148 S�owik W Chinach, wiesz pewnie o tym, cesarz jest Chi�czykiem i wszyscy, kt�rzy go otaczaj�, s� r�wnie� Chi�czykami. Historia, kt�r� opowiem, dzia�a si� przed wielu laty, ale w�a�nie dlatego trzeba jej wys�ucha�, zanim o niej nie zapomn�. Zamek cesarza by� najwspanialszym zamkiem na �wiecie, ca�y zrobiony z delikatnej porcelany, niezwykle kosztownej, a tak kruchej, ze lada dotkniecie mog�o ja st�uc, wiec trzeba by�o bardzo uwa�a�. W ogrodzie ros�y najdziwniejsze kwiaty, a do najwspanialszych przywi�zano srebrne dzwonki, kt�re dzwoni�y po to, aby nikt nie min�� ich nie zwr�ciwszy na nie uwagi. Niezwyk�y by� ogr�d cesarski, a tak wielki, ze nawet ogrodnik nie wiedzia�, gdzie si� ko�czy. Za ogrodem zaczyna� si� pi�kny las z wysokimi drzewami i g��bokimi jeziorami. Las schodzi� a� do morza, kt�re by�o niebieskie i g��bokie; wielkie okr�ty mog�y wje�d�a� a� pod zwisaj�ce ga��zie, a na jednej z takich ga��zi mieszka� s�owik. S�owik �piewa� tak pi�knie, ze nawet biedny rybak, kt�ry ma przecie� tyle innej roboty, k�ad� si� i s�ucha� jego �piewu, gdy noc� wychodzi� wyci�ga� sieci. - M�j Bo�e, jakie to pi�kne! - m�wi�, lecz potem musia� ju� pilnowa� swojej roboty i zapomina� o ptaszku; ale nast�pnej nocy, kiedy ptak znowu �piewa�, a on wychodzi�, powtarza� to samo: - M�j Bo�e, jakie� to pi�kne! Ze wszystkich stron �wiata zje�d�ali do cesarskiego miasta podr�ni, podziwiali zamek i ogr�d, ale gdy s�yszeli �piew s�owika, m�wili: - To jest jednak najpi�kniejsze! Podr�ni po powrocie do domu opowiadali, co widzieli, uczeni pisali wiele ksi��ek o mie�cie, zamku i ogrodzie; nie zapominali tez o s�owiku i chwalili go najbardziej, a ci, kt�rzy byli poetami, pisali pi�kne wiersze, wszystkie o s�owiku �piewaj�cym nad g��bokim jeziorem w lesie. Ksi��ki te czytano na ca�ym �wiecie i niekt�re z nich dosta�y si� do rak cesarza. Cesarz siedzia� na z�otym tronie, czyta� i czyta�, a co pewien czas kiwa� z zadowoleniem g�ow�, kiedy opisywano miasto, zamek i ogr�d. "Ale s�owik jest najpi�kniejszy!", pisano w ksi��kach. - Co to jest? - powiedzia� cesarz. - Nie znam wcale tego s�owika! Czy naprawd� taki ptak �yje w moim cesarstwie, i w dodatku w moim ogrodzie? Nigdy o tym nie s�ysza�em! Dowiaduje si� o tym dopiero z ksi��ek! I natychmiast zawo�a� swego marsza�ka; by� on tak wytworny, ze kiedy ludzie ni�si od niego pochodzeniem o�mielili si� zada� mu jakie� pytanie, odpowiada� im tylko "p!", a to przecie� nic nie znaczy. - Podobno jest tu jaki� niezwyk�y ptak, kt�ry nazywa si� s�owik! - powiedzia� cesarz - podobno jest on najpi�kniejsz� rzecz� z ca�ego mego wielkiego pa�stwa! Dlaczego nikt mi nigdy o nim nic nie m�wi�? - Nigdy o nim nie s�ysza�em! - odpowiedzia� marsza�ek. - Nie przedstawiono go nigdy u dworu! - Chce, �eby przyszed� dzi� wieczorem i �piewa� przede mn�! - powiedzia� cesarz. - Ca�y �wiat wie, co posiadam, tylko ja o tym nie wiem! - Nigdy o nim nie s�ysza�em! - powiedzia� marsza�ek. - B�d� go szuka� i znajd�! Ale gdzie go znale��? Marsza�ek biega� w gore i na d� po wszystkich schodach, przebiega� wszystkie sale i kru�ganki, ale nikt z napotkanych nie s�ysza� o s�owiku. Wr�ci� wiec marsza�ek do cesarza i powiedzia�, ze to z pewno�ci� bajka wymy�lona przez tych, co napisali ksi��ki. - Wasza cesarska mo�� niechaj nie wierzy temu, co pisz�, bo to wszystko wymys�y, po prostu czarna magia! - Ale� kiedy ksi��k�, w kt�rej to przeczyta�em, przys�a� mi pot�ny cesarz Japonii, wiec musi zawiera� prawd�. Chce s�ysze� s�owika. Ma tu by� dzisiaj wieczorem! Obdarzam go moja laska! Musi przyj��! A je�eli si� nie zjawi; to ka�e moim ludziom depta� po brzuchach wszystkich dworzan, i to zaraz po kolacji! - Tsing pe! - powiedzia� marsza�ek i zacz�� znowu biega� po schodach na d� i w gor�, i po wszystkich salach i kru�gankach, a polowa dworzan biega�a za nim, bo bynajmniej nie mieli ochoty, by im deptano po brzuchach. Wiec wsz�dzie pytano o s�owika, kt�rego znal ca�y �wiat, ale nikt nie znal na dworze. Wreszcie w kuchni znale�li ma��, biedna dziewczynk�, kt�ra powiedzia�a: - M�j Bo�e, s�owik! Znam go doskonale! Jak�e cudnie �piewa! Co wiecz�r wolno mi zabiera� z kuchni troch� resztek, zanosz� je mojej biednej, chorej matce, kt�ra mieszka na wybrze�u; a kiedy w nocy wracam od niej i zm�cz� si�, to k�ad� si� w lesie i s�ucham s�owika! �zy p�yn� mi w�wczas z oczu i jest mi tak, jak gdyby mnie matka ca�owa�a! - Ma�a pomywaczko! - powiedzia� marsza�ek. - Dam ci sta�� posad� w kuchni i pozwol� ci przygl�da� si�, jak cesarz jada, je�li zaprowadzisz nas do s�owika, bo dzi� wieczorem musze go tu mie�! Poszli wiec wszyscy do lasu, gdzie zwykle �piewa� s�owik; p� dworu im towarzyszy�o; po drodze us�yszeli ryk krowy. - O! - powiedzia� jeden z dworzan. - Macie s�owika! Ile� to si�y w tak ma�ym stworzeniu! S�ysza�em go - ca�� pewno�ci� ju� dawniej! - Nie, to krowy rycz�! - powiedzia�a ma�a pomywaczka. - Jeszcze�my daleko od s�owika! Teraz �aby zarechota�y w bagnisku. - Cudownie! - powiedzia� chi�ski kapelan. - Nareszcie go s�ysz�. �piew jego brzmi jak dzwonki ko�cielne. - Nie, to �aby! - powiedzia�a ma�a pomywaczka. - Ale my�l�, �e ju� wkr�tce go us�yszymy! W tej chwili s�owik zacz�� kl�ska�. - To on! - powiedzia�a dziewczynka. - S�uchajcie! S�uchajcie! Oto tam siedzi! - I pokaza�a ma�ego, szarego ptaszka wysoko na ga��zi. - Czy� to mo�liwe! - zawo�a� marsza�ek. - Inaczej go sobie wyobra�a�em! Jak�e pospolicie wygl�da! A mo�e straci� sw� barw� na widok tylu wytwornych os�b? - S�owiczku! - zawo�a�a g�o�no dziewczynka. - Nasz �askawy cesarz �yczy sobie, aby� przed nim za�piewa�! - Z najwi�ksz� przyjemno�ci� - powiedzia� s�owik i za�piewa� tak pi�knie, �e a� rozkosz� by�o go s�ucha�. - Zupe�nie szklane dzwoneczki! - powiedzia� marsza�ek. - A jak pracuje to ma�e gardzio�ko! To dziwne, �e�my go nigdy przedtem nie s�yszeli! B�dzie mia� wielki sukces na dworze! - Czy mam raz jeszcze za�piewa� dla cesarza? - spyta� s�owik, kt�ry my�la�, ze cesarz jest obecny. - M�j cudny s�owiczku! - powiedzia� marsza�ek. - Mam zaszczyt zaprosi� ci� na uroczysto�� dworska, na kt�rej oczarujesz jego cesarska mo�� twym zachwycaj�cym �piewem. - Brzmi on co prawda najlepiej na tle drzew! - powiedzia� s�owik, ale polecia� ch�tnie za nimi, gdy� s�ysza�, ze taka jest wola cesarza. Na zamku wszystko porz�dnie wyszorowano. Porcelanowe �ciany i pod�ogi l�ni�y w blasku tysi�cy z�otych lamp; najpi�kniejsze kwiaty, kt�re umia�y dzwoni�, ustawiono w kru�gankach i by�o tyle bieganiny i przeci�g�w, a dzwonki tak g�o�no dzwoni�y, �e t�umi�o to wszelkie rozmowy. Po�rodku du�ej sali, w kt�rej znajdowa� si� cesarz, umieszczono zloty pr�t i na nim mia� siedzie� s�owik. Ca�y dw�r zebra� si� w sali, a malej pomywaczce pozwolono sta� pod drzwiami, bo teraz by�a ju� kuchark� nadworn�. Wszyscy w swych najwspanialszych szatach przygl�dali si� ma�emu, szaremu ptaszkowi, a cesarz skin�� mu g�ow�. A s�owik �piewa� tak pi�knie, ze cesarzowi �zy stan�y w oczach, a gdy sp�yn�y mu po policzkach, s�owik za�piewa� jeszcze �adniej, tak ze �piew ten si�ga� prosto do serca; cesarz cieszy� si� bardzo i powiedzia�, ze zawiesi s�owikowi sw�j zloty pantofel na szyi. Ale s�owik podzi�kowa� i powiedzia�, �e otrzyma� ju� dostateczne wynagrodzenie. - Widzia�em �zy w oczach cesarza, a to jest dla mnie najdro�szy skarb! �zy cesarskie maja cudowna moc! B�g �wiadkiem, ze jestem do�� nagrodzony! - I �piewa� dalej swym s�odkim, cudownym g�osem. - Tak uroczej kokieterii nie spotka�y�my jeszcze nigdy w �yciu! - m�wi�y damy, a potem nabiera�y wody w usta i gdy kto� do nich m�wi�, bulgota�y i my�la�y, �e s� tez s�owikami. C� tu m�wi�! Nawet lokaje i pokoj�wki byli zadowoleni, a to du�o m�wi, bo im najtrudniej dogodzi�. Tak, s�owik naprawd� zdoby� powodzenie. Mia� zosta� na zawsze przy dworze, mieszka� we w�asnej klatce i dwa razy dziennie, a raz w nocy m�g� wyfruwa� na dw�r. Dwunastu s�u��cych trzyma�o w�wczas ko�ce jedwabnych wst��ek przywi�zanych do jego n�ki. Taki spacer nie nale�a� do przyjemno�ci. Cale miasto m�wi�o o niezwyk�ym ptaszku. Kiedy dwoje ludzi si� spotyka�o, jeden m�wi�: "s�o", a drugi "wik!"; potem obaj wzdychali; rozumieli si� ...
kazimierz25