McCauley Barbara - Noce z Hanną.pdf

(750 KB) Pobierz
Taming Blackhawk; In Blackhawk's bed
Barbara McCauley
Noce z Hanną
Tytuł oryginału :In Blackhawk’s Bed
0
159441235.005.png 159441235.006.png 159441235.007.png 159441235.008.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
WITAJCIE W RIDGEWATER, W TEKSASIE. LICZBA
MIESZKAŃCÓW: 3546. MIASTO ZNANE Z NAJWIĘKSZEGO W
ŚWIECIE PLACKA OWOCOWEGO!
Seth Granger już z daleka zobaczył tę tablicę reklamową. Pod
napisem ustawiła się rodzinka złożona z czterech osób. Za nimi w tle
widniał placek owocowy rozmiarów Godzilli, z połyskliwymi wiśniami na
wierzchu.
Placek?
Po ośmiu latach pracy w roli tajnego wywiadowcy policji w
Albuquerque Seth był przekonany, że widział w życiu chyba wszystko.
No, ale czegoś takiego na pewno jeszcze nie.
Potrząsnął głową i zredukował gaz, zwalniając harleyem do
dozwolonych sześćdziesięciu kilometrów na godzinę. Mandat za
przekroczenie prędkości byłby ostatnią rzeczą, której mógł sobie życzyć w
mieścinie Wielkiego Placka. Po sześciu godzinach spędzonych na
autostradzie Zachodniego Teksasu, w upale, chciałby teraz dużą szklankę
wody z lodem, możliwie największego, soczystego cheeseburgera, no i
jeszcze warto uzupełnić paliwo w najbliższej stacji benzynowej.
Wieczorem powinien być w Sweetwater, gdzie znajdzie motel, a potem
pójdzie do jakiegoś baru. I od razu ujrzał w myślach duży kufel dobrze
schłodzonej corony, czując prawie jej miłe szczypanie w wyschniętym
gardle.
Dodajmy do tego pizzę pepperoni, ładną kelnerkę i w ten sposób
będziemy blisko owej doskonałej pełni, którą niekiedy oferuje życie.
1
159441235.001.png
Zauważył, że przygląda mu się kobieta w średnim wieku,
prowadząca małego czarnego terriera brzegiem szosy. Kiedy ją mijał,
piesek zaczął się miotać, dwa razy obiegł swoją panią i omal jej nie
powalił na ziemię, skrępowawszy długą smyczą.
Seth obejrzał się i doszedł do wniosku, że ta mieścina wita go
średnio gościnnie.
Zreflektował się jednak, że to jego wygląd może nie budzić zaufania.
Od paru dni się nie golił, włosy miał prawie do ramion, na głowie typowy
kask harleyowca, do tego wypukłe gogle. Owa maskarada została
wymuszona przez akcję, w której brał ostatnio udział; zadaniem jego było
przeniknięcie do siatki nielegalnych wytwórców alkoholu. Razem ze swą
maszyną byłby niezłą ilustracją na okładkę jakiegoś pisma.
Skręcił ku stacji benzynowej. Zatrzymał się przy wolnym
dystrybutorze i ściągnął hełm. Napełniając bak, zwrócił uwagę, że
pozostali klienci starają się odwracać od niego wzrok.
Zastanowił się, co by ci poczciwcy z Ridgewater zrobili, gdyby nagle
wrzasnął w ich stronę „Buu!" i zakręcił młynka rękami. Powskakiwaliby
pewnie do samochodów i czmychnęli, jak na widok diabła. Uśmiechnął się
do tych przypuszczeń.
Oczywiście nie zamierzał tak figlować. Miał na głowie poważne
problemy. Przypomniał sobie list z kancelarii prawniczej...
Kiedy Seth wrócił po nieudanej ostatecznie akcji na wytwórców
whisky, zastał w domu spory stos korespondencji - jak zwykle głównie
rachunków i ofert reklamowych. Wcale nie zamierzał się do tego zabierać.
Tym, czego w pierwszej kolejności potrzebował, były raczej zimne
kompresy na stłuczoną rękę i butelka „Jose Cuervo".
2
159441235.002.png
Jednak ten list z kancelarii prawniczej leżał na wierzchu i zaciekawił
Setha. Ktoś go chce pewnie oskarżyć o nadużycia policyjne - może ten
sprytny dealer od amfy, a może ów łobuz, co bezkarnie tłukł żonę, aż Seth
przymknął go któregoś dnia? Listę taką można by długo ciągnąć,
pomyślał, i odłożył kopertę.
Ale gdy już zrobił sobie opatrunek i nalał szklaneczkę tequili, wrócił
do listu. Tym, co przyciągnęło jego uwagę, był teksański stempel hrabstwa
Wolf River na kopercie.
Znieruchomiał.
Wolf River?
Nagłym ruchem odstawił tequile i rozerwał kopertę. A teraz w
Ridgewater, już w Teksasie, na stacji benzynowej, przypominał sobie
słowa owego listu. Najlepiej pamiętał drugi akapit, trzecią linijkę...
„...Rand Blackhawk i Elizabeth Marie Blackhawk, syn i córka
Jonathana i Nory Blackhawk z Wolf River w Teksasie, nie zginęli w
wypadku samochodowym, w którym stracili życie ich rodzice..."
Pismo zawierało telefony kontaktowe, również pewne uwagi co do
pozostawionego majątku, choć, jak pamiętał Seth, małe ranczo jego
rodziców nie było wiele warte.
No cóż, mniejsza z tym. Naprawdę ważne jest to, że Rand i Lizzie
przeżyli. Nie zginęli w wypadku.
Jego pierwszą myślą było to, że chodzi pewnie o jakieś
nieporozumienie, wielkie nieporozumienie. Albo jeszcze gorzej, bo może
to smutny żart? Ostatecznie jednak, dlaczego ktoś miałby sobie żartować z
tych spraw? Komu jest znana przeszłość Setha Grangera? Mało kto wie, że
przez pierwsze siedem lat życia, zanim został adoptowany przez Bena i
3
159441235.003.png
Susan Grangerów, nosił nazwisko Blackhawk. Sam Seth ledwie to
pamiętał.
Wpatrywał się w cyfry migające na liczniku dystrybutora. .. A więc
wtedy miał siedem lat. Rand, jego starszy brat, miał dziewięć. Elizabeth -
którą zwano Lizzie - skończyła ledwie drugi roczek.
Odczuł ten list niby dwudziestkę czwórkę przyłożoną do piersi.
Powietrze uszło z jego płuc. Musiały więc minąć dwadzieścia trzy lata,
nim się dowiedział, że jego brat i siostra są wciąż na tym świecie! Czuł się
do głębi poruszony, wstrząśnięty.
Nie pamiętał, jak długo siedział na skraju sofy w swoim mieszkaniu,
w zapadającym zmierzchu, wpatrując się w list. Nie rozebrał się do spania,
a rankiem natychmiast zatelefonował do prawnika, nagrywając się na
automatyczną sekretarkę. W napięciu, z aparatem na kolanach czekał, aż
do niego oddzwonią.
No i wszystko się potwierdziło. Powiedziano mu, że Rand i Lizzie
rzeczywiście żyją. Miejsce pobytu Randa jest znane; co do Lizzie prawnik
wiedział jedynie, że przebywa ona gdzieś na wschodzie Stanów. Czy na
południu?
- Czy mógłby pan przyjechać do Wolf River? - zapytano go przez
telefon. Czy mógłby?
Do diabła, jasne, odpowiedział prawnikowi.
Serce waliło mu jak szalone, a ręka drżała, gdy odkładał słuchawkę.
Potem jeszcze przez dobry kwadrans wpatrywał się w aparat.
Wyjazd ułatwiał fakt, że Setha zawieszono właśnie na sześć tygodni
w czynnościach tajnego wywiadowcy, po ostatniej akcji. Mógł się od razu
4
159441235.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin