarza zabawę z innymi zapachami i za każdym razem liczy, ile ich jest (dodałam jeden i mam teraz dwa itd.). Potem mama zdejmuje jeden owoc i chce wiedzieć, czy na drzewku wisi ich teraz mniej, czy więcej. Marianka ogląda olejki w buteleczkach, z pomocą mamy nazywa ich kolory i dopasowuje zapachy do owoców.Zabawa pobudza równocześnie zmysłu węchu, dotyku i wzroku, co sprzyja ich integracji, ćwiczy współpracę obu rąk, uczy nazw zapachów i kolorów i pojęć "więcej" albo "mniej".
Potrzebne będą: klej, taca, "telewizor" (np. krzesełko), przedmioty o różnych kształtach, rozmiarach, fakturze i kolorach, np. kubek jednorazowy, kawałki krepiny, folia aluminiowa, wykałaczki (stęp końce), kawałki pianki poliuretanowej, słomki do napojów, piórka, korki, pudełka od zapałek, butelki, nakrętki, włóczka.
Mama podsuwa Kamilowi i Lilii pomysł stworzenia zwierzęcia, jakiego nie ma. Zachęca, by pomyślały, jak się będzie poruszało, czym będzie patrzyło, słuchało, jadło, co ochroni je przed zimnem... Kiedy dzieci już je zrobią, zacznie opowieść o przygodach dziwnych stworków. Zachęci, żeby dzieci wymyśliły zakończenie i zrobiły teatrzyk telewizyjny.
Zabawa zachęca do użycia różnorodnych materiałów (dziecko poznaje ich właściwości), rozwija fantazję, pomysłowość, zdolności manualne, sprawność posługiwania się językiem.
Potrzebne będą: książka i piosenka o flisakach; styropianowa tacka, linijka, ołówek, nożyczki, sznurek, miska z wodą, różne "towary" do transportowania, ew. waga szalkowa.
Mama czyta dzieciom opowiadanie o flisakach i uczy piosenki. Sprawdza, czy zrozumiały, co to znaczy tratwa i do czego się jej używa. Na styropianowej tacce zaznacz punkty, a Lila łączy je ze sobą posługując się linijką i ołówkiem. Wycina otrzymane paski i montuje z nich tratwę, przewlekając sznurek przez dziurki, zrobione przez mamę. Dzieci zastanawiają się, które rzeczy tratwa udźwignie. Umieszczają je na niej kolejno i sprawdzają swoje przypuszczenia. Porównują ich ciężary na wadze szalkowej. Zabawa uczy oddzielać fazę projektowania od fazy działania, wyrabia umiejętność przewidywania.
agaron70