Bulterier(1).doc

(544 KB) Pobierz
BULTERIER

Historia powstania bulteriera

 

Wojciech Korecki

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

BULTERIER

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wydanie przygotowane dla potrzeb gazety internetowej „Nasze Psy”

5

 


Wstęp

 

 

Bulteriery od co najmniej wieku fascynują właścicieli, hodowców i zwykłych miłośników psów swą, widoczną gołym okiem, odmiennością. Są innej budowy, innego wyglądu i innego charakteru niż większość znanych nam ras. Zwracają uwagę i nie zostawiają nikogo obojętnym.

 

Nie znaczy to, że wszyscy są nimi zauroczeni. Dla wielu osób bulterier, podobnie jak buldog czy z drugiej strony - chart, to karykatura psa. Właściciele, zwłaszcza klasycznie białych bulterierów mogą powiedzieć, jak często ich psy spotykają się z niewybrednymi epitetami, wśród których 'białe świnie' są jednymi z łagodniejszych ... Czemu te miłe psy budzą tyle niezdrowej emocji?

 

Prawdopodobnie dzieje się tak z powodu plotek i opinii o niezwykłej porywczości, zajadłości i morderczych instynktach bulterierów. Opinii, powiedzmy to szczerze, niezbyt prawdziwej, ale powszechnej, a często podtrzymywanej przez nieodpowiedzialnych właścicieli 'bulików'. Dziś palmę pierwszeństwa w niesławnej konkurencji psów uchodzących za najagresywniejsze przejęły na szczęście American Staffordshire Terriery, osławione amstaffy i ich bliżsi i dalsi krewniacy - pitbule, 'rednosy' czy pity. Bulterierom na razie darowano i oby tak było dalej!

 

To prawda, że nasz bohater powstał jako pies do walk, w którym ceniono porywczość, zajadłość, twardość, nieustępliwość, szybkość, siłę szczęk - ale było to prawie dwieście lat temu! Odkąd w całym cywilizowanym świecie wprowadzono zakaz walk psów, bulterier musiał się znacząco ucywilizować i wyłagodzić swój charakter. Nie znaczy to, by zapomniał po co ma zęby, ale nie jest już żywą maszyną do zabijania psów.

 

Jeśli zdarza się, że bulterier pogryzie człowieka, to zawsze należy zakładać, że wina leży po stronie człowieka. Jeśli nie tego, który wszedł w konflikt z psem, to tego, który psa wychował i nauczył takich, a nie innych reakcji. Podkreślmy to jeszcze raz - bulterier nigdy nie miał być psem agresywnym wobec człowieka. Nawet i dwieście lat temu, gdy występował na arenach w walce ze swymi pobratymcami, wobec człowieka, a zwłaszcza swego przewodnika i przyjaciela musiał być bezwzględnie posłuszny i łagodny. Inaczej by go po prostu nie było.

 

Pamiętajmy o tym.

 


Historia powstania bulteriera

 

 

 

 

Historia powstania bulteriera

 

 

Powstanie bulteriera było nieuchronne - świat przecież zawsze potrzebował odrobiny sportowego piękna.

Eva Weatherill (Souperlative Kennel)

 

 

Od czasów prehistorycznych jedną z niewyszukanych rozrywek człowieka było obserwowanie śmiertelnych walk zwierząt i ludzi. "Panem et circenses" - "Chleba i igrzysk" domagał się lud rzymski od swych władców, przy czym igrzyska były najczęściej prowokowaną walką zwierząt, a później zwierząt i ludzi, osławionych gladiatorów. Minął Rzym, ale upodobanie do krwawych jatek na arenach pozostało we wszystkich imperiach.

 

W Wielkiej Brytanii nie było inaczej. Co prawda zakazano tam juz w XI wieku organizowania pokazowych walk ze skutkiem śmiertelnym dla ludzi (nie broniono jednak turniejów rycerskich, gdzie trup słał się gęsto...), ale szczucie zwierząt przeciwko sobie było bardzo popularne. Od XIV wieku w praktycznie każdym hrabstwie istniało kilka specjalnych aren do walk zwierząt, a dosłownie mordercze rywalizacje były nieodłączną atrakcją dorocznych jarmarków przy każdym klasztorze. Zmuszano do walk byki, lwy, borsuki, tygrysy, psy a nawet małpy. Sprowadzano specjalnie z kontynentu - także i z Rzeczypospolitej - niedźwiedzie, by walczyły z psami na uciechę ludzi. Była to jednak imprezy dość drogie, na które pozwolić sobie mogli tylko możnowładcy, a dla plebsu wystarczyć musiały tańsze rozrywki: walki kogutów, pokazy tępienia szczurów na czas czy szczucie psów na byki. To wtedy zrodziły się słynne "Bull Baitings", jedne z bardziej krwawych form walk psów, jakie zna historia. Polegały one na pojedynku psa z bykiem - przy czym drapieżnik miał się wgryźć w ciało byka i nie dać się mu strącić. Pokazy takie zazwyczaj połączone były z zakładami, totalizatorem, dającym organizatorom całkiem niemałe dochody. Nic dziwnego, że właściciele najbardziej skutecznych w walkach na arenie psów zarabiali na swych zwierzętach spore kwoty i potrafili utrzymywać z tego procederu, także często hodując psy specjalnie do walk.

 

W ten sposób mniej więcej w końcu XVIII powstał buldog, pies do walk z bykami. Był dość podobny do dzisiejszych buldogów, choć znacznie od nich lżejszy, nieco większy, bardziej zwinny i znacznie bardziej ruchliwy. Miał jednak w sobie zaciętość, siłę i niewiarygodną odporność na ból -  byk dochodzący do półtorej tony wagi miotał przecież wgryzionym weń psem po całej arenie, a ten nie rozwierał szczęk...

 

Gdy 9 września 1835 roku uchwałą parlamentu o humanitarnym traktowaniu zwierząt zabroniono organizowania Bull Baitings dotychczasowi organizatorzy krwawego totalizatora musieli znaleźć szybko inne źródło zakładów: walki psów z bykami zastąpiono przez pokazy tępienia szczurów na czas (tu przynajmniej nikt nie ujmował się za duszonymi gryzoniami...) czy walki psów między sobą. Do obu tych rodzajów 'sportów' (naprawdę, tak je nazywano!) buldogi były mało przydatne: szczur jest dużo od byka mniejszy i spora masa psa była mu raczej przeszkodą niż zaletą, zaś w walkach psów? Tu nie było zgody - większość pitmenów (tak nazywano hodowców i właścicieli-sekundantów psów bojowych) trwała w przekonaniu, że im pies większy i silniejszy, tym bardziej odporny na ból, a przez to bardziej sprawdza się w zapasach ze swymi pobratymcami. Niektórzy z nich jednak usiłowali nieco zmienić pokrój, a przede wszystkim temperament swych psów. Buldog walczący z bykiem był w zasadzie w takim pojedynku stroną pasywną - miał tylko za zadanie wgryźć się w nozdrza przeżuwacza i nie dać się zrzucić, zaciskając stale chwyt (dlatego nie przeszkadzał mu - wzorcowy - przodozgryz, nawet ułatwiał zadanie!). Pies pasywny w walce z innym psem czy szczurem byłby bez szans - musiał być aktywny, musiał atakować prawie bez przerwy! Buldog o dość wysokim progu pobudzenia, przygotowany niczym zawodnik sumo do rozstrzygnięcia walki jednym ciosem czy chwytem nie nadawał się do nowych zadań. Trzeba mu było dodać nieco 'ognia'.

 

W poszukiwaniu psów bardziej pobudliwych pitmeni sięgnęli przede wszystkim po najżywsze ze znanych w ówczesnej Anglii psy myśliwskie - teriery. Te wyspiarskie odpowiedniki jamnika miały wszystkie zalety, jakich oczekiwano. Przede wszystkim każdy norujacy terier był zwinny i szybki, bo taki być musiał gdy przychodziło mu w norze zmierzyć się z lisem czy borsukiem. Był niezmiernie samodzielny, bo w tych samych warunkach musiał radzić sobie sam, nie czekając na polecenia właściciela. Był zajadły i nieustępliwy, gdy przychodziło mu ścigać zwierzynę na ziemi i pod ziemią. I co bodaj najważniejsze - był aktywny i zadziorny, przyzwyczajony do walki z przeciwnikiem na śmierć i życie.

 

W bezpośrednich starciach z buldogami teriery jednak nie miały większych szans - brakło im masy i były - prawdopodobnie - zbyt niskonożne, by móc zwinnie skakać. Cóż było robić - postanowiono skrzyżować obie rasy, i tak powstały pierwsze, bardzo jeszcze topornie ciosane, bulteriery.

 

Pierwsze próby połączeń buldogów i terierów były jeszcze starsze niż zakaz walk z bykami. Miłośnicy psiej genealogii powołują się na świadectwa z początku XIX wieku, a wśród nich na obraz autorstwa H. B. Chalona, niewątpliwie z pierwszej połowy 1809 roku, zatytułowany 'Wasp, Child and Billy' (obraz ten jest szczególnie ceniony przez miłośników American Staffordshire Terrierów, gdyż dwa z trzech wyobrażonych na nim zwierząt jako żywo 'patrzą amstaffem'). Pokazane na nim psy są niewątpliwie dowodem skrzyżowania buldogów z terierami, a nawet dokładniej - z białym terierem angielskim.

 

Tu trzeba koniecznie wspomnieć o owej rasie, wymienianej we wszystkich podręcznikach kynologii jako protoplaście większości terierów (a przynajmniej terierów angielskich). English White Terrier znany był w Anglii od co najmniej XVII wieku, i pełnił tam rolę wszechstronnego psa zagrodowego. Był na wpół stróżem, na wpół myśliwym, a raczej kłusownikiem, który nie wiedział co to szlachetny sport łowiecki, ale doskonale umiał pomóc swemu niezbyt posażnemu właścicielowi w upolowaniu kawałka mięsa... Nie polował na lisy ani borsuki, więc nie musiał mieć stosunkowo krótkich nóg, mieszkał w stajni lub oborze, więc nie potrzebny był mu dłuższy włos, a jego biel też była dość umowna: dość często zdarzały się osobniki mniej lub bardziej łaciate, ale zawsze z przewagą bieli. Był to pies o dość kwadratowej sylwetce i wysokości około 36-45 centymetrów w kłębie, niezbyt mocnej budowie, tradycyjnie przycinanych uszach i wspaniałym, żywym, inteligentnym i pobudliwym charakterze. Rasa ta pod koniec XIX wieku wymarła, a raczej rozpłynęła się w całej rzeszy nowych ras, węziej wyspecjalizowanych a przede wszystkim efektowniejszych. Znany brytyjski kynolog, Tom Horner, twierdzi z przekonaniem, że 'angielskiego białego teriera zabiły wystawy psów' i trudno się z nim nie zgodzić. Zanim jednak to nastąpiło, w początkach XIX wieku na terenach Anglii (bo w Walii, Szkocji i Irlandii były rodzime teriery) biały terier angielski był najpopularniejszym, jeśli w ogóle nie jedynym terierem. Jeśli w dokumentach z tej epoki mówi się o terierze, to właśnie o nim.

 

Tak więc pierwsze krzyżówki buldoga z białym terierem angielskim są starsze niż zakaz Bull Baithing, skazujący na bezrobocie całą masę buldogów. Doktor Dieter Fleig, nieżyjacy już wspaniały hodowca i znawca bulterierów, w swych książkach - a zwłaszcza w 'Das Grosse Bull Terrier Buch' podaje szereg innych świadectw: obraz Georgeya Townleya Stubbsa z 1812 roku, zatytułowany nawet "Bull Terrier", cytaty z Waltera Scotta, uważającego mieszankę buldoga z terierem za najmądrzejszego psa na świecie czy miedzioryt 'Low Life' Beckwitha, będący odwzorowaniem obrazu Edwina Landseera pod tym samym tytułem (który niestety, spłonął w 1859 roku). Miłośnicy literatury sięgają jeszcze do 'Oliviera Twista' Karola Dickensa, gdzie jedna z postaci, Bill Sikes, jest właścicielem takiej właśnie krzyżówki.

 

Większość owych psów określano jako Bull-and-Terrier, Bull-Terrier czy Half-and-Half (pół na pół). Mieszanki takie były dość popularne, skoro występowały już na pierwszych wystawach psów w połowie XIX wieku jako powszechnie znana rasa, a w dokumentach finansowych pojawiały się sporo wcześniej. Szczególnie wiele prób wyhodowania 'nowego' psa do walk podejmowano w szybko uprzemysławiających się regionach środkowej i północnej Anglii. Tu właśnie, wraz ze zmianami społecznymi pojawiły się zmiany mentalne - pies przestał mieć charakter ściśle użytkowy, a zaczął być źródłem zarobku w zakładach i totalizatorze. Pierwsze walki psów organizowane przez zawodowców pojawiły się nie później niż w 1808 roku, bo wtedy już zarejestrowano 'organizowanie walk psów jako źródło opodatkowanego dochodu'. Jeszcze dwa lata wcześniej Lord Camelford kupił krzyżówkę buldoga z terierem, psa imieniem 'Trusty' za niewiarygodną kwotę 84 gwinei. Za te pieniądze można było kupić całkiem ładny domek... W 1845 roku w znanej książce 'The Dog' pan Youatt pisze już obszernie o bulterierze, podkreślając, że psy te, powstałe z krzyżówki buldoga z terierem, maja znacznie mniejszy od buldoga przodozgryz, który przez ponowne wlanie krwi teriera niknie zupełnie, zaś porywczość i zawziętość obu ras jeszcze się wzmaga...

 

Cechy te były co najmniej pożądane - psy służyły do walk, a najpopularniejszym ich rodzajem były właśnie walki psów między sobą. To wtedy ustalono zasady 'sport fighting' albo 'pit game', jak nazywano tę perwersyjną rozrywkę.  Początkowo dozwalano, by walka kończyła się śmiercią  jednego z psów, wraz z upływem czasu wystarczała wyraźna przewaga... Większość pitmanów uważała, że do walk a najsposobniejsze są psy o przewadze krwi i typu buldoga - ciężkie, odporne na ból i silne, choć niezbyt zwinne. Wynikało to po części z ówczesnego stylu walk psów - widowisko miało być długie. Jeśli szukać wtedy początków bulteriera, to można określić, że były to bul-bul-teriery... Powstawały równocześnie w wielu regionach, hodowane spontanicznie wśród niższych warstw społecznych, przez kilkadziesiąt lat, poczynając gdzieś od końca XVIII stulecia, a z grubsza ustalone około 1820 roku.

 

Czy znaczy to, że nie sposób określić, gdzie i kiedy powstał bulterier? Nieprawda, datę tę można określić bardzo dokładnie, jeśli tylko zgodzimy się na brytyjski system oznaczania historii kynologii za pomocą wybitnych psów. W 1862 roku niejaki James Hinks z Birmingham pokazał swą białą suczkę imieniem Puss, własnej hodowli. Przyjął zakład o dwadzieścia funtów i skrzynkę szampana, że suka ta pokona w otwartej walce każdego psa dawnego, buldożego typu. (Nie ma pewności, co do sumy zakładu - niektóre źródła, powołując się na syna Jamesa Hinksa, podają, że zakład opiewał na 5 funtów, co i tak byłoby kwotą zawrotną, wystarczającą na zakup konia średniej klasy lub miesięczne utrzymanie niezbyt licznej rodziny). Co prawda od ponad dwudziestu lat nie wolno było organizować na Wyspach Brytyjskich legalnych walk psów, ale wciąż odbywały się walki w podziemiu, a 'dżentelmeński zakład' był jak najbardziej legalny, a nawet został opisany w prasie.  Do rozstrzygnięcia zakładu doszło w tym samym roku w Londynie - Puss pokazała swą klasę w niespełna dwa kwadranse, Hinks zainkasował stawkę, otworzył szampana i w ten sposób przywitał powstanie nowej rasy - bulteriera.

 

Puss była psem zupełnie odmiennym od tego, co dotychczas za bulteriera uchodziło, i to pod każdym względem. Była lżejsza, bardziej wysokonożna niż psy konkurentów - to raz. Była biała, całkiem biała - to dwa. Była porywcza, nieustraszona i ostra, a - jeśli wierzyć synowi Jamesa Hinksa, Jamesowi Hinksowi II - absolutnie łagodna wobec właściciela i dająca mu się powodować jednym słowem. Jedno "Puść!" wystarczało, by porzuciła nawet pokonanego przeciwnika - to trzy (w owych latach do niezbędnego wyposażenia pitmana należał 'steal stick', stalowy pręt, służący do rozwarcia szczęk psa zaciśniętych na gardle przeciwnika czy na nozdrzach byka. Osławiony szczękościsk - trismus - przypisywany buldogom wywodzi się z buldożej pasji walki.)

 

Londyński zakład miał niewątpliwie wpływ na sukces Puss na wystawie psów, odbytej następnego dnia, kiedy także biała suczka Hinksa zdyskwalifikowała rywali. Związek między walką a wystawą był wówczas oczywisty, a na dodatek sędzia oceniający Puss (niestety, nie zachowało się jego nazwisko) nie był w najmniejszym stopniu w swych wyrokach ograniczony jakimkolwiek wzorcem rasy, bo go po prostu nie było... Zwycięstwo i 'użytkowe', i wystawowe Hinksa sprawiło, że psy w typie Puss zaczęły uchodzić za ideał bulteriera.

 

Hinks, utrzymujący się z hodowli psów, dochodził do swojego 'typu' przez wiele lat. Pierwsze próby z 'half-and-half' podjął jeszcze w latach 40. XIX wieku, krzyżując buldogi z angielskimi białymi terierami, a ich potomstwo z dalmatyńczykiem (albo raczej 'psem tureckim', bardzo do dzisiejszych dalmatyńczyków podobnym ich przodkiem). Potem znów biały angielski terier, znów buldog, i znów terier, i tak do końca lat 50... Wróćmy jeszcze raz do świadectwa Jamesa Hinksa II: "Czysto białego bulteriera jako rasę uzyskał mój ojciec w Birmingham. Przodkowie psów mego ojca były psami o śmiesznym wyglądzie, o krótkich, szerokich głowach, tępo zakończonym pysku, z charakterystyczną dla buldoga linia głowy, krzywymi nogami, ciężkim korpusie i długich, obwisłych wargach. Co do maści - były czarne podpalane, rude, płowe i jeszcze inne. Były to psy o najróżniejszym wyglądzie, nie wyglądające ani na buldogi, ani na teriery. Jednak były to psy idealne do zadań, do jakich je wyhodowano; do walk,  do zwalczania szczurów, do wyciągania borsuka, do walki z bykiem...

 

Krzyżówka była idealna, gdyż połączyła siłę buldogów z szybkością i inteligencją terierów. Około końca lat 50. doszło do zasadniczej zmiany. Mój ojciec użył najdzielniejszych psów z dawnej linii i zaczął z nimi eksperymenty hodowlane, zwłaszcza z białym terierem angielskim i z dalmatyńczykiem. W ten sposób osiągnął czysto białego psa, którego nazwał bulterierem. Psy te były znacznie poprawione w wyglądzie, gdyż drogą hodowli wyeliminowano liczne cechy buldoga. Psy te miały głowę dłuższą i bardziej wyciągniętą (węższą), o mocnej żuchwie, bez obwisłych fafli i luźnej skóry na podgardlu, Szyja była dłuższa i wygięta, zaś także reakcje zwierzęcia były szybsze i żywsze.  W krótkim czasie stały się uosobieniem psów bojowych, ale znacznie bardziej cywilizowanych, wygładzonych w swych najostrzejszych rysach - a jednocześnie nie stały się przez to miększe ni delikatniejsze. Szybkie, aktywne, śmiałe, dobrze umięśnione - a przy tym prawdziwi gentlemani. Rzecz jasna, zmiana ta przysporzyła bulterierom wielu zwolenników, a mlecznobiałe psy stały się bardzo poszukiwane".

 

Dr Dieter Fleig, autor wspaniałej monografii bulterierów (nie tylko europejskich) podaje w jednej ze swych książek jeszcze jedno świadectwo - tym razem wnuka Jamesa Hinksa: "Dziadek mój był właścicielem kilku wspaniałych angielskich białych terierów, m.in. championów Morning Star, Eclipse i Fly. Wydaje mi się, że kiedyś podczas kąpieli jednego z nich wpadł na pomysł by wyhodować z nich i z psów starego typu zupełnie nowego, śnieżnobiałego psa." Tenże to wnuk Hinksa twierdził, że zasadniczy wpływ na kształtowanie nowej rasy miał angielski biały terier, zaś niewielka dolewka krwi dalmatyńczyka miała wnieść do nowej rasy doskonały ruch, proporcjonalna budowę i wygiętą szyję. Zdaniem dr Fleiga (a także wspomnianego juz Toma Hornera) kilka pokoleń hodowli wsobnej i zdecydowanej eliminacji psów z wadami lub cechami niepożądanymi w teoretycznym modelu Hinksa zwiększyło homogeniczność rasy i pozwoliło wyrównać typ 'mlecznobiałego bulteriera Hinksa'. Pozostało tylko czekać na urodzenie się Puss.

 

Warto zwrócić uwagę na jedno - moim zdaniem, bardzo istotne - słowo w relacji Jamesa Hinksa II. Przypomnijmy: "Mój ojciec użył najdzielniejszych psów z dawnej linii i zaczął z nimi eksperymenty hodowlane, zwłaszcza z białym terierem angielskim i z dalmatyńczykiem." Zwróćmy uwagę na słowo 'zwłaszcza', jakoś pomijane w studiach nad pochodzeniem Puss. Dopuszcza ono użycie do powstania nowej rasy także i innych psów, nie tylko osławionych buldogów, białego teriera i dalmatyńczyka. Kto zatem przyczynił się jeszcze? Tego pewno nie dowiemy się nigdy. Rozmaite źródła spekulują - a to pointer hiszpański, a to szkocki terier, a to whippet (???)...

 

Hodowla Hinksa szybko zdobyła popularność, a on sam, zabezpieczony już finansowo, mógł zaniechać hodowli psów do pokątnych walk (które - choć w podziemiu, ale wciąż były organizowane) i skoncentrować się na hodowli psów wystawowych. Jego 'znakiem firmowym' była mleczna, głęboka biel bulterierów, odróżniająca je od poprzednich psów tej nazwy co najmniej w tym samym stopniu, co proporcjonalna budowa i zwinne ruchy. Maść ta była jedną z przyczyn sukcesu bulterierów na ringach wystawowych - tak umaszczone psy były bardzo eleganckie, przynajmniej jak na standardy końca XIX wieku. Największym bodaj sukcesem hodowlanym Hinksa był urodzony w 1864 roku pies imieniem Madman, (prawdopodobnie syn Puss, ale nie ma tu pewności - Hinks miał kilka suk imieniem Puss i kilka psów zwanych Madman) na podstawie którego w 1870 roku opracowano pierwszy projekt wzorca rasy - a może raczej dokładny jej opis, postulujący by najlepsze psy miały długą  ale mocną głowę, zgryz kleszczowy (!), małe ciemne oko, kopiowane ucho, duży i koniecznie czarny nos, długą szyję, proste i dobrze kątowane kończyny. Ogon miał być dość długi, prosty, osadzony dość nisko i noszony prawie poziomo. A przede wszystkim - pies miał być biały, psy innej maści nie mogły liczyć na względy sędziego.

 

Zwróćmy uwagę, jak daleko bulterier odszedł od swego buldożego przodka: została z niego w zasadzie tylko siła, bo i kształt głowy (podkreślony jeszcze pożądanym zgryzem!), i proste kończyny, i prosty ogon pochodzą raczej od białego teriera niż od buldoga. Jeśli mamy jakieś jeszcze wątpliwości, to proponuję mały eksperyment: wyobraźmy sobie białego manchester teriera,  któremu zafundowano nieco anabolików i roczne ćwiczenia na siłowni, a uzyskamy psa bardzo podobnego do XIX-wiecznego bulteriera lub... współczesnego american staffordshire teriera. Jeśli dziś bulterier wygląda zupełnie inaczej, to efekt wieloletnich starań hodowlanych, przede wszystkim Brytyjczyków.

 

Liczba bulterierów trzymanych w celach hodowlanych i wystawowych szybko rosła, przy czym tradycyjnie zwyciężały białe psy Hinksa, zwane często także 'typem z Birmingham'. Psy kolorowe, z mniejszymi czy większymi barwnymi łatami (lub całe pręgowane czy jednokolorowe) uchodziły za 'prymitywniejszą' i generalnie 'mniej wartościową' odmianę, jako że zbyt były podobne do bulterierów starego typu. W 1890 roku, kiedy na wystawach zwyciężał słynny Streatham MONARCH (co ważne - pierwszy zwyciężający na ringach wystawowych pies o nie przycinanych, na wpół stojących a la collie uszach) na wystawianych prawie 200 bulterierów tylko pięć było maści innej niż biała, a wśród zwycięzców - żaden! Symptomatyczne jest, że na artykuł w piśmie 'Country Life" z lutego 1898 roku, prezentujący wybitnego białego psa z hodowli Woodcote odpowiedział właściciel ciemnobrązowego, pręgowanego psa, pisząc, że co prawda jego pupil nie ma szans na wystawach przez swój nieszczęsny kolor, ale wcale nie jest gorszym bulterierem, bo choć ma dopiero 3 i pół roku, to od dawna nie został pokonany w jakiejkolwiek walce...

 

Bulteriery w końcu XIX wieku rozjechały się także - wraz z brytyjskimi urzędnikami i wojskowymi - do wszystkich angielskich kolonii, przyjmując się tam wyjątkowo łatwo, dzięki swym cechom psychicznym i przede wszystkim fizycznym. Biały pies w gorącym klimacie południowej Afryki czy Indii był w lepszej sytuacji niż psy kolorowe - stąd może do dziś RPA jest prawdziwym rajem dla miłośników buli, gdyż rodzi się tam ich więcej niż w całej Europie (przynajmniej tak było w początku lat 90. ubiegłego wieku).

 


Wzorzec

 

 

 

 

Wzorzec bulteriera napisano dla ludzi inteligentnych.

Dr Dieter Fleig

 

 

Wzorzec FCI Nr 11g

 

Kraj pochodzenia: Wielka Brytania

 

Data publikacji obowiązującego wzorca: 24.06.1987

 

Użytkowanie: terier.

 

Klasyfikacja FCI: grupa 3 - teriery, sekcja 2 - teriery typu "bull".

Próby pracy nie są wymagane.

 

WYGLĄD OGÓLNY:

Mocno zbudowany i umięśniony, proporcjonalny i ruchliwy. Sprawia wrażenie żywotnego, rezolutnego i inteligentnego. Jego unikalną cechę stanowi opadająca linia kufy (downface) i jajowaty kształt głowy. Niezależnie od wzrostu, psy powinny mieć wygląd samczy, a suki suczy.

 

ZACHOWANIE/CHARAKTER:

Bulterier jest nazywany gladiatorem psiego rodu. Pełen ognia i odwagi. Charakteryzuje się zrównoważonym usposobieniem i potrafi być zdyscyplinowany. Choć jest psem upartym, ma wyjątkowo dobre nastawienie do ludzi.

 

GŁOWA:

Długa, mocna i masywna po koniuszek kufy, ale nie toporna. Oglądana z przodu jest jajowata i doskonale wypełniona, bez wklęśnięć i załamań.

Profil łagodnie zagina się ku dołowi od szczytu czaszki po truflę nosową.

Mózgoczaszka między uszami jest prawie płaska.

 

Trzewioczaszka: Trufla nosowa czarna, jej koniuszek opada do dołu. Nozdrza są dobrze rozwinięte.

Wargi o gładkich liniach, ściśle przylegające.

Uzębienie: żuchwa mocna i głęboka. Zęby są zdrowe, czyste, mocne, dobrej wielkości, regularnie rozstawione. Regularny i kompletny zgryz nożycowy, to znaczy, że siekacze szczęki przykrywają ściśle siekacze żuchwy i są ustawione pionowo.

Oczy wąskie, ustawione skośnie, trójkątne, głęboko osadzone w oczodołach, czarne lub tak ciemnobrązowe, że wydają się prawie czarne, spojrzenie jest przeszywające. Odległość od czubka trufli nosowej do oka powinna być wyraźnie większa niż odległość od oka do guza potylicznego. Oczy niebieskie lub częściowo niebieskie są niepożądane.

Uszy małe, cienkie i blisko siebie osadzone. Pies musi je umieć trzymać pionowo uniesione.

 

SZYJA:

Mocno umięśniona, długa, oglądana z profilu łukowato wygięta, zwęża się od łopatek ku głowie, nie może być luźnego podgardla.

 

TUŁÓW:

Powinien być ładnie zaokrąglony z widocznym wysklepieniem żeber i znaczną głębokością klatki piersiowej, mierzoną od kłębu do mostka. Mostek jest bliżej ziemi niż brzuch. Grzbiet krótki i mocny. Linia grzbietu za kłębem jest prosta.

Lędźwie lekko uwypuklone. Szerokie i muskularne.

Klatka piersiowa widziana od przodu powinna być szeroka (szeroki front).

Linia dolna od mostka ku słabiznom jest zgrabnie wygięta ku górze.

 

OGON:

Krótki, nisko osadzony, noszony poziomo. Gruby u nasady, zwęża się stopniowo ku koniuszkowi.

 

KOŃCZYNY:

Kończyny przednie o silnych, okrągłych (w przekroju poziomym) kościach, dających psu mocne oparcie. Ustawione są całkowicie równoległe. U dorosłego psa...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin