kazanie pasyjne V.doc

(38 KB) Pobierz
W tegorocznych rozważaniach podczas nabożeństwa Gorzkich żali zasiadaliśmy w szkole naszego Zbawiciela

W tegorocznych rozważaniach podczas nabożeństwa Gorzkich żali zasiadaliśmy w szkole naszego Zbawiciela. Jezus uczył nas twórczego, owocnego przeżywania cierpienia. Widzieliśmy w Getsemani, jak nie wstydził się ukazać swej słabości, jak prosił o pomoc bliskich Mu ludzi, jak potwierdzał prawdę swego Bóstwa, broniąc się przed Sanhedrynem. Podziwialiśmy Jezusa, który, jakkolwiek daleki od usprawiedliwiania kogokolwiek, dostrzega jednak w Piłacie człowieka uwikłanego i słabego. Jezus uczył nas przyjmowania nawet okruchów ludzkiej pomocy, czyjejś bezradnej, ale serdecznej, współczującej obecności.

              Dziś ostatnia już lekcja: razem z Jezusem wchodzimy w doświadczenie cierpienia najwyższego i ostatecznego: w tajemnicę śmierci, tajemnicę narodzin do nowego życia, narodzin równie niełatwych, jak narodziny do życia ziemskiego. Jezus nie zaspokoił naszej ciekawości, nie wyjaśnił nam skąd i po co cierpienie. Ale zostawił nam krzyż, przyjął każde nasze cierpienie fizyczne i duchowe, by pokazać nam, że wobec nieszczęścia nie musimy być bezsilni, że ono nie musi nas łamać ani upokarzać.

              Ostatnia lekcja Jezusa dotyczy momentu śmierci. Chrystus wchodząc w śmierć, wypowiada słowa: „Ojcze w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Skąd On bierze siłę, pozwalającą Mu bez lęku, choć na pewno w krańcowym cierpieniu przekraczać bramę śmierci? Jezus jest pewny, że w śmierci, która Go czeka, jest Bóg, że natychmiast po przekroczeniu jej progu wejdzie w ramiona kochającego Ojca. Jezus nie wątpi, że za to, iż istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, za to, że uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci i to śmierci krzyżowej, nie zwątpił, że za to uniżenie Jego Ojciec wywyższy Go nad wszystko, aby na Jego imię zgięło się każde kolano, aby wszelki język wyznał, że Jezus jest Panem ku chwale Boga Ojca. Dlatego, choć umiera w bólu i cierpieniu, to jednak nie w lęku. Jezus nie boi się śmierci, bo w niej czeka Jego Ojciec.

              Bycie chrześcijaninem nie daje nam żadnej gwarancji na lekkie, przyjemne i bezstresowe życie. Wręcz przeciwnie. Trzeba się nam wewnętrznie zgodzić na prześladowanie, na ludzką niechęć i złość. Chrześcijanin i niewierzący mogą zostać zwolnieni z pracy tego samego dnia, mogą ulec wypadkowi w tym samym miejscu, mogą leżeć obok siebie w tej samej szpitalnej sali, dotknięci identyczną chorobą. Jest jednak różnica: chrześcijanin w tym wszystkim nie będzie upatrywał przypadku, jakiegoś ciążącego na nim fatum, nie będzie obwiniał ślepego, okrutnego losu. Będzie natomiast pragnął w tym wszystkim dostrzec Boga. Bo cierpienia nie da się wytłumaczyć, nie można się też do niego przyzwyczaić. Można jedynie uwierzyć, że w samym środku tego doświadczenia natrafimy na ramiona kochającego Ojca. Jest tylko jeden warunek: czyste serce, serce wolne od grzechu. Pan Jezus był wolny od wszelkiego grzechu. My również musimy się od grzechu uwalniać! Większość z nas przystąpiła już do sakramentu pojednania. Oczyściliśmy nasze serca, aby godnie przeżyć nadchodzące Święta, aby być gotowymi, czuwającymi. Bo w życiu nie trzeba się bać śmierci. Najbardziej powinniśmy się bać w życiu grzechu, zwłaszcza grzechu ciężkiego, dlatego że grzech ciężki skreśla nas z listy oczekujących na chwałę nieba. A najbardziej przerażającą prawdą jest fakt, że nikt, oprócz nas samych z tej listy nie może nas wykreślić.

              Zapytaj dzisiaj drogi bracie i siostro, dlaczego nie martwi cię to, że osobiście wykreśliłeś się z listy oczekujących na niebo? Dlaczego tak rzadko szukasz okazji, aby przez dobrze przeżytą spowiedź znów się na tę listę wpisać! Dlatego ten, kto nie boi się grzechu, zabija swoją teraźniejszość i przyszłość. Grzech to nie tylko twoja przegrana, to również dramat twoich najbliższych.

              Twierdzisz, że rodzina to najdrożsi ludzie na świecie, dla których wszystko byś uczynił, a ty robisz wszystko, żeby najbliżsi cię znienawidzili, by przez ciebie popadli w stresy, nerwice, różne choroby. Mówisz, że poza żoną świata nie widzisz, bo dba o dom, o ciebie, o dzieci, a swoim zachowaniem powodujesz, że płacze po kątach z twego powodu.

             

Drogi bracie i siostro!

Mówisz, że masz dom. A czy zdajesz sobie sprawę, że dom to jest takie miejsce, w którym wszystkim jest ze sobą dobrze? Dom to jest takie miejsce, z którego wszyscy chętnie idą do pracy, do szkoły, a potem utrudzeni chętnie do niego wracają. To jest dom. A ty robisz wszystko, by było odwrotnie. To są nasze grzechy, ciężkie grzechy. Dlatego nie śmierci, ale grzechu muszę się bać.

              Nie wątpię, że wy macie serca czyste, że szczerze i do końca uwolniliście się już w sakramencie pokuty od waszych grzechów. Bo tylko wtedy będziecie mogli do końca zaufać miłosiernemu Ojcu. Bo tylko wtedy będziecie mogli ze spokojem oczekiwać waszej śmierci.

              Jezus wskazuje na swoje ukrzyżowanie i śmierć, jako na źródło zbawienia. Jeżeli z wiarą zwrócisz się ku ukrzyżowanemu, cierpiącemu i umierającemu Jezusowi, będziesz zbawiony od grzechu, zranień serca, nieuporządkowanych pragnień, nienawiści, poczucia winy i lęku. Osiągniesz pełną wewnętrzną harmonię, która umocni cię na godzinę śmierci. To zwrócenie się w stronę cierpiącego na krzyżu Jezusa może dokonać się podczas kontemplacji konającego Zbawiciela. Najpiękniejszą okazję stwarza nam Święte Triduum Paschalne, szczególnie adoracja krzyża w Wielki Piątek. W tym właśnie dniu, dniu śmierci Jezusa z wielką mocą jaśnieje Potęga krzyża.

              Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego. Po tych słowach skłonił głowę i skonał. Ośmielamy się podnieść na Niego oczy, jak podczas podniesienia we Mszy świętej. To ta sama chwila. Na Golgocie Jezus ciało swe oddaje ziemi, z której pochodzi. Duszę oddaje Temu, do którego należy. Bogu. Odtąd otwarta droga do wyciągniętej ręki Ojca.

              Starożytni wkładali obola w usta zmarłego, by mógł zapłacić Charonowi za przewiezienie przez rzekę Styks. Dla nas tym cennym obolem jest Dusza Chrystusa, która opłaca to przejście raz na zawsze za wszystkich. Zaś Jezus sam stał się przewoźnikiem przez wszystkie rzeki umarłych, prowadzące nas już nie ku mrocznym Polom Elizejskim, lecz do jasnego Królestwa, do którego On wstąpił pierwszy jako zwycięzca i władca. Ta analogia może sięgać dalej. Obol przeznaczony na to wielkie przejście nazwano wiatykiem, a kaplan wkłada go w usta umierającemu chrześcijaninowi. Jest to Ciało Chrystusa. Dla nas chrześcijan, posiadających pełnię Bożego Objawienia Jezus jest więc zarazem Przewoźnikiem i Obolem.

              Każdy z nas musi kiedyś przepłynąć tą samą rzekę, rzekę śmierci. Oby twoim przewoźnikiem był Chrystus. Tylko On. Nie ma innego awaryjnego wyjścia.

              Przecież każdy z nas chce się dostać do nieba, tylko że wielu ma nadzieję, że zanim to nastąpi, zostaną złagodzone warunki przyjęcia. Dla syna ziemi śmierć na ziemi jest końcem, dla syna ducha śmierć na ziemi jest początkiem.

              Droga siostro i bracie, abyś dobrze się do śmierci przygotował, często musisz robić próby generalne, to znaczy każdy twój dzień musisz przeżywać tak, jak miałby on być twoim ostatnim. Bo nikt nie może dać ci gwarancji, że jutro znów otworzysz oczy.

              Dlatego nie bój się śmierci, bój się raczej swojego grzechu. I obyś mógł, tak jak Chrystus, na końcu ziemskiej drogi swojego życia ze spokojem powiedzieć: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego. Amen. 

Kochani !

Musimy być czujni, aby grzech nas nie opanował, musimy strzec przed grzechem siebie nawzajem, również w naszych małych wspólnotach: w parafii, w rodzinie, abyśmy nie musieli słuchać szlochu matek i żon, abyśmy nie musieli wstydzić się za młodzież, która już w bardzo młodym wieku zagląda do kieliszka, czy sięga po narkotyki. Prośmy o to Wszechmogącego Boga i Matkę najświętszą Patronkę naszej Parafii. Matko, któraś tuliła przenajświętsze Ciało Syna, zabitego przez grzechy nasze, uproś nam łaskę nawrócenia, tak bardzo potrzebną dzisiejszemu zagubionemu światu.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin