Diwow Oleg - Najlepsza załoga Słonecznego tom 1.rtf

(891 KB) Pobierz
Trident eBooks

 

Oleg Diwow

Najlepsza załoga słonecznego

tom 1

Z języka rosyjskiego przełożył

Eugeniusz Dębski



2007


Nie pasowali ani do miejsca, ani do przestrzeni.

No to kim mieli zostać, jak nie bohaterami?

 

księżniczka Lea


Część pierwsza

Nad Ziemią

 

Dyżurny nawigator Ive Kendall miała na sobie bojowy speckostium i niteczkę od tampaxa. Jak stoi w obu instrukcjach: służby pokładowej i używania tamponów, i jedno, i drugie musi mieć bezpośredni kontakt z nagim ciałem. Tampaxwiadomo, zaś strój roboczy wojskowego astronauty należy wkładać na gołą skórę, bo łatwiej wtedy wyczuć pracę wzmacniaczy. Speckostium jest specyficznym rodzajem broni i nauka efektywnego wykorzystywania go trwa czasem lata. Poza tym w speckostiumie nie wolno wychodzić poza bramy baz naziemnychgdybyś łupnął kogoś w łeb, tamten straciłby głowę, a ty szukałbyś protezy ręki.

Przypięcie butów momentalnie zmienia speckostium w skafanderwystarczy nałożyć jeszcze kaptur i opuścić maskę. Jednak Ive wsunęła buty pod swój pulpit. Astronauci lubią chodzić w pracy boso. Po pierwsze, podłoga na statku jest sterylna, lekko podgrzana i miła w dotyku. Po drugie, buty są ciężkie. Po trzecie, poruszanie się po statku bez butów jest kategorycznie zabronione.

Ale kiedy na statku panuje już taki burdel, że za jego stan i mobilność odpowiada kobieta, której lada moment zacznie się okres, na posterunku można siedzieć nawet nago.

Zresztą taka postawa w ogóle nie może być uważana za naganną w porównaniu z tym, że kanonier Fox trzy dni temu złamał nos starszemu technikowi.

Tym bardziej że w sejfie małego sztabu operacyjnego wykryto kanister samogonu.

A kontrolne zwierciadło coś nawala.

I na dnie basenu jakiś samorodny talent bardzo realistycznie narysował aktywną farbą dwumetrowego fallusa. Farba wżarła się w pokrycie, a basen ma takie gabaryty, że można go wywalić na śmietnik tylko razem ze statkiem. Nikt też nie da rady zamalować tego świństwa, ponieważ aktywny barwnik natychmiast przesączy się przez nową farbę.

Pod naporem tych okoliczności zastępca dowódcy okrętu, Borowski, który jeszcze pół roku temu prędzej by się powiesił, niż wstawił na dyżur kobietę w krytycznym stanie, powiedział tylko: Candy, postaraj się trochę, OK? A Candy brakowało tylko jednego dyżuru w tym miesiącu, żeby w księgowości dopisali jej do poborów jedno zero.

Candy-Cukiereczek włączono do Grupy F jako raaster-nawigatora, kapitana-porucznika Ivettę Kendall. Była ostrzyżoną na chłopca zielonooką blondynką, miała trzydzieści lat i naprawdę dobrze sterowała statkami. Na jej mundurze wyjściowym lśniły dwa Latające Medale, imponujący Krzyż Lotnika i bardzo rzadkie w gronie astronautów Purpurowe Serce. To poważna sprawa, dlatego najostrzejszym dowcipnisiom nie udało się dla niej dotąd wymyślić przezwiska. Rzecz w tym, że wojskowy astronauta rzadko kiedy ma okazję być rannym. Z reguły od razu jest zabity. Nawet nie tyle na śmierć, co na strzępy albo i na gluty. Z przebitym pancerzem można wojować, ale z dziurą w pancerzu i speckostiumienie bardzo. To jest, jak mawiał admirał Raszyn, stuprocentowy pizdiec.

W całej Grupie F kawalerów Purpurowego Serca było troje i wszyscy znajdowali się w obsadzie statku flagowego: trzygwiazdkowy admirał Raszyn, jednocześnie dowódca Skoczka, pierwszy oficer commander Jean Paul Borowski i master-nawigator kapitan-porucznik Ivetta Kendall.

Raszyn otrzymał Purpurowe Serce w pomroce dziejów, kiedy ledwie dochrapał się kapitana (i jeszcze nie miał dumnego przezwiska Raszyn). Ktoś tam do niego strzelał i on też kogoś kropnął. Borowski oraz Candy załapali po medalu razemza drugą kampanię marsjańską. Prawie stali się ofiarami dywersji, gdy prowadzili na bazę zdobyczny battleship Enterprise. Ta olbrzymia puszka wielkości Fobosa nieoczekiwanie zbiesiła się i tak walnęła we wzmiankowanego satelitę, że musiała pójść na złom. Borowski, który przed uderzeniem zdążył się odpiąć i stał, został rozsmarowany na ścianie, więc próbę staranowania Fobosa przerobił pasywnie, walając się na podłodze bez przytomności. Candy walczyła o statek do końca, do ostatniej sekundy. Wywalczyła tyle, że uderzenie z czołowego zmieniło się w boczne i wyszłaby z zabawy bez szwanku, gdyby nie pękła konsola przy fotelu pilota. Krawędź pulpitu zrobiła Ive szczerbę na trzech żebrach, a w masce speckostiumu znalazło się trzydzieści zębów. Została jej pamiątka w postaci blizny pod lewą piersią, ładne zęby na koszt admiralicji i medal. Opowiadają też, że sam Raszyn niósł ją na rękach i niemal płakał. Kendall nie miała z tego powodu żadnej radochy, ponieważ w tym momencie odwalała kitę i już pojawił się przy niej ktoś biały i skrzydlaty. I pewnie zabrałby ją do siebie, gdyby nie speckostium i determinacja Raszyna. Speckostium nie pozwalał jej umrzeć od razu z powodu deformacji uderzeniowej, a Raszyn doprowadził Skoczka do Fobosa z takimi przeciążeniami, że cała załoga przez tydzień chodziła do tyłu. Nawiasem mówiąc, admirał przeciążenia odchorowuje naprawdę ciężko. Zresztą ma już swoje lata, czterdzieści sześć. Gdyby zatroszczył się o siebie i dotarł później o jakieś dwadzieścia minutKendall miałaby również drugi medal, i to pośmiertny.

Teraz, kiedy wojna się skończyła, dyżurować można było na bosaka i bez majtek, starsi oficerowie walili się po pyskach jak gówniarze z akademii, a w basenie ktoś namalował członek. Admirał poleciał na dół na naradę. Jedynym pozytywnym wydarzeniem było przybycie nowego starszego technika, który miał kontrolować zwierciadła. Facet nazywał się Werner. Przystojniacha... Kocia twarz. Proszę do mnie mówić Andy, pani kapitan.A pan będzie do mnie mówił Candy, poruczniku? Andy i Candy. Co?Przepraszam, pani kapitan, chyba palnąłem coś głupiego.Proszę się nie przejmować, poruczniku. Po prostu chciałam tak delikatnie napomknąć, że jeszcze nie jest pan swoim na Skoczku. Udało mi się?Udało się, pani kapitan. Przyjąłem do wiadomości. Proszę, jeśli to pani nie sprawi kłopotu, odciąć zasilanie, o tu.Nie ma sprawy... Andy.Dziękuję, pani kapitan.

Zachowuje się jak weteran. Jakieś trzydzieści pięć lat. Mógłby być już kapitanem, a jest porucznikiem. Ale na piersi ma baretkę. Jeden jedyny medal. Czwarte naSkoczku Purpurowe Serce. Hmm... Ive w zamyśleniu przerzuciła na swoim terminalu kilka stron kobiecego romansu (jeszcze jedno poważne służbowe wykroczenie) i odwróciła się do ogromnego ekranu wielkości całej ściany. Skoczek leciał nad Rosją. Pod statkiem panował mrok, legendarny kraj wyglądał z orbity jak przerażająca w swej wielkości czarna dziura.

W kącie Werner jedną ręką wypisywał rozkazy na listwie przenośnego terminala, a drugą przełączał kontakty. Pracował z wyraźną przyjemnością, aż miło popatrzeć. Jeszcze ładniejsze było to, że przy każdym ruchu głowy skakał mu z ramienia na ramię długi, niemal sięgający łopatek brązowy ogon związany gumką z czarną kokardą. Tak, włosy miał po prostu zadzierżyste. Błyszczące i zadbane. Ive rozkoszowała się chwilę ich widokiem, potem dotknęła swojej grzywki i zamarła trafiona domysłem. Na Skoczku wszyscy mężczyźni po zakończeniu wojny zaczęli zapuszczać takie ogony, wzorując się na średniowiecznych arystokratach. W ramach protestu: Możecie sobie rozwiązywać wojsko, my będziemy chodzili tacynieogoleni i nieostrzyżeniale na razie te ogonki chłopaki mieli skąpe. A Andy... W takim razie master-technik porucznik Werner od bardzo dawna nie był w przestrzeni. A już na pewno nie na statkach bojowych.

Ive akurat przymierzała się, by zadać mu jakieś sprytne prowokujące pytanie, gdy na Stanowisko Dowodzenia Okrętem weszła, klapiąc bosymi nogami, Linda.

Hi, matka!odezwała się od progu.Jak tam twoje życie płciowe?

W odróżnieniu od Ive, Linda nie miała dyżuru, za to miała na sobie majtki. Zaś poza majtkami nie miała na sobie nic. Werner rzucił na nią kose spojrzenie, nieoczekiwanie zawstydził się i zanurzył w swojej maszynerii aż po pas.

Życie jak w Madrycieodpowiedziała Candy wsłuchana w dziwne dźwięki gdzieś w duszy. Nie miała żadnych doświadczeń homo i nie chciała się przyznać przed samą sobą, że duża i silna białowłosa Linda jakoś ją podnieca. Nagle zaczęła sobie wyobrażać, jak ta ciężka, duża pierś z brązowymi sutkami spoczywa na jej brzuchu, wielkie, chciwe usta obejmują w całości każdą z jej małych, spiczastych piersi, mocna dłoń pewnie rozsuwa kolana i władcze palce jednym ruchem, niemal uderzeniem, zanurzają się w niej... Żeby ten widok zniknął jej sprzed oczu, musiała zamknąć powieki i potrząsnąć głową. Oczywiście w realu nic takiego nie mogło mieć miejsca, a Ive nawet nie bardzo by tego chciała. Od blondynki w tej chwili biła jednak tak mocna fala seksualnych emocji, że nie poddać się jej było naprawdę trudno.

Czego się krzywisz?zapytała Linda.Źle się czujesz?

Nie tam...machnęła ręką Candy.Pierwszy dzień. Piersi mnie bolą i w ogóle...

Aaa... Wyrazy współczucia. Weź tabletkę.

Już wzięłam. A co u ciebie, siostro?

Mnie już tabletki nie pomagają. Pora na dół. Rżnąć się.

Werner, który w tym momencie wypełzał tyłem z trzewi pulpitu kontrolnego, mocno huknął o coś głową i mruknął niezrozumiale kilka słów. Linda drapieżnie wlepiła wzrok w jego tyłek i odruchowo podrapała się po swoim.

Wytrzymaj jeszcze tydzieńpowiedziała współczującym tonem Ive. Ona i blondyna służyły na jednej zmianie, więc za osiem dni miały również razem ruszyć na dół, czyli na Ziemięna wypoczynek i kursy treningowe. W pokojowych czasach służba Grupy F odbywała się w cyklach dwutygodniowych. Czternaście dni na górze, doba na wymianę i trzynaście na dole. Na górze z reguły nie było czasu na myślenie o seksie, zresztą jeszcze do niedawna załoga żyła jak rodzina. Bracia i siostry. Wszyscy się kochają, troszczą o siebie, niemal zdmuchują pyłki z drogi. Bezeceństwa na statkach Grupy F zaczęto obserwować stosunkowo niedawno. Armia przeżywała głęboki kryzys, ludzie z trudem sobie z tym radzili.

Za tydzień akurat mi się okres zaczniepowiedziała Linda.Ale co tam, siostro! Widzę, że masz się dobrze. Służba ci służy. Idę, zgwałcę kogoś...Mocno trzepnęła Candy w ramię, cmoknęła przez zęby w stronę stojącego cicho w kącie Wernera i demonstracyjnie kręcąc biodrami, opuściła SDO. Technik wsadził nos w monitor i zaczął zawodowo walić w listwę. Ive zaś gapiła się na jego uczesanie. Potem gdzieś nieopodal Linda ryknęła: Siemano, ojciec! Jak tam życie płciowe? Rozległ się rechot i dźwięczne klaskania w gołe ciało.

O ile wiem, na krążownikach powinien być etatowy psycholognieoczekiwanie rzucił, nie odrywając się od pracy, Werner.

Właśnie tu byłodparła obojętnie Ive.

Master-technik odwrócił się i popatrzył na nią lekko zdziwiony. Ona zaś odnotowała, że ma piękne oczy, i spuściła wzrok.

Masz ci los!burknął.

Przerobiła z nami całą drugą kampanię marsjańskązauważyła Candy.Jest dosłownie bezcenna. Nawiasem mówiąc, ma stopień kapitana.

A właśnie, co do drugiej marsjańskiejzmienił temat technik.Chciałem zapytać... Jak pani zdobyła Purpurowe Serce, pani kapitan?

Walczyłamodpowiedziała oschle. Aż się sama lekko zawstydziła swojego tonu.A pan, poruczniku?

Chorowałemodburknął Werner i wrócił do pracy.

Obraził siępomyślała Ive.Głupek jeden.

Znów spojrzała na ekran. W polu widzenia pojawiło się potworne cielsko wiszącego na geostacjonarnej orbicie megadestroyera John Gordon. Jaskrawobiałą literę F znajdującą się na jego ogromnym czarnym brzuszysku można było zobaczyć z Ziemi przez zwyczajną lornetkę teatralną. Przy pomocy tej litery Gordon wykonywał większą część swoich zadańprzypominał, kto tu rządzi. Niestety, marsjańscy koloniści przepełnieni szaloną butą zapomnieli, że mając nad głowami bombera, lepiej zachować spokój i pokorę. A potem ich przykładem zaraziła się Wenus. I wtedy bombery przestały straszyć, a zaczęły bombardować.

Mały Skoczek na tle Gordona wyglądał niczym pchła. Ale tylko wyglądał, ponieważ na tym niewielkim statku (inaczej zwanym MuadDib albo Nasz Mahdi, albo i Stary Paul) trzymał sztandar dowódca Grupy F, admirał Raszyn. A sam Skoczek wpisany był do ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin