EWANGELIA WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA
Jakkolwiek czwarta Ewangelia przedstawia – podobnie jak trzy synoptyczne – model świadectwa apostolskiego o Jezusie Chrystusie, jest to świadectwo dość różne od tamtych. Celem jego jest, by chrześcijanie wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym, i by wierząc, mieli życie wieczne (por. 20,31). Chce Ewangelista dać pogłębiony i poszerzony teologicznie wgląd w to, co leży u podstaw wiary chrześcijańskiej ludzi, którzy już niejednokrotnie dali jej świadectwo w życiu. Zamierzone efekty teologiczne osiąga autor posługując się przyjętym u schyłku w. I po Chr. językiem teologicznym, niekiedy trudnym i wieloznacznym. Chrystus wykłada swą naukę w ramach kontrowersji z przeciwnikami, a ich niepodatność na właściwy sens słów Jezusowych stanowi punkt wyjścia dalszego objawienia. Mowy skupiają często nauki wypowiedziane przy różnych okazjach, a koncentryczna ich budowa, pełna pozornych powtórzeń, wprowadza czytelnika w głębie tajemnicy Chrystusa. Ten „duchowy” (wyrażenie Orygenesa) charakter czwartej Ewangelii nie przekreśla ani nie umniejsza jej wartości historycznej. Przeciwnie, wiele szczegółów odtwarza wydarzenia z zadziwiającą dokładnością, mimo że stanowią one często tylko punkt wyjścia refleksji teologicznej.
Cała krytyka katolicka aż do najnowszych czasów uważa za autora czwartej Ewangelii Jana Apostoła, syna Zebedeusza, choć interwencja jednego lub kilku redaktorów ze środowiska Janowego jest bardzo prawdopodobna, jeśli wziąć pod uwagę pewne niekonsekwencje w układzie a zwłaszcza rozdz. 21. Trudniej ustalić czas i miejsce powstania tej Ewangelii. Mimo wielu badań jako najprawdopodobniejsza data utrzymuje się przekazany przez tradycję koniec w. I po Chr. Możliwe jednak, że Jan Ewangelista opierał się na wcześniejszych szkicach lub zapiskach, a redaktorzy działali jeszcze w pierwszych latach II wieku. Najstarszy znany dziś urywek J, datowany na rok 125 po Chr. (P52), zawiera tekst zgodny z Ewangelią w dzisiejszej postaci. Jako miejsce powstania czwartej Ewangelii przyjmuje się na ogół Azję Mniejszą, środowisko chrześcijańskie o wielkiej podówczas dynamice.
Czwarta Ewangelia wprowadza czytelnika w działalność i naukę Chrystusa w sposób odmienny niż trzy poprzednie opisy (Mt, Mk, Łk). Zamiast zwykłych rodowodów (Mt 1,1–17; Łk 3,23–38) lub zapowiedzi narodzenia i historii dziecięctwa (Łk 1,5 nn) czy działalności Jana Chrzciciela (Mk 1,1 nn), Jan rozpoczyna swą Ewangelię uroczystym Prologiem, zaliczanym do najgłębszych urywków Pisma Świętego. Co prawda i Prolog mówi o działalności Jana Chrzciciela, jednakże główny (i pierwotny) jego akcent jest zupełnie inny. Rdzeń Prologu stanowi utwór poetycki, napisany według starotestamentowej rytmiki hymn o subtelnie zaakcentowanej strofice. Ta jedyna w swoim rodzaju uroczysta pieśń traktuje o Słowie istniejącym w wieczności, o Jego przyjściu na świat, czyli o Wcieleniu, o Jego stosunku do Boga, stworzenia i ludzi. Ten ostatni punkt widzenia jest dla chrześcijanina najważniejszy: przez Słowo i w Słowie otworzyło się dlań niewyczerpane źródło łaski i prawdy.
DZIAŁALNOŚĆ JEZUSA CHRYSTUSA JAKO SŁOWA, ŚWIATŁOŚCI I ŻYCIA
O SŁOWIE
PROLOG (1,1–18)
11 Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
2 Ono było na początku u Boga.
3 Wszystko przez Nie się stało,
a bez Niego nic się nie stało,
[z tego], co się stało.
4 W Nim było życie,
a życie było światłością ludzi,
5 a światłość w ciemności świeci
i ciemność jej nie ogarnęła.
6 Pojawił się człowiek posłany przez Boga –
Jan mu było na imię.
7 Przyszedł on na świadectwo,
aby zaświadczyć o światłości,
by wszyscy uwierzyli przez niego.
8 Nie był on światłością,
lecz [został posłany], aby zaświadczyć o światłości.
9 Była światłość prawdziwa,
która oświeca każdego człowieka,
gdy na świat przychodzi.
10 Na świecie było [Słowo],
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
11 Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.
12 Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli,
dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi,
tym, którzy wierzą w imię Jego –
13 którzy ani z krwi,
ani z żądzy ciała,
ani z woli męża,
ale z Boga się narodzili.
14 A Słowo stało się ciałem
i zamieszkało wśród nas.
I oglądaliśmy Jego chwałę,
chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca,
pełen łaski i prawdy.
15 Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: «Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie». 16 Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce. 17 Podczas gdy Prawo zostało dane za pośrednictwem Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. 18 Boga nikt nigdy nie widział; ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim] pouczył.
Analiza literacka Prologu wskazuje, że posiada on zwarty rdzeń a obok niego uzupełnienia teologiczne (np. ww. 6–8,13 i 15), akcenty polemiczne lub nawet kerygmatyczne. Pierwotnie był Prolog może jednym z licznych hymnów śpiewanych w pierwotnym Kościele, przede wszystkim w ramach nabożeństw liturgicznych. Takie hymny zawierają Listy św. Pawła (Flp 2,6–11; Kol 1,15–20; 1 Tm 3,16), a Hipolit Rzymski (u Euzebiusza z Cezarei, Hist. V, 28) wspomina wyraźnie o takich praktykach (hymny na cześć Chrystusa-Słowa!). Umieszczając hymn w swojej Ewangelii, Jan dostosował go do jej założeń, dodając odpowiednie wyjaśnienia. W obecnej swej postaci dzieli się Prolog na cztery zwrotki: dwie przedstawiają Słowo na płaszczyźnie ponadhistorycznej i ponadczasowej (ww. 1–5 i 9–13), inne dwie natomiast – w perspektywie historycznej (ww. 6–8 i 14–18). Jan pragnie głębiej niż pozostali Ewangeliści wniknąć w pochodzenie Mistrza. Chce ukazać nie Jego ziemskie i ludzkie powiązania, ale właściwe Jego pochodzenie, które prowadzi ku nieskończonym głębinom życia Bożego.
1. Pierwsze słowa Prologu przypominają żywo stylem i wyrażeniami pierwsze słowa Biblii (Rdz 1,1). Tak jak Księga Rodzaju przedstawia czwarta Ewangelia Boga w decydującym dla świata momencie. Gdy jednak ST wprowadza czytelnika w porządek i piękno świata jako dzieła Stwórcy, to Jan otwiera przed chrześcijanami całą głębię życia Bożego. Mówi nie tylko o tym, co zostało stworzone przez Boga, ale co było u Niego i Nim. Słowo, które było u Boga, jest znów pokazane w swoich najściślejszych powiązaniach z Bogiem (ww. 1–2) i ze światem (ww. 3–5).
Kim było to Słowo? Imię Jezusa Chrystusa nie występuje ani razu w Prologu, nawet w tych jego częściach, które mówią o historycznej działalności Jezusa na ziemi. Również sam Jezus nie nazywa siebie nigdy w ten sposób. Chodzi więc Janowi nie o aspekt czasowy. Nie mówi też o początku Słowa, ale stwierdza, że istniało Ono już na początku, czyli w okresie, gdy jeszcze świat nie istniał ani bieg czasu się nie rozpoczął. Do tego odwiecznego istnienia będzie powracał niejednokrotnie (por. J 17,5.24; 1 J 1,1; 2,13–14). Do najbardziej spornych zagadnień czwartej Ewangelii należy pojęcie Słowa. Niewątpliwie przygotował je ST, na co wskazują wzmiankowane już założenia kompozycyjne, a jeszcze bardziej wypowiedzi ostatnich ksiąg Starego Przymierza. Wśród pojęć teologicznych Słowo odgrywa rolę uprzywilejowaną: tworzy Ono i przenika całą historię zbawienia, nadając jej zamierzony przez Boga sens; oddziałując na człowieka, wzbudza i utwierdza jego wiarę. Dlatego też już ST rozpoczyna proces personifikacji (uosabiania) „słowa”, analogicznie do takiego rozumienia „mądrości” (por. Syr 1,4; 24,8–9; Mdr 8,3). Psalm 119[118],89 mówi o wieczności i niezmienności słowa, inne księgi przedstawiają je jako wykonawcę planów Bożych – np. Ps 147[146],15; Iz 55,11; Mdr 18,15 nn. Tak więc Słowo w Prologu należy rozumieć jako najwyższą formę Objawienia Bożego, czyli „mówienia” Boga do ludzi od pierwszego słowa stwórczego aż do najwyższego jego wyrazu w Jezusie Chrystusie (por. Hbr 1,1–2). Należy jednak podkreślić, że ST mówiąc o mądrości czy słowie Boga jako przymiotach o charakterze osobowym, nie wspomina o tajemnicach życia Bożego, tak jak Prolog. Dlatego też nowoczesna krytyka biblijna poszukuje dodatkowych źródeł, które by wyjaśniały użycie terminu Logos-Słowo w sensie przedstawienia niewymownego, odwiecznego pochodzenia Syna. Jako najbardziej prawdopodobne źródła, którymi mógłby się posłużyć Ewangelista jako środkami przekazu nowego objawienia Boga w Jezusie, wymienia się współczesne Janowi dociekania filozoficzno-religijne, uwzględniające byty pośrednie (hipostazy), pochodzenia żydowsko-helleńskiego lub wczesnognostyckiego.
2. Skoro Słowo było u Boga, nie jest Ono ani z Nim identyczne, ani też nie jest (jak mądrość w ST) uosobieniem jednego z Jego przymiotów; jest Ono samodzielną osobą. Niemniej specjalny sposób (hellenistyczny) użycia przyimka „u” wskazuje nie tylko na fakt przebywania razem z Bogiem, lecz na ścisłą wspólnotę (por. 1 J 1,2). Słowo to było więc od wieków współuczestnikiem boskiej natury w sensie naturalnym i właściwym: było Bogiem. Te trzy najwyższej wagi wypowiedzi podkreśla raz jeszcze w. 2 stwierdzając, że Słowo nie istniało nigdy oddzielnie, lecz było zawsze u Boga, było zawsze jedno z Ojcem (J 10,30). Dalsze rozdziały rozwiną ten wątek w sensie preegzystencji, odwiecznego istnienia Jezusa (por. zwł. J 8,58).
3. Następuje opis działalności stwórczej Słowa. Jan podejmuje temat stworzenia świata przekazany przez starotestamentową tradycję kapłańską (Rdz 1); czyni to jednak na zupełnie nowej płaszczyźnie, poszerzonej o nową perspektywę zbawczo-historyczną. Starotestamentowe przekazy przedstawiają przede wszystkim człowieka jako stworzenie Boże i władcę istot niższych; Jan opisuje cały wszechświat jako wszystko stworzony przez Słowo. Tak pojęte Słowo przewyższa dynamiką starotestamentowe słowo objawiające, porównywane do ognia (Jr 5,14; 23,29), młota (Jr 23,29), miecza (Oz 6,5) lub do życiodajnej siły kierującej żywiołami (Ps 147[146],15–18). Praźródłem stworzenia jest Ojciec. Prolog podobnie jak dawne formuły nauczania odróżnia wyraźnie Boga-Ojca, Stwórcę wszechrzeczy, od Jezusa Chrystusa, przez którego wszystkie rzeczy i ludzie zostali powołani do istnienia (por. 1 Kor 8,6) i ku któremu zmierzają (Kol 1,16). Ale NT odnosi bez wahania wypowiedzi ST o Bogu-Stwórcy do Chrystusa (por. Hbr 1,10–12, który przytacza Ps 102[101],26–28): Słowo jest Bogiem, a świat został stworzony przez Chrystusa i ku Chrystusowi, Odkupicielowi nowego stworzenia. Możliwe, że podwójne (pozytywne i negatywne) stwierdzenie roli stwórczej Słowa nie jest pozbawione akcentu polemicznego, antygnostyckiego (szczególnie dotyczącego idei pośrednika, czyli demiurga wyposażonego w moc stwórczą). Bóg-Stwórca staje się Bogiem-Odkupicielem w swoim Synu-Słowie. Ten akcent antygnostycki stanowi może właściwy klucz do rozwiązania trudności podziału treści między w. 3 a 4. Możliwy jest także (i równie dobrze udokumentowany) podział słów: „Cokolwiek w Nim się stało, było życiem” (J 1,4). Takie połączenie wyrażałoby myśl, że wszelkie życie w świecie ma swoje źródło w Słowie. Jeszcze inną możliwość daje tłumaczenie: „(Wśród tego) co się stało, Ono (Słowo) było życiem”; temat ten rozwinie Jezus w swoich mowach.
4. Mowa jest nie o życiu w znaczeniu naturalnym, lecz o nadprzyrodzonym życiu Bożym, które przez Syna staje się udziałem wszystkich wierzących, tutaj na ziemi przez wiarę w Jezusa, a w wieczności przez pełnię poznania Boga (J 17,3). W skali wartości nadprzyrodzonych życie to spełnia podobną rolę jak światło w przyrodzie (por. Ps 56[55],14). Dlatego już ST często zestawia Boga i Jego działanie na ludzi z pojęciem światła (Ps 44[43],4; 104[103],2; Ha 3,4); jest On nie tylko źródłem życia, ale w Jego światłości stajemy się zdolni do oglądania prawdziwego światła (Ps 36[35],10), światła życia (J 8,12). W ST Bóg objawia się zwykle (teofanie) w sposób widzialny wśród światła (por. Wj 24,15 nn; Ps 97[96],1 nn), w Jezusie Chrystusie następuje najwspanialsza w dziejach ludzkości epifania Bożego światła, wypełniająca zapowiedzi prorockie (Iz 9,1).
5. Historio-zbawczym zadaniem światła jest rozpraszać mroki, rozprzestrzeniać się wszędzie tam, gdzie panują ciemności niewiary i grzechu. W dalszych wypowiedziach Ewangelii ciemności będą oznaczały zwłaszcza ludzi obojętnych na zbawcze wołanie Jezusa. Światłość, jaka przychodzi z Jezusem na świat, rozprasza te mroki wśród nieustannej walki, której wynikiem jest zwycięski pochód Kościoła w świecie pogańskim. Ciemności nie są w stanie ogarnąć światła przyniesionego przez Jezusa. Niektórzy dopatrują się tu stwierdzenia, że świat pogrążony w ciemnościach nie przyjął Jezusa (por. niżej w. 11). Takie znaczenie jest możliwe, ale chodzi raczej o aluzję do ustawicznej walki między Chrystusem-Światłem a ciemnościami, skupiającymi siły przeciwne Jezusowi, kierowane przez szatana, o sferę ciemności, z której zostali uwolnieni ci, co uwierzyli (J 8,12; 12,46). Triumf ciemności może być jedynie chwilowy i pozorny; męka i śmierć Jezusa była godziną ciemności (por. Łk 22,53) poprzedzającą światło zmartwychwstania i chwały. Nie bez powodu stwierdza J 13,30, że porą wyjścia Judasza opanowanego przez księcia ciemności, szatana, była noc (J 13,27).
6–7. Historyczną działalność Słowa wprowadza Jan w sposób tradycyjny: wystąpienie Jezusa-Słowa poprzedza wystąpienie i świadectwo Jana Chrzciciela (Mt 3,1–17; Mk 1,1–11; Łk 1,3 nn; 3,1–20). Ten sam temat podejmie jeszcze raz bezpośrednio po Prologu (1,19 nn). Jan oznacza w czwartej Ewangelii zawsze Chrzciciela (Ewangelista nie mówi nigdy o sobie w ten sposób), z którym był związany przed wystąpieniem Jezusa Jan Ewangelista (1,37). Posłannictwo Jana Chrzciciela należy rozumieć analogicznie do starotestamentowych proroków, których Bóg również posyłał (por. np. Iz 6,8 n; Jr 1,7.17 nn). Ich zadaniem było przygotować lud Boży na przyjście Jezusa. Jan Chrzciciel ma dopełnić ich misję wskazując na Jezusa i dając świadectwo o Nim: ma ono doprowadzić do wiary w Chrystusa, Syna Bożego, i do życia wiecznego (J 3,16; 20,31). Wiara ta – to przede wszystkim udział w niezmiennej trwałości i wierności Bożej przez osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, Światłem świata. Rola Jana Chrzciciela polega jedynie na złożeniu świadectwa o prawdziwym świetle, jakie przybyło na świat, na przygotowaniu Mu drogi.
8. Brzmi tutaj zapewne nuta polemiczna z niektórymi uczniami Janowymi (por. także 3,22 nn), skłonnymi w czasie ziemskiej działalności Jezusa i później przypisywać Chrzcicielowi autorytet absolutny, uważać go za światło w pełnym tego słowa znaczeniu. Skąpe świadectwa pisarzy chrześcijańskich II w. wskazują na ślady „joannitów” jako grup antychrześcijańskich; niektórych uczniów Janowych spotyka św. Paweł w czasie swych wędrówek apostolskich (por. Dz 18,24–25; 19,1 nn).
9. Rozsiewając w świecie swoje światło, Chrystus objawia nową, decydującą zbawczą rzeczywistość i udziela łaski ku nowemu życiu płynącemu z wiary. Tym samym ulegają dewaluacji wszelkie inne „światła”, które będąc nikłym odblaskiem światłości Bożej, chciały niejednokrotnie odegrać rolę niezależnych źródeł światła, a kończyły na ekskluzywizmie religijnym, tak charakterystycznym dla judaizmu. Tymi zwodniczymi światłami są także błędnowiercy (por. Jud 13), być może również „joannici”. Przyjście Słowa na świat to prawdziwa epifania światła: ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi (Tt 3,4). Prawo starotestamentowe, uważane w judaizmie również za światło (Ps 119[118],105; Prz 6,23; Syr 24,32; Iz 60,1–3.19 o Jerozolimie jako „świetle narodów”), zwracało się zasadniczo tylko do Izraela, natomiast zbawcze światło Jezusa kieruje swój apel do wszystkich ludzi bez wyjątku. Wbrew przyjętemu tłumaczeniu: gdy na świat przychodzi (o człowieku), słowa te można odnieść lepiej i pełniej do „prawdziwej światłości”: Ona to przychodząc na świat oświeca każdego człowieka światłem prawdziwie Bożym.
10–13. Te wiersze zajmują się stosunkiem Słowa do „świata”. Dla Ewangelisty jest on przede wszystkim miejscem, gdzie rozgrywa się dramat odkupienia, działalność ziemska Jezusa. Mimo że świat powstał przez Słowo (w. 10b – por. w. 3), często oznacza sprzeciwiających się dziełu Jezusa. Nienawidzą oni Chrystusa i Jego uczniów, ponieważ nie ze świata czerpią oni gwarancje swojej egzystencji – ale z Boga. Stąd już krok do pojęcia świata jako potęgi przeciwstawnej Bogu, podpadłej pod władzę szatana (J 12,31; 14,30; 16,11). „Świat” jako taki, choć skazany na przemijanie (por. 1 J 2,17 – oraz 1 Kor 7,31) – nie jest zły. Groźba sądu płynie stąd, że dostał się on pod panowanie „złego” i jest przepełniony grzechem. Tragizm świata polega na tym, że będąc dziełem Boga przez Słowo – odrzucił Je; nie poznać nie dotyczy jego rozumowego, intelektualnego ujęcia, ale odmowy uznania, aż do formalnej negacji, i nienawiści. Świat, do którego przyszedł Jezus, był w podwójnym sensie Jego „własnością”: jako stwórczego Słowa i jako Mesjasza, Syna Bożego, zwierzchnika Ludu Bożego, który tę część świata otrzymał w posiadanie jako dziedzictwo Boże. Ale i ta część świata, zobowiązana w specjalny sposób do przyjęcia Jezusa-Słowa, okazała się niepodatna na Jego zbawczy głos, okazała się jedynie reprezentantem „świata”. Odmówiła Mu wiary wraz z wszelkimi konsekwencjami praktycznymi (por. Łk 22,67), aż do wydania Go na śmierć krzyżową.
Ci natomiast, którzy uwierzyli Słowu i stali się Jego uczniami, otrzymują dar dziecięctwa Bożego (por. 2,23; 3,18; 1 J 3,23). Dar ten zakłada narodzenie się z Boga (w. 13) lub z góry, za sprawą Ducha Świętego, pierwiastka życia nadprzyrodzonego w człowieku (por. 1 J 3,9). Każdy wierzący otrzymuje Go już w eschatologicznej teraźniejszości z chwilą wyzwolenia przez wiarę ze sfery świata, zdążając wśród walki (1 J 5,18) ku pełni chwały i zmartwychwstania w dniu ostatecznym (J 5,29; 6,39.44.54; 12,31; 17,24).
W porządku naturalnym człowiek przychodzi na świat przy czynnym udziale mężczyzny i kobiety; w starożytności rozumiano to w sensie przekazywania życiodajnej substancji przez rodziców. Trzy wyrażenia w. 13 („ciało”, „krew”, „wola męża”) opisują jednak człowieka nie w sensie anatomicznym czy antropologicznym, lecz teologicznym. Związany ze sferą ziemską, nie posiada zbawczego daru łaski, jest niepodatny na dar dziecięctwa Bożego (por. J 3,6), w przeciwieństwie do tych, którzy odrodzili się przez wiarę ku życiu Bożemu.
14. Słowo Przedwieczne, będące od wieków u Ojca, będące Bogiem – przyjmuje ciało i staje się pełnym człowiekiem. W prosty, niemal lapidarny sposób Ewangelia wypowiada tajemnicę Chrystusa, która będzie niejednokrotnie przedmiotem kontrowersji i niezrozumienia u przeciwników, a nawet szukających prawdy. Jednocześnie następuje punkt zwrotny w historii zbawienia: Bóg przez swego Syna, przedstawionego jako Słowo, przyjmuje ziemsko-ludzki sposób bytowania; ciało – wykładnik słabości człowieka, jego ziemskiego pochodzenia, staje się mieszkaniem pełnego chwały Słowa. Bóg w swoim Synu przełamał nieskończoną przestrzeń między sobą a światem. Może i tu pewną przynajmniej rolę odegrała polemika przeciw doketom (1 J 4,2, który domaga się wyznania, iż Jezus Chrystus przyszedł w ciele). Przybycie Słowa na świat wyrażone jest bardzo realistycznie nie tylko przez użycie określenia ciało, ale i w słowie zamieszkało, które oznacza właściwie „rozbiło namiot”. Może w ten sposób Ewangelista chce nawiązać do mieszkającej w namiocie Przymierza chwały Bożej (por. Wj 33,9–10; 40,34). Od przyjęcia pełnej natury ludzkiej i przybycia do wszystkich ludzi przechodzi Jan do tych, którzy przez wiarę stali się w specjalny sposób związani ze Słowem (oglądaliśmy...
BB3