29 - Moralnosc pani Dulskiej.doc

(188 KB) Pobierz
MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ

MORALNOŚĆ PANI DULSKIEJ

 

Życie i twórczość

Recepcja twórczości

Moralność pani Dulskiej na scenie

Streszczenie utworu

Bohaterowie dramatu

Moralność pani Dulskiej jako dramat naturalistyczny

Moralność pani Dulskiej jako komedia

Język

Moralność pani Dulskiej po latach – uniwersalny charakter dramatu

 

Życie i twórczość

 

   Gabriela Zapolska (właśc. Maria G. Janowska, z Korwin-Fiotrowskich, 1 v. Śnieżko, inne pseud.: Józef Maskoff, Walery Tomicki) urodziła się 30 III 1857 w Podhajcach pod Łuckiem, zmarła 21 XII 1921 we Lwowie, dramatopisarka, powieściopisarka, nowelistka, aktorka, felietonistka i recenzentka teatralna. Pochodziła z zamożnej rodziny ziemiańskiej; po nieudanym małżeństwie zerwała z mężem i z rodziną (1881), pozostając bez środków do życia. Początkowo została współpracowniczką „Gazety Krakowskiej”, a następnie próbowała swoich sił jako aktorka, występując w Krakowie, we Lwowie i Poznaniu. W 1889 wyjechała do Paryża, gdzie uczyła się zawodu oraz występowała w Théâtre Libre A. Antoine'a i Théâtre de l'Oeuvre. Po powrocie do kraju (1897) występowała w Warszawie, w teatrze krakowskim pod dyr. T. Pawlikowskiego i w teatrze lwowskim. Mimo że scena była pasją jej życia, nie osiągnęła znaczącego sukcesu jako aktorka, a liczne konflikty z dyrektorami teatrów zmusiły ją do rezygnacji z dalszej kariery. W latach 1900-1903 była felietonistką i recenzentką „Słowa Polskiego”, „Nowej Reformy” i „Ilustracji Polskiej”, prowadziła też w Krakowie szkołę dramatyczną, przygotowując samodzielnie kilka przedstawień. Od 1904 mieszkała z drugim mężem (malarz S. Janowski) we Lwowie, gdzie zorganizowała wędrowny zespół aktorski („Teatr Gabrieli Zapolskiej”), z którym objeżdżała prowincję galicyjską (1907 i 1908), a w latach 1912-13 była kierownikiem literackim Teatru Premier W tym samym czasie publikowała felietony w „Słowie Polskim” (1908-09), a następnie w „Wieku Nowym” (do 1913).

   Twórczość literacką traktowała Zapolska zawsze jako działalność dodatkową, stąd wiele jej utworów razi schematyzmem, niedopracowaniem formalnym i powierzchownością w ujęciu problemu.

   Jej pierwsze utwory (opowiadania Jeden dzień z życia róży – 1881, Małaszka – 1883, Kaśka Kariatyda – 1885-6, tom nowel: Akwarele, a także powieść: Przedpiekle – 1889) wywołały oburzenie konserwatywnej krytyki i stały się przedmiotem ostrych polemik, ze względu na odwagę obyczajową, śmiałość poruszanych tematów i ostrość naturalistycznych opisów. Zapolska dążyła bowiem do ukazania „nagiej prawdy życia”, kładąc główny akcent na najbardziej drażliwe problemy społeczne, nierzadko ze szkodą dla artystycznego efektu.

   Kolejne utwory to cykl nowel (Menażeria ludzka – 1893) i powieści (Janka – 1895, Fin-de siecle'istka – 1897, Zaszumi las – 1899, Sezonowa miłość – 1904, Córka Tuśki – 1907,          O czym się nie mówi – 1909, Kobieta bez skazy – 1913, O czym się nawet myśleć nie chce – 1914), demaskujących obłudę obyczajową mieszczaństwa, poruszających m.in. temat prostytucji i chorób wenerycznych. Zdecydowanie słabsze były powieści psychologiczne: Jak tęcza – 1902, A gdy w głąb duszy wnikniemy – 1903. W sztukach dla teatrzyków ogródkowych: Małka Szwarcenkopf – 1887 i Jojne Firułkes – 1898 podjęła Zapolska tematykę żydowską, a zaatakowana – odpowiedziała powieścią Antysemitnik – 1899. W melodramatach Tamten –1898 i Sybir – 1899 próbowała Zapolska podjąć współczesną tematykę patriotyczną, niejako odpowiadając na aktualne nastroje społeczne, jednak problematyka ideowa była jej obca i przerastała jej możliwości intelektualne i artystyczne. Do słabszych pozycji w jej dorobku literackim zaliczyć też można dramaty Tresowane dusze – 1902, Mężczyzna – 1902 i Nieporozumienie – 1903, a także próby sztuk modernistycznych.

   Niezaprzeczalnym walorem pisarstwa Zapolskiej była natomiast umiejętność obserwacji społecznej, odwaga w wyborze tematu, wyczulenie na wady i śmieszności ludzkie, drapieżne demaskatorstwo w opisie obłudy obyczajowości mieszczańskiej. Wybitnym osiągnięciem Zapolskiej stały się bez wątpienia satyryczne komedie obyczajowe, w których – nie bacząc na ostre ataki krytyki – podejmowała odważną próbę sportretowania swoich współczesnych: Żabusia 1897, Moralność pani Dulskiej – 1906, Ich czworo – 1907, Skiz – 1909 i Panna Maliczewska – 1910.

 

 

Recepcja twórczości

 

   Twórczość Gabrieli Zapolskiej budziła ostry sprzeciw i narażała ją na oskarżenia o poszukiwanie sensacji, zajmowanie się wyłącznie tematyką płci, lubowanie się w tematach nieprzyzwoitych i wulgarnych. Sama pisarka oceniała swoje dokonania nazbyt może wysoko, porównując się (zwykle na korzyść dla siebie) z największymi swojej epoki: Och! Jakże życie jest straszne i ciężkie. Sienkiewicz ma żyć z czego. Ma! A czy on napisałSybir”, „Tamtego”, „Zaszumi las”.1 Albo: Przecież mnie więcej czytają jak Prusa, bo jestem bardziej kameleonowa.2 Jednak w rzeczywistości ani jej aktorstwo, ani dorobek literacki nie budziły entuzjazmu krytyków. Już debiut literacki Zapolskiej stał się przyczyną skandalu (z racji niesłusznego oskarżenia o plagiat). Konserwatywni krytycy mieli jej do zarzucenia wiele – od szargania świętości i atakowania własnej sfery począwszy, aż po brak wyższych uczuć i pogoń za tanią popularnością. Teodor Jeske-Chociński na łamach „Niwy” pisze w 1888 roku: Gabrielę Zapolską mianowano naturalistką, a tymczasem jest ona dotąd tylko nowelistką, która lubi przedmioty wysoko podkasane, lubieżne i ordynaryjne.De gustibus non est disputandum...”.3 Też same zarzuty powtarza po nim długi szereg krytyków przez wiele lat. Zapolską odsądza się od czci i wiary, wśród określeń dotyczących jej twórczości powtarzają się przymiotniki: nieprzyzwoity, brudny, jadowity, pełen nienawiści, erotomański, zmysłowy, skandaliczny, podkasany lub co najmniej niesmaczny. Jeszcze w 1911 roku Adam Grzymała-Siedlecki napisał, że twórczość Zapolskiej jest mezaliansem wielkiego talentu z trywialnością.4 Nawet życzliwsi pisarce krytycy, reprezentujący poglądy liberalne (P. Chmielowski, W. Feldman), którzy skłonni byli wybaczyć Zapolskiej dobór tematyki lub dostrzegali odwagę i bezkompromisowość jej spojrzenia na sprawy oczywiste, lecz dotąd ukryte, nie wahali się uznać, że Zapolska podważa istniejącą strukturę społeczną, a jej poglądy są szkodliwe i anarchistyczne.

   Znamienne, że poglądy te nigdy nie prowokowały do otwartej dyskusji, a atakowane przez nią postawy i społeczne normy pozostawały poza zainteresowaniem dyskutantów. Wymagałoby to bowiem potwierdzenia diagnozy postawionej przez autorkę, Moralności pani Dulskiej, a tym samym odbierałoby sens wystąpień jej przeciwnikom.

   Nieliczna tylko grupa krytyków potrafiła oderwać się od obsesji płci i skandalu, dostrzegając u Zapolskiej znakomity warsztat dramaturga, wysoką świadomość społeczną i precyzję portretowania postaci i środowisk. Stanisław Brzozowski twierdził, że zasługą pisarki była umiejętność analizowania spraw drażliwych i dotąd pomijanych przez konwencję literacką. Dodawał jednak, iż Zapolska rozproszyła swój talent, a wymowę jej utworów osłabiają typowe dla epoki, nadużywane przez autorkę środki wyrazu: sentymentalizm, nastrojowość, lub przeciwnie – nadekspresywność. Wypowiadając się na temat dorobku literackiego Zapolskiej, Brzozowski nie cofa się przed dyskusją na tematy społeczne, wytykając pisarce, że przy całej trafności spostrzeżeń i diagnoz nie potrafi zdobyć się na jakiekolwiek propozycje pozytywnego programu, nie umie też wskazać wartości, które można by przeciwstawić zarówno „dulskim”, jak i „dekadentom”.

   Rzeczowy stosunek do dorobku autorki Moralności pani Dulskiej miała również Irena Krzywicka, sama zresztą okrzyknięta „gorszycielką” swojej epoki. Zarzucając Zapolskiej nie najlepszy gust i drażniącą manierę pisarską, obala równocześnie legendę obsesji płci, a także sugeruje, że prawda jest zupełnie przeciwna, to właśnie moraliści i krytycy konserwatywni objawiali niezdrowe zainteresowanie „wstydliwymi” tematami, zaś sama Zapolska traktowała problematykę płci surowo i bez dwuznaczników. Przeprowadzając swoistą rehabilitację pisarki, Krzywicka porównuje jej dorobek z Komedią ludzką Balzaka.

   Podobnie rzeczowy i obiektywny w ocenie spuścizny Gabrieli Zapolskiej był Tadeusz Żeleński-Boy. W dyskusji na temat problematyki społecznej zawartej w Moralności pani Dulskiej próbował on oderwać termin „dulszczyzny” od – przypisywanego mu obiegowo związku z moralnością drobnomieszczańską. Z właściwą sobie przekorą i niezależnością Boy dowodził, że postawy i zachowania opisane w dramacie nie mają charakteru „klasowego”, lecz stanowią normę przyjętą przez ogół społeczeństwa.

   Mimo że badacze epoki Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego na ogół przyznają pisarstwu Zapolskiej dość niską rangę, chwalą jednak jej umiejętność portretowania typów ludzkich, ostrość ocen moralnych i nowatorstwo w dziedzinie techniki dramatycznej i teatralnej (prekursorskie wręcz zastosowanie tekstu pobocznego didaskaliów – jako materiału charakteryzującego bohaterów i środowisko). Wszyscy też zgadzają się co do znaczenia Moralności pani Dulskiej w historii dramatu i teatru polskiego.

 

 

Moralność pani Dulskiej na scenie

 

   Moralność pani Dulskiej wystawiana była najpierw w Krakowie (1906), później w Warszawie (1907), gdzie nosiła podtytuł Tragifarsa kołtuńska. Znakomita konstrukcja sceniczna utworu, nowoczesne wykorzystanie zaznaczonej w didaskaliach scenografii charakteryzującej bohaterów jeszcze przed ich pojawieniem się na scenie, świetny rysunek każdej z postaci – zapewniły sztuce niesłabnące powodzenie oraz sprawiły, iż termin „dulszczyzna” został do dzisiaj obiegowym synonimem kołtunerii, obłudy, hipokryzji, wąskich horyzontów myślowych i głupoty. Określenie „dulszczyzna” stało się wręcz nadrzędnym hasłem opisowym i wartościującym, przekraczając granice czasu i wypierając stworzone równocześnie terminy „filister” i „podfilipski”. Sztuka Moralność pani Dulskiej miała ponad 200 realizacji w teatrach zawodowych w Polsce (w tym również w teatrze radiowym i – kilkakrotnie – telewizyjnym), wchodząc w skład klasycznego kanonu repertuarowego, została też trzykrotnie sfilmowana (1930, 1974 i 1980) oraz przerobiona na musical. Była również tłumaczona na języki: ukraiński, czeski i niemiecki. Do tematu Dulskich Zapolska powróciła jeszcze w opowiadaniach Pani Dulska przed sądem – 1908 i Śmierć Felicjana Dulskiego – 1911.

 

Streszczenie utworu

 

   Komedia, składająca się z trzech aktów, rozpoczyna się i kończy podobną sceną: pochmurny, jesienny ranek lwowski w ciemnym, ponurym, przepełnionym meblami i bibelotami mieszkaniu. Ciszę zakłóca szuranie pantofli pani domu, która swoimi okrzykami i wyrzekaniami budzi służbę i domowników i wprawia w ruch poszczególne postaci dramatu. Właściwie nic się bowiem nie stało, sytuacja wróciła do stanu normalnego... Felicjan dalej będzie odbywał swoje milczące wędrówki, Zbyszko będzie się „lumpował”, Hesia i Mela pobiegną na lekcję tańca – a pani Dulska, przenikliwym wrzaskiem poganiając służbę, czym prędzej odbije sobie poniesioną stratę. Tylko w kuchni rozpocznie pracę nowy „kocmołuch”...

   Współczesny czytelnik może napotkać dwie wersje tekstu dramatu Zapolskiej – pierwsza, oparta na pierwodruku sztuki z roku 1907 (wydawnictwo Orgelbrand, Warszawa) i druga, z 1923 roku, oparta prawdopodobnie na jakimś, dziś już nie istniejącym, odpisie teatralnym, dokonanym po śmierci autorki (wydawnictwo Lektor, Lwów). Jest to o tyle istotny szczegół, że wg Lektora akcja sztuki dzieje się nie we Lwowie, lecz w Krakowie (zmienione zostały niektóre nazwy topograficzne dotyczące Lwowa i Krakowa, zmianie uległy także charakterystyczne dla obu miast regionalizmy w dialogach bohaterów). Wersja ta zawiera również szereg błędów: pomija wiele informacji w tekście odautorskim, jest pełna pomyłek korektorskich dotyczących zarówno ortografii, jak interpunkcji. Przez długi czas obie sztuki funkcjonowały równolegle (ze względów politycznych preferowana była ta późniejsza i zarazem gorsza), powszechne było przeświadczenie o istnieniu dwóch – lwowskiej i krakowskiej – wersji. Dopiero ostatnie lata pozwoliły sprostować pomyłkę i powrócić do pierwotnej edycji dramatu.

   Argumenty przemawiające za autentycznością tekstu Orgelbranda to – obok poprawności językowej – lwowskie właściwości języka w dialogach i szereg szczegółów topograficznych dotyczących Lwowa. Niniejsze omówienie oraz przytoczone dalej cytaty będą zatem oparte na tej właśnie edycji dramatu.

   AKT I

   SCENA I. Dulska budzi służbę i córki i przekonuje się, że Zbyszko nie nocował w domu.

   SCENA II. Dulska poucza Hankę, jak oszczędnie palić w piecu i bagatelizuje jej nieśmiałą skargę na panicza,, który ją molestuje. Następnie budzi męża i poleca córkom, by umyły się w zimnej wodzie „dla zdrowia” – oczywiście, rzekoma troska o zdrowie dziewcząt ma ukryć jej chorobliwe skąpstwo. Wychodzi do kuchni i krzyczy na stróża, że zostawił miotłę na deszczu.

   SCENA III. Hesia i Mela czeszą się i rozmawiają na tematy „zakazane” – cyniczna Hesia wyśmiewa nieświadomość i naiwność siostry oraz zdradza jej, iż Zbyszka z Hanką łączy uczucie.

   SCENA IV. Dulska przelatuje przez salon niczym huragan. Popędza Felicjana, zagania Hesię do powtórzenia lekcji a Melę do ćwiczenia  gam na pianinie. Tymczasem dziewczynki ukradkiem rozmawiają o tym, jak Zbyszko spędza noce w lokalach.

   SCENA V. Zbyszko dyskretnie wślizguje się do domu i usiłuje ukradkiem wejść do swojego pokoju, aby odespać „przelumpowaną” noc. Hesia z ciekawością wypytuje go o szczegóły kawiarnianej zabawy, a gdy ten opędza się od niej – głośnym krzykiem powiadamia matkę o powrocie marnotrawnego syna i domaga się, aby poszedł do pracy. Równocześnie strofuje Melę za rak pilności, a Hesię – za podarte kalosze. Zbyszko broni się przed zarzutami matki, dowodząc że chodzi do kawiarni, gdyż odczuwa potrzebę „wymiany myśli” z ludźmi podobnymi sobie.

   SCENA VI. Dulski – ubrany do wyjścia – odbiera od żony cygaro. Dulska przypomina mu o wypłacie pensji i napomina, aby nie zgubił pieniędzy. Zbyszko wykorzystuje chwilowy brak uwagi matki i wymyka się do swojego pokoju, aby wyspać się przed pójściem do biura.

   SCENA VII. Dulska wydaje polecenia sprzątającej salon Hance i wychodzi. W salonie pojawia się Zbyszko i zaczyna niewybredne zaloty. Hanka początkowo dąsa się z powodu jego nocnej eskapady, ale po chwili poddaje się jego urokowi. Flirtujących zaskakuje zmieszana Mela, którą Dulska wysłała do salonu, aby przed wyjściem do szkoły poćwiczyła jeszcze „palcówki”. Hanka kryje się w kuchni, Zbyszko ucieka znowu do swojego pokoju. Zasmucona Mela puka do niego i obiecuje mu, że zachowa dyskrecję, czym wywołuje irytację brata.

   SCENA VIII. Wbiega Hesia, ubrana do wyjścia, przynosząc żakiecik i książki szkolne siostry. Dulska wyprawia córki na pensję pod opieką Hanki.

   SCENA IX. Wchodzi lokatorka, której Dulska listownie wymówiła mieszkanie. Prosi o zmianę decyzji gospodyni, tłumacząc, że znalazła się w trudnej sytuacji finansowej i zdrowotnej (właśnie wróciła ze szpitala po nieudanej próbie samobójczej, której dokonała na wiadomość o romansie męża ze służącą). Dulska bezlitośnie odmawia, oskarżając ją o brak zasad moralnych, wywołanie skandalu i niepotrzebne upublicznienie wstydliwych spraw rodzinnych. Wypowiada przy tym swoje życiowe credo, będące kwintesencją „dulszczyzny”: Moja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie to ani moralne, ani uczciwe. Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu.5

   SCENA X. Wychodząca lokatorka mija się w drzwiach z Juliasiewiczową, siostrzenicą Dulskiej. Juliasiewiczowa, słysząc zakończenie rozmowy, zwraca się do ciotki z prośbą o wynajęcie zwolnionego mieszkania, ale Dulska odmawia jej, obawiając się, iż siostrzenica będzie oczekiwała obniżki czynszu albo będzie płacić nieregularnie, gdyż... żyje rozrzutnie: chodzi do teatru i do kawiarni oraz kupuje gazety.

   SCENA XI. Do salonu wchodzi Zbyszko, uskarżając się na hałaśliwe rozmowy. Próbuje bronić przed matką nieszczęsnej lokatorki, przekomarza się z kuzynką, ironizując na temat zasad życiowych matki i rodziny.

   SCENA XII. Powraca Hanka. Dulska wychodzi do kuchni, aby wydać dalsze polecenia służbie. Spostrzegawcza Juliasiewiczowa podśmiewa się z romansu Zbyszka, który zwierza się przed nią ze swojej tęsknoty do wyrwania się z własnej sfery i środowiska.

   SCENA XIII. Dulska napomina Zbyszka, żeby wyszedł wreszcie i udał się do biura, bo inaczej straci posadę. Zbyszko wychodzi, wygłaszając po drodze kilka cyniczno-dekadenckich frazesów na temat bezsensu życia.

   SCENA XIV. Juliasiewiczowa ostrzega ciotkę, że Zbyszko romansuje z Hanką. Dulska wyjaśnia jej, że po pierwsze wie o wszystkim i kontroluje sytuację, a po drugie – jest to z jej strony świadoma taktyka, gdyż przy pomocy Hanki próbuje zatrzymać syna w domu i oderwać go od nocnych wypraw do kawiarni i kabaretów: A! Niech tam!... byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia... Aby odwrócić uwagę siostrzenicy od niewygodnego tematu, Dulska z dumą demonstruje jej swój nowy (przerobiony) kapelusz, który komicznie kontrastuje z jej nieświeżym domowym strojem, a następnie przedstawia jej plany podwyżek czynszów. Sprytna Juliasiewiczowa utwierdza ciotkę w jej zamiarach, a nawet podjudza ją do wyśrubowania cen wobec niektórych lokatorów.

   AKT II

   Ta sama dekoracja co w akcie poprzednim. – Ściemnia się powoli, długie cienie liliowo-szare padają przez zamarzłe szyby. Po scenie, jak zwierz w klatce, tam i z powrotem chodzi Dulski w szlafroku, z zegarkiem w ręku. – Zamyka oczy i chodzi tak, jak lalka drewniana. Wreszcie ustaje. Zaraz otwierają się drzwi sypialni małżeńskiej i ukazuje się Dulska w gorsecie i spódnicy.

   SCENA I. Felicjan Dulski chodzi dookoła stołu – lekarz zalecił mu spacery dla dotlenienia serca, ale żona woli go pilnować i każe mu odbywać spacery po pokoju. Hesia – wchodzi ubrana w strój wyjściowy, dziewczęta wybierają się bowiem na lekcję tańca – z ukrytą drwiną komentuje spacer ojca. Ukradkiem spostrzega, jak Felicjan kradnie z pieca jedno z cygar, odłożonych tam i wydzielanych mu przez Dulską. Wreszcie Dulska pozwala mężowi wyjść do kawiarni Felicjan otrzymuje jeszcze swoją „dzienną rację” – dwadzieścia centów; Dulska tłumaczy, że odtąd nie będzie mu dawać tygodniówki, gdyż wówczas przetraciłby wszystko z kolegami w jeden wieczór Tymczasem Hesia zwinnie wspina się na krzesło i kradnie z pieca jedno z cygar ojca.

   SCENA II. Wchodzi Mela. Hesia chwali się swoją zdobyczą i usprawiedliwia kradzież postępowaniem ojca. Przechwala się, że cygaro wypali lub podaruje kochankowi kucharki. Mimo skarg Meli na złe samopoczucie, namawia ją do wypróbowania kilku tanecznych kroków.

   SCENA III. Hesia przywołuje Hankę i każe jej zawiązać sobie tasiemkę u buta. Dziwi się mizernemu wyglądowi służącej. Mela chwali się, że zna przyczynę zmiany, jaka zaszła w Hance, ale nie chce wyjawić siostrze „tajemnicy”. Dziewczęta tańczą przez chwilę i rozmawiają o chłopcach z lekcji tańca, cynizm Hesi gorszy Melę, która najwyraźniej czuje się coraz gorzej. Hesia kręci się sama po salonie, a Mela przygrywa jej na pianinie najpierw walca, a potem cake-walka, który jest przebojem sezonu.

   SCENA IV. Pojawia się Zbyszko. Najpierw podśmiewa się trochę z siostry, a później zaczyna z nią tańczyć do melodii granej przez Melę.

   SCENA V. Wpada Dulska i robi awanturę, że Zbyszko uczy siostry nieprzyzwoitych tańców. Zbyszko ripostuje, że naprawdę nieprzyzwoite są kuse sukienki dziewczynek, mające panienkom nadać dziecinny, wygląd. Dulska dostrzega zły wygląd Meli – poleca jej położyć się do łóżka i przyłożyć sobie na plecach rozgrzewający plaster, używany wcześniej przez ojca. Mela posłusznie idzie do swojego pokoju, Dulska z Hesią wychodzą na lekcję tańca.

   SCENA VI. Zmęczony Zbyszko siada przy piecu. Zjawia się zdenerwowana Hanka i mówi, że idzie tam, „gdzie pan kazał”. Zbyszko pouczają, by się nie bała i opowiedziała o wszystkim, a także popędza ją, aby zdążyła wrócić do domu przed Dulską.

   SCENA VII. Do salonu wchodzi Mela. Wyraźnie potrzebuje bliskości i przyjaznego kontaktu, próbuje wytłumaczyć bratu swoją nieśmiałość. Zbyszko zwierza się siostrze ze swojej nienawiści do własnego środowiska i samego siebie, Mela z kolei opowiada mu o swoim               osamotnieniu w rodzinie. Chwilę prawdziwej bliskości i wzruszenia Zbyszko rozbija ironicznym komentarzem. Mela przyznaje mu się               wreszcie, że widziała jego zaloty wobec służącej, i w swojej naiwności troszczy się, czy matka pozwoli mu się z nią ożenić. Obiecuje bratu, że stanie „po jego stronie” i nauczy Hankę dobrych manier, aby ta nie odbijała zachowaniem od swojej nowej sfery. Zbyszko wyśmiewa jej głupotę. Wówczas Mela brnie dalej i wyjawia Zbyszkowi, że Hanka ma na wsi narzeczonego i prosi go, aby nie był zazdrosny. Rozczulony jej dziecinnością Zbyszko prosi, by położyła się do łóżka zamiast zamartwiać się niepotrzebnie.

   SCENA VIII. Wraca Hanka z potwierdzeniem złej wiadomości – jest w ciąży. Przerażany i bezradny Zbyszko radzi jej wyjechać do domu, a później pociesza, że „może się jeszcze co zmieni”. Hanka grozi               samobójstwem, Zbyszko próbuje ją uspokoić, po czym wychodzi do swojego pokoju.

   SCENA IX. Cichutko wchodzi Mela. i zaczyna pocieszać płaczącą Hankę. Jest przekonana, że dziewczyna płacze, gdyż Zbyszko zrobił jej scenę zazdrości o narzeczonego – „finanzwacha” (niem. Finanzwache – uzbrojona i umundurowana celna straż graniczna w monarchii austro-węgierskiej). Czuje się winna, że zdradziła bratu „tajemnicę” Hanki, ale tłumaczy jej, że wpłynie na rodziców i wszystko zmieni się na dobre, „gdy już ślub się odbędzie”. Ponieważ Mela oświadczyła Hance, że wie o wszystkim, co wydarzyło się pomiędzy nią a Zbyszkiem, zdezorientowana Hanka tłumaczy jej, że teraz – „z cudzym dzieckiem” – nikt się z nią nie ożeni.

   SCENA X. Pojawia się Juliasiewiczowa. Mela wyjaśnia jej, że Hanka jest bardzo nieszczęśliwa, gdyż zakochała się w Zbyszku (z wzajemnością), ale rodzice na pewno nie wyrażą zgody na ślub. Dodaje jeszcze, że w tej sprawie jest znacznie więcej komplikacji, których ona sama do końca nie rozumie. Juliasiewiczowa, wietrząc sensację, wypytuje głupiutką Melę, która opowiada jej o narzeczonym Hanki i o „cudzym dziecku”. Sprytna ciotunia w jednej chwili domyśla się wszystkiego, zabrania Meli dopytywać się o sprawy dorosłych i uspokaja ją, że sama się wszystkim zajmie.

   SCENA XI. Pojawia się Zbyszko, gotowy do wyjścia do kawiarni. Juliasiewiczowa prowokuje go do utarczki słownej, ironicznie komentując jego ucieczkę z domu.

   SCENA XII. Pojawia się Dulska i Hesia, Dulska opowiada Juliasiewiczowej epizod z drogi powrotnej, kiedy to chciała kupić dla córki ulgowy bilet w tramwaju, a konduktor się temu sprzeciwił. Dulska narzeka na wydatki: kto nie szanuje grosza, ten niewart... i natychmiast daje kolejny dowód swojego chorobliwego skąpstwa, kiedy każe całej rodzinie pić herbatę w wyziębionym z powodu zepsutego pieca pokoju: I tak na przyszły rok nie będę tu mieszkać, tylko wynajmę. Więc mi lokator piec poprawi. Juliasiewiczowa z ironią dopytuje się Hanki o jej kiepskie samopoczucie, a później złośliwie komentuje wieczorną eskapadę Zbyszka. Zmartwiona Dulska uskarża się na niewdzięczność syna: Już mu tak dogadzam, żeby go tylko w domu przytrzymać, a później – aby się pocieszyć – zaczyna przygadywać siostrzenicy, że i ona prowadzi się „niemoralnie”. Obrażona Juliasiewiczowa ujawnia Dulskiej prawdę – wkrótce i jej mieszczański, „uczciwy” i „spokojny” dom stanie się miejscem sensacji. Kiedy przerażona Dulska nie chce uwierzyć w oczywiste fakty, Juliasiewiczowa radzi jej porozmawiać z Hanką, a sama wychodzi do pokoju dziewcząt.

   SCENA XIII. Dulska wypędza z salonu męża i wypytuje Hankę, czy rzeczywiście jest w ciąży ze Zbyszkiem. Gdy słowa Juliasiewiczowej się potwierdzają, straszy Hankę skandalem i każe jej natychmiast wynieść się z jej domu. Wychodzi do sypialni, aby przygotować dokumenty dla odprawianej służącej.

   SCENA XIV. Wchodzi Juliasiewiczowa i radzi szlochającej Hance, by porozumiała się ze Zbyszkiem. Na moment do salonu zagląda               rozhisteryzowana Mela i prosi ciotkę, by pomogła nieszczęśliwej dziewczynie. W tym momencie pojawia się Zbyszko, a Juliasiewiczowa z triumfującą miną obwieszcza mu, że jego tajemnica została ujawniona. Zbyszko tchórzliwie cofa się do drzwi, próbując uniknąć konfrontacji z matką i Hanką.

   SCENA XV. Wchodzi zdenerwowana Dulska. Nie panując nad sobą, w rozmowie ze Zbyszkiem obraża Juliasiewiczową. Wówczas ta, dotknięta do żywego, ujawnia przed Zbyszkiem podstępną taktykę Dulskiej, która celowo tolerowała jego romans ze służącą, aby tylko powstrzymać go przed wieczornymi eskapadami po kawiarniach. Sprowokowany Zbyszko postanawia zemścić się na matce,               przyprowadza z kuchni Hankę, zwołuje całą rodzinę i oświadcza, że postanowił uznać dziecko i ożenić się z Hanką. Nawoływania do opamiętania i groźby Dulskiej tylko umacniają go w tej decyzji. Dulska pada bezsilnie na kanapę – dopiero teraz zrozumiała, że sytuacja naprawdę wymknęła się jej z rąk.

   AKT III

   Scena przedstawia ten sam pokój. – Ranek, story podniesione, szare światło dnia zimowego – pod nie rozpalonym piecem drzemie na stołeczku niskim Hanka, owinięta w chustkę czarną. Za podniesieniem zasłony słychać wicher łopoczący o szyby – Chwila milczenia. Słychać tylko, jak Hanka oddycha ciężko i od czasu do czasu jęczy: „Jezus!” – drzwi otwierają się, wchodzi cichutko Mela w barchanowej spódniczce białej, koszulce i narzuconym na plecy barchanowym kaftaniku. Włosy ma rozpuszczone. W rękach bułka i garnuszek z kawą. Chwilę waha               się. Biegnie do drzwi sypialni małżeńskiej, słucha, wreszcie wraca, pochyla się nad Hanką i delikatnie, ostrożnie budzi ją.

   SCENA I. Mela budzi Hankę, podaje jej śniadanie i wyjaśnia, że już nie musi iść po mleko ani rozpalać w piecu (zrobiła to kucharka). Hanka przypomina sobie wczorajsze wydarzenia i kiedy dociera do niej cała prawda o sytuacji, w jakiej się znalazła, zaczyna płakać. Mela pociesza ją, że najgorsze już za nią i zapewnia, że zajmie się jej edukacją. Tymczasem Hanka bez przerwy przypomina sobie o czynnościach, jakimi powinna się zająć palenie w piecu, wyniesienie bielizny do magla, itp.) i wyrywa się Meli, ze strachem oczekując wejścia Dulskiej. Mela snuje wizje domowej sielanki i swojego poświęcenia dla rodziny, które potęgują tylko popłoch i zmieszanie służącej. Pojawia się Hesia, wyśmiewa się z naiwności siostry i przerażenia Hanki.

   SCENA II. Wchodzi Dulska. Ciągle jeszcze ma nadzieję, że uda jej się utrzymać ster rządów. Zgadza się, by dziewczynki pozostały w domu i nie poszły do szkoły, zamyka Hankę w składziku na brudną bieliznę. Z gniewem odtrąca błagającą o wyrozumiałość dla Zbyszka i Hanki Melę. W trudnych chwilach może liczyć tylko na Hesię i Juliasiewiczową – one są bowiem równie cyniczne i bezwzględne. Poleca Hesi wysłać list do obrażonej Juliasiewiczowej i w milczeniu oczekuje jej przybycia.

   SCENA III. Zjawia się Zbyszko, dopytuje się, gdzie nocowała Hanka i domaga się, by matka zaczęła ją traktować inaczej. Nie ma w nim już jednak wczorajszej determinacji – zacięta mina matki i złośliwe docinki siostry zmuszają go do rejterady z domu. Hesia przynosi wiadomość od kucharki, że Juliasiewiczowa obiecała wkrótce przyjść. Dulska odzyskuje przytomność umysłu i – jak gdyby nic się nie stało – głośno wrzeszcząc przez okno poucza stróża, aby dywany trzepał na dziedzińcu wewnętrznym, a nie od frontu.

   SCENA IV. Po przyjściu Juliasiewiczowej Dulska znowu wpada w histerię i błagają o wybawienie z opresji. Proponuje, aby dla uniknięcia wstydu wzięła Hankę do siebie, ale Juliasiewiczowa zręcznie odmawia. Podpowiada, by wezwać praczkę Tadrachową, matkę chrzestną Hanki i wypytać ją o przeszłość dziewczyny. Zdaje sobie sprawę, że decyzja Zbyszka jest jedynie pustą deklaracją i wystarczy dostarczyć mu byle jakiego pretekstu, by zmienił zdanie i wycofał się ze swoich postanowień. Namawia ciotkę, aby naszykowała poczęstunek i udawała przychylność: Miodem się muchy bierze, nie octem.

   SCENA V. Po przybyciu praczki Juliasiewiczowa przejmuje inicjatywę. Najpierw przedstawia Tadrachowej zmyśloną historię, jakoby znalazła dla Hanki doskonałego kandydata na męża, ale wcześniej musi się przekonać o jej nieskazitelnej opinii. Tadrachowa zaskakuje ją sprytem: oświadcza, że ręczy za uczciwość dziewczyny wtedy, kiedy mieszkała na wsi, a odkąd jest w mieście – była pod opieką swojej gospodyni, Dulskiej. Zakłopotana Juliasiewiczowa wylewnie częstuje praczkę wódką i słodyczami. Jej plan nieoczekiwanie pali na panewce, bo pojawia się Zbyszko i – kiedy rozpoznaje w praczce chrzestną matkę Hanki – oznajmia jej natychmiast, że właśnie postanowił ożenić się z dziewczyną. Tadrachowa w pierwszej chwili nie może w to uwierzyć, ale natychmiast domyśla się wszystkiego, gdyż – jak się okazuje – Hanka zwierzyła jej się ze swojego romansu z paniczem. Chcąc ratować sytuację, Juliasiewiczowa znów dolewa Tadrachowej wódki i dyskretnie umawia się z Dulską, że zaproponuje Hance pieniądze. Nawet i w tej – beznadziejniej przecież niemal sytuacji skąpa Dulska upomina ją, by trzymała się za kieszeń. Nieświadoma podstępu Tadrachowa, ujęta uprzejmością i poczęstunkiem, zgadza się poczekać, aż panie się naradzą. Czuje się uspokojona, uwierzyła słowom Zbyszka i cieszy się, że jej chrzestna córka będzie miała zapewnioną przyszłość.

   SCENA VII. Oburzona zachowaniem Tadrachowej Dulska miota się w bezsilnej wściekłości, rzucając bezsensowne groźby. Juliasiewiczowa uspokaja ją i prosi, by pozwoliła jej działać zgodnie z obmyślonym planem. Po wyjściu ciotki wzywa do siebie Zbyszka, aby porozmawiać...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin