Ceram.docx

(169 KB) Pobierz

C. W. CERAM
Bajka o biednym chłopcu, który znalazł skarb
(fragment książki Bogowie, groby, uczeni)


A teraz następuje bajka. Bajka o biednym chłopcu, który mając siedem lat marzył o tym, aby znaleźć pewne miasto, i który w trzydzieści dziewięć lat później wyruszył na jego poszukiwanie. Znalazł nie tylko owo miasto, lecz ponadto jeszcze i skarb, jakiego świat nie widział.
Ta bajka - to życie Henryka Schliemanna, jednej z najbardziej zdumiewających postaci nie tylko wśród archeologów, ale i wśród wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek stali się gorącymi wyznawcami jakiejś nauki.
A zaczęło się to tak. Daleko na północy Niemiec, ojciec podarował synowi na Boże Narodzenie 1829 roku "Ilustrowaną historię świata". Była w tej książce rycina przedstawiająca płonącą Troję. Chłopiec patrzył na rycinę, patrzył na potężne mury i olbrzymią Bramę Skajską.
- To tak wyglądała Troja? - zapytał.
Ojciec potwierdził skinieniem głowy.
- I wszystko to jest zburzone, całkiem zburzone? Nikt nie wie, gdzie leżała Troja?
- Tak jest - odpowiedział ojciec.
- Nie wierzę w to - rzekł mały Henryk Schliemann - kiedy dorosnę, znajdę Troję i skarb króla!
Ojciec roześmiał się.
Niezwykłe są koleje życia Schliemanna. W 1841 roku pojechał do Hamburga i najął się jako chłopiec okrętowy na statek odpływający do Wenezueli. Po czternastu dniach podróży statek zaskoczony przez groźny sztorm zatonął. Schliemann, całkowicie obdarty, znalazł się w jakimś szpitalu. Dzięki rekomendacji przyjaciela rodziny dostaje się potem jako chłopiec na posyłki do pewnego biura w Amsterdamie. Jego wyprawa na dalekie lądy i morza nie powiodła się. Ale za to teraz zaczyna zdobywać sukcesy na innym polu - na niwie nauki.
Mieszkając w nędznej izdebce na poddaszu, w której nie ma nawet pieca, zaczyna się uczyć nowożytnych języków. Stosując niezwykłą metodę własnego pomysłu nauczył się w ciągu dwóch lat angielskiego, francuskiego, holenderskiego, hiszpańskiego, portugalskiego i włoskiego.
Awansuje na księgowego w pewnej firmie, utrzymującej stosunki handlowe z Rosją, i zaczyna uczyć się rosyjskiego. Po sześciu tygodniach wytężonej pracy swobodnie rozmawia z rosyjskimi kupcami.
Takie same sukcesy jak w nauce zaczął osiągać w interesach. I oto syn ubogiego protestanckiego pastora, terminator sklepowy, rozbitek, chłopiec na posyłki, ale zarazem i znawca ośmiu języków zostaje handlowcem. W 1846 roku, mając dwadzieścia cztery lata, udaje się jako przedstawiciel swej firmy do Petersburga. W rok później zakłada tu własny dom handlowy. W ciągu kilkunastu lat zdobędzie ogromny majątek.
Ale z listów Schliemanna z owych czasów i z jego dwóch autobiografii wynika, że nigdy i nigdzie nie opuszczało go marzenie z lat dziecinnych, aby pewnego dnia ujrzeć miejsce czynów bohaterów Homera i poświęcić się ich zbadaniu.
"Dlatego też - pisze z prostotą - wycofałem się z handlu, aby poświęcić się wyłącznie badaniom, które mnie najbardziej pociągają.
Czy nie brzmi to jak bajka, że człowiek, który osiągnął fantastyczne wprost powodzenie w interesach, pali za sobą wszystkie mosty, aby pójść drogą wyśnioną w marzeniach młodości? Że mając w głowie mało co więcej nad miłość do Homera, śmie się przeciwstawić całemu światu naukowemu, wszystkim wątpiącym w Homera rzucić w odpowiedzi swoje własne credo i za pomocą łopaty wyjaśnić to, "co sto książek zdołało tylko zawikłać"?
W czasach Schliemanna wojnę trojańską uważa się za mit. Schliemann jednak wierzył w prawdziwość tych wydarzeń. I wiedział, że tę wiarę podzielała cała starożytna Grecja, że podzielali ją wielcy historycy starożytni, którzy zawsze uważali wojnę trojańską za wydarzenie prawdziwe, a wszystkich jej uczestników za postacie historyczne.
Mur obronny w Tyrynsie (Grecja), gdzie Schliemann także prowadził wykopaliska. Te mury zostały wzniesione ponad trzy tysiące lat temu!

To, co teraz nastąpiło, pozostaje mimo wszystko rzeczą zdumiewającą. Bo gdzież to kiedy zdarzyło się w dziejach świata, żeby sam entuzjazm przywiódł kogo do powodzenia? Przypowieść o szczęściu, które nie opuszcza jedynie ludzi dzielnych, nie bardzo daje się tu zastosować. Jest bowiem rzeczą bardzo wątpliwą, czy Schliemann, przynajmniej w pierwszych latach swych prac wykopaliskowych, był - w rozumieniu naukowej archeologii - człowiekiem "dzielnym", to znaczy człowiekiem "wiedzącym". A przecież szczęście sprzyjało mu jak nikomu innemu.
Schliemann zabrał się jak szalony do pracy. Cała energia, która z chłopca sklepowego uczyniła milionera, znajdowała sobie teraz ujście w urzeczywistnieniu dawnych młodzieńczych marzeń. Nie oglądając się na nic, angażował w to dzieło wszystkie swe środki materialne i własne siły.
Schliemann rozpoczął prace wykopaliskowe w 1870 roku. W 1871 roku kopał przez dwa miesiące, w ciągu następnych dwu lat po cztery i pół miesiąca. Miał do dyspozycji około stu robotników. Był niestrudzony, nic nie było w stanie powstrzymać go od pracy: ani złośliwa i niebezpiecma febra, przenoszona z bagien przez komary, ani brak dobrej wody, ani krnąbrność robotników, ani opieszałość władz, ani wreszcie brak zrozumienia ze strony uczonych całego świata, którzy nazywali go głupcem, a niekiedy obdarzali i gorszymi jeszcze epitetami.
Oto inne słynne miejsce, gdzie kopał Schliemann - Mykeny w Grecji. Stąd pochodził Agamemnon, dowodzący Grekami pod Troją. Ta budowla to tzw. skarbiec Atreusza. Jest to jedno z nielicznych miejsc, które nie uległy zniszczeniu i były zwiedzane na długo przed Schliemannem. On sam odkrył w Mykenach kilka innych grobów i ruiny cytadeli.

W toku prowadzenia prac wykopaliskowych Schliemann znalazł broń i sprzęty domowe, klejnoty i wazy, nieodparty dowód, że stało tu niegdyś bogate miasto. Ale znalazł jeszcze coś innego. I wtedy nazwisko Henryka Schliemanna po raz pierwszy obiegło świat: pod ruinami Nowego Ilionu znalazł inne ruiny, a pod tymi - jeszcze inne. Całe wzgórze było podobne do ogromnej cebuli, z której, niby łupinę po łupinie, trzeba było zdzierać jedną warstwę po drugiej.
Schliemann kopał i szukał. Natrafił na skarby - skarby z naukowego punktu widzenia. To, co odesłał do domu i przekazał do oceny fachowców, składało się na obraz odległej epoki, na zamknięty w sobie obraz, w którym rozpoznać było można każdy szczegół. W całości swej był to portret żyjącego tu niegdyś narodu.
Był to triumf Henryka Schliemanna, ale zarazem i triumf Homera. Bo oto zostało udowodnione, że to, co uchodziło za podanie i mit, co przypisywano wyłącznie wyobraźni poety, faktycznie niegdyś istniało.


1. Na podstawie tekstu zrób krótką notatkę o Henryku Schliemannie.
2. Kim był Homer? Jakie znasz opowieści związane z Troją? Jakie miały one znaczenie dla bohatera tego opowiadania?
3. Jak sądzisz, czy wielkie odkrycia, wynalazki, dzieła sztuki, literatura etc. mogłyby zaistnieć bez wielkich marzeń? Uzasadnij swoją odpowiedź.
4. Napisz pracę, w której mały Henio Schliemann opowie o swoich marzeniach, lub opowiedz o swoim wielkim marzeniu.
5. Jakie są twoje skojarzenia, kiedy myślisz o ludziach żyjących tysiące lat temu? Opowiedz o tym lub pokaż za pomocą pantomimy.
6. Przyjrzyj się dokładnie fotografiom zamieszonym w tekście. Przedstawiają one ruiny obiektów powstałych ponad trzy tysiące lat temu. Czy zmienia to twoje zdanie o ludziach, którzy żyli tak dawno temu?

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin